Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Testy playerów MP3 muzyka tam gdzie Ty
    

 

Testy playerów MP3 muzyka tam gdzie Ty


 Autor: NimnuL | Data: 20/05/05

Testy playerów MP3 muzyka tam gdzie TyLudzie już od dawna dążyli do udogodnień w codziennym życiu. Korzystając z nowych technologii stajemy się społeczeństwem "obwieszonym" coraz to nowszymi wynalazkami. Do niezbędników takich jak zegarki elektroniczne, telefony komórkowe, czy kieszonkowe aparaty cyfrowe dochodzą m.in. palmtopy. Jako uzupełnienie, często zabieramy ze sobą także muzykę. Walkmany to już przeżytek, w końcu chodzenie w dzisiejszych czasach po mieście z kaseciakiem to obciach. Discmany nie sprawdzają się u bardziej ruchliwych osób, bo to urządzenia duże i wrażliwe na wstrząsy. Jeśli więc muzyka to tylko zapakowana w niewielkie pudełeczko z pamięcią flash. O tych właśnie pudełeczkach traktować będzie niniejszy artykuł.

Od roku 1998 w którym to zadebiutowały pierwsze odtwarzacze na pamięć flash zmieniło się sporo. Początkowo bardzo drogie i niezbyt pojemne modele (32MB to był rarytas) gościły w kieszeniach tylko największych szaleńców mobilnych dźwięków. Aktualnie zmalała cena i rozmiary urządzeń, a zwiększyła się ich popularność, możliwości i pojemność. Do testów trafiły trzy modele zabawek: Manta Devil's Horn 256MB, LG MF-FE501 (128MB) oraz Traxdata EZ Player 5000. Zapraszam.

Na stole operacyjnym


(kliknij, aby powiększyć)

Dlaczego napisałem "zabawek"? Cóż, trudno jest urządzenia wielkości kondensatorów w niektórych wzmacniaczach nazwać sprzętem grającym.

Gadżet, pieścidełko czy nawet biżuteria, to prędzej, ale sprzęt grający? Nieee. Niemniej jednak zapewniam, że te urządzenia "grają" ... ale więcej o tym w dalszej części testu. Najpierw zaprezentuję każdego z osobna.



Manta Horn MM205

Drodzy Państwo, oto nasz pierwszy pacjent, a w zasadzie pacjentka, bo na imię jej Manta Horn.


(kliknij, aby powiększyć)

Komplet zamknięto w przeźroczystym blisterze w którym znajduje się:


(kliknij, aby powiększyć)

przedłużacz USB, płyta CD ze sterownikami oraz instrukcja obsługi.

Niestety instrukcja jest dość uboga. Zawiera niepełne informacje o odtwarzaczu. Niemniej jednak napisana jest w języku polskim i zajmuje niewiele miejsca, więc jakieś plusy są.


(kliknij, aby powiększyć)

Na dalszej liście wyposażenia znajdują się słuchawki sprzęgnięte ze sznurówką, tj. "smyczą" chciałem powiedzieć. Szary sznurek, czerwone wstawki pod kolor odtwarzacza i odrobina "chromu". Całość wygląda dość delikatnie, choć w rzeczywistości nie trąca tandetą.

Nasz temat rozważań wygląda następująco.


(kliknij, aby powiększyć)

Wygląda jak ... pendrive. Także rozmiarami przypomina typową pamięć przenośną.

Bardzo prosta budowa urządzenia skłania mnie do nazwania tego cudeńka Pendrivem z możliwością odtwarzania muzyki. Pod kapslem znajdziemy wtyk USB (1.1). Niestety owa zatyczka nie zapina się na żaden zatrzask, co pozwala mi przypuszczać, że z czasem może się nieco wyrobić, a wtedy o jej zgubienie nie będzie trudno.


(kliknij, aby powiększyć)

Dwa główne przyciski służą do przełączania się pomiędzy utworami, lub po dłuższym ich naciśnięciu do zmiany głośności.


(kliknij, aby powiększyć)

Na krawędziach umieszczono przełączniki. Jeden uruchamiający odtwarzanie, drugi blokujący przyciski.

Przyciski główne są dobrej jakości, wykonane z "chromowanego" plastiku, niestety wspomniane przełączniki wyglądają bardzo delikatnie. Także są "chromowane" ale ich rozmiar i niewielkie luzy potęgują wrażenie delikatności.

Wewnątrz lakierowanej obudowy Horna ukryte jest 256MB, a dokładniej to 248MB przeznaczonej na dane pamięci.

Na próżno szukać komory na baterie. Manta zasilana jest wewnętrznym akumulatorem LiIon, który według producenta ma wystarczyć na 4 godziny ciągłego odtwarzania. W tym momencie powiem tylko, że producent jest w błędzie.

Sam odtwarzacz wykonany jest dość dobrze. Całość lakierowana w wiśniowym kolorze sprawia wrażenie metalu. Obudowa jest jednak w całości plastikowa. Niemniej jednak tworzywo to nie razi tandetą.

Krótko mówiąc, daleko posunięty minimalizm, ale przy zachowaniu dobrego smaku.



LG MF-FE501

Zabawka spod znaku LG sporo różni się od wyżej opisywanej Manty.


(kliknij, aby powiększyć)

Playerek przybył w dużym, solidnym kartonie. Wszystkie ścianki pudełka usiane są "chińszczyzną", a z czołowej strony pudła patrzy na nas odtwarzacz.

Z kartonika wysypało się dość sporo:


(kliknij, aby powiększyć)

Płyta CD oraz dość obszerna instrukcja obsługi. Niestety manual usiany jest robaczkami kompletnie niestrawnymi w tej stronie świata, więc prócz rysunków na jej stronach, wszystko inne pozostaje w fazie domysłów.

Kopiąc dalej znajdziemy komplet przewodów:


(kliknij, aby powiększyć)

...w skład których wchodzi przewód USB, przewód umożliwiający zgrywanie dźwięku z zewnętrznego źródła oraz co ważne, zasilacz sieciowy. Jak widać wyposażenie jest pełne. Nie brakuje niczego. Całe szczęście pojawił się zasilacz sieciowy, dzięki czemu, przy pomocy przewodu USB możemy naładować playerka bez udziału komputera.


(kliknij, aby powiększyć)

W komplecie znajdują się również słuchawki oraz "odpustowa" smycz.

Urządzonko LG jest wręcz mikroskopijnych rozmiarów, bo mierzy zaledwie: 23 x 18 x 50mm i po jego wyjęciu przypisałem mu funkcję pilota do słuchawek, a nie odtwarzacza.

Daleko posunięta miniaturyzacja nie odbija się jednak na funkcjonalności urządzenia. Pomimo, ze omawiany playerek jest blisko o połowę mniejszy od modelu Horn Manty, to jego możliwości są niewspółmiernie większe.

Wystarczy obejrzeć dokładnie cały odtwarzacz.


(kliknij, aby powiększyć)

Całość wykonana jest bardzo starannie, z twardego, białego (perłowego?) tworzywa. Panel czołowy przykryty jest warstwą pleksiglasu.


(kliknij, aby powiększyć)

Przyciski i joystick wykonane są z chromowanego metalu. Elegancja z klasą.


(kliknij, aby powiększyć)

Większość powierzchni czoła odtwarzacza zajmuje niewielki wyświetlacz podświetlany kolorem niebieskim. Cyferblat podaje dość sporo stałych informacji, m.in. format pliku, częstotliwość kodowania, bitrate, profil equalizatora, nr utworu oraz ilość wszystkich utworów, stan akumulatora oraz nazwę utworu (przewijany od prawej do lewej).

Dodatkowo odtwarzacz wyposażony jest we wbudowany odbiornik radiowy wraz z możliwością zapamiętania stacji.

Całe urządzenie, podobnie jak Manta, zasilane jest wbudowanym akumulatorem Litowo-polimerowym, który według producenta pozwala na 12h nieprzerwanej pracy.



Traxdata EZ Player 5000

Trzecim i ostatnim zawodnikiem w tym porównaniu jest nowy model firmy Traxdata.


(kliknij, aby powiększyć)

Całość przybyła w kartonie na którym umieszczono podstawowe informacje o urządzeniu, w tym również w języku polskim.

Wewnątrz znajduje się podstawowe wyposażenie, czyli:


(kliknij, aby powiększyć)

Płyta CD, przewód USB, bateria AAA oraz instrukcja obsługi.


(kliknij, aby powiększyć)

W komplecie naturalnie znajdziemy także słuchawki wraz ze smyczą, podobnie odpustową jak miało to miejsce w LG. Niestety jej wykonanie jest wyraźnie gorsze, słuchawek również.

Z wyposażenia to wszystko, czyli niezbędne minimum.

Oczywiście nie można zapomnieć o samym odtwarzaczu.


(kliknij, aby powiększyć)

Na części czołowej znajduje się niewielki, dwukolorowy (niebieski i żółty) wyświetlacz OLED. Pokazuje on podstawowe informacje jak głośność, profil dźwięku, czas trwania utworu i jego nazwę oraz stan baterii.


(kliknij, aby powiększyć)

Tuż obok umieszczono niewielki joystick nawigacyjny.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Przeciwległa ścianka mieści w sobie komorę na baterię typu AAA. Niestety bywało tak, że pomimo włożononego ogniwa, odtwarzacz nie chciał się uruchomić. Trzeba było docisnąć baterię i ponownie zamknąć klapkę. Producent gwarantuje czas pracy sięgający 15 godzin, zobaczymy czy to się sprawdzi.


(kliknij, aby powiększyć)

Prawa strona odtwarzacza zawiera slot na kartę pamięci, lewa natomiast - gniazdo słuchawkowe oraz wejście liniowe.


(kliknij, aby powiększyć)

Górna ścianka EZ Playera to szereg trzech przycisków oraz przełącznik blokujący klawisze. Przeciwległa ścianka mieści w sobie gniazdo USB.

Traxdata jest urządzeniem mocno odbiegającym od opisanej powyżej konkurencji. Głównie jego inność powoduje możliwość rozbudowania pamięci poprzez karty SD/MMC. Na pokładzie playerka znajduje się jednak już wbudowane 128MB pamięci, co na początek powinno wystarczyć.

Również gabaryty wynoszące 65 x 45 x 17 przewyższają oba opisywane modele konkurencji. Wizualnie EZ Player jest blisko trzykrotnie większy od modelu LG.

Co się tyczy wykonania samego odtwarzacza - tutaj niestety nie można powiedzieć dobrego słowa. Srebrna, delikatna obudowa wykonana z trzeszczącego plastiku. Wrażenia na poziomie kalkulatora kupionego na rosyjskim bazarze z bronią chemiczną :-)

Dopasowanie elementów pozostawia bardzo wiele do życzenia.



Akumulatory

Manta według producenta powinna działaś nieprzerwanie przez 4h przy pełnym obciążeniu. Naładowanie akumulatora do pełna następuje po 2h, natomiast 70% naładowania uzyskuje się już po 1h ładowania, według danych zapisanych w instrukcji oczywiście.

Wykonałem trzy pomiary, które jednoznacznie wykazały, że Manta Horn po ładowaniu przez czas 2-2,5h działa średnio 8h i 5 minut. To czas dwukrotnie dłuższy niż przewidywany przez Mantę. Co ciekawe, 1h ładowania pozwala już na to, by odtwarzacz działał nieprzerwanie przez 3h i 50 minut. Naturalnie trzeba zdać sobie sprawę, że niewielu znajdzie się twardzieli, którzy wytrzymają 8h z muzyką odtwarzaną na pełnej głośności. Normalne użytkowanie odtwarzacza, czyli umiarkowana głośność i przeszukiwanie utworów pozwala na nieco ponad 9,5h zabawy. To dużo.

Manta po wyładowaniu akumulatora nagle się wyłącza i już nie daje się uruchomić. Gdy akumulator jest już na wyczerpaniu, 15 minut przed jego całkowitym rozładowaniem zaczyna mrugać pomarańczowy LED. Trochę małe wyprzedzenie, ale dobre i to. Szkoda, że nie usłyszymy jakiegoś dźwięku ostrzegawczego w słuchawkach. Dodam, że nawet przy bardzo mocno wyczerpanym akumulatorze nie uświadczymy zniekształceń w dźwięku czy spadku głośności odtwarzanych utworów.

Produkt LG w tym temacie prezentuje się nieco inaczej niż powyższy konkurent. Producent zapewnia o nieprzerwanej pracy urządzenia przez 12h. Akumulator dla pełnego naładowania potrzebuje zaledwie 1h i 45 minut, po czym jest w stanie działać przez 7h i 40 minut przy maksymalnym nagłośnieniu. Jednak podobnie jak w przypadku Manty, trudno jest przez cały czas atakować uszy takim hałasem. Typowe użytkowanie odtwarzacza i korzystanie z podświetlenia LCD wydłuża czas pracy do 8h i 35 minut.

Tutaj więc czas jest wyraźnie krótszy od tego podawanego przez producenta. Niemniej jednak jesteśmy w nieco bardziej komfortowej sytuacji, gdyż sposób ładowania jest bardziej uniwersalny.

Po całkowitym rozładowaniu akumulatorów odtwarzacz daje się ponownie uruchomić, ale ponowne jego wyłączenie następuje po kilku sekundach. Spadek naładowania akumulatora podobnie jak w przypadku Horna nie odbija się w żaden sposób na jakości dźwięku.

Playerek Traxdata podczas testów zasilany był akumulatorkiem Panasonic 750mAh. Według danych technicznych odtwarzacz powinien działać nieprzerwanie około 15 godzin. Tradycyjnie jednak rzeczywistość rozminęła się z danymi technicznymi. EZ Player odtwarzał muzykę nieprzerwanie przez 10h na pełnej głośności. Przeciętne użytkowanie natomiast zwiększyło trwałość akumulatora do blisko 12h. Różnice pomiędzy danymi technicznymi a rzeczywistością nie są więc tak drastyczne. W przeciwieństwie do powyższych odtwarzaczy, rozładowanie akumulatora ma wpływ na jakość dźwięku. Mniej więcej 1-1,5h przed całkowitym rozładowaniem zniekształcenia dźwięku zaczynają być zauważalne, ale tylko przy ustawieniu wzmocnienia dźwięku ma max.





Parametry

Pomiar pasma przenoszenia przeprowadzony był na podstawie płyty testowej z zapisanymi samplami o określonej częstotliwości. Słuchawki podłączone były do zestawu HiFi. Natomiast ocena jakości dźwięku odtwarzaczy do odtwarzaczy podłączone zostały słuchawki SONY MDR-E931LP/S.



Transfer danych

Podczas tego testu wszystkie odtwarzacze podłączane były do komputera z interfejsem USB 1.1 oraz 2.0. W celu zmierzenia wydajności urządzeń przygotowałem trzy pliki o rozmiarach 64, 118 i 248MB. Dlaczego takie niestandardowe rozmiary, a nie 128 i 256MB? Otóż, odtwarzacze 128MB w rzeczywistości oferują około 118MB wolnej pamięci, podobnie ma się sprawa z modelem 256MB, który realnie udostępnia 248MB. Poza tymi plikami przygotowałem dwa katalogi z przykładową muzyką MP3. Dane te następnie kopiowałem do i z pamięci odtwarzaczy. Wynik pomiaru to nic innego, jak zaokrąglony do drugiego miejsca po przecinku iloraz ilości danych i czasu trwania kopiowania.

Wyniki były do przewidzenia. Manta Horn wraz ze swoim interfacem USB 1.1 musiała być wolniejsza od konkurencji. Zarówno produkt LG jak i Traxdaty są ponad dwukrotnie wydajniejsze w teście zapisu i około trzykrotnie szybsze przy odczycie. Wyjątkiem jest test zapisu pojedynczych utworów do pamięci Traxdaty. Tam wyraźnie wydajność spadła i bliżej jej do wydajności Manty, niż do konkurencyjnego LG. Podobnie po podłączeniu pod USB 1.1 Traxdata wyraźnie odstawała od konkurencji, nawet od Horna.



Możliwości

O możliwościach produktu Manty nie można się rozpisać, bo nie ma o czym. Opcja odtworzenia utworów MP3 oraz przenoszenie innych danych w jej pamięci to wszystko co otrzymujemy.

Sprawa ma się inaczej w przypadku dwóch pozostałych modeli.

LG oferuje dość sporo. Poczynając od takich drobiazgów jak 10 schematów equalizatora w tym jeden własny, czy wyświetlania tagów piosenek. Jako miły dodatek występuje tu również radio. Niestety bardzo nędznie odbierające stacje. Szumy i zniekształcenia nie mają końca. Do wysłuchania wiadomości się nadaje, do niczego więcej moim zdaniem. Kolejną funkcją odtwarzacza jest dyktafon. Nagrywa on dźwięki z wbudowanego mikrofonu lub z zewnętrznego źródła z bitratem od 32 do 128kbps, a dźwięk zakodować bezpośrednio do MP3.

Oto próbka dźwięku zarejestrowanego przy pomocy mikrofonu: V001.mp3 oraz wejścia liniowego: E001.mp3. Niestety jakość nagranego materiału mnie mocno rozczarowała. Pomimo, że po tak malutkim mikrofonie nie spodziewałem się cudów, to jednak dźwięk z wejścia liniowego jest słaby. Mikrofon ma bardzo małą czułość i w zasadzie nie nadaje się do rejestrowania rozmowy prowadzonej choćby dwa metry dalej.

Dodatkowym atutem odtwarzacza LG jest fakt, że prócz plików MP3, odtwarza on również format WMA (od 8 do 48kHz) oraz co ważne, odtwarza poprawnie pliki OGG. To drugie jest miłą niespodzianką, bo format ten jest dość popularny, a odtwarzaczy które potrafią odegrać taki plik nie jest wiele.

EZ Player prezentuje się podobnie pod względem możliwości. Odtwarzacz wzbogacono funkcją radia oraz dyktafonu, tak jak to miało miejsce w odtwarzaczu LG. Tym razem jednak radio sprawuje się znacznie lepiej, bo odbiór jest stosunkowo czysty. Urządzonko to jest w stanie zapisywać dźwięk zarówno z wbudowanego mikrofonu jak i z zewnętrznego źródła dźwięku, a sygnał zapisywany jest niestety w plikach WAV w trzech trybach (8, 11 lub 22kHz).

Oto dwa sample dźwięku zarejestrowanego przy 22kHz przez mikrofon: V002.WAV oraz przez wejście liniowe: L002.WAV.

Czułość mikrofonu jest zbliżona do tego zamontowanego w LG. Jednak jakość nagrania przez wejście liniowe jest zauważalnie lepsze. Szkoda, że zapis nie jest kompresowany do MP3.

Dodatkowo EZ Player udostępnia pięć schematów dźwięku oraz możliwość nagrywania audycji z radia.

Wcześniej wspomniałem o możliwości rozbudowania pamięci poprzez włożenie karty SD lub MMC. Niestety sytuacja nie jest tak różowa jak mi się początkowo wydawało. Otóż, owszem, pamięć można rozbudować, ale po włożeniu karty pamięci nie można nic na nią skopiować. Można kopiować dane z niej na dysk komputera, ale nie odwrotnie (komunikat o zabezpieczeniu karty przed zapisem).

Wszystkie odtwarzacze w systemie widoczne są jako dodatkowy napęd, przy czym podłączenie playera Traxdaty powoduje uaktywnienie dwóch dysków (pamięć wewnętrzna i zewnętrzna).



Słuchawki włóż

Trochę suchych faktów mamy już za sobą, poglądowe informacje o odtwarzaczach również. Czas zabrać się za wysłuchanie, co owe playerki mają nam do powiedzenia.

Ale po kolei.

Słuchawki dołączone do Manty są, o dziwo, nienajgorszej jakości. Prawdą jest, że ich pasmo przenoszenia na kolana nie powali (80Hz-20kHz), o niskich tonach możemy pomarzyć, jednak nie generują one zauważalnych zniekształceń w całym zakresie głośności. Słuchawki przez brak wyprofilowania nie są najwygodniejsze.


Słuchawki Manty (kliknij, aby powiększyć)

Jakość dźwięku wyrzucana z Horna jest bardzo przyzwoita. Dźwięk jest bez żadnych zakłóceń czy szumów nawet przy maksymalnym nagłośnieniu. Cechą Manty jest to, że przeskok na inny utwór nie następuje gwałtownie, lecz bieżący utwór jest kulturalnie ściszany (na odcinku około 2s) poczym odgrywany jest następny kawałek. Miłe to dla ucha. Inną cechą na którą warto zwrócić uwagę jest to, że wyłączenie odtwarzacza i ponowne jego uruchomienie powoduje odtworzenie utworu na którym się przerwało.

I to w zasadzie wszystko co można powiedzieć o Hornie.

Sprzęt LG prezentuje się ciut lepiej. Słuchawki mają gumowe wyprofilowania, dzięki czemu znacznie lepiej leżą w uszach. Dźwięk przez nie generowany jest nieco lepszy (szersze pasmo), jednak mimo wszystko i tak daleko im do tego by uzyskać zadowalające, niskie tony, pomimo, że sam odtwarzacz jest w stanie niższe pasmo puścić na wyjście.


Słuchawki LG (kliknij, aby powiększyć)

Wracając jeszcze do słuchawek. Pomimo, że są w stanie odegrać dźwięki o częstotliwości 63Hz to sposób w jaki to robią nie jest zadowalający. Dźwięk w paśmie 63-80Hz jest zniekształcony i nieprzyjemny dla ucha. Dodatkowo górne pasmo ciut lepiej przenoszone jest przez słuchawki Manty. Niemniej jednak mówię o wrażeniach z dźwiękami testowymi. Ogólnie jednak słuchawki LG sprawują się lepiej od Manty podczas słuchania muzyki. Nie uświadczymy również zauważalnych zniekształceń nawet przy maksymalnym nagłośnieniu.

Podczas użytkowania LG zauważyłem jednak, że przy odtwarzaniu plików OGG odtwarzacz zamienia się w ślimaka. Wyświetlacz jest wyraźnie spowolniony, a reakcja na przyciski opóźniona.

Dźwięk odtwarzany przez produkt LG jest jednak bardzo przyzwoitej jakości, najlepszej z całej trójki. Czysty i dzięki wielu profilom dźwiękowym pozostawił najlepsze wrażenia po jego wysłuchaniu.

Dodam na koniec, że urządzenie spod znaku uśmiechniętej buźki podczas testów raz się zawiesiło. Po prostu odtwarzacz niespodziewanie się wyłączył i nie pozwolił się ponownie uruchomić. Należało wcisnąć przycisk reset (będący w tym samym miejscu co mikrofon).

Traxdata również nie wypadł źle.


Słuchawki Traxdaty (kliknij, aby powiększyć)

Słuchawki co prawda mocno "trącają" tandetą, chyba nawet bardziej niż w Mancie, jednak bliżej im do tych dołączonych do LG pod względem dźwięku. Pasmo przenoszenia jest zbliżone, również występują zniekształcenia przy niskim paśmie na dźwięku testowym. Niemniej jednak mimo wszystko nieco lepszy dźwięk podczas odsłuchiwania muzyki generują słuchaweczki LG. Sam odtwarzacz generuje dobrej jakości dźwięk, ciut gorszy jednak niż w konkurencyjnym LG. Ze względu na wbudowane profile dźwięku wrażenia odsłuchowe są lepsze niż w Hornie.



I to wszystko...

Dotarliśmy do mety. Odtwarzacze jakie są, każdy widzi, czy można wyłonić zwycięzcę spośród testowanych modeli? Cóż, wybór wbrew pozorom nie jest łatwy. Bardzo spartański odtwarzacz Horn pomimo swojej prostoty jest ciekawym produktem. Duża pojemność jego pamięci i bardzo niska cena (poniżej 180zł) to główne atuty MM205. Dodatkowo czas blisko 10h nieprzerwanej pracy na akumulatorze jest dość pokaźny. Z drugiej jednak strony bardziej wymagającym użytkownikom może to nie wystarczyć, bo faktycznie, brak choćby przycisku nieco podbijającego niskie tony zmniejsza jego użyteczność.

Produkt LG przypadnie do gustu osobom które cenią sobie bardzo małe wymiary i duże możliwości. Wiele opcji konfiguracji dźwięku, funkcja dyktafonu, nagrywanie liniowe czy choćby radio to miłe dodatki, choć ze względu na ich jakość w zasadzie bezużyteczne. Docenić należy również obsługę plików OGG. Co prawda radio w wykonaniu LG jest raczej słabej jakości, to mimo wszystko LG jest solidnym odtwarzaczem. Nie zapomnijmy o tym, że spośród trójki generuje najładniejszy dźwięk z odtwarzanych plików muzycznych. Niemniej jednak za cenę blisko trzykrotnie (sic!) wyższą (499zł) od Horna otrzymamy dwa razy mniejszą pojemność pamięci. Czy warto dopłacać tak wiele by zyskać tak niewiele? To już kwestia indywidualnego podejścia do tematu.

Traxdata pomimo swoich dużych wymiarów nie musi okazać się przegranym. Możliwość rozbudowy pamięci jest duża zaletą, dlaczego jednak nie można wrzucać danych bezpośrednio na odtwarzacz? Tego nie potrafię pojąć. Długi czas pracy na akumulatorze również jest atutem. Możliwości zbliżone do modelu LG (dyktafon, nagrywanie liniowe, radio). Niestety bardzo liche wykończenie odtwarzacza pozostawia niesmak.

Wyróżnienie dla Manty za stosunek ceny do jakości.




  Sprzęt do testów dostarczyły firmy:

LG Electronics Polska Sp. z o.o.      LG Electronics Polska Sp. z o.o.
    • LG Electronics Polska Sp. z o.o.
    • ul.Domaniewska 41, budynek Neptun
    • 02-672 Warszawa
    • tel: (48-22)606-14-50
    • fax: (48-22) 606-14-58
    • WWW: www.lge.pl



Manta Multimedia      Manta Multimedia