Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
Piątek 9 maja 2008 
    

Wyrok dla TorrentSpy


Autor: Zbyszek | źródło: NY Times | 23:34
(36)
Kalifornijski Sąd Okręgowy w Los Angeles zasądził 111 milionów dolarów kary wobec serwisu TorrentSpy. Administratorzy serwisu zostali skazani za ułatwianie użytkownikom naruszania prawa poprzez udostępnianie tysięcy plików chronionych prawami autorskimi. Za każdy z udowodnionych 3 699 przypadków naruszenia praw autorskich ekipa TorrentSpy musi zapłacić maksymalną kwotę 30 000 USD, co daje łącznie sumę bliską 111 milionów dolarów. Jest to jeden z najwyższych w historii werdyktów w sprawie złamania chronionej prawem własności autorskiej. Wcześniej 24 marca serwis TorrentSpy został oficjalnie zamknięty. Proces jest efektem doniesienia złożonego przez MPAA. Właściciele serwisu złożyli już odwołanie od wyroku.

 


    
K O M E N T A R Z E
    

  1. Prosty wniosek (autor: Blazakov | data: 9/05/08 | godz.: 23:49)
    Nie umieszczać takich stron na amerykańskich serwerach. :)

  2. dokladnie (autor: Takeya | data: 10/05/08 | godz.: 00:24)
    najlepszym miejscem bylyby chiny, gdyby nie to, ze cenzuruja im internet...

  3. ... (autor: arhibald | data: 10/05/08 | godz.: 02:10)
    chiny odpadają, miałbyś po rozpakowaniu więcej trojanów i wirusów niż tego czego szukasz

  4. ten serwis nie byl lepszy... (autor: metacom | data: 10/05/08 | godz.: 04:10)
    ...przestalem z niego korzystac jakies pol roku temu jak linki zaczely prowadzic do wirusow...

  5. [;..;] (autor: GesTee | data: 10/05/08 | godz.: 11:06)
    a od czego seeland :)

  6. w ramach protestu (autor: vaneck | data: 10/05/08 | godz.: 11:40)
    http://news.torrent.pl/...wiata_postcopyright.html

  7. vaneck (autor: jotek007 | data: 10/05/08 | godz.: 19:58)
    az chcialo mi sie przeczytac cale :)
    ciekawy artykul


  8. Ten artykuł niestety się kupy nie trzyma i jest tandetną propagandą (autor: Grave | data: 10/05/08 | godz.: 21:21)
    na rzecz złodziejstwa.

    Raz, że jest nieobiektywny, autor używa słów o emocjonalnym zabarwieniu, nie podaje żadnych DOWODÓW na swoje wyssane z palca tezy, natomiast bardzo sprawnie manipuluje różnymi środkami retorycznymi aby narzucić czytelnikowi swój punkt widzenia.

    Poniżej parę cytatów z niego:

    [...] <<Kiedy uświadomimy sobie, że wszystko to musi dokonać się zanim praca przyniesie jakikolwiek zysk, trudno się dziwić, że wydawcy walczą o prawa autorskie. W terminach ekonomicznych, początkowy wkład wydawcy &#8211; a zatem jego ryzyko &#8211; w pojedyncze dzieło jest większy, niż wkład autora.>>[...]

    Typowe odwracanie kota ogonem. Koszt gry czy czegokolwiek innego nie jest jedynie kosztem jej dystrybucji!

    Czy zatrudnienie sztabu grafików, muzyków, scenarzystów, animatorów, reżyserów nic nie kosztuje? A przecież to nie dystrybucja - to koszty TWORZENIA.

    Tworzą ludzie i za każdą godzinę pracy przy grze każda osoba z ekipy dostaje wynagrodzenie, tak jak każdy inny pracownik wykonujący swój ZAWÓD.

    Nowej gry czy filmu nikt nie robi jednoosobowo, lub jako hobby - to jest praca jak każda inna, a za darmo nikt pracować nie będzie.

    Chyba że autorzy tego zmanipulowanego artykułu lubią za darmo pracować, ale szczerze wątpię.

    [...]<<Zgodzisz się? Może tak, może nie &#8211; zauważ jednak, że gdy muzea nakładają dobrowolną opłatę za wstęp, ludzie często płacą. Ten sam mechanizm działa w sklepie z kopiami. Większość ludzi chętnie dopłaci odrobinę więcej do jakiejś większej kwoty, jeśli wyciągnęła już portfel i uważa, że istnieje słuszny po temu powód. Jeżeli ludzie nie chcą dawać małych, dobrowolnych datków na to, co im się podoba, robią to zazwyczaj ze względu na związane z tym niedogodności (wypisywanie czeku, wysyłanie maila etc.), nie pieniądze.>>[...]

    Jest taki system zarabiania na życie oparty wyłącznie na ŁASCE ludzi - nazywa się fachowo ŻEBRACTWEM.

    Względnie przypomina to też dawanie napiwków w restauracji. Jeżeliby przyjąć tezę autorów artykułu to kelnerka w restauracji powinna bez problemu wyżyć z napiwków dawanych przez klientów....

    [...]<<rganizacja pośrednicząca zbiera zabezpieczenie, w dowolnej wysokości, wśród ogółu zainteresowanych. Kiedy gwarantowana suma równa jest kwocie progowej (lub przekracza ją w jakiejś określonej części, usprawiedliwionej prowadzeniem rachunków oraz zakładanym ryzykiem), pośrednik podpisuje umowę z twórcą i następuje żądanie zabezpieczenia. Dopiero na tym etapie, gdy jest już dość pieniędzy, by osiągnąć oczekiwany efekt, prosi się o wpłacanie całych sum. Pośrednik dysponuje powierzonymi mu pieniędzmi, płacąc twórcy zgodnie z ustalonym przez strony planem.>>[...]

    Ten pomysł teoretycznie jest bardzo dobry i kupy się trzyma. Ma niestety jedną zasadniczą wadę - kiepskie szanse na zaistnienie w rzeczywistości.

    Mało kto chce zapłacić za cokolwiek przed stworzeniem tego czegoś, nawet zadatku. Potrzebne są przynajmniej sample, dema, trailery. Tak więc gdyby się oprzeć na tym systemie nikt trzeźwo myślący nie pakowałby swoich pieniędzy nie wiedząc jaki będzie końcowy efekt bo to kupowanie kota w worku.

    <<[...]Chociaż niektórzy autorzy wolnego oprogramowania otrzymują wynagrodzenie za swoją pracę (w końcu te usługi pozwalają zarabiać ich użytkownikom i niektórzy z nich chcą za to zapłacić), większość poświęca swój czas nieodpłatnie. Każdy projekt powstaje z określonych powodów i każdy programista ma swoje powody by go udostępnić. Zbiorowy efekt bezpośrednio podważa całe uzasadnienie praw autorskich: oto rozkwita wspólnota własności intelektualnej nie korzystająca z praw autorskich, a w istocie osiągająca takie same rezultaty, jak jej należący do głównego nurtu odpowiednik.>>[...]

    Podstawowy błąd - osiągają z tego tytułu relatywnie bardzo mało pieniędzy bądź też nie zarabiają wcale.

    Idea piękna, ale żeby była prawdziwa wówczas należałoby wykreślić tworzenie książęk/muzyki/filmów/gier z listy ZAWODÓW które stanowią ŹRÓDŁO UTRZYMANIA.

    Bo hobbistycznie można robić wiele rzeczy za darmo, ale z czegoś trzeba żyć. Ci którzy nie biorą kasy za robione przez siebie oprogramowanie, robią tak tylko dlatego, że mają inne źródło utrzymania.

    Niestety autor artykułu nie pomyślał o tych którzy chcieliby się z tego utrzymywać i to nie na zasadzie wspomnianego żebractwa (ile łaska)....

    Bo za darmo MOŻNA robić wszystko. Ale w takim razie niech sam autor robi to co robi za darmo (cokolwiek by to nie było) i idzie na dworzec głodować, niech namówi swoich znajomych aby robili też to co robią za darmo etc

    Bo skoro muzykę czy gry można za darmo to czemu nie WSZYSTKO (tak dokładnie - WSZYSTKO) INNE?

    Może Intel będzie robił procesory za tyle co łaska, zatrudniał inżynierów za darmo, maszyny części i surowce zdobywał za darmo - w końcu wszystko daje matka Ziemia a przetwarzają to ludzie, przecież też mogą to przetwarzać za darmo.

    [...]<<&#8222;Czy miałbyś coś przeciwko temu by ktoś rozpowszechnił kopię twojej pracy, aby inni ludzie mogli odnieść korzyści z tego co napisałeś, a przy okazji zobaczyć, że dostałeś ocenę celującą?&#8221; Oczywiście studenci odpowiedzieliby &#8222;Nie, nie mielibyśmy absolutnie nic przeciwko&#8221;, czego jednak Rosen nie chciałaby usłyszeć.>>[...]

    Zarabianie na życie to nie szkoła! Jeżeli student pisałby pracę za pieniądze to z pewnością MIAŁBY COŚ PRZECIWKO temu że zapłaciła mu jedna osoba a z pracy korzysta 1000 osób.

    [...] << On jest w młodym wieku, kiedy nie dba się o pieniądze.[...]
    (Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że ten 13-letni chłopiec nie straci głowy, podczas gdy tak wielu dookoła najwyraźniej je potraciło.)[...]>>

    Jasne - on jak ma 13 lat nie dba o pieniądze. Jak będzie mieć 23, albo więcej to zapewne ZACZNIE DBAĆ i nie będzie mu obojętne czy pracuje za darmo czy za pieniądze.

    Idea pracy "pro publico bono" jest piękna ale utopijna, bo powtarzam - Z CZEGOŚ TRZEBA ŻYĆ.

    Jeżeli nie wyłączamy ze źródeł utrzymania gier filmów czy książek to nierealne jest aby wszystko to było tworzone za darmo!

    I tak można by podsumować cały ten art.


  9. Grave chłopie (autor: vaneck | data: 10/05/08 | godz.: 22:31)
    kto tu gra na emocjach? Tyś czytał co napisałeś?
    Artykuł, IMO, jest innym spojrzeniem na sprawę dystrybucji. W obliczu wynalazku jakim jest internet, dotychczasowy model się nie sprawdza a lekarstwa są na razie gorsze od choroby. Ja wcale nie jestem za tym, żeby ktokolwiek pracował za darmo (oprócz polityków!). Dlaczego od razu za darmo? Może pomysły autora spornego artykułu nie są najlepsze ale na pewno uczciwsze od totalnej kontroli którą chce wprowadzić RIAA i podobne.


  10. veneck (autor: Grave | data: 10/05/08 | godz.: 22:52)
    Może jakieś konkrety? Bo ja art przeczytałem w całości podałem cytaty i się do nich odniosłem.

    I tak pomysły autora są wyłącznie dwa:

    1) Praca za darmo (poszukania sobie innego źródła utrzymania niż robienie gier/filmów/książek etc
    2) Praca za "tyle co łaska" czyli wspomniane przeze mnie żebractwo.

    W całym tym powalonym serwisie są forsowane te dwie koncepcje tylko nie podane wprost ale pod płaszczykiem pokrętnej retoryki.

    Mnie to nie dziwi bo torrrenty są głównie używane przez amatorów darmochy więc autorzy serwisu wiedzą do kogo piszą, a te teksty mają utwierdzić osoby ściągające i udostępniają że robią bardzo dobrze i że taka jest przyszłość cyfrowych mediów - czyt - wszystko za darmo, albo za "datki od serca".

    Jeszcze jest jedna kwestia, o której autor nie wspomniał bo najwyraźniej nie wygodne to było.

    To autor sam decyduje czy chce za swój utwór pieniądze czy nie. Jeżeli nie chce to nic nie stoi na przeszkodzi aby udostępniał za darmo i tak też często się dzieje!

    Ale z drugiej strony nie można odbierać prawa do ustalania tego za ile chcą oferować swoją pracę tym, dla których jest to praca i źródło utrzymania.

    Tymczasem w serwisie torrentowym jako wzory do naśladowania pokazywane są przypadki tych którzy robią za darmo (tylko dlatego że utrzymują się z czego innego o czym serwis nie wspomina), z drugiej strony potępiani są ci którzy NIE ŻYCZĄ SOBIE aby ktoś korzystał z ich pracy za tą pracę nie płacąc.


  11. konkrety na emocje? (autor: vaneck | data: 10/05/08 | godz.: 23:50)
    używanie przez Ciebie dużych liter w zwrotach ŁASKA, ŻEBRACTWO, ŹRÓDŁO UTRZYMANIA, WSZYSTKO (za darmo) to jest odwołanie do emocji.
    Sam nie uważam pomysłów autora za idealne - pisałem. Za bardziej godną uwagi (niż pomysły dotyczące finansowania twórców) uważam genezę praw autorskich przedstawioną w tekście.
    Dobrze piszesz, że autor sam decyduje czy chce pieniądze. Jest dużo autorów którzy pisaliby za flaszkę, np.: Janosch.
    Prawa do ustalania za ile nie posiadają autorzy czy twórcy. Prawo to posiadają koncerny medialne, które będą dążyć do maksymalizacji zysków.
    Nic nie wiem na temat wzorców promowanych w serwisie torrentowym, podziwiam Twoje zacięcie do ich wyszukiwania.


  12. vaneck (autor: Grave | data: 11/05/08 | godz.: 00:50)
    Jeżeli komentuje tekst nafaszerowany emocjonalną retoryką to obalając absurdy w nim zawarte siłą rzeczy sam używam podobnych środków.

    Przy okazji nazywam po imieniu to, co autor tekstu bardzo skutecznie maskuje lub pomija, bo jest mu to niewygodne w udowadnianiu własnych tez.

    Temu także służą wielkie litery. Osobiście preferuje mniej nachalne formy podkreślenia, ale w tutejszym systemie komentarzy innych metod poza kapitalikami nie ma.

    Odnośnie wzorów to przejrzałem pare newsów z serwisu z którego pochodzi artykuł - wszystkie przekazują tą samą propagandę - twórcy robiący za darmo są cacy i to oni są normalni i idą z duchem czasu, za to żądający kasy to uwstecznieni zdziercy, którzy nie potrafią zrozumieć że żyjemy w epoce "wolnego dostępu do dóbr kultury".

    Oczywiście wszystko to koresponduje z przeznaczeniem serwisu - bezprawnym rozpowszechnianiu wszystkiego co się da, czemu ww propaganda przydaje legalności i czyni czymś normalnym a wręcz postępowym i godnym pochwały.

    Sorry ale takiej papki nie jestem w stanie zdzierżyć.

    Papka dla torrentowców, żeby czuli się rozgrzeszeni z tego co robią albo i wręcz dumni....


  13. panowie...radze sprawdzic... (autor: Andrzej | data: 11/05/08 | godz.: 01:04)
    jak wprowadzane sa do obrotu pieniadze w kazdym tzw. demokratycznym kraju i kto oraz ile za to placi.druga sprawa to jak dzialaja banki pozyczajac pieniadze ktorych wcale nie maja w kasie. to czym tutaj sie podniecacie jest naprawde duperelkiem poniewaz sedno tego swiata czyli pieniadze i ich dystrybucja jest zlodziejska i okrada kazdego tylko tego was nie naucza na studiach. oczywiscie na studiach ucza tylko ze tak musi byc bo inaczej grozi to chaosem ekonomicznym.

  14. I bardzo dobrze robią (autor: Andrius | data: 11/05/08 | godz.: 02:17)
    Naprawdę dużo nie trzeba, żeby być legalnym. Multum dystrybucji linuxa jest za free, akademicje wersje Windy. Jeśli chodzi o rozrywke, to kupujesz tylko warte uwagi tytuły, a nie wszystko ściągasz, co aktualnie jest na stronce torenta. Chcesz programować, nic prostrzego większość środowisk programistycznych jest darmowa, nawet komercyjny Borland ma darmowe wersje Dlphi i Buildera.

  15. grave, aleś zaszalal (autor: piszczyk | data: 11/05/08 | godz.: 22:30)
    piszesz o emocjonalnym podejsciu Fogla w jego artykule, a sam co zrobiles w swoich niby-komentarzach?? :) Juz nie wspominam, ze w wielu przypadkach popisales bzdury.
    Np.:
    - "(...) system zarabiania na życie oparty wyłącznie na ŁASCE ludzi - nazywa się fachowo ŻEBRACTWEM (...)" zastanow sie powaznie co piszesz, bo obrazasz wielu ludzi np. pracujacych charytatywnie . . .
    - znam pewną kelnerkę, pracuje w srednio uczeszczanej pizzerii. Dziennie z napiwkow ma ok. 80zl ( w weekendy wiecej). Nawet pracujac 22dni w miesiacu ma wiec 1800 do kieszeni, czyli prawie srednią krajową . . . i to wszystko z ŁASKI ludzi, ich nieprzymuszonej woli :D
    - "(...) Bo hobbistycznie można robić wiele rzeczy za darmo, ale z czegoś trzeba żyć (...)" - nikt nikomu nie kaze robic filmow/muzy/gier itp. Jesli dla kogos jest to pasją/hobby itp. to bedzie to robic tak czy siak. Jesli bedzie dobry, bedzie robic swietne rzeczy, to ludzie beda mu placic (nawet male kwoty, ale mala kwota x duzo ludzi = spora kasa). Przynajmniej beztalencia, ktore tylko wyciagaja od nas kase, zostalyby wyeliminowane, bo nikt z wlasnej woli by im grosza nie dal . . .
    - "(...) Bo skoro muzykę czy gry można za darmo to czemu nie WSZYSTKO (tak dokładnie - WSZYSTKO) INNE (...)" - tu zes pojechal . . . Tam w artykule jest dobry przyklad, ale go najwidoczniej nie zrozumiales. Jesli np. Madonna nagra piosenkę, i ja ją sobie sciągnę/skopiuję, to Madonna nadal ma tą piosenkę, jest jej autorką, i ludzie nadal beda jej placic za jej piosenki bo im sie podobają. Gdzie tu strata Madonny?? Gdzie moj zysk?? Natomiast jesli Intel wyprodukuje procka, i ja go sobie przywlaszcze bez placenia, to Intel tego procka juz nie ma, a mam go ja - czyli klasyczna kradziez - strata Intela, moj zysk. chyba widac roznice, nie ??
    - przyklad z pracą studenta przedstawiony w artykule jest BARDZO DOBRY. Pokazuje CZYM JEST PLAGIAT (czyli przywlaszczeniem czyjejs pracy i PRZEDSTAWIENIEM JAKO WLASNEJ) a czym nie jest (skopiowanie przez 1000 studentow, zeby sie z nią zapoznali/przeczytali/cytowali - NIE JEST). Natomiast Ty piszesz o korzystaniu i nie wiadomo o co Ci chodzi (korzystanie w sensie czytanie/cytowanie czy korzystanie w sensie przedstawienie cudzej pracy jako swojej).

    Artykul Fogla znam juz od dosc dawna, nie ze wszystkimi tezami czy przykladami tam przedstawionymi sie zgadzam, ale z większością na pewno. Twór prawny pod nazwą "prawa autorskie" wymaga gruntownej przebudowy, bo obecna forma to wierutna bzdura w obliczu wspolczesnych sposobow komunikacji miedzyludzkiej i rozpowszechnianiu informacji. Obecny model jest NA PEWNO skazany na niepowodzenie - koronnym (ale nie jedynym) na to dowodem sa odczucia i zachowania ludzi, ktorych dotyczy ten niby problem! Ogromna wiekszosc z nich "nielegalnie" sciaga i kopiuje muzyke, filmy czy inne utwory, i nie odczuwa z tego powodu wyrzutow sumienia ani tym bardziej, ze popelnia przestępstwo! Co wiecej, wielu z nich po przedstawieniu propagandowej wyliczanki udowadniajacej, ze to przestepstwo, instynktownie broni sie logicznie argumentując "ale przeciez ja NIE UKRADLEM tej piosenki, tylko SKOPIOWALEM ją sobie, zeby posluchac". Jest to wlasnie uproszczona wersja tezy z artykulu Fogla . . .
    Tak naprawde, to logicznie rozumując, gdyby zgodzic sie z niepodwazalnoscią czegos takiego jak prawa autorskie (w tym tzw. copyrights), to szybko doprowadzilibysmy do nierozwiązywalnych absurdów. Ktos stwierdzilby, ze jego praprapraprapraprapraprzodek wynalazl nuty, i jako spadkobiercy nalezą mu sie oplaty za kazde wykorzystanie tego wynalazku na swiecie. Ktos inny w podobny sposob zarządałby oplat za uzywanie koła czy dzwigni prostej jako wynalazku podlegajacego ochronie z tytulu praw autorskich przed kopiowaniem. No bo w sumie dlaczego by nie?? :) W koncu "obroncy" praw autorskich chcą chronic wszystkie wytwory mysli ludzkiej i objac je prawami autorskimi. No to jak wszystkie to wszystkie . . . ;)
    Widac wiec wyraznie, jak ułomną konstrukcją w obecnej postaci są prawa autorskie. I że najwyższy czas kompletnie zrewidować ich sens i znaczenie. I nie chodzi tu o zakwestionowanie prawa do wlasnosci autorstwa czegos, ale wlasnie o prawa tzw. "copyrights" - kopiowania/powielania/rozpowszechniania. To one sa wlasnie "clou" calej sprawy . . .


  16. piszczyk (autor: Grave | data: 12/05/08 | godz.: 00:13)
    No to po kolei....

    [..] <<zastanow sie powaznie co piszesz, bo obrazasz wielu ludzi np. pracujacych charytatywnie . . . >>[...]

    Nikogo nie obrażam, bo i sam wyraz żebractwo obraźliwy nie jest. Jeżeli ktoś wybiera taki sposób na życie to wszystkiego dobrego, ale normą to na pewno nie jest.

    Zaznaczam też, że pisałem wyraźnie o zarabianiu na życie a nie dorabianiu do pensji. Co innego jest robienie czegoś charytatywnie mając przy okazji stałą pensję z innego zajęcia, a co innego zrezygnować z pracy za pieniądze w ogóle i żyć z datków ludzi. I to się właśnie nazywa tak jak napisałem.

    <<znam pewną kelnerkę, pracuje w srednio uczeszczanej pizzerii. Dziennie z napiwkow ma ok. 80zl ( w weekendy wiecej). Nawet pracujac 22dni w miesiacu ma wiec 1800 do kieszeni, czyli prawie srednią krajową . . . i to wszystko z ŁASKI ludzi, ich nieprzymuszonej woli :D>>

    Ależ to świetnie. Tylko że nigdy nie wie ile dokładnie w ten sposób sobie dorobi. Raz będzie względnie dużo innym razem może nie być wcale.

    Zatem napiwki czy "dotacje" z dobrej woli ludzi można traktować jako uzupełnienie podstawowej pensji ale nie można ich traktować jako pewne źródło utrzymania bo pewnym nie jest...

    Gdyby było tak pięknie jak opisujesz to przecież każda firma czy każdy pracownik mógłby oferować swoje usługi tylko za tyle ile mu ludzie zapłacą i ani zł więcej, bo przecież i tak skoro jest dobry to by wiodło mu się świetnie.

    Tak jednak nie jest, bo ludzie cenią swój czas i umiejętności i jeżeli są dobrzy to to oni dyktują warunki a nie klient. Ci których stać zapłacą tyle ile sobie dana osoba życzy, a reszta - będzie musiała szukać gorszych specjalistów i tyle.

    Jak przychodzę do dobrej restauracji i dostaje rachunek opiewający na 50zł za samo drugie danie to uwierz, że gdybym miał ocenić sam ile to jest warte to rzadko kiedy dałbym tyle ile restauracja ode mnie chce - w końcu to tylko jedzenie.

    Ale to nie ode mnie zależy jaka jest cena. Jak mi się nie podoba to idę do innej restauracji względnie na gorsze żarcie.

    To samo jest z filmami czy grami. To nie ja ustalam ceny. Ja mogę tylko kupić albo nie kupić jak dla mnie cena za wysoka. Ale skoro nie kupuje to godzę się również z tym że danej rzeczy nie mam i z niej nie korzystam.

    W przypadku piractwa jest inaczej. Nie godzę się z ceną, nie kupuję, nie płacę nic, a mimo to korzystam i mam.

    Nie ma tego co w innych zawodach, że nie pogodzenie się z ceną i niekupienie skutkuje tym że musimy się pogodzić że z danej rzeczy nie skorzystamy, że jej nie będziemy mieć.

    Ta niemożność skorzystania często okazuje się silniejsza od wysokiej ceny i ludzie płacą bardzo wiele mimo że sami nigdy by tyle nie dali.

    Niestety pirat nigdy nie przekona się czy mając do wyboru kupić albo nie mieć wybrałby kupić, bo nie musi w ogóle takiego dylematu rozpatrywać jako że wszystko może mieć za darmo.

    [..]<<Tam w artykule jest dobry przyklad, ale go najwidoczniej nie zrozumiales. Jesli np. Madonna nagra piosenkę, i ja ją sobie sciągnę/skopiuję, to Madonna nadal ma tą piosenkę, jest jej autorką, i ludzie nadal beda jej placic za jej piosenki bo im sie podobają. Gdzie tu strata Madonny?? Gdzie moj zysk?? >>[..]

    Ten komentarz jest nie na temat kompletnie. Ja pisałem o tym, że skoro muzykę można robić za darmo to czemu nie wszystko inne, a Ty mi z jakimś przykładem kompletnie od czapki.

    Ale postaram się jednak odnieść....

    Otóż tę muzykę też ktoś musi stworzyć. Są technicy, reżyserzy dźwięku, kompozytorzy, tekściarze, pewnie jacyś trenerzy wokalni też - generalnie cała grupa ludzi która za dany utwór i jego przygotowanie odpowiada.

    Jeżeli teraz zakładamy, że nie pracują oni za darmo to zanim piosenka w ogóle się pokaże na rynku ci ludzie będą oczekiwali pensji za swoją pracę i ktoś im te pensję musi dać.

    Ale jeżeli wszyscy sobie pościągają za darmo i nikt nie zapłaci to przychodów nie będzie, a pieniądze w produkcje zostały zainwestowane - ten kto je zainwestował jest na minusie i jeżeli piosenka nie przyniesie wystarczających dochodów to on na tym minusie pozostanie, a więc poniesie stratą - włożył więcej niż wyjął - klasyczna strata!

    Poza tym skoro Ty piszesz że ściągniesz piosenkę Madonny to dlaczego zakładasz że inni będą płacić i wszystko będzie ok?

    A jak inni pomyślą tak samo? Niby dlaczego inni mają płacić, skoro Ty masz za darmo? Notabene gdyby wszyscy pomyśleli tak jak Ty to piosenki by w ogóle mogło nie być bo jej produkcja by się nie opłaciła.

    [...]<<koronnym (ale nie jedynym) na to dowodem sa odczucia i zachowania ludzi, ktorych dotyczy ten niby problem! Ogromna wiekszosc z nich "nielegalnie" sciaga i kopiuje muzyke, filmy czy inne utwory, i nie odczuwa z tego powodu wyrzutow sumienia ani tym bardziej, ze popelnia przestępstwo! >>[..]

    To że ludzie mają jakieś przeświadczenie jeszcze nie znaczy że jest ono dowodem.... To tak jakby przestępca powiedział przed sądem "ależ ja nic złego nie zrobiłem" - każdy oskarżony tak powie czego by nie zrobił bo to naturalna linia obrony - czy sąd takie coś uzna za dowód?....

    Prawo autorskie krytykują ci, którzy sami nie są ofiarami jego łamania.

    Proponuję postawić się na miejscu osób których praca jest bezprawnie powielana i zastanowienie się czy rzeczywiście to nic takiego jak ktoś coś zrobi i nie dostanie z tego ani grosza, bo wszyscy ściągną za darmo.

    To jest podstawowy błąd w myśleniu przeciwników praw autorskich. Zakładanie że my sobie skorzystamy za darmo a zapłacą inni. Tyle że ci inni mogą pomyśleć tak samo a autor pracę wykonał a kasy nie ma - super nie?

    Pewnie miałbyś to w d***ie jak każdy ściągający dopóki brak tej kasy z powodu ściągania i powielania wykonanej pracy nie dotyczyłby Ciebie samego, ale na to już jak widzę nie starcza wyobraźni.....


  17. @grave (autor: piszczyk | data: 12/05/08 | godz.: 03:01)
    w niektorych momentach strasznie upraszczasz albo generalizujesz sprawę :)

    Po pierwsze, to niestety "żebractwo" czy "żebrak" ma w naszej kulturze wydzwiek pejoratywny, wiec trzeba bardzo ostroznie go uzywac. Podejdz do kogokolwiek i powiedz mu, ze zarabia jak zebrak - zobaczysz jak sie zmarszczy ;)

    Po drugie - nie porownuj rzeczy, ktore mają stosunkowo latwą do okreslenia wymierną wartosc (np. obiad w restauracji czy buty) od niewymiernych wytworow ludzkiego umyslu (piosenek, filmow, wierszy, dowcipów ;) ktore nie maja postaci materialnej (są informacją), i tym samym mogą byc bezstratnie, bez uszczerbku dla pierwotnych praw autora do utworu, i niemal bez kosztów powielane i rozpowszechniane. Wiadomo, ze rzeczy materialne trzeba wytworzyc, każdą kopię z osobna, wiec kazda z nich bedzie miala wymierną wartosc. A utwor, np. piosenka, jest wytworzony RAZ (a w zasadzie nie wytworzony tylko wymyslony i nagrany) wiec jesli jej nagranie kosztowalo 10.000$, to ten koszt został poniesiony TYLKO RAZ, zgadza sie?? Jeszcze kilka lat temu sytuacja byla taka - placilo sie za płytę CD lub kasetę, bo nie bylo innych sensownych systemow dystrybucji dla masowego klienta, no i bylo to bardzo na reke producentom :) Na cene skladaly sie: ułamkowy podzielony koszt nagrania plyty oraz koszt samego krazka + opakowanie + dystrybucja. Jesli nagranie plyty kosztowalo 100.000$ (10 utworow po 10.000), a oni sprzedali 100.000 kopii po 15$, to wykonawca (przykładowo) dostal z kazdej plyty dolara, a reszta szla na pozostale koszty producenta/wytwórcy plyt i jego zysk. Duzy zysk. Niestety, internet rozbil wszystko w puch - znikly koszty krązka, opakowania, dystrybucji, sklepów . . . i znikł sens istnienia producentow w dotychczasowej formie. Ludzie sami między sobą realizują dystrybucję (za pomocą p2p). Jedynym uzasadnieniem żądania ceny za taką piosenkę jest więc wynagrodzenie dla autora i jego zespołu - o ile cena bylaby niewielka i ustalona, ale placona dobrowolnie. Dlaczego?? Ano dlatego, ze jeden sciagnalby piosenke, i by mu sie podobala (i zaplacilby za nią) a drugiemu nie (i nie chcialby juz jej wiecej sluchac). A to czy duzo ludzi by za nią zaplacilo, czy malo, to juz by zalezalo od jakosci tego towaru :) to chyba oczywiste . . .

    Co do kolejne wypowiedzi: "Jeżeli teraz zakładamy, że nie pracują oni za darmo to zanim piosenka w ogóle się pokaże na rynku ci ludzie będą oczekiwali pensji za swoją pracę i ktoś im te pensję musi dać." to zastanow sie, jak dziala handel we wszystkich pozostalych branzach?? Najpierw sie inwestuje pieniadze i cos produkuje, a potem oferuje do sprzedazy. Ludzie kupują, i inwestycja sie zwraca, a pozniej nawet zyski są :) chyba ze jest bubel, wtedy nikt nie kupuje, i ci co produkują bubla - tracą na tym. I tak powinno byc :) jedne inwestycje sie zwracają, inne (bublowate) nie, wiec co ma oznaczac stwierdzenie "ktos im te pensje musi dac", nawet jak zrobią bubla, to tez trzeba im dac??

    Kolejny cytat: "Ale jeżeli wszyscy sobie pościągają za darmo i nikt nie zapłaci to przychodów nie będzie, a pieniądze w produkcje zostały zainwestowane" i drugi cytat "Poza tym skoro Ty piszesz że ściągniesz piosenkę Madonny to dlaczego zakładasz że inni będą płacić i wszystko będzie ok?" Dlaczego zakladasz, ze nikt nie zaplaci?? Dlaczego zakladasz, ze ja nie zaplace?? Jesliby mi sie spodobala, to bym jej przelal na konto np. 50gr :) Zakladasz, ze wszyscy sa zlodziejami, i nawet jak im sie spodoba utwor, to za niego nie zaplacą?? A Ty bys zaplacil dobrowolnie za taki utwor, ktory sciagniesz za free i Ci sie podoba?? To ostatnie pytanie jest podchwytliwe, bo jak odpowiesz "Tak" to zanegujesz swoją wczesniejszą teze (ze nikt nie zaplaci), a jak odpowiesz "Nie" to by wskazywalo, ze go ukradniesz ;). Tak naprawde to sa retoryczne pytania, bo ludzie caly czas TO WLASNIE ROBIĄ :) czyli z wlasnej nieprzymuszonej woli kupuja miliony plyt w sklepach, chociaz wiedzą, ze mogą to sciagnac z Internetu za darmo :) Dlatego ludzie placiliby dobrowolnie za muzyke, moze nawet jeszcze chetniej niz teraz, bo placiliby wielokrotnie mniej i dokladnie za to, co chcą . . .

    Dalszy cytat: "Proponuję postawić się na miejscu osób których praca jest bezprawnie powielana i zastanowienie się czy rzeczywiście to nic takiego jak ktoś coś zrobi i nie dostanie z tego ani grosza, bo wszyscy ściągną za darmo"
    Naprawdę wykaż mi proszę, jak do tego doszedles, ze gdy ktos powieli wytwór umysłu jakiegos autora, to ten autor na tym nie zarobi ??

    Cyt.: "Prawo autorskie krytykują ci, którzy sami nie są ofiarami jego łamania. " Czyli jak ktos nie krytykuje, to jest ofiarą łamania praw autorskich? M.in. Ty nie krytykujesz, czy to oznacza, ze tez jestes ofiarą?

    Cyt.: "To jest podstawowy błąd w myśleniu przeciwników praw autorskich. Zakładanie że my sobie skorzystamy za darmo a zapłacą inni. Tyle że ci inni mogą pomyśleć tak samo a autor pracę wykonał a kasy nie ma - super nie?" To jest z kolei podstawowy blad w mysleniu zwolennikow praw autorskich :) Zakladanie, ze wszyscy sciagna za darmo, a nikt nie zaplaci. Zakladanie, ze wszyscy oszukają. Skad Ty to wiesz Grave ?? Na jakiej podstawie tak oceniasz ludzi ?? Bardzom ciekaw . . .


  18. @ piszczyk (autor: Hitman | data: 12/05/08 | godz.: 10:27)
    Czy wg Ciebie przeczytanie gazety np w Empiku jest ok? Czy uważasz że nikt nic nie stracił w takim przypadku? Dorób do tego skale i okaże się że pewnego dnia nie będzie co oglądać,kupować bo każdy wolał "pożyczyć, zapoznać się, spróbować itp wykręty" Czy byłbyś szczęśliwy z napisania książki którą czyta cały świat a Ty masz z tego drobne,a bywa że tylko długi..
    Pewnie pamiętasz Amige i bogactwo gier i pomysłów - ile z tych firm przetrwało i zgadnij czemu ich nie ma?


  19. piszczyk (autor: leonx | data: 12/05/08 | godz.: 11:13)
    naprawde - jesli uzyles argumentu "piosenka to rzecz niematerialna, jak ja skopiuje to autor nadal bedzie ja mial, nie mozna jej "ukrasc" tak jak np. procesora" (post 15.) - sorki, ale odpusc sobie dalsza dyskusje...

  20. @piszczyk (autor: Blazakov | data: 12/05/08 | godz.: 12:05)
    Dolara z płyty dla wykonawcy? Chyba śnisz. :) W Polsce to około 15-5(!)gr - a z tych pieniędzy trzeba opłacić całą ekipę... Powodzenia, jak ktoś chce się z tego utrzymać.

    I co tu się dziwić, że nawet sami autorzy mają gdzieś ten system, udostępniają utwory w internecie za "co łaska" - i mają z tego większą kasę. Że niby nie mają reklamy? Z zysków wystarczy im na reklamę we własnym zakresie.

    Policzmy. Po ciężkich bojach i płaszczeniu się wykonawcy (mało znany zespół) zdobyli dystrybutora. Sprzedali 1000 płyt (10 utworów na płycie) po 30zł, (jak na polskie warunki to i tak całkiem nieźle), 20000 osób ściągneło je z internetu przez p2p...

    Sytuacja druga. Wykonawcy zainwestowali w serwer, wrzucili płytkę "w internet" czekając na datki. Pojedyncze utwory ściągnęło 20000 osób, całą płytę 5000. A niech nawet co dziesiąty da symboliczną złotówkę za utwór.

    Co się bardziej opłaca? Wydaje wam się, że wytwórnia kupi wam instrumenty, opłaci realizatora, zapewni reklamę? Racja. Wydaje wam się. No, chyba że producent uzna, że dobrze się sprzedacie...

    Ogromna większość muzyków robi to co robi dla hobby i nie mają z tego ani grosza. Mamy kilkanaście marionetek-milionerów, na promocje których pompują pieniądze wytwórnie i sponsorzy, i całe morze "reszty". Dla tego artystycznie stan muzyki (polskiej i zagranicznej) jest taki, jaki jest.

    Gdyby małe zespoły mogły dostawać jakiekolwiek pieniądze za sprzedanie płyt (wiecie, jak "prosto" znaleźć dystrybutora?), choćby im te pieniądze starczyły na zakup instrumentów, rynek byłby o wiele bardziej urozmaicony, a ci artyści mieliby motywację, żeby tworzyć dalej.

    Obecna sytuacja jest zła - i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. To się zmienia i zmieni. Teraz kwestia - czy nadal będziemy mieli oryginalne CD po 30-60zł, i 95% osób będzie ściągać przez p2p pod groźbami coraz większych kar, czy pójdzie to w inna stronę. A z tym drugim koncerny będą walczyć jak tylko mogą - w końcu to "ich" kasa...


  21. @up (autor: Blazakov | data: 12/05/08 | godz.: 12:13)
    Aha, nie mieszajcie tylko przemysłu fonograficznego z komputerowym lub filmowym. Koszt wytworzenia płyty (nawet w bardzo dobrym studiu, z dobrymi realizatorami, wielomiesięcznymi nagraniami) i tak będzie kilku-kilkunastokrotnie(!) niższy niż koszt stworzenia filmu czy tym bardziej gry. Problem w tym, że dobra płyta kosztuje tyle, co dobra gra lub film, albo co najwyżej połowę mniej.

  22. @ leonx (i reszta obroncow) (autor: piszczyk | data: 12/05/08 | godz.: 14:30)
    co w tym stwierdzeniu "piosenka to rzecz niematerialna, jak ja skopiuje to autor nadal bedzie ja mial, nie mozna jej "ukrasc" tak jak np. procesora" jest nieprawdą?? Jest rzeczą niematerialną?? Jest. Jak ją ktos skopiuje, to autor nadal bedzie ją miał?? Będzie. Nie mozna jej ukrasc jak np. procesora?? No nie mozna, bo fizycznie nie da sie tego zrobic, a kopia piosenki jest nie do odroznienia od orginału, jest z nim tożsama! Dlatego taki np. przepis o zakazie wykonywania takich kopii jest poniekąd martwy, bo w dzisiejszych czasach kopia mptrójki jest nie do odróżnienia od orginału, wiec na jakiej podstawie chcialbys je roznicowac i ewentualnie wyciagac konsekwencje??

    Chcialbym tylko, zeby byla tutaj jasnosc - ja nie jestem za tym, zeby autorzy nie dostawali niczego za swoją pracę. Wskazuję tylko, ze obecny system praw autorskich JEST DO DUPY. Am im bardziej sie rozwija Internet, tym bardziej jest do dupy. I taki jest tez sens artykulu Fogla. Tak jak slusznie napisal Blazakov, obecny system nie sluzy ani wykonawcom (no moze poza miniaturową garstką z samego szczytu) ani odbiorcom, czyli nam klientom. Dlatego zmiany, i to duze, sa nieuniknione. Jak one beda wygladac - to wlasnie trzeba przedyskutowac. Byc moze propozycje, ktore napisalem wczesniej, nie sa idealne, ale w porownaniu do tego, co jest teraz, to dzien do nocy. Moim zdaniem (i jak widac chociazby z artykulu, nie tylko moim) trzeba troche zaufac ludziom. Dotad ludzie placili dobrowolnie za muzyke kupujac dosc drogie plyty w sklepach, wiec dlaczego nie mieliby teraz placic za muzyke z internetu, duuuzo taniej, i dokladnie za to, co chcą??

    Jesli ktos twierdzi, ze ludzie bedą masowo sciagac muzyke, i nie beda za nią w ogole placic (nawet jak im sie spodoba) to ja odpowiadam mu bardzo wymownym przyslowiem "Każdy sądzi podług siebie . . ." ;) A nawet jesli, w czarnym scenariuszu, niech tak jak napisal kolega Blazakov "nawet co dziesiąty da symboliczną złotówkę" to biorąc pod uwagę liczbe uzytkownikow Internetu idącą w dziesiątki milionów, uzbiera sie naprawde duza sumka :)
    Mysle, ze dla zadnego uzytkownika komputera nie jest problemem przeznaczyc sobie 15 czy 20zl miesiecznie na muzyke. Niech sciagnie sobie miesiecznie 50 albumow, z czego spodoba mu sie 5. I niech te 20zl rozdysponuje miedzy te 5 albumow - to daje przeciez 4zl za album - przypuszczam, ze to wiecej, niz z egzemplarza przecietnej plyty CD dostaje artysta z zespolem! Co wiecej, te 4zl duzo wiecej ludzi bedzie sklonnych dac, niz 40zl za plyte w sklepie :) A przeciez nie nalezy zapominac o wielu innych zrodlach dochodow artystow - a koncerty?? A wystepy telewizyjne? A reklamy? A sposorzy??
    Wiec prosze obroncow praw autorskich, zeby nie tragizowali nadmiernie :) Nikt nie chce odebrac autorom autorstwa ich utworow, natomiast zdecydowanie lepiej byloby, gdyby nasza kasa (klientow) trafiala wlasnie do autorow, a nie do producentow czy sprzedawcow, jak to ma miejsce teraz . . .


  23. @ Hitman (autor: piszczyk | data: 12/05/08 | godz.: 15:28)
    Byles ostatnio w jakims Empiku? Przeciez w Empiku ludzie czytaja sobie gazety, ksiazki, czasopisma . . . Co wiecej, Empik im na to pozwala, nawet ulatwia, umieszczajac stoliki, siedzenia, fotele :) Nie slyszalem tez zadnych protestow wydawcow czasopism czy autorow ksiazek . . . Mysle, ze nikt na tym nie traci, bo przygniatająca wiekszosc woli sobie to przeczytac na spokojnie w domu, wiec zaplaci te kilka zł i bez oporow kupi :)
    Nawet gdyby ksiazki i czasopisma byly swobodnie dostepne w necie, to i tak wiekszosc ludzi by je kupowala w wersjach papierowych - bo lubia obcowac z papierem, moc sobie poczytac w kazdej sytuacji bez udzialu komputera, itp. Nawet jak sie kiedys upowszechni sie tzw. e-papier, to cena wydania elektronicznego bedzie na tyle niska, ze nikt nie bedzie sie krygowal z placeniem :) Skoro teraz papierowa Wyborcza kosztuje 1,5zl, to mysle, ze wersja elektroniczna bedzie kosztowac max. 0,5zl, a moze i mniej. Zreszta jest nawet dobry przyklad na to - juz od dawna Dziennkik Łódzki jest udostepniany BEZPŁATNIE w necie:
    http://egazeta.dziennik.lodz.pl/
    Co wiecej, Express Łódzki rowniez:
    http://egazeta.express.lodz.pl/
    i jakos ich wydawcy nie zbankrutowali, a ludzie nadal kupują wersje papierowe tych gazet.

    Druga sprawa, to dlaczego stwierdzasz "każdy wolał "pożyczyć, zapoznać się, spróbować itp wykręty" ?? Jak idziesz kupic buty, to zapoznajesz sie, probujesz, przymierzasz, wszystko to za darmo, i jakos nie ma problemu?? Dlaczego z książką mialoby byc inaczej i klient mialby kupowac kota w worku??

    Natomiast co do pytania z książką, to tak - bylbym szczesliwy, ze caly swiat ją czyta :) Gdyby byla w wersji elektronicznej, to jej wydanie nic by mnie nie kosztowalo (albo kosztowalo grosze), a kwestię mojego zarobku na niej rozwiązałbym w podobny sposob, jak z muzyką w poprzednich postach. Ale poniewaz duzo ludzi lubi czytac ksiazki w papierowych wersjach, wiec o ile ksiazka bylaby dobra, to znalazloby sie wielu takich, co by ja tez w takiej formie kupili, za cenę kosztow wydrukowania + niewielki zarobek moj i wydawcy. Mysle, ze to by zadzialalo bez problemu :)


  24. piszczyk (autor: Grave | data: 12/05/08 | godz.: 17:43)
    Oczywiście, że tak złej sytuacji że nikt nie kupi, nie będzie. Ale właśnie przez piractwo zyski są dużo mniejsze niż być powinny.

    W przypadku braku piractwa także kupują ci co chcą kupić, ale płacą już nie tyle ile oni chcą ale tyle ile jest podane na metce!

    I jeżeli rzecz jest dobra to będą musieli wybierać czy zapłacić nawet bardzo wysoką cenę nawet taką z którą się absolutnie nie godzą czy też rzeczy nie mieć.

    Natomiast przy rozpowszechnionym piractwie nie ma jak już wspomniałem tej "kary" pt "nie kupisz - ok - ale w takim razie NIE MASZ".

    Wbrew pozorom to jest cholernie ważna kwestia, bo ktoś kto ściągnie za darmo może w ogóle nie czuć najmniejszej potrzeby zapłacenia za daną rzecz mimo że mu się podoba i z niej korzysta. Dlaczego?

    Ano dlatego, że już tą rzecz ma i nie ma żadnej motywacji aby za nią płacić.....

    To szczególnie widać w przypadku gier. Ściągniesz przejdziesz całą grę i co? Kupisz w sklepie? Nie - bo gra już ukończona i odstawiona na półkę.

    To samo z muzyką. Ściągnąłeś piosenkę i potem kupisz płytę? Ale po co - przecież już i tak masz....

    I być może gdybyś nie miał a bardzo chciał mieć to uzbierałbyś kasę i zapłacił cenę której normalnie dobrowolnie w życiu byś nie dał.

    Tak nawet nie wiesz czy do takiej sytuacji by doszło bo już masz za darmo i nie czujesz potrzeby płacenia.


  25. @Grave (autor: Blazakov | data: 12/05/08 | godz.: 19:47)
    Faktycznie, płacenie po ściągnięciu jest mało efektywne - ale płacenie przy ściągnięciu - już jak najbardziej. Przypuśćmy, chcesz ściągnąć MP3 (nie gadaj, że w kompie masz same oryginały...). Wchodzisz na stronkę zespołu, a tam masz 2 drogi - ściągnij i nic nie płać, albo odpal nam tą złotówkę, choćby wysyłając SMSa. Komórka leży obok kompa. Nie zapłacił byś? Ja bym zapłacił.

    Mało tego, zapłaciłby bardzo duży procent - bo to jest wpisane już w naszą naturę.

    Problem jest taki, że nie można rozpatrywać kwestii "jakby piractwa nie było" - bo jest, ma się dobrze, i będzie zawsze, cokolwiek by nie robić. Walka naprawdę dużo nie da - zmiana mentalności to proces trwający pokolenia, a obecna polityk firm fonograficznych o których większość myśli "złodzieje" temu nie sprzyja.


  26. @Grave n/t gry (autor: vaneck | data: 12/05/08 | godz.: 21:22)
    jak wytłumaczysz fakt, że ludzie kupują starsze gry w seriach extra klasyka i podobne? W większości są to tytuły w które ludzie już grali a mimo to kupują.

  27. Blazakov (autor: Grave | data: 12/05/08 | godz.: 22:56)
    Wchodzisz na stronkę zespołu, a tam masz 2 drogi - ściągnij i nic nie płać, albo odpal nam tą złotówkę, choćby wysyłając SMSa. Komórka leży obok kompa. Nie zapłacił byś? Ja bym zapłacił.

    Nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, aby na tej samej stronie te same utwory w tej samej jakości były legalnie dostępne zarówno bezpłatnie jak i płatnie w zależności od mojej dobrej woli.

    Jednak GDYBYM przed takim wyborem stanął to bym nie zapłacił.

    Jeżeli autor przewiduje legalne udostępnianie za darmo to ja z tej możliwości korzystam. Jeżeli nie - wtedy płacę.

    Odnośnie oryginałów w mojej kolekcji to bywało z tym różnie i trochę piratów się przez mojego PC-ta przewinęło (lata 1998-1999), jednak od przynajmniej 7-8 lat mam wyłącznie oryginały zarówno w kwestii muzyki, gier, jak i filmów i oprogramowania.

    Z P2P nigdy niczego nie ściągałem.

    <<Mało tego, zapłaciłby bardzo duży procent - bo to jest wpisane już w naszą naturę. >>

    Ciekaw jestem skąd te, wyjątkowo śmiałe - łagodnie rzecz ujmując - wnioski?

    Bo ja odnoszę wrażenie, że w naszą naturę właśnie jest kombinowanie jakby tu nie płacić..... (sam tej teorii moją osobą rzecz jasna nie wspieram).

    vaneck --->

    Jeżeli grali na piracie to wybierają klasykę aby mieć za grosze ładne pudełko na półce i tyle.

    Z drugiej strony osoby kupujące oryginały nie wyrzucają dobrych gier do kubła i dlatego też nie mają potrzeby ponownego ich zakupu w jakiejkolwiek serii.


  28. ale jednak kupują (autor: vaneck | data: 13/05/08 | godz.: 05:50)
    i nie pisz "za grosze" bo znów cechujesz tekst emocjonalnie :)
    A może gdyby gra kosztowała od razu tyle co w taniej serii piractwo byłoby nic nie zanczącym marginesem? Weź np. takie COD4 - świetne wyniki sprzedaży, tytuł jest już dość długo na rynku i żadnych obniżek. Cena taka sama jak w dniu premiery. Już dawno bym kupił gdyby kosztowało ok. 25 euro. Durne EA skopało multi (bo można cheatować jak cholera) ale skąd kupujący ma to wiedzieć? Założę się, że gdyby grę robili prawdziwi pasjonaci a nie wyrobnicy to gra byłaby lepsza w multi (patrz darmowe ET). Wielki koncern EA ma w dupie klientów, cod4 w single jest krótki a w multi spieprzony ale ciągle dobrze się sprzedaje więc doją kasę.


  29. @vaneck (autor: leonx | data: 13/05/08 | godz.: 08:42)
    a to ciekawe podejscie "gdyby gra kosztowala...". Wiesz - gdyby Ferrari kosztowalo tyle co Corsa, to juz dawno jezdzilbym Ferrari... Producent wypuszcza gre - albo zaplacisz tyle co sobie zyczy i jest ok, albo nie placisz i nie grasz. Albo sciagasz nielegalnie i jestes piratem - kazdy ma wybor...

  30. @piszczyk (autor: leonx | data: 13/05/08 | godz.: 08:54)
    "Dlatego taki np. przepis o zakazie wykonywania takich kopii jest poniekąd martwy, bo w dzisiejszych czasach kopia mptrójki jest nie do odróżnienia od orginału, wiec na jakiej podstawie chcialbys je roznicowac i ewentualnie wyciagac konsekwencje??"

    A co odroznia piosenke od filmu? A co odroznia film od recepty na nowy lek? A projekt nowego samochodu/samolotu? A projekt nowego procesora?

    Sorki piszczyk, ale przy twoim podejsciu mielibysmy wolna amerykanke na swiecie, mieszkalibysmy w jaskiniach a najbardziej zaawansowana bronia bylby luk.

    Firmy inwestuja olbrzymie pieniadze w badania, rozwoj, projekty, tworzenie gry, filmu czy plyty - i musza miec zagwarantowana ochrone produktu. To czy produkt jest materialny czy nie - nie ma nic do rzeczy.


  31. @lenox (autor: vaneck | data: 13/05/08 | godz.: 21:22)
    podejście jak dupa, każdy ma własną. Gdyby ferrari jeździło jak corsa a cena byłaby jak za ferrari też byś się ciepał. A jakbyś się przekonał po zakupie to co byś zrobił? Czasami dobrze jest wypróbować, ja mam tę możliwość - w niemczech są wypożyczalnie gier i wziąłem sobie tego cod4 na wochenende. I podtrzymuję swoją opinię, że gra nie jest warta aktualnej ceny. A polityka wielkiego EA Games jest taka, że nawet patcha z nowymi mapami wstrzymują żeby więcej kasy wydoić.

  32. vaneck (autor: Grave | data: 13/05/08 | godz.: 23:50)
    <<Założę się, że gdyby grę robili prawdziwi pasjonaci a nie wyrobnicy to gra byłaby lepsza w multi (patrz darmowe ET). >>

    Dla Twojej informacji CoD4 zostało zrobione właśnie przez PASJONATÓW w pełnym tego słowa znaczeniu - studio Infinity Ward.

    Gra jest jedną z najlepiej ocenianych produkcji tego roku zarówno przez media jak i samych graczy.

    Nawet nie byłeś w stanie podać sensownych argumentów przeciwko tej grze, jedziesz po producencie jak po łysej kobyle kompletnie za nic, ba nawet nie masz bladego pojęcia kto tę grę stworzył i kto wydał!

    Gra zgarnęła masę nagród (w tym za grę roku 2007), zbiera niezmiennie pozytywne opinie wśród graczy, a samo studio ma naprawdę BARDZO DOBRĄ opinię bo sobie na nią zasłużyło.

    Jeżeli tak kwitujesz takiego producenta to nie świadczy to bynajmniej źle o nim, ale o Tobie.

    Rozumiem, że można narzekać, ale narzekanie dla samego narzekania tylko po to żeby usprawiedliwiać piractwo to zwykłe buractwo.....

    Sorry, ale łagodniej tego nie jestem w stanie napisać. Rzadko się zdarzają gry co do których odczucia graczy jak i mediów są niemal w 100% zgodne i wybitnie POZYTYWNE, ale CoD4 właśnie taką grą jest!


  33. Jeszcze dla porządku odnośnie CoD4 (autor: Grave | data: 13/05/08 | godz.: 23:54)
    Producent: Infinity ward
    Wydawca: Activision

    Skąd sobie ubzdurałeś to EA i z taką konsekwencją tą bzdurę powtarzasz - nie mam pojęcia.....


  34. pomyliłem wydawcę (autor: vaneck | data: 14/05/08 | godz.: 05:59)
    zgadza się, moje niedopatrzenie, przepraszam. Activision ma u mnie jeszcze większą krechę: kupiłem kiedyś grę (sieciowy shooter) gdzie w ośmiu zafoliowanych pudełkach (otwierane przy mnie w MM) był ten sam CDKEY.
    COD4 po necie jest skopane ponieważ można cheatować i to bardzo łatwo, zaczynając od zdobycia najwyższej rangi po automatyczne celownie kończąc. Single player jest OK ale krótki - w sam raz dla recenzenta, który gra tyle ile wynosi cykl wydawniczy pisma w którym pracuje.
    A pasjonaci to scena, ludzie robiący mapy, mody niejednokrotnie lepsze od orginału, za darmo. Ideałem byłoby połączyć te światy: silnik gry komercyjna firma, dopieszczanie scena. Pewnie znalazł by się nawet model finansowania... Ale na razie jest wojna i wydawcy nie popuszczą.
    A cod4 będę krytykował dalej, wbrew 100% zachwytowi mediów bo powody mam.


  35. śmiem powiedzieć ad #17 (autor: Dabrow | data: 14/05/08 | godz.: 12:17)
    że kol. Piszczyk trochę z dupy wyciąga wnioski z wywodów Grave'a. Vide stwierdzenie nt. protestowania przeciw prawom autorskim - wyobraź sobie, że to nie jest tak, że jak nie protestujesz przeciw tymże prawom autorskim to jesteś ofiarą - tylko np. osobą której pracy owe prawa autorskie dotyczą - wcale nie trzeba być ofiarą... BTW prawa autorskie nie dotyczą tylko muzyki, literatury, gier i filmów... To cała masa produkcji różnych - od rozrywkowych do poważnych wyrobów - choćby moje projekty architektoniczne są chronione prawem autorskim - całe szczęście... Bo jeszcze by tego było trzeba żeby piractwo i ich dotyczyło....
    Dalej - no w jakim Ty świecie żyjesz że wierzysz żę ludzie dadzą dobrowolnie datki twórcom muzyki np... Chyba Cię pogło i to zdrowo - już widzę jak podwórkowi słuchacze polskiego HH biegną do kompów żeby robić przelewy po 50gr dla wykonawców... Jaaaaasne. Daj spokój.
    Co do zarobków - Twoja koleżanka kelnerka ma napiwki jako bonus a nie źródło utrzymania. Jak ich nie dostanie w miesiącu w ogóle to i tak będzie miała pensję - zapytaj jej czy zechce liczyć tylko na te napiwki - penis z tym czy ich jest średnia krajowa czy też mniej czy więcej - logika Ci wymiękła i Grave ma 100% racji tutaj.
    Poza tym niematerialność wartości intelektualnej to kiepsko pojmujesz - bo skopiowanie dotyczy czegoś wbrew pozorom materialnego - bo zapis takiej mp3 na przykład jest jednak materialny - masz nośnik, masz bajty danych na tym nośniku - zmieniają jego strukturę jakby nie było... Więc jednak...
    Powielenie wytworu umysłu autora - stary - penis z tym czy książka na ten przykład jest na papierze, w postaci e-booka czy innej - zawsze jest to książka tego konkretnego autora - to on ją wymyślił, napisał - to jak ją wydał to jego sprawa - jak ją sprzedaje również... No jeszcze kwestia dogadania się z wydawcą np - ale jak się uprzesz i napiszesz świetną powieść której nikt nie chce wydać - proszę bardzo - zamieść ją w necie i sprzedawaj e-booka - ciekawe - udostępnisz ją za friko co? I będziesz liczył 50groszowe datki od łaskawców... Jaaaasne. Pierwszy będziesz piszczał że ktoś Ci kradnie podczas gdy Ty chcesz na tym zarobić...
    Co do Empiku - na serio uważasz że gdyby Empik nie miał dochodu ze sprzedanych książek to by pozwolił ludziom na czytanie u nich? Dobrze wiedzą że 100 osób będize u nich czytać ale 1000 będzie kupować... A z tych 100 kupi np. coś innego połowa - więc zarobią. Wkalkulowane (-;

    Walka z obecnym system dystrybucji - ok. Ale nie na zasadzie - zróbmy wszystko darmowe a ludzie niech żyją z datków. Bo nie da się tak.
    Zrobić dystrybucję odpłatną via net - ok, ale widzisz - jest problem - Ty ściągniesz płatnie bo będziesz ok wobec muzyków, ale kumpel skopiuje od Ciebie i już będzie penisowo - bo twórcy nic z tego nie będą mieli - w prostych założeniach finansowych - bo trzeba jeszcze by wziąć pod uwagę fakt że rośnie popularność - zwiększają się możliwości zarobku na koncertach - ale żeby zorganizować duży koncert też musisz mieć jakąś podstawę do tego - ilość sprzedanych płyt jest wymierną skalą, ilość pobranych utworów - jak "zmierzysz" popularność na podstawie skopiowanych mp3jek?... ITD...


  36. i jeszcze jedno (autor: Dabrow | data: 14/05/08 | godz.: 12:22)
    bo w którymś momencie załapałeś dosyć sensownie - cytując: "Wiec prosze obroncow praw autorskich, zeby nie tragizowali nadmiernie :) Nikt nie chce odebrac autorom autorstwa ich utworow, natomiast zdecydowanie lepiej byloby, gdyby nasza kasa (klientow) trafiala wlasnie do autorow, a nie do producentow czy sprzedawcow, jak to ma miejsce teraz . . ."
    Problem ze sposobem dystrybucji nie jest problemem praw autorskich - bo jak zauważyłeś da się dystrybuować z większą korzyścią dla stron bezpośrednich (czyli autora i odbiorcy) bez naruszania tychże - więc idea praw autorskich nie jest zła... Nie tykajmy praw autorskich tylko dystrybucji która z PA sztandar - nie mając innego powodu do łupiestwa (bo tu się zgodzę że jest łupieniem ludzi sytuacja gdy autor ma mniejszy dochód z utwóru niż jego dystrybutor)....


    
D O D A J   K O M E N T A R Z
    

Aby dodawać komentarze, należy się wpierw zarejestrować, ewentualnie jeśli posiadasz już swoje konto, należy się zalogować.