Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Sennheiser PMX100 oraz iGrado - czyli z głową w chmurach
    

 

Sennheiser PMX100 oraz iGrado - czyli z głową w chmurach


 Autor: NimnuL | Data: 13/02/07

Muzykalnie

Info: Słuchawki oceniałem po ich solidnym wygrzaniu - ponad 100h nieprzerwanej muzyki. Podłączane były do iPod Nano, iAudio F1 oraz Denon AVR-1905 + Denon DVD-1920.

Niestety słowny opis dźwięku jest bardzo trudny i jednocześnie ściśle subiektywny. Potraktujcie go więc jako pewien zarys możliwości słuchawek. Poza tym słuchawki grają różnie w zależności od odtwarzacza, zatem przed ewentualnym zakupem zalecam osobiste posłuchanie sprzętu.

- Najpierw pomówmy o dźwięku

Na początek dłuższa wersja opisu, czyli rozdrobnimy się na drobne kawałki.

Można było się spodziewać, że PMX 100 zaprezentują się lepiej niż PMX 60 i tak jest w istocie. Jednak należy zauważyć, iż oba modele słuchawek cechuje nieco odmienna charakterystyka dźwięku. iGrado także zaprezentował inną szkołę dźwięku. Ale po kolei. Otóż przy ustawieniach dostosowanych pod PMX 60, model 100 zagra o k r o p n i e. Ogłuszy nas nadmiar tonów niskich, zauważalnie wycofana góra i słabo namacalny środek. iGrado w tym wypadku zagra zbyt jasno z mocno wysuniętą do przodu górą. Gdy jednak pobawimy się suwakami sytuacja ulegnie diametralnej poprawie. W efekcie tego PMX 100 prawie na całej linii zagra lepiej niż w PMX 60. Tak - prawie. Ale nie można mieć jednak wszystkiego.

Dobrze, zacznijmy więc od dołu. Z Sennheiser PMX 100, w przeciwieństwie do modelu 60, można wycisnąć mnóstwo niskich tonów. To właśnie na niedostatek basu w „sześćdziesiątce” niektórzy z Was narzekali. Tutaj te same osoby będą już usatysfakcjonowane jego ilością. W iGrado basu jest wyraźnie mniej niż w PMX 100 i tylko ciut więcej niż w PMX 60. A jak prezentuje się jego jakość? Dźwięk zachowuje się właściwie, tak jak można tego po nim oczekiwać. W PMX 100 schodzi bardzo nisko (znacznie niżej niż w PMX 60) wtedy kiedy trzeba, a przy tym jest wyjątkowo detaliczny. Oczywiście nie ma tu mowy o głuchym dudnieniu, lecz o bardzo dobrze kontrolowanym basie. Przy tym jest równie szybki jak w PMX 60. Pojawia się nagle w momencie kiedy jest potrzebny i równie szybko znika. Co ciekawe, ilość tonów niskich zdaje się być minimalnie większa niż w PX 100. Jestem jednak przekonany, iż przyczyną tego jest silniejszy docisk PMXów do uszu, bo przecież w obu modelach przetworniki są identyczne. Zauważalne ocieplenie niskich tonów sprawia, iż wiele utworów zabrzmi nieco potężniej niż dotąd. Jednakże nie uświadczymy tutaj przykrego zjawiska dominacji basu nad resztą pasma, co mnie ogromnie cieszy, bo do zwolenników nadmiaru basu nie należę.

Tony niskie w iGrado nie schodzą tak bardzo jak w PMX 100, a ich poziom jest raczej porównywalny do PMX 60. Aczkolwiek według mnie bas zdaje się być tu minimalnie szybszy niż w PMX 100. Przy tym ilość przekazywanych detali jest porównywalna do konkurenta.

Środek w obu modelach słuchawek przedstawia się bardzo podobnie do tego, co usłyszymy w PMX 60. Czysty, dynamiczny i szczegółowy choć w przypadku PMX 100 minimalnie cofnięty w stosunku do „sześćdziesiątek” czy iGrado. Generalnie jednak jakość w obu przypadkach jest bardzo zbliżona i stoi na bardzo wysokim poziomie.

Natomiast góra prezentuje się wyraźnie odmiennie. W Sennheiser PMX 100 jest piekielnie szczegółowa i wyrazista, jednak absolutnie nie męczy. Oczywiście nie ma tu też mowy o jakimkolwiek zamuleniu. iGrado grają za to wyraźnie jaśniej od PMX 100. Jak dla mnie jednak zbyt jasno. W efekcie tego górne pasmo potrafiło być momentami męczące, a nawet wręcz rażące.

W PMX 100 dźwięk jest według mnie lepiej zbalansowany niż w iGrado, prezentuje przy tym wspaniałą barwę, tonację oraz przestrzeń. To właśnie lubię. Przestrzeń. Dźwięki nie duszą się tu, dzięki czemu czuć, że scena jest rozległa, choć według mnie minimalnie węższa niż w PMX 60. Za to głębia prezentuje się odczuwalnie lepiej. Przekaz stereofonii jest bardzo czytelny i nawet nieco lepszy niż w PMX 60.

iGrado odtwarzają przestrzeń w wyraźnie odmienny sposób. Pierwszy plan jest wyraźnie bliżej (ba, momentami niemal gra wewnątrz głowy) słuchacza, natomiast odległość pomiędzy pierwszym i drugim planem jest większa niż w PMX 100. Daje to poczucie większej trójwymiarowości, jednak mi taka charakterystyka kompletnie nie przypadła do gustu. Pierwszy plan ma jednak według mnie zbyt mało powietrza. Scena jest tu także nieco węższa niż w PMX 100.

Oczywiście wszystko przed chwilą opisane to są detale, które w warunkach terenowych wyraźnie tracą na znaczeniu. Jednak gdy już położymy się w spokojnym miejscu na trawie ...

Sportowy wygląd obu słuchawek może sprawiać mylne pozory, na szczęście to tylko wrażenie. Otóż PMX 100 są bardzo muzykalne, dokładne oraz niezwykle dynamiczne. Dźwięk jest przy tym mięsisty i emocjonujący. Sennheiser PMX 100 znakomicie czują się z muzyką klasyczną, zarówno z dźwiękami selektywnymi jak i pełną orkiestrą symfoniczną. To właśnie wtedy pokazują swoją mocną stronę. Nawet piekielnie szybkie partie smyczkowe przeplatane fortepianem czy orkiestrą symfoniczną nie są w stanie sprawić, że PMXy zgubią się w śledzeniu detali. W takich utworach również nie poczujemy spłaszczenia dynamiki czy sceny. Koncert fortepianowy Beethovena - Op. 15 - III. Rondeau. Allegro [scherzando]? Żaden problem. Analityczność PMXów jest na tyle dobra, że pomimo głośno grającej batalii instrumentów bez trudu usłyszymy, iż krzesło pod pianistą skrzypi, a ktoś na widowni zakasłał lub stuknął obcasem. Ale tylko pod jednym warunkiem, że źródło dźwięku nie będzie słabe. O tym jednak później. Tak czy inaczej ilość szczegółów przekazywana przez PMX 100 jest subtelnie mniejsza niż w PMX 60, co mnie trochę zmartwiło.

Do tego kontrabas zabrzmi mięsiście i czysto, jak żywy. Nawet wysokie wysterowanie dźwięku nie jest w stanie sprawić, że operetkowy śpiew zacznie brzmieć fałszywie. Słowem – rozkosz. Generalnie nie udało mi się zmusić tych słuchawek do przesterowania nawet podczas głośnego słuchania. PMXy nie gorzej czują się w muzyce rockowej, także w ciężkiej jej odmianie. Czy będzie to Pink Floyd czy też Metallica, słuchanie sprawi nam mnóstwo radości. Tony niskie nawet w szybkich partiach nie ulegają zauważalnego wypłycenia. Równowaga tonalna nie jest znacząco zakłócona, aczkolwiek w niektórych utworach można doszukać się zauważalnego podbicia basu.

Głos Rebeca Pidgeon w „Spanish Harlem” brzmi naturalnie i dźwięcznie, a saksofon w „Ask Me Now” McCoy Tynera niemal się materializuje. Natomiast dynamika w utworze „The Royal March” Stravinsky’ego przedstawionym przez Solisti New York Orchestra wręcz oczarowuje. Tak wymieniać można bez końca. Najlepiej więc abyście sami przekonali się co ten sprzęt oferuje. Bo ja jestem w stanie przekazać Wam zaledwie małą cząstkę.

Pod tym względem nieco gorzej wypadają iGrado. Niestety wyraźnie wyeksponowana góra sprawia, że momentami instrumenty smyczkowe aż kłują w uszy. Owszem, na pewno znajdą się osoby, którym taka charakterystyka przypadnie do gustu. Jednak ostrość w dźwięku należy lubić. Ja w tym wypadku stawiam na łagodność. Mniejsza ilość tonów niskich serwowanych przez iGrado sprawia natomiast, że dźwięk nie jest tak doniosły i dynamiczny jak w PMX 100. Warto jednak zwrócić uwagę na to, iż mikrodetale są przekazywane w sposób nieco bardziej czytelny niż ma to miejsce w PMX 100. Zauważyłem także, iż bardzo szybka muzyka symfoniczna jest w stanie zmusić iGrado do nieznacznego obniżenia dynamiki dźwięku. Tony niskie momentami ulegają nieznacznemu wypłyceniu czego w PMX 100 nie uświadczymy. Z tego powodu np. uderzenie bębnów staje się subtelnie cofnięte. Również w mocnych dźwiękach rockowych czasem odczuwałem niedobór dynamiki.

Kobiecy wokal brzmi jednak bardzo naturalnie, a dźwięki różnych instrumentów reprodukowane są bardzo szczegółowo. Jednak ze względu na płytszy bas, kontrabas brzmi tu wyraźnie mniej dźwięcznie niż w PMXach. Generalnie muzyka jaka wydobywa się z iGrado jest bardzo dobrej jakości, ale nie jest tak emocjonująca jak w PMX 100. Nie pochłania słuchacza i nie sprawia tak dużej radości. Jest po prostu bardzo dobrze, ale to według mnie zbyt mało w tej klasie sprzętu. Dźwiękowi wydobywającemu się z iGrado brakuje mocy, takiego „ognia” jakim obdarowuje nas PMX 100.

Czy można przypisać tym słuchawkom konkretne gatunki muzyczne?

Cóż, iGrado jak już wspomniałem niezbyt dobrze czują się w muzyce klasycznej za to już rock czy pop brzmi na nich bardzo przyjemnie i naturalnie. Disco czy techno nie brzmi tu wcale gorzej, jednak fani wyeksponowanego dudnienia mogą się w tym miejscu zawieść.

PMX 100 zdają się być bardziej uniwersalne. Jak już wspomniałem z dźwiękami klasycznymi radzą sobie świetnie, podobnie jak z rockiem. Pop także brzmi tu bardzo dobrze, a mocny bas powinien zadowolić słuchaczy dźwięków techno czy disco.

Zatem krótko podsumowując dźwięk płynący z omawianych tu słuchawek.

Sennheiser PMX 100 grają wyraźnie cieplej niż PMX 60 oraz iGrado, oferując dzięki temu znacznie potężniejszy i bardziej dynamiczny dźwięk. Wymagają przy tym mocnego źródła dźwięku. Środek jest czytelny i neutralny jednak minimalnie wycofany w porównaniu do PMX 60 czy iGrado. Góra pasma jest natomiast bardziej wyrazista i w przeciwieństwie do iGrado, nie męczy dzięki swojej łagodności. Co się natomiast tyczy przestrzenności. Scena w PMX 100 ma zauważalnie większą głębię niż w iGrado (tu dźwięki wyraźnie się duszą) i jest minimalnie szersza. Nieco lepiej przekazywana jest też stereofonia. Świetnie przedstawia się analityczność PMXów w serwowaniu nam detali w całym zakresie pasma. Choć pod tym względem iGrado wypadają minimalnie lepiej. Niestety w bardzo dynamicznych utworach niskie pasmo w iGrado ulega nieznacznemu wypłaceniu w przeciwieństwie do PMX 100.

Jeśli miałbym ujawnić mój osobisty ranking przenośnych słuchawek, budowany już od ponad 1. roku, to zaszeregowałbym je w następujący sposób (im bardziej w prawo tym lepiej): AKG 26p, iGrado, Koss Sporta Pro, AKG 24p, Koss Porta Pro, Sennheiser PMX 60, Sennheiser PX 100, Sennheiser PMX 100. Pod uwagę brałem nie tylko jakość dźwięku, ale także komfort użytkowania, jakość wykonania, cenę, wygląd itd. I nie jest tak, że stojące na początku modele są słuchawkami słabymi. Wręcz przeciwnie, to bardzo dobry sprzęt, jednak mi osobiście nie przypadł do gustu. Generalnie wymienione wyżej słuchawki różnią się między sobą nieznacznie. A elementami decydującymi o takim zaszeregowaniu są detale trafiające lub też nie w moje osobiste preferencje.


(kliknij, aby powiększyć)


- A teraz o wrażeniach użytkowych

Standardowe słuchawki mają 16 ohm, PMX 60 charakteryzują się impedancją 24ohm, a w omawianych tu PMX 100 oraz iGrado wynosi ona 32 ohmy. Zastanawiacie się więc pewnie jak wyższa impedancja wpływa na to co słyszymy? Otóż omawiane tu słuchawki grają nieznacznie ciszej niż model PMX 60 i jednocześnie wymagają nieco mocniejszego źródła aby zagrać dobrze. Jednak PMX 100 są bardziej wymagające niż iGrado. Wspomniałem już o tym wcześniej. Na ten przykład podam, iż karta dźwiękowa SoundMAX (w notebooku IBM T43) niezbyt dobrze radzi sobie z wysterowaniem „setek”. Są one wtedy zauważalnie zamulone. Grają niezbyt dynamicznie i mało szczegółowo z wyraźnie cofniętą średnicą. To ciekawe bo Sennheiser HD 555 o deklarowanej impedancji 50 ohm grają z tą kartą dźwiękową wyraźnie lepiej. Połączenie PMX 100 z takimi odtwarzaczami jak Creative MuVo v200, mpio FL 400, SanDisk Sansa c140 nie wyjdzie na dobre słuchaczowi. Ciemno grający iPod Shuffle także nie stworzy dobrej pary z PMX 100. Bas będzie dominował nad resztą wycofanego pasma. Za to Qoolqee X, iAudio F1 czy iPod Nano są sensownym źródłem dźwięku dla omawianych tu słuchawek. Z tymi playerami nawet przy głośnym słuchaniu muzyki pozostaje jeszcze spora rezerwa mocy. iGrado nie są tak bardzo wymagające. Wbudowana karta dźwiękowa wystarczy by zagrały one głośno, dynamicznie i całym pasmem. Podobnie słabe odtwarzacze MP3 wymienione wyżej, są w stanie sprostać iGrado.

Sennheiser PMX 100 znakomicie się noszą. Na głowie trzymają się bardzo mocno i nie ma możliwości by zmieniły swoje położenia nawet podczas biegania. Docisk do głowy jest silny, choć słyszałem głosy narzekania, że nawet zbyt silny. Ja jednak szybko przywykłem do tego i już po krótkiej chwili zapominam, że mam słuchawki na uszach. Niestety po zdjęciu ich i zawieszeniu na szyi uciskały mnie w gardło. Nieznacznie, ale jednak i do tego już nie udało mi się przyzwyczaić.

iGrado pod względem komfortu noszenia wypadają wyraźnie słabiej nie tylko w porównaniu do wyżej opisanego konkurenta ale nawet do PMX 60. Otóż są to słuchawki przede wszystkim wyraźnie cięższe. Ktoś może powiedzieć, że różnica niecałych 30g to nic. Wbrew pozorom ta nadwyżka wagi szybko zacznie nam ciążyć podczas ich noszenia. Docisk słuchawek do głowy jest dobry, pomimo to podczas biegania czy jeżdżenia na rowerze słuchawki ochoczo się przemieszczają. Co więcej, pałąk przykleja się do spoconego karku, przez co nawet kręcenie głową na boki powoduje nieznaczne przemieszczanie się nauszników.

iGrado zawieszone na szyi także przeszkadzają. Co prawda nie cisną w gardło jak PMXy, za to duże muszle słuchawkowe ograniczają możliwości rozglądania się.

Niestety w przeciwieństwie do PMX 100, używanie iGrado wraz z okularami może wyraźnie przeszkadzać. Ja noszę cienkie, druciane oprawki, a pomimo to już po krótkim czasie czułem nieprzyjemne uwieranie.

Dodatkowo zauważyłem, że iGrado mają wyraźnie gorszą wentylację (prawdopodobnie za sprawą większych i grubszych gąbek) niż PMX 100. W efekcie tego uszy się pocą i to podczas spokojnego odsłuchu w domu, a nie wysiłku w plenerze.

W związku z tym, że omawiane tu słuchawki są modelami o konstrukcji otwartej nie można liczyć na dobrą izolację akustyczną od otoczenia. Na hałaśliwych ulicach miasta nie będziemy mogli więc delektować się cichą muzyką. Z jednej strony ma to swoje zalety, gdyż zwiększa to nasze bezpieczeństwo. Wiemy dzięki temu co się wokół nas dzieje. Ma to też drugą stronę medalu. To co słuchamy my mogą także usłyszeć inni, o ile słuchamy muzyki głośno. Jednak PMX 100 według mnie wyciekają najmniej. iGrado także dają niezłą izolację jak na słuchawki tego typu, wyraźnie lepszą niż PMX 60 czy Koss Porta Pro i tylko minimalnie gorszą niż PMX 100.

Wspomniałem o tym, że scena w iGrado jest bardzo blisko słuchacza. O ile podczas słuchania w spokojnym środowisku ma to swoją wadę to już w głośnym otoczeniu może się to okazać zaletą. Dzięki temu dźwięki są mniej wrażliwe na zakłócenia niż w PMX 100 i więcej ich dociera do słuchacza.

Gąbki w omawianych tu słuchawkach są wymienne, ale konia z rzędem temu kto znajdzie w Polsce zamiennik. Nawet dystrybutor Sennheisera kwituje krótko mówiąc: „nie ma”.

Niestety słuchawki z serii PMX 100 lub 200 orz iGrado są bardzo trudno dostępne w Polsce i właściwie tylko kanały prywatne lub Allegro wchodzą w grę.

Słuchawki typu neckband są też niezbyt uniwersalne i do słuchania na łóżku niezbyt dobrze się nadają. Jeśli zatem szukacie czegoś bardziej uniwersalnego (do domu i na spacer jednocześnie), lecz równie dobrego jak PMX 100 mogę zaproponować model PX 100. Dla iGrado nie ma uniwersalnej alternatywy, bo przecież z SR60 nie pójdziemy pobiegać.

PMX 100 idealnie trafiają w moje preferencje. Przekazują mnóstwo detali, przepiękną górę i ciepły dół przy jednocześnie wyrazistym środku. Do tego wszystko podane na dużej przestrzeni z dobrze przekazaną stereofonią. To jednak nadal nie są słuchawki odpowiednie do zalania słuchacza miękkim basem w hurtowych ilościach. W tym zadaniu lepiej czują się np. kultowe już Koss Porta Pro.

PMX 100 wyglądają niepozornie, jednak są w stanie zagrać w imponujący sposób. Prezentują potężny dźwięk bez znaczących odstępstw od naturalności.

iGrado pod względem jakości dźwięku niewiele ustępują PMXom. Grają one wyraźnie jaśniej (momentami wręcz ostro) od konkurenta, przez to jednak oferują mniej potężny dźwięk. Bas jest świetnie kontrolowany, aczkolwiek nie schodzi tak nisko jak można by tego oczekiwać. Może go więc często brakować. Ilość przekazywanych detali jest bardzo duża, jednak scena ulokowana jest zbyt blisko słuchacza przez co czasami odniesiemy wrażenie duszenia się dźwięku.

W przypadku iGrado radzę nie przygotowywać się na taki dźwięk jaki wydobywa się z SR 60. Pomimo deklaracji ze strony producenta, że w obu modelach znajdują się te same przetworniki, iGrado grają inaczej. Mniej dynamicznie, z mniejszą ilością basu, ale bardziej wyeksponowaną górą z jednocześnie zauważalnie ciaśniejszą sceną. Być może wynika to z mniejszej obudowy, w której zamknięto przetworniki.

Generalnie iGrado grają bardzo dobrze, jednak nie tak dobrze jak można się spodziewać po marce Grado. Tu producent wpadł we własne sidła. Wyznaczył bardzo wysoki standard swoimi produktami, a teraz stworzył coś, co jest poniżej jego możliwości. Na domiar złego jakość wykonania słuchawek oraz komfort ich użytkowania pozostawia wiele do życzenia. To w połączeniu z ceną wynoszącą 230zł na Allegro sprawia, że nie jest to najlepsza propozycja na rynku słuchawek przenośnych. Szkoda, bo Grado ma doświadczenie oraz możliwości, by stworzyć słuchawki przynajmniej tak dobre jak PMX 100.







Polub TwojePC.pl na Facebooku

Rozdziały: Sennheiser PMX100 oraz iGrado - czyli z głową w chmurach
 
 » Muzyczne liczby
 » Design Sennheiser PMX 100
 » Design iGrado
 » Porównanie bezpośrednie
 » Muzykalnie
 » Podsumowanie
Wyświetl komentarze do artykułu »