Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | TEST: Myszka Razer Lachesis - 4000dpi
    

 

TEST: Myszka Razer Lachesis - 4000dpi


 Autor: Spieq | Data: 05/12/07

TEST: Myszka Razer Lachesis - 4000dpiKolejna myszka Razera i kolejna powtórka z rozrywki. Czy nie można już wymyśleć czegoś równie oryginalnego, jak pamiętny Boomslang? Z tym próbują ostatnio zmierzyć się Logitech i Microsoft, Razer asekuracyjnie przystępuje do wyścigu. Nie znaczy to jednak, że na starcie jest przegrany, kontakt z Razerem Lachesis uzmysłowił mi po raz kolejny świętą zasadę - nie ferować wyroków zawczasu... Okazuje się, że w starych rozwiązaniach wciąż tkwi niemały potencjał. Tym większy, gdyż producent postanowił zmodernizować nie tylko sam szkielet konstrukcji, ale i wprowadzić najnowsze rozwiązania techniczne (Razer jest aktualnie w posiadaniu najlepszego sensora), które stawiają Lachesis absolutnie na piedestale. Z drugiej strony - traktować poważnie 4000 dpi, czy zachwycić się bez umiaru?

Wstęp

Kto dziś pamięta Boomslanga? Ja, Ty, ona, ono. Myszka zrobiła niemałą karierę, wystarczy jej się przyjrzeć z bliska:

Kariera przeplatana potknięciami, w konsekwencji udoskonaleniami, jest wyraźną inspiracją dla konstruktorów. W roku 2003 wersja 2500 robiła wrażenie - 2500dpi, 6 MIPS (Milion Instruction Per Second), bardzo długi kabel itd. Boomslang wyprzedzał konkurencję, choć pamiętajmy, że mimo obecności sensora optycznego, ruch odczytywany był wciąż przez tradycyjną kulkę.

Aby być konsekwentnymi rewolucjonistami i dziś, konstruktorzy Razera musieli wymyśleć coś na miarę legendarnego Boomslanga. Czym w ostatnich latach gracze szczególnie się ekscytowali? Rozdzielczością pracy urządzenia. Trend ten, na szczęście, powoli już umiera. Z miłości do dokładności (?) wyleczyły nas szczególnie myszki laserowe, które - mimo zawrotnej liczby DPI - nie były w stanie tak naprawdę wykorzystać tego potencjału. Wprowadzenie technologii 3G przez Razera ponownie zrewidowało myślenie wszystkich. Sukces sensora postanowiono ubrać w szaty króla i podkręcić możliwości jego władzy. 4000 dpi to znowu rekord, ale czy warty kruszenia kopii? Pewnie nie, złośliwie nawet będę unikać tego tematu w recenzji... do czasu.

Nietrudno przeoczyć produkty Razera na półkach sklepowych. Charakterystyczny wygląd opakowania uchował się także przy okazji premiery Lachesis:


(kliknij, aby powiększyć)

"Nastrojowe" barwy wojenne idą w parze z przesłaniem zawartym wewnątrz:


(kliknij, aby powiększyć)

Tym razem jakoś mnie to nie rozbawiło... W pudełku natomiast znajdują się równie standardowe gadżety, jak w pozostałych seriach Razera: certyfikat autentyczności (kolejna rzecz, która już mnie nie rozśmiesza, nuda), podręczniki, ulotki, naklejki i oczywiście gwarancja na 2 lata.


(kliknij, aby powiększyć)

Na koniec zapoznajmy się ze specyfikacją, czyli co myszka kryje nam pod kołderką:





Gabaryty myszki

Pamiętajmy, że mamy do czynienia z myszką palczastą, choć warto jedno podkreślić - myszka wcale nie jest pokroju np. Kraita. Z drugiej strony spotkałem się z opiniami rozczarowanych użytkowników, którzy narzekali na niewielkie gabaryty Lachesis. Wychodzi na to, że Lachesis jest produktem szczególnie dla osób o... przeciętnych dłoniach (rozmiarowo!). To tylko teoria, wielu przecież graczy ze szczególnym upodobaniem męczą myszki, które toną niemalże w ich dłoniach. Dla porównania można przyjąć, że pod względem długości Lachesis to ta sama liga, co Logitech G5 czy nawet Copperhead. Wychodzi, że są to i tak najdłuższe myszki, choć warto podkreślić, że pozostałe parametry są inne i mają one wpływ na ogólne wrażenie. Wysokość Lachesis także świadczy o tym, że nie jest to mysz o przeciętnych rozmiarach. Pomijam już samą szerokość, która powoduje przesunięcie Lachesis na czoło peletonu (równie szeroka jest tylko MS IE 4.0). Akcentuję tu jednak pewien niuans - pamiętajmy, że liczymy tutaj skrajne punkty rozmiarowe, które nie mają przełożenia np. na całą szerokość. Jednym słowem - nie wyliczam tu średniej.

Dość oryginalne kształty dla wielu będą nie do zniesienia - myszka nie jest na pewno tak wygodna w obsłudze, jak np. MX Revolution. Jednostkowa sprawa... Dla mnie mogłaby być nieco krótsza, tak by rolkę można było obsługiwać przy zgiętym palcu wskazującym. Zresztą od czasu testów Fatal1ty 2020 moje wymagania równają się całkowitemu malkontenctwu. Z drugiej strony mogę nazwać się szczęściarzem - dla mnie myszkę "'idealną" już właściwie stworzono.

Na koniec pozwolę sobie porównać Lachesis z innymi (nie wszystkimi) myszkami, w których posiadaniu aktualnie jestem. Ze względu na fatalne warunki atmosferyczne (podczas sesji) fotki przedstawiają ducha/atmosferę za oknem - stąd tylko miniaturki.


Cooltek Hurricane i Razer Lachesis


Creative Fatal1ty 2020 i Razer Lachesis


Microsoft IE 4.0 i Razer Lachesis


Razer Copperhead i Razer Lachesis


Razer DeathAdder i Razer Lachesis


Razer Krait i Razer Lachesis


Logitech MX Revolution i Razer Lachesis


Everglide G-1000 i Razer Lachesis


Logitech G5 i Razer Lachesis


Microsoft Laser Mouse 6000 i Razer Lachesis


Logitech G3 i Razer Lachesis


Logitech G1 i Razer Lachesis





Estetyka wykonania

Najlepiej pisze się pierwszą recenzję - brak wszelkich odniesień, a recenzent zdaje się być bardzo entuzjastycznie nastawiony do opisywanego przedmiotu. Nie można wykluczyć tego również i później - choć z pewnością coraz rzadziej jest mnie coś w stanie zaskoczyć (choćby na miarę Creative Fatal1ty 2020). Pierwszy kontakt z Lachesis był i tak dość nietypowy, bo po rozpakowaniu - wybuchnąłem... śmiechem.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Reakcja nietypowa, ale i krzywdząca dla Razera. Prawdziwą jakość Lachesis prezentuje oczywiście w praktyce, ale i walory estetyczne ma dość istotne. Producent kontynuuje myśl zapoczątkowaną już przez DeathAddera. Manewr ten (wedle relacji, które napotkałem w sieci) nie wzbudza specjalnych kontrowersji, przeważają opinie pozytywne. Co ciekawe (a można to odnieść w zasadzie do wszystkich modeli Razera), w przypadku dyskusji o myszkach rzeczonego producenta mowa jest bardziej o wygodzie/niewygodzie i precyzji/nieprecyzji (to w zasadzie tylko w debatach o starym Viperze). Mniej uwagi poświęca się wyglądowi, można odnieść wrażenie, że ta działka została jakoby przypisana na stałe Logitechowi. Nic bardziej mylnego, czego dowodem jest Lachesis. Rzecz jasna dla osób, dla których minimalizm jest aktem świadomym, a nie dowodem braku kreatywności. Niewątpliwie Lachesis nie należy do myszek wyjątkowo efektownych, minimalizm łączy się jednak ze zjawiskowymi pomysłami typu pulsujące logo.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Minimalizm bywa efekciarski i tym projektanckim paradoksem rozpoczniemy analizę Lachesis. Jeśli mamy do czynienia z myszką nieaktywną (czyli bez zasilania jej z portu USB), dostrzeżemy jeden wyjątkowo dominujący kolor - czarny. Czarny jest grzbiet myszki, ale i tym kolorem postanowili konstruktorzy potraktować także boki i spód gryzonia. Pomijam oczywiście przewód, który znajduje się w czarnej otulinie (przezroczyste zdarzają się w "marketowych" seriach np. A4Techa, co zresztą wygląda wyjątkowo nieestetycznie).

  
(kliknij, aby powiększyć)

Grzbiet pokryty został matową warstwą materiału gumopodobnego (identycznym jak w przypadku DeathAddera). Nie odbija światła, więc na pierwszy rzut oka myszka wygląda na stonowaną "żmiję". Inaczej jest w przypadku boków myszki, gdzie zastosowano typowy materiał lakierowany (śliski w kontakcie). Z drugiej strony konstrukcja Lachesis wymusza pewne ograniczenia - boki są w zasadzie niewidoczne, zdominowane przez szeroki grzbiet. Klawisze boczne z kolei to powrót do materiału użytego na grzbiecie, co można uznać za przemyślaną decyzję (nie będziemy naocznymi świadkami zbierającego się brudu i widoku odbitych linii papilarnych). Żeby być wiernym metodzie "przeplatania" - przyciski górne (odpowiedzialne domyślnie za zmianę rozdzielczości) to lakierowany plastik, czyli mamy do czynienia z tym samym, co na bokach. Wygląd tych przycisków jest dość dyskusyjny - wyglądają na pierwszy rzut oka dość tandetnie. Kontrastuje to z rzetelnie wykonaną całością konstrukcji Lachesis. Estetyczny minus i tak naprawdę... jedyny.


(kliknij, aby powiększyć)

Rolka jest jednym z najwyrazistszych znaków firmowych Razera. Charakterystyczny kształt i mleczny wygląd, który zmienia swoją barwę po podłączeniu myszki (w przypadku testowanego egzemplarza - niebieska). Ogólnie mamy do czynienia także z wersją białą (czyli zaprzestano kontynuacji trendu zapoczątkowanego przez Copperheada - niebieski, czerwony i zielony wariant). Dla osób wrażliwych na światło diody mam dobrą wiadomość - można ją wyłączyć programowo z poziomu sterownika myszki (żadna nowość, ale warta podkreślenia).


(kliknij, aby powiększyć)

Na grzbiecie znajdują się charakterystyczne trzy połączone żmije, które ożywają w momencie podłączenia gryzonia do źródła zasilania. Światło jest standardowo w tym wypadku pulsujące, ale Razer wprowadził tu małą modyfikację. Dioda nie gaśnie całkiem, jak w przypadku DeathAddera. Jednocześnie zwiększenie natężenia światła następuje skokowo, nie płynnie. Rozwiązanie to nie przypadło mi do gustu, szkoda tym bardziej, że barwa światła w Lachesis jest o wiele ciekawsza niż w DeathAdderze (zimny niebieski kolor dodaje myszce pewnej agresywności).

Na koniec zostawiłem rzecz być może najistotniejszą - wyjątkowy kształt Lachesis. Jak wiemy, jest to młodsza siostra (w zasadzie wnuczka?) starej konstrukcji Boomslanga:

Nie da się ukryć, że wygląd Boomslanga do dziś intryguje, choć niekoniecznie dla wszystkich jest to zaletą. Lachesis została zmodernizowana w duchu dzisiejszych oczekiwań i trendów, jakie na rynku panują. Nie mamy więc do czynienia z dość topornymi kształtami (czyt. niewygodnymi kantami). Całość kojarzy mi się z... falą lub osą, wiadomo spektrum skojarzeń będzie szeroki. Akurat moje wydają się całkiem normalne... Gdzie te moje tabletki?

Wygląd to mocny punkt Lachesis, o czym przekonałem się, obserwując reakcje swojej lepszej połówki. Niech za argument świadczy fakt, że zmianę na biureczku w sypialni zauważyła w tym samym dniu. Zjawisko bez precedensu. Dlaczego osa? Wystarczy spojrzeć na tył myszki pod pewnym kątem:


(kliknij, aby powiększyć)

Razer przyzwyczaił nas do wysokiej jakości wykonania produktów i tak jest również w przypadku Lachesis. Myszka wykonana jest solidnie, konstrukcja jest zwarta, nic nie trzeszczy i nie zagina się podejrzanie. Nie ukrywam, że w kwestii estetycznych walorów Lachesis jest dla mnie niekoronowanym liderem wśród gryzoni Razera. Ten wygląd niekoniecznie musi się wszystkim podobać, ale "spełnia" najważniejszą rolę - przyciąga wzrok.



Wygoda użytkowania

Jak już wcześniej wspomniałem, wygoda użytkowania bywa, w przypadku Razera, polem do dość emocjonujących dysput. Diamondback, czy później Copperhead to często myszki dla graczy godzących się na pewne ograniczenia lub niewygody (np. symetria konstrukcji bądź specyficzna guma antypoślizgowa). W przypadku Lachesis powyższe wątpliwości również mogą się pojawić u osób, które cenią sobie głównie święty spokój (czyt. kłaść dłoń na myszce i zapominać o obecności gryzonia).


Lachesis w lewej dłoni (kliknij, aby powiększyć)

Lachesis to myszka symetryczna, sprzęt zarówno dla osób praworęcznych, jak i leworęcznych. Z tego tytułu oczywiście zachodzą pewne ograniczenia, także pod względem komfortu współpracy. Być może echo westchnień malkontentów było tak nieznośne, że Razer postanowił wypuścić DeathAddera... Jeśli ktoś w tym momencie oczekuje podobnych doznań, jak w przypadku DeathAddera, to muszę go rozczarować. Te myszki to w dużej mierze przeciwległe bieguny. Ze względów chronologicznych (ale i innych, np. użytej technologii 3G) pozwolę sobie porównać Lachesis właśnie z DeathAdderem.

Zdradzę to od razu - DeathAdder jest dla mnie najwygodniejszą myszką kanapową, z jaką miałem dotychczas do czynienia. Choć o ten prymat zdaje się walczyć z równie wygodnym Logitechem MX Revolution. Ma jednak sporą przewagę nad swoim konkurentem - jest gryzoniem przewodowym i dedykowanym dla najbardziej wymagających graczy komputerowych. Doskonale wyważony, idealnie leżący w dłoni, choć pierwszy kontakt z nim to droga przez mękę...

Droga przez mękę dotyczyła wówczas kiepskiej jakości ślizgaczy, co - na szczęście - nie ma miejsca w Lachesis. Jakość wykonania ślizgaczy jest wyższa, warstwa teflonu jest wyraźnie grubsza, myszka bez problemów przesuwa się zarówno na podkładkach tekstylnych, ale i plastikowych oraz szklanych. Oczywiście bez potrzeby posiłkowania się zewnętrznymi paskami, wkładkami itp.


(kliknij, aby powiększyć)

Ciekawą rzecz zaobserwowałem - w wielu przypadkach myszki kanapowe lepiej trzyma się systemem "niezależny palec środkowy na rolce", inaczej jest natomiast z DeathAdderem, co zbliża go koncepcyjnie do MX Revolution. Konstrukcja DeathAddera oczywiście sprzyja "oficjalnej" metodzie, ale przynajmniej w moim przypadku wygodniej jest trzymać serdeczny i mały palec na prawym boku myszki. Pozwoli to głównie na większy zakres kontroli myszki - będziemy mogli ją palcami unosić do góry i przenosić w inne rejony podkładki. Dla miłośników rozwiązań palczastych - bardzo dobra wiadomość. Druga nowina - myszka do specjalnie ciężkich nie należy, nieco ponad 100g.

Ze względu na rozchodzące się charakterystyczne "skrzydełka" (klawisze główne), wspomniana wyżej metoda oficjalna staje się jakoby jedyną wygodną. Nie da się ukryć, że myszkę najlepiej się trzyma, gdy prawy bok podtrzymuje wyłącznie mały palec. Inne metody są oczywiście możliwe do realizacji, ale wymagają pewnej adaptacji. Dla osób o małych/średnich dłoniach może być to wyjątkowo uciążliwe (ból). Jako dumny reprezentant takich oto średnich bochnów mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że po 2 dniach sensacje mijają.


(kliknij, aby powiększyć)

Na szczęście nie mamy do czynienia z tilt-wheelem, rolka nie kolebie się na boki, w końcu mamy do czynienia z gryzoniem dla graczy. Nie widzę zastosowania powyższego patentu w żadnej ze znanych mi gier. Rolka chodzi intuicyjnie - skok jest lekki, ale wyczuwalny (czasami przy bardzo wolnych przeskokach myszka może nie reagować, uczulam).

W Lachesis jest jeszcze lepiej - skok jest świetny (bardziej wyczuwalny), nie ma problemów z wolnymi przeskokami. Jednocześnie warty podkreślenia jest fakt, że operacje na rolce przebiegają w błogiej... ciszy. Turkot usłyszymy tylko, gdy będziemy szybko scrollować do góry. Skok w rolce jest niski, ale nie powinno dojść do przypadkowej aktywacji ukrytego tam klawisza. Bardzo mocny punkt Lachesis.

Skoro jesteśmy przy kliku - klawisze główne to kolejna zaleta. Myszki Razera dotychczas charakteryzowały się miękkim, "głębokim" klikiem, inaczej jest w przypadku Lachesis, która zbliża się do w tym względzie do gryzoni Logitecha. Manewr ten mnie osobiście bardzo cieszy, jest wygodniejszy, a obsługa Lachesis jest bardziej intuicyjna. Z kolei klawisze boczne to inna sprawa. Od zarania były one słabością myszek Razera i niestety w tym względzie nie doszło do rewolucji. Na pewno jest lepiej - klawisze pokryte są materiałem gumopodobnym, są większe w porównaniu np. z Copperheadem. Ich klik to poważniejsza sprawa - wymaga użycia siły, choć, mając na uwadze specyfikę szkieletu myszki, nie znaczy to, że nie dojdzie do przypadkowej aktywacji. Dojdzie i jest to momentami dość frustrujące (nie ma gdzie podziać kciuka). Z drugiej strony warto dodać, że przeciwległe klawisze boczne aktywuje się wygodniej niż ich odpowiedniki w Diamondbacku/Copperheadzie. Wychodzi więc na to, że nie są tak fatalnej jakości, jak Żart Ponurego Inżyniera w nowej odsłonie IE 3.0.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Przewód myszki jest wystarczająco cienki i elastyczny, by nie odczuwać boleśnie jego bytu. Nie jest to wprawdzie kategoria kabli rodem z serii X7 A4Techa, ale bez przesady - tam grubość pociąga za sobą obawę co do trwałości takiego rozwiązania. Pozostaje nam jeszcze ocenić materiały wykonawcze. Grzbiet jest wykonany z gumopodobnej powłoki, dzięki czemu dłoń ma się nie tylko nie ślizgać, ale i nie zostawiać materiałów dowodowych dla CBA. W praktyce bywa nieco inaczej. W istocie - nie zostawiamy wyraźnych śladów (podkreślam: wyraźnych), ale jeśli używamy podświetlających diód (temperatura!), to dłoń poci się i może ślizgać się po fakturze.

Tyle o DeathAdderze. W przypadku Lachesis jest inaczej tylko w przypadku zjawiska potliwości. Przypomnijmy - mamy do czynienia z myszką palczastą (choć poważniejszych rozmiarów), w związku z tym większość osób będzie (siłą rzeczy) unikać kontaktu dłoni z plastikiem. Jeśli ktoś ma małe dłonie, a gustuje szczególnie w myszkach palczastych, wówczas mam "jedyne słuszne" przesłanie: ta myszka nie jest dla Ciebie! Rolka jest wysunięta dalej niż w DeathAdderze, ktoś o małych palcach będzie mieć problemy z jej obsługą. Co do wygody obsługi całości, to zdecydowanie wolę szkielet Lachesis niż Diamondbacka/Copperheada. Zapewne czarnym bohaterem jest niewygodna guma antypoślizgowa, w Lachesis nie ma jej w ogóle. Nie ma nawet takiej potrzeby, myszka nie wyślizguje się.



Sterowniki v. 1.00 / Gry i podkładki

Sterowniki Razera to zawsze wielka niewiadoma. Wspominałem ostatnio przy okazji testów DeathAddera: Westchnąłem na myśl samą, że czeka mnie teraz pisanie rozdziału o sterownikach Razera... W przypadku tego producenta drivery są zmorą użytkowników i nie zmieni to fakt jakości jego produktów. Z drugiej strony nie ma co stwierdzać, że myszka bez sterowników to jak polonista bez słownika, bo tak przecież nie jest. Myszka będzie bez problemów działać na standardowych ustawieniach systemowych.

Po to są jednak sterowniki dedykowane, by można było skorzystać ze wszystkich możliwości, jakie w tym wypadku oferuje Lachesis. W przypadku DeathAddera nie zaobserwowałem problemów. Inaczej było ze sterownikami do Lachesis (wciąż jesteśmy skazani na pierwszą ich wersję). Pierwszą podejrzaną akcją była "nieoczekiwana zamiana miejsc" - klawisze główne zamieniły się funkcjami, następnie klawiatura zaczęła głupieć (podobne problemy). Oczywiście zmiana myszki lub deinstalacja sterowników równało się pozbyciu powyższych problemów. Przy okazji analizy problemów, spotkałem się z kilkoma, których u siebie nie uświadczyłem. Po pierwsze (najważniejsze), sensor myszki działał bezproblemowo, tzn. nie dochodziło do sytuacji, gdy nieużywana myszka wariowała. Problem ten jest jednak globalny (the chosen one?), usterkę ma naprawić najnowszy firmware, nad którym Razer aktualnie pracuje.

Po drugie, jest problem także z ustawieniem maksymalnej częstotliwości (nie jestem tutaj odosobniony, choć wątpię, by był to problem z winy Razera). Mimo ustawień 1000Hz, wykrywane jest wyłącznie 500Hz:

Sterowniki umożliwiają nam standardową konfigurację klawiszy (dodatkowo makro), akcelerację, czułość lub regulowanie oddzielnie dla osi X i Y itd. Sterowniki Razera przyzwyczaiły nas także do funkcji On-the-fly sensitivity, czyli do zmiany czułości w locie (np. podczas zmiany automatu na snajperkę). Tak jest i tym razem, bardzo przydatna funkcja. Na dnie myszki znajduje się klawisz odpowiadający za zmianę profili użytkownika (np. 500Hz + 2000dpi), podczas zmiany "glow logo" zaczyna szybko pulsować. Pożyteczna sprawa na wszelkie lan party. Oczywiście można zaprogramować sobie profile wedle własnych gustów, po to producent udostępnia taką funkcję. Podświetlenie "glow logo", jak i rolki możemy wyłączyć z poziomu sterownika.


(kliknij, aby powiększyć)

Ze względu na premierę czwartej odsłony Call of Duty nie mogłem nie pokusić się o testy Lachesis właśnie w tej grze. Jeśli mam być szczery, to pokusa była na tyle wielka, że przez 2 tygodnie testowałem tylko CoD-a... Myszka jest precyzyjna, co tu komentować, jeśli mamy do czynienia z produktem o rozdzielczości pracy 4000dpi. Oczywiście nie jestem w stanie sprawdzić do końca potencjału tak wielkiej rozdzielczości z braku możliwości technicznych. Zapewne w większości przypadków będzie podobnie. Można się oczywiście oszukiwać, wmawiając, że Lachesis to wybór na lata - przekątna monitora przestanie być przeszkodą... Z tym małym szczegółem, że myszka jest tylko sprzętem peryferyjnym, którego zmiana jest bardziej oczywista niż w przypadku dysku twardego, płyty głównej itd. (choć paradoksalnie nie ma tu wielkich różnic cenowych).


(kliknij, aby powiększyć)

Stąd rozdzielczością koronną było 2000dpi (powinna być zresztą niższa, chodzi tu jednak o najczęściej użytkowaną). Taki tryb funkcjonował w CoD4 i Guild Wars. Niższy (~800dpi) spożytkowałem w Quake 4 i Warsow. Na spodzie myszki znajduje się przycisk odpowiadający za zmianę profilu pracy. Jest on niezbędny w zasadzie w momencie braku sterowników (np. jesteśmy na lan party i potrzebujemy paru sekund na przygotowanie się do potyczki). W obu przypadkach nie zaobserwowałem żadnych przeszkód, myszka jest precyzyjna.

DeathAdder nie miał problemów z akceleracją wsteczną, jak i ze współpracą z różnymi powierzchniami podkładek. Podobnie jest w przypadku Lachesis, którą sprawdziłem nie tylko na zwykłym "kucyku", ale i na przezroczystym, czy lakierowanym szkle. Efekt mnie, przyznam, zaskoczył, gdyż zdążyłem spotkać się już z opiniami, jakoby najnowszy Razer miał problemy z działaniem na szkle. Nic takiego nie miało miejsca. Myszka działa jak szalona, jednocześnie nie gubi się. Tym większa satysfakcja z zakupu, iż standardowe ślizgacze całkiem nieźle radzą sobie na Icematach.





Podsumowanie

Przy okazji testowania DeathAddera narzekałem na jakość ślizgaczy, uznając je za jeden z najsłabszych elementów. Ślizgacze można jeszcze uratować (alternatywa lub podklejanie), gorzej z lakierowanym plastikiem, na który jesteśmy skazani. Widziałem wprawdzie próby dość desperackiego "matowienia" (pisząc wprost - drapania powierzchni), ale przecież nie tego oczekujemy po zakupie (przy takich operacjach tracimy oczywiście gwarancję).

Razer Lachesis to kolejny przykład dobrze wykonanego produktu. Trudno określić, czy warta jest swojej ceny (przyzwyczajony jestem do takich pułapów). 240 złotych nie jest szokującą kwotą, choć niemałą, stąd mamy prawo po zakupie oczekiwać produktu bardzo dobrego i dopracowanego. Z dopracowaniem Razer ma problemy nie od dziś i powoli zaczyna irytować taka strategia (vide Copperhead i DeathAdder - problemy z firmware). Dochodzą problemy ze sterownikami - mamy więc prawo być niezadowoleni. Pocieszające jest to, że Razer stara się naprawić powyższe błędy. Jeśli ktoś nie chce czuć się oszukany przez producenta, najlepiej zastosować strategię przeczekania i kupić w momencie wprowadzenia istotnych zmian w oprogramowaniu. Zalety? Przeważająca część, stąd myszka otrzymuje brązowy medal.

Ostatnimi czasy przepis na myszkę idealną wyglądał następująco:
  • Obudowa z Fatal1ty 2020
  • Materiały wykończeniowe, ich jakość i połączenie z Fatal1ty 2020
  • Technologia wykorzystana w DeathAdderze
  • Rolka z Copperheada, jej bezgłośność z A4Techa X7
  • Lekkość całości z Fatal1ty 2020
  • Cicha praca klawiszy głównych - Razer Krait
  • Klik klawiszy głównych z Logitecha G1/G5/G7/MX Revolution
  • Klawisze boczne, ich ulokowanie z Logitecha MX Revolution lub z DeathAddera
Lachesis wprowadza malutką zmianę, choć nie ukrywajmy - mogłoby jej równie dobrze nie być:
  • Obudowa z Fatal1ty 2020
  • Materiały wykończeniowe, ich jakość i połączenie z Fatal1ty 2020
  • Technologia wykorzystana w DeathAdderze
  • Rolka z Copperheada/Lachesis, jej bezgłośność z A4Techa X7
  • Lekkość całości z Fatal1ty 2020
  • Cicha praca klawiszy głównych - Razer Krait
  • Klik klawiszy głównych z Logitecha G1/G5/G7/MX Revolution
  • Klawisze boczne, ich ulokowanie z Logitecha MX Revolution lub z DeathAddera
CENA: ok. 240zł

WYRÓŻNIENIE: