Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Testy myszki dla graczy Microsoft SideWinder X5
    

 

Testy myszki dla graczy Microsoft SideWinder X5


 Autor: Spieq | Data: 24/03/10

Testy myszki dla graczy Microsoft SideWinder X5Złośliwi rzekliby, że czasy produkowanych myszek pod banderą Microsoft już minęły. Wedle niektórych znawców karty dzisiaj rozdaje Logitech wespół z Razerem. Jest to fakt z pewnością, nie oznacza to jednak tego, że myszki spoza podium nie mogą być interesujące. Dzisiaj progaming to poważna gałąź branży i wybór sprzętu jest większy niż za czasów słynnego IE 3.0. Kilkanaście lat temu kulkowe myszki towarzyszyły nam lata, dzisiaj drogi egzemplarz to spokój na góra 2-3 lata. Stąd zupełnie inna metodologia badań - myszka Microsoft SideWinder X5 była sprawdzana przez 3 (trzy!) miesiące, by mieć jasność: czy ten gryzoń wytrzyma trudy wielogodzinnego grania? Przekonajmy się.

Wstępniak

Microsoft SideWinder X5 pojawił się u mnie z pewnym poślizgiem, ale zupełnie świadomie - takich produktów nie warto pomijać, nawet jeśli upłynęło nieco czasu od chwili ich premiery.

Seria SideWinder jest znana szczególnie starszym graczom. Dekadę temu marka ta cieszyła się uznaniem, niewątpliwie dzięki dobrej jakości joystickom i kierownicom dla bardziej wymagających wyczynowców. Reaktywowana marka "debiutowała" z przytupem m.in. dzięki nowej serii myszek. Pierwszy SideWinder miał być alternatywą pewnie dla najbardziej rozbudowanych Logitechów - odważniki, wymienne ślizgacze, wyświetlacz LCD itd. miały przyciągnąć największych malkontentów, dla których myszka ma w założeniu być luksusowym gadżetem. Prawdopodobnie takim gadżetem pozostał, bo do dziś ma opinię raczej egzotycznego, niekoniecznie dedykowanego dla poważnych graczy.


(kliknij, aby powiększyć)

Być może stąd decyzja o wypuszczeniu modelu, który pozbawiony byłby "god mode: on" na rzecz sprawdzonych rozwiązań (myszka ma… działać?). Oczywista jest kwestia ekonomiczna - nowszy model, bez zbędnych bajerów, jest znacznie tańszy od protoplasty. Niestety nie w każdym aspekcie postanowiono pójść graczom na rękę. Do dziś kartonowe pudełko, w którym uwięziono (podkreślę to dobitniej: UWIĘZIONO) myszkę ma poważną wadę - bywa jednorazowe. Wyjątkowo nieudany patent, który w założeniu ma przyciągać wzrok (fakt, pudełko jest oryginalne), ale poprzestając wyłącznie na tym. Wraz z paragonem nieświadomy, acz szczęśliwy, posiadacz powinien otrzymać instrukcję otwarcia kartonu. Uczciwość nakazuje wskazać zalety - mamy bezpośredni dostęp do myszki (przezroczysta "koszulka" jest kopią kształtów SideWinder X5). Dzięki temu nie kupujemy kota w worku, jeśli myszka okazuje się np. za duża, możemy spokojnie rozejrzeć się za innym modelem.


(kliknij, aby powiększyć)

Po paru godzinach szarpaniny dostajemy się do zawartości pudełka, tj. myszki właściwej, oprogramowania na płytce (IntelliPoint 6.3, także w wersji na Mac), instrukcji instalacji (w tym po polsku) i podręcznika użytkownika (dokument szczególnie istotny dla rodzica).


(kliknij, aby powiększyć)





Gabaryty myszki

Uwaga: myszka z kategorii z tych większych. Trzymając się własnej nomenklatury stworzonej na potrzeby testów dla TwojePC: to wypasiona myszka kanapowa. Dlatego uczulam szczególnie osoby o mniejszych "parametrach" - niektóre palce mogą nie podołać zadaniu.

Wszystkie powyższe myszki były przeze mnie testowane na łamach TwojePC, jest to porównanie możliwości gabarytowych każdej z osobna. Można zatem stwierdzić, iż SideWinder X5 nie jest myszką przesadnie wielką (są przecież dłuższe - Lachesis, są przecież szersze - sławny przed laty Cooltek Hurricane, są przecież wyższe - znowu Cooltek itd.). Duże znaczenie ma również sam wygląd myszki - agresywnie ścięte boki, kanciaste ścianki itd. Można wtedy mieć wrażenie obcowania z myszki dość szczupłą, ale za to długą. W rzeczywistości jednak przydadzą się naprawdę długie palce. Myszka waży ~105g, więc stany pośrednie. Dla mnie, jako posiadacza dłoni w wersji kompaktowej, jest to w pełni akceptowalny ciężar.

Poniżej galeria z wybranymi myszkami, które - ze względu na gabaryty - świetnie ukazują różnice między myszkami "palczastymi" a "kanapowymi" (Logitech G3 i Razer Krait, jedne z mniejszych myszek dla graczy).

  
(kliknij, aby powiększyć)





Estetyka wykonania

3 lata temu miałem okazję na łamach TwojePC przetestować myszkę Microsoft Laser 6000, dość przyznam nietypową, mimo dość nieskomplikowanych kształtów:

Laser 6000 to myszka o pozornie prostej konstrukcji, ale to detale świadczą o jej specyfice. Myszka, która spodobała mi się od pierwszego wejrzenia, pod względem wykonawstwa zdecydowany krok do przodu w stosunku do IE 3.0/4.0. Oczywiście jest to wyłącznie moja opinia, wynikająca z takich, a nie innych upodobań. Nic nie ujmując przodkom, uważam, że najwyższy czas na zmianę warty. Wielbiona w wielu kręgach (do dziś zresztą) IE 3.0 jest dowodem tego, jak niegdyś postrzegano myszki komputerowe - kopuły o biało-szaro-czarnych barwach (plus agresywne światło diody), gdzie nacisk położono szczególnie na wygodę obsługi i jakość sensora, a nie na szaleństwa kolorów.

W przypadku serii SideWinder projektanci postanowili wykonać jeszcze jeden krok do przodu, wydawałoby się w roku 2007 - odważniejszy (premiera pierwszego SideWindera). Na pozór myszka sprawia wrażenie tęsknoty za inwazją obcych - niecodzienne, kosmiczne kształty. Na pierwszy rzut oka zupełnie niewygodne dla dłoni. Cel jednak został osiągnięty, to SideWinder X5 przyciąga wzrok, a nie jego konkurenci typu Razer DeathAdder. Nawet jeśli wzbudza wyłącznie kontrowersje. Na łamach serwisu TwojePC.pl pierwszy SideWinder spotkał się z przychylnymi reakcjami:

hmm (autor: bartek_mi | data: 22/08/07 | godz.: 15:31) wyglada zadziornie
optyka razera, wykonanie ms i mamy g-series killer'a


No to jak nooby w CoD (autor: J@rek | data: 22/08/07 | godz.: 17:36)
zaczną grać z czymś takim to mam przerąbane.

ja tam używam wersji wireless, (autor: Vetch | data: 22/08/07 | godz.: 22:07)
bardzo wygodnej zresztą, jak to ms, i wystarczająco dobrze gra mi się tym we wszystkie fpp'y. Ta opisywana to chyba wyłącznie dla megahardkorowców. Albo megagadżeciarzy. Ale przyznać trzeba że wygląda zacnie.

Projektanci SideWinder X5 poszli po rozum do głowy i zrezygnowali z patentów zastosowanych w pierwszej odsłonie serii. Grzechy dzieciństwa zostały zapomniane - zrezygnowano z buraczano-srebrnych zdobień na rzecz samych tonacji czerni. Myszka od chwili przeistoczenia się w model X5 jest cała czarna. Jedynym wyłamaniem z konwencji jest dyskretne srebrne logo SideWinder i przezroczyste przyciski odpowiadające za zmianę rozdzielczości pracy. Nie wspominam tutaj o białych ślizgaczach, ale zapewne z tego powodu, że nie mam ich zwyczaju widywać podczas pracy kontrolera.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Mam słabość do czarnych myszek (!), więc takie rozwiązania u mnie punktują. Przyciski główne to chropowata, matowa faktura w przeciwieństwie do enklawy z przyciskami funkcyjnymi (rozdzielczość) i rolką - tutaj gryzoń połyskuje, lakierowany i połyskujący plastik odbija źródła światła. Z identycznego materiału został wykonany także spód myszki. Z kolei boki to gumopodobny materiał. Można więc wysnuć wniosek, że SideWinder X5 to myszka stonowana i dyskretna w swojej bytności. Jak to mawiają doświadczeni ninja: "do czasu".

  
(kliknij, aby powiększyć)

Nawiązywanie do świeckiej tradycji to słabość designerów Microsoftu. Znienawidzone, ale i wielbione przez wielu dolne podświetlenie myszki znalazło swoją przystań również w SideWinder X5. Mamy tutaj do czynienia z dwoma diodami podświetlanymi na czerwono. Źródło światła skierowane jest ku dołowi, nie będzie drażnić podczas użytkowania myszki. Całość daje w miarę stonowaną otoczkę czerwonego światła, które oświetla paromilimetrowy obszar podkładki. Jeśli ktoś szczerze nie znosi montowania do wszystkiego choinek, to zła dla niego nowina - źródła światła nie da się wyłączyć (poza oczywistą metodą wydłubania diod - tracimy trzyletnią opiekę techniczną producenta).

  
(kliknij, aby powiększyć)

Podobny patent zastosowano w przypadku przycisków odpowiadających za zmianę rozdzielczości pracy myszki. Mając do wyboru trzy możliwości, zawsze jedna z nich będzie biła czerwonym podświetleniem (nie jest to najnowsza myśl konstrukcyjna, więc w tym przypadku obywa się bez większych kontrowersji). Światło będzie widoczne podczas pracy (nawet gdy palec środkowy odpowiada wyłącznie za obsługę rolki), nie jest jednak drażniące. Cieszy przy okazji fakt niezastosowania różnych kolorów - np. zielony dla 800dpi, czerwony dla maksymalnej. W tym przypadku zawsze jest to czerwony kolor.

Myszka testowana była przez 3 miesiące, co pozwoliło odpowiedzieć na pytanie: co z jakością materiałów wykończeniowych? Okazuje się, że myszka jednak nie podołała intensywnemu użytkowaniu przez parę miesięcy. Wgłębienie na kciuk zostało właśnie przez tego palca wytarte. Nie wygląda to nazbyt estetycznie, oczekiwałem jednak, że materiał gumopodobny wytrzyma dłużej.


(kliknij, aby powiększyć)

Ktoś władny uznał widocznie, że nazwa własna "Microsoft" budzi ambiwalentne odczucia, więc by uniknąć emocji, marka Billa Gatesa widnieje w dyskretnym miejscu (prawy bok). Na dodatek jedynie w formie wytłoczenia w gumowanym plastiku. Widocznie myszka musi bronić się sama, gdyż na spodzie gryzonia nie ma absolutnie żadnych informacji. Nie ma również informacji o chińskich zwinnych rączkach. Myszka prezentuje się w "centrum dowodzenia" zacnie, z pewnością tak nietypowy kształt (choć o tradycyjnych barwach) przyciąga wzrok. Pod względem estetycznym jest to absolutna czołówka na rynku.


(kliknij, aby powiększyć)





Wygoda użytkowania

Od samego patrzenia na SideWinder X5 może rozboleć dłoń. Myszka aż pławi się w swoich kontrowersyjnych kształtach. Niestety nie jest to kształt uniwersalny, jak legendarny IE 3.0, z tego więc względu podobnego statusu pomnikowego nie osiągnie.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Ze względu na możliwość niemalże dotknięcia myszki przed kupnem (budowa pudełka) nie powinna ona trafić teoretycznie do przypadkowego gracza. Stąd pozwolę sobie pominąć wszelkie kwestie sporne (profilowana dla praworęcznych, duże gabaryty itd.) i skupić się wyłącznie na samej wygodzie użytkowania. A ta w istocie istnieje.

Przyciski boczne (bez sterowników domyślne "w przód" i "wstecz") są dość nietypowych kształtów, ale całkowicie intuicyjnych, bardzo wyczuwalnych. To całkowicie udany patent, tym bardziej, że klik obu jest wprawdzie taki sam, ale odgłos już zupełnie inny. Przydatne, gdy zmysł dotyku zawodzi. Klik jest dość delikatny (bym rzekł: w sam raz), ale może to skutkować przypadkowymi aktywacjami (nie warto przypisać tam jakiejś destrukcyjnej funkcji). Musiało dojść tu zapewne do kompromisu, ale dzięki temu zwiększono komfort korzystania świadomego. Pionowe ich umiejscowienie to mistrzostwo świata, mając na względzie fakt, że pozostali producenci z uporem maniaka serwowali nam niewygodne poziome przyciski boczne.


(kliknij, aby powiększyć)

Przyciski główne to mocna strona Logitechów - w ich przypadku mamy do czynienia z silnie zaakcentowanym klikiem. Przeciwieństwem bywają Razery - tutaj klik jest często delikatny, płytki i dla "ciężkich łap" niewyczuwalny. SideWinder X5 jest rozwiązaniem pośrednim, co pewnie ucieszy… większość graczy. Dość istotną cechą jest również spory obszar kliku, komfort wyczuwalny jest już na wysokości przycisków odpowiedzialnych za zmianę rozdzielczości (aż do samego końca przycisków). Tego nie oferuje np. DeathAdder. Klik jest głośny, raczej irytujący dla osób postronnych, w nocy korzystanie z SideWinder X5 spotka się z protestami domowników.

Przyciski umiejscowione na szczycie myszki aktywują się z wyczuwalnym oporem, ale w tym przypadku nie jest to wada. Nie dojdzie do sytuacji przypadkowych kliknięć, ponadto sama ich rola ogranicza się do sporadycznych aktywacji. Niestety podobna charakterystyka dotyczy rolki i tutaj jest już to odczytywane jako dyskomfort w użytkowaniu. Przycisk umiejscowiony w scrollu aktywuje się opornie, należy użyć większej siły w stosunku np. do przycisków głównych. Oczywiście potrzeba kompromisów w tym względzie tworzy zaletę - przy scrollowaniu nie wciśniemy przypadkowo dodatkowej funkcji w rolce. Przydałby się tu jednak kompromis w nieco innych proporcjach. Osoby nie korzystające z tej funkcji mogą być spokojne - za to samo scrollowanie to już czysta przyjemność, bardzo delikatne, ale z zauważalnym skokiem. Rolka pokryta jest gumą, jest dość szeroka - komfort korzystania z niej jest naprawdę wysoki. Jedyny feler to jej słyszalność, nie są to urbanistyczne decybele, ale scrollowanie słychać w pokoju.

Ślizgacze nigdy nie były mocną stroną myszek Microsoft. Tak jest i w przypadku SideWinder X5, wyposażonego w 5 sztuk okrągłych ślizgaczy o dość… chropowatej fakturze (która wprawdzie poddaje się podkładce po pewnym czasie). Przez pierwsze miesiące urok korzystania z SideWinder (o ile preferujemy ślizg bez zauważalnego tarcia) może być nikły, po ok. 2 miesiącach korzystania (kilka godzin dziennie) na ślizgaczach pojawia się gładka tafla, co poprawia jakość współpracy. Myszka używana była wespół ze Steelpadem 5L, który w testach podkładek na łamach TwojePC.pl został przeze mnie oceniony jako najlepszy ówcześnie mousepad na rynku. Może więc zajść potrzeba użycia dodatkowych pasków teflonowych, co także może przysporzyć pewnych kłopotów ze względu na specyfikę spodu myszki - paski mogą się odklejać. Najlepiej więc wybrać najbardziej elastyczne, cienkie, takie które poddadzą się wypukłościom i załamaniom.


(kliknij, aby powiększyć)

Kabel myszki należy raczej do sztywnych, choć nie jest ciężki. Jego obecność ujawnia się wyłącznie w ekstremalnych sytuacjach typu zaczepienie się o róg wysuwanej półki biurka itd. Kabel-widmo? Raczej nie, choć mało uciążliwa konieczność. Stany pośrednie, nie powinniśmy zatęsknić za technologią bezprzewodową.

Jak wygląda sprawa z kontrowersyjnym bokiem myszki? Mocno ścięty lewy bok wygląda jak próbka pomysłów szalonego konstruktora, ale to tylko pozory. W praktyce jest to wyjątkowo komfortowe rozwiązanie (także w przypadku bocznych przycisków, o czym wyżej wspomniałem). Kciuk umiejscowiony jest wygodnie w zagłębieniu, bardzo szybko jesteśmy w stanie aktywować boczne klawisze. Problem zapewne będą mieć osoby o jakichś niestandardowych gabarytach, ale one mają problemy i z butami, garniturami, futrynami itd.



Sterowniki

W recenzji myszki Microsoft Laser 6000 (to już dokładnie 4 lata temu!) pisałem o sterownikach:

Microsoft kilka lat temu wyznaczył kurs dla sterowników o ambicjach większych niż ustawienie czułości. Jedną z głównych zalet było profilowanie możliwości myszki dla każdego programu z osobna. Klawisz boczny np. w Winampie mógł odpowiadać za coś innego niż w programie graficznym. Dziś tego typu funkcja to standard dla każdego producenta, który poważnie myśli o swoich udziałach w mysim torcie. W związku z tym muszę z wielką przykrością stwierdzić, że wzór do naśladowania stanął po prostu w miejscu. Sterowniki są wyłącznie poprawne i w zasadzie dość ubogie.

Mijają 4 lata, instaluję IntelliPoint 6.3 i przeżywam małe deja vu. Na pierwszy rzut oka sterowniki nie różnią się specjalnie od swoich starszych braci. Czas zatem na ich analizę:

Problemy w zasadzie zaczynają się podczas instalacji, nie ma polskiej wersji językowej, o czym jesteśmy natychmiast informowani. Problemy pojawią się także w momencie, gdy zainstalowane są inne sterowniki do myszki. Zapewne przez wzgląd na integrację IntelliPoint z systemem Windows (sterowniki aktywowane są w Panelu sterowania / Mysz).

Mamy możliwość zdefiniowania 5 przycisków (główne, boczne i pod rolką). Paleta konfiguracji jest dość spora, na szczególną uwagę zasługują niestandardowe funkcje typu tworzenie makr, Precision Booster (możemy spowolnić pracę wskaźnika do 90%, dzięki czemu BOOM HEADSHOT! w grach może przybrać nową jakość) czy Quick Turn (obrót 180-360 stopni w grach). Pozostałe funkcje szczególnie przydadzą się podczas pracy z systemem operacyjnym lub pakietem Office. Komfort wzrasta, o ile np. korzystanie ze skrótów klawiszowych przysparza nam nieco problemów. Ponadto mamy możliwość personalizacji przycisków w określonych zainstalowanych programach. Bardzo mocny punkt sterowników Microsoft od lat.

Irytująca jest zakładka ze scrollingiem, przynajmniej dla mnie - możliwości domyślne systemu operacyjnego w tym zakresie są zupełnie wystarczające. W tym wypadku mam problemy z ustawieniem optymalnego przewijania.

Ostatnia ważna zakładka związana jest z rozdzielczością pracy SideWinder X5, gdzie możemy ustawić wszystkie 3 dedykowane przyciski wedle własnych upodobań (mamy do wyboru: 200, 400, 800, 1000, 1600, 2000dpi). Niestety nie ma tutaj możliwości (jak w przypadku softu Logitecha) wyboru mniej standardowych rozdzielczości (np. 850dpi), ale trudno uznać to za jakąś istotną wadę.

Jeśli chodzi o komfort współpracy w grach, to nie mam SideWinder X5 wiele do zarzucenia. Myszka - jako rasowy kanapowiec - świetnie współgra ze strategiami (stare, ale darmowe i klimatyczne Tiberian Sun oraz beta Starcrafta 2). W tego typu grach ręka nie męczy się szybko, na myszce spoczywa cała dłoń, X5 jest tutaj doskonałym wyborem. Jeśli ktoś obsługuje FPS-y wyłącznie za pomocą palców, to czeka go typowe rozczarowanie - nasz styl gry będzie bardziej zachowawczy, wolniej będziemy reagować na wydarzenia. Ekscytować będą się niewątpliwie snajperzy (których oczywiście nie lubimy, ale szanujemy), dzięki możliwościom sterowników. W Warsow, Call of Duty: World at War, w stareńkim Day of Defeat moje wyniki oscylowały w tyle peletonu, co jest zniżką formy. Rzecz jasna dla miłośników Logitechów MX5xxx/G5, DeathAdderów model SideWinder może przypaść do gustu. Wedle moich doświadczeń X5 operuje się znacznie lepiej niż takim G5.

Myszka radzi sobie z podkładkami tekstylnymi, plastikowymi, aluminiowymi i szklanymi. Niestety jest spore ALE: podczas szybkich ruchów myszka gubi sygnał na podkładce szklanej (dość wyraźnie), gubi się także przy pozostałych (ale już nie tak ostro; trzeba się zdrowo namachać). Można rzec, że laser ma podobne niedomagania jak ten w pierwszych Logitechach G5. Niewątpliwie spory minus myszki dla osób grających na bardzo niskich czułościach. Tu pozwolę sobie jeszcze na małą złośliwość - w przeciwieństwie do innych sterowników (z naciskiem na Razera) IntelliPoint są całkowicie stabilne.



Podsumowanie

Miło spędziłem te trzy miesiące z SideWinder X5. Oczywiście ze względu na to, że preferuję myszki "palczaste" będę zmuszony się z nim rozstać (jak z każdą myszką "kanapową"), nie jest to dla testowanej myszki żadna ujma. Jednocześnie mam świadomość tego, że te trzy miesiące nie zostały zmarnowane. Dzięki tak długiej analizie mogłem dojść do wniosków, o których konkurencyjni recenzenci nie mieli pojęcia ze względu na krótki okres własnych testów. Powstaje więc obraz testów bardziej miarodajny i przystający do oczekiwań czytelników, którzy raz po raz wypytują: co dzieje się z myszką po paru miesiącach?

Okazuje się, że po takim czasie użytkowania myszka… wciąż działa. Nie bije jednak światłem nowości i nieskazitelności. Użyte materiały nie są na tyle trwałe, by utrzymać myszkę w dobrej formie wizualnej przez minimum pół roku / rok. Oczywiście nie jest to wielki minus, a na pewno żaden w przypadku komfortu pracy - wszak użytkownicy Logitecha MX5xx chwalili je za precyzję, więc na schodzący lakier patrzyli często przez palce.

Sporo zmieniło się od czasów mojego ostatniego przepisu na myszkę idealną:

Casus myszek Fatal1ty przypomina mi jak żywo premierę polskiego Ebaya. Duży szum, upadek z wysoka. Ciężka praca, by przywrócić dobre imię, sprawdzony znak towarowy. Creative przegrał starcie, wypuszczając na rynek nieudany model 1010. Gdyby go nie było, sława 2020 byłaby nieskażona przez kalekie rodzeństwo. Trudno teraz przekonać graczy, że Creative Fatal1ty to seria myszek bardzo obiecujących i rozwojowych. Skupianie się na rozwiązaniach sprawdzonych (Razer, Logitech) to racjonalne podejście, ale i bardzo asekuracyjne. Wspomniane tu firmy nie mają patentu na wyłączność, rynek wzbogacają gracze pomniejsi, ale mający nie mniejsze ambicje (chociażby Everglide, Creative, A4Tech). Chwały nie przysporzy także fakt przeszkód, jakie napotkamy w momencie chęci zakupu. Myszka nie jest łatwo osiągalna, na polskiej stronie producenta widnieje tylko model 1010.

Fatal1ty 2020 służy mi do dziś, choć jego wygląd przypomina stare dobre małżeństwo. Ma w sobie coś, czego inni czasami nie mają - nigdy nie odmawia współpracy. Ot, taki seksistowski przytyk. W erze dominacji i fascynacji myszką Creative'a przepis na myszkę idealną wyglądał następująco:
  • Obudowa z Fatal1ty 2020
  • Materiały wykończeniowe, ich jakość i połączenie z Fatal1ty 2020
  • Technologia wykorzystana w DeathAdderze
  • Rolka z Copperheada, jej bezgłośność z A4Techa X7
  • Lekkość całości z Fatal1ty 2020
  • Cicha praca klawiszy głównych - Razer Krait
  • Klik klawiszy głównych z Logitecha G1/G5/G7/MX Revolution
  • Klawisze boczne, ich ulokowanie z Logitecha MX Revolution lub z DeathAddera
Zmiana niewielka, ale zauważalna:
  • Obudowa z Fatal1ty 2020
  • Materiały wykończeniowe, ich jakość i połączenie z Logitecha G5
  • Technologia wykorzystana w DeathAdderze
  • Rolka z Copperheada, jej bezgłośność z A4Techa X7
  • Lekkość całości z Fatal1ty 2020
  • Cicha praca klawiszy głównych - Razer Krait
  • Klik klawiszy głównych z Logitecha G1/G5/G7/MX Revolution
  • Klawisze boczne, ich ulokowanie z Microsoft SideWinder X5
Pozwoliłem sobie zrezygnować z materiałów wykończeniowych Fatal1ty 2020, choć pewnie jestem w tym przypadku bezlitosny - w końcu to lata ciągłej współpracy, kiedyś lakier musi zejść. Zmiana istotna ze względu na testowaną myszkę - doceniłem jej klawisze boczne. Są faktycznie bezkonkurencyjne, stąd ich obecność w przepisie.

Cena myszki: ~125zł