Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Felieton: Fałszywi Prorocy
    

 

Felieton: Fałszywi Prorocy


 Autor: Piotr Jakub Karcz (P.J.) | Data: 12/08/11

Felieton: Fałszywi ProrocyStrzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami [Nowy Testament, Mt 7,15-23].
Żyjemy w ciekawych czasach, kiedy nowinki techniczne lawinowo pojawiają się na rynku i wędrują pod przysłowiowe strzechy, a dostęp do informacji jest powszechny, niczym woda w kranie. Co rusz, media zapowiadają początek kolejnej, nowej ery technicznej. Problem w tym, że przeciętny zjadacz chleba zazwyczaj nie wie, czy ma do czynienia z prawdziwą rewolucją (jak choćby era Internetu, czy telewizji High Definition), czy też jest niewinną ofiarą propagandy marketingowej, tudzież głośnych i subiektywnych przemyśleń jakiegoś fałszywego proroka.

...



Zgodnie z ideą postępu, która narodziła się jeszcze w Epoce Oświecenia, wszystko, co "nowe" ma tę właściwość, że odsyła "stare" do lamusa, zapożyczając od swojego poprzednika, najlepsze cechy. Nie inaczej może być w świecie elektronicznej rozrywki. Rozwój technologii LCD, uśmiercił jej starszą siostrę - CRT. Nośniki DVD wyparły VHS, tak samo jak płyta CD-ROM wyparła dyskietki oraz napędy ZIP. Takie przykłady można mnożyć. Nic dziwnego, że wielu dziennikarzy oraz wysokich rangą menadżerów korporacji branży IT, bardzo często z pierwszymi przebłyskami nowinki technicznej, wieszczy w prasie, albo na konferencjach o schyłku poprzedzających jej technologii. Życie jednak w wielu przypadkach pokazuje, że praktyka nijak współgra z teorią, a wyniki sprzedaży w podsumowaniach, zupełnie inaczej układają się w słupkach, niż w prognozach.


Tak wyglądała kaseta VHS ... drogie dzieci ;-)

W niniejszym felietonie pozwolę sobie opisać właśnie najważniejsze i najciekawsze przykłady technologii, gadżetów oraz zjawisk, którym fałszywi prorocy wieszczyli śmierć.

Z jednej strony świadczy to, że przyzwyczajenia gatunku Homo sapiens, zawsze będą czymś silniejszym, niż zdrowy rozsądek. Z drugiej jednak, to też dobry znak, potwierdzający że ludzkość to nie przysłowiowa "szara masa", która "przesiądzie się" bezmyślnie, na to, co serwują jej spece od marketingu wielkich firm.

Pierwszym, wręcz podręcznikowym przykładem wspomnianego zjawiska opisywanym na szeroką skalę, jest wieszczenie śmierci komputera PC, jako platformy do gier. Zauważcie, że dzieje się tak za każdym razem, gdy pojawia się nowa generacja konsol. Pamiętam artykuły, w których to czytałem tuż po premierze Playstation 2 oraz pierwszego Xbox-a, o tym, że odchodzi się od grania na PC'cie. Wspominano, że producenci i wydawcy, nie będą już inwestować w gry, które dają się łatwo kopiować, których kod trzeba optymizować pod dziesiątki możliwych konfiguracji. Od tamtego czasu minęło już przeszło dziesięć lat, a gry na "blaszaka" ukazują się nadal i mają całkiem dobrze. Co prawda, odnotowuje się tendencję spadkową na korzyść konsol, ale nie jest ona na tyle duża, żeby wieszczyć ich koniec. Tym bardziej, że producenci kart graficznych oraz sam Microsoft ze swoim Windowsem, uzbrojonym DirectX, nie odda łatwo swojego kawałka tortu. Zauważcie też, że przy premierze konsol stacjonarnych obecnej generacji mieliśmy powtórkę zjawiska posyłaniu gier komputerowych "do piachu". Ciekawe ile jeszcze razy o tym usłyszymy...

Drugim fałszywym proroctwem, o którym chciałbym wspomnieć, jest współcześnie nagłaśniany całkowity zmierzch ery PC. Co ciekawe, wieszczą go nawet wielcy "rozgrywający" branży IT, tacy jak Apple (co akurat pokrywa się ze strategią firmy: "mniej sprzedanych PC'tów = większa sprzedaż gadżetów z jabłkiem na obudowie"), ale ostatnimi czasy nawet sam IBM! Można to skomentować tak: sprzedaż komputerów klasy PC spada i spadać oczywiście będzie. Niemniej jednak nie ma szans, aby te urządzenia nie znalazły nabywców. Powody: otwarta architektura, dzięki której nie tylko koncern Sony, czy HP może konstruować swoją konfigurację. Zwykły pan Kowalski, który dopiero co otworzył sklep może legalnie budować swoje "składaki". Tak samo z systemem operacyjnym. Żaden koncern nie uśmierci kury, która znosi dla niej złote jaja, a tym bardziej jeden z największych na świecie! Przecież Microsoft to nie banda chłopców z osiedla i niejeden sztab speców od marketingu sprzedałby w ich imieniu lód Eskimosowi i to niezależnie (niestety) czy ten Eskimos chce kupić ten lód, czy wcale go nie chce. Firma Ballmera potrafiła nawet chłodno przyjętą przez krytyków i uchodzącą za nieudaną Vistę, sprzedać w ilości 20 milionów w pierwszym miesiącu premiery. Nie mówiąc już o latach 2000-2001, gdzie jeszcze za panowania Gatesa Windows Millenium schodził z półek sklepowych nic nie gorzej niż przerastający go technicznie Win 2000. Tak swoją drogą, ciekawe czy stwierdzenie "schodził z półek sklepowych", w czasach powszechnie rozwiniętej e-dystrybucji za kilka lat wzbudzi u kogoś sentyment do pudełkowych wersji systemu?

W każdym razie gigant z Redmond nie dopuści do śmierci "blaszaka", ponieważ pomimo kilkuset źródeł dochodu, tym głównym zawsze pozostanie nieśmiertelny tandem: Windows / Office, który od parunastu lat przemnaża ilość zielonych papierków z podobiznami martwych prezydentów na koncie koncernu.
Jednak spadek sprzedaży PC'tów jest zjawiskiem odczuwalnym i ośmielę się powiedzieć, że zasłużonym. Po prostu dobrze, że tzw. low-endowi userzy mogą sobie kupić tablet, albo net-booka. Po prostu uważam, że jak ktoś jeździ 400 metrów do sklepu, nie musi kupować samochodu, gdy wystarczy mu rower. Tak samo jest z komputerami. Czasem do sklepu przychodzi tatuś z córeczką, która ma zamiar używać sprzętu do odwiedzania portali społecznościach i komunikatorów i wychodzi z czterordzeniowcem 3,5 GHz i gigabajtową kartą graficzną. Od razu nasuwa się tutaj pytanie: po co? Nie chcę nikogo krytykować i bynajmniej nie uważam użytkowników tabletów czy netbooków za low-userów, tylko zachęcam do tego, aby dostosowywać hardware do swoich osobistych wymagań i realnych zastosowań.

Skoro jesteśmy już przy fałszywych proroctwach w wydaniu współczesnym, to nie ma nic bardziej na topie, jak koncepcja pracy w chmurze. Ile to już lat słyszy się magiczne słowo "niedługo"? Fałszywi piewcy schyłku komputerów o dużych mocach obliczeniowym mówią nam coraz częściej, o tym, jak cudownie będzie wyglądała praca w chmurze i problem w tym, że zawsze dodają właśnie to magiczne słowo "niedługo". Rzeczywistość pokazuje, że często bardziej niezawodne i łatwiejsze do realizacji jest utworzenie jednostki o silnej mocy obliczeniowej i wgranie specjalistycznego oprogramowania, niż stabilne połączenie między serwerami, tworzącymi chmurę. O ile mamy do czynienia z systemami wymiany informacji magazynowej/księgowej, opóźnienia, nawet te, stosunkowo duże nie przeszkadzają dotkliwie. Natomiast nieco utopijnym wydaje się na dziś dzień wieszczenie schyłku konsol i mocnych kart graficznych na rzecz grania w chmurze. Po pierwsze - kwestia opóźnień, jest istotna w prawie każdym gatunku gier (poza może strategiami turowymi). Po drugie, firmy związane z grami (producenci, dystrybutorzy, pośrednicy oraz detaliści końcowi) strzeliłyby sobie same w nogę, pozbawiając się zysków związanych ze sprzedażą wersji gier, zapisanych na fizycznych nośnikach danych oraz sprzedaży konsolowego hardware-u. Jednak w zamian za to, można byłoby całkowicie ukrócić proces piractwa, chociaż... znając pomysłowość graczy, nie zakładałbym się o to ostanie...

Ogólnie sama koncepcja gry w chmurze jest genialna, żadnych łatek, żadnego podziału na wymagania, złożonych instalacji, koniec "fanboystwa". Jednak musi upłynąć dużo czasu, zanim będzie to wykonalne, zarówno od strony technicznej, jak i w kwestii polityki firm z branży (o ile w ogóle do tego dojdzie). Następna fala konsol stacjonarnych oraz kilka generacji kart graficznych będą mogły "spać" spokojnie. Tylko co, z kolekcjonerami, którzy stawiają swoje gry na półkach i delektują się ich widokiem? Może miniaturki okładek w tablecie podłączonym do chmury? W końcu kolekcjonerstwo musi również iść z postępem techniki.

Poruszając kwestię chmury, nie sposób nie wspomnieć o kolejnym, bardzo zbliżonym do niej, fałszywym proroctwie, które narodziło się z powstaniem usług: Steam, Xbox Live czy Playstation Store. Jak się zapewne domyślacie chodzi o śmierć klasycznej dystrybucji. Wielu "jajogłowym" marzyło się i marzy do dzisiaj, aby ich programy i gry, sprzedawały się same; aby na ich produktach nie mogły zarobić firmy transportowe, tłocznie płyt, właściciele sklepów i marketów, a już przede wszystkim sami klienci, obracając nimi na rynku wtórnym. Co prawda wiele firm, sprzedaje swoje programy wyłącznie drogą elektroniczną, ale na pewno fałszywym proroctwem jest wieszczenie klasycznej dystrybucji rychłej śmierci.

Na szeroką skalę dzisiaj, fenomen e-sprzedaży udał się iStevemu i jego AppStore. Sony też, świetnie sobie radziło, ale krótka historia hackerstwa pokazała, że w życiu nie można być niczego pewnym. Tak swoją drogą to japoński gigant, miał ten rok nieco pechowy. Najpierw jedna z największych kradzieży danych osobowych w historii - atak na Playstation Network, a miesiąc później podobne zdarzenie na oficjalnej, greckiej stronie Sony Music Entertainment. Co najciekawsze, ten drugi atak został określony, przez koncern, jako amatorski i dokonany przy pomocy powszechnie dostępnych narzędzi. Jeden z forumowiczów skomentował to "Skoro to takie proste, to proponuję wypuszczenie programu dzięki któremu każdy będzie mógł włamać się na serwery Sony i automatycznie opublikować swój wyczyn na wybranych portalach społecznościowych". Spotkałem się też z takim okolicznościowym żartem:

- Dlaczego Amerykanie w końcu znaleźli Bin Ladena? - Podał prawdziwy adres w Playstation Network.

A tak zupełnie na serio, to wierzę, że japoński koncern otrzymał solidną lekcję bezpieczeństwa, której efekty odbiją się już tylko pozytywnie na użytkownikach jej sieci.

Tak dla porządku, dodam jeszcze obiektywnie, że musimy pamiętać, iż e-dystrybucja, niesie też niebywałą korzyść dla konsumenta, który otrzymuje swój program/grę natychmiast, niezależnie od swojej lokalizacji.

Wracając do głównego tematu, nadmienię, że jeśli jakaś technologia, czy produkt, odeszły do przysłowiowego lamusa, to nie znaczy wcale, że muszą tam leżeć w nieskończoność. Czasem rozwój innej technologii, czy nawet sam pomysł, potrafi pomóc "odświeżyć" coś, czego czas się kiedyś skończył. Tak właśnie stało się z wirtualnymi hełmami, krytykowanymi za przyczynę zawrotów głowy, przez redaktorów którzy mieli je na głowie, jak i tych, którzy nie widzieli ich nawet na oczy. Właśnie teraz moc obliczeniowa komputerów jest wielokrotnie wyższa niż przed 15 laty, oraz wyświetlacze LCD przeszły długą drogę, która wyszła im zdecydowanie na korzyść. Wykorzystało to właśnie Sony, które już niebawem ma zamiar przywrócić do życia hełmy do wirtualnej rzeczywistości.

Skoro już mowa o LCD, to pozwolę sobie nadmienić, iż zastępowanie jednej technologii drugą, nie zawsze niesie za sobą poprawę jakości. Dawniej telewizory plazmowe robiło wiele firm, które potem przeszły na ciemną stronę mocy - LCD/LED. Nie zapominajmy też, że jeszcze przed pięciu laty, telewizory LED, prócz niższego poboru prądu i gabarytów, tak naprawdę prawie każdy parametr miały gorszy niż plazmowe (przede wszystkim kąty widzenia, czerń, szybkość reakcji). Niemniej jednak wielu fałszywych proroków pisało już wówczas, że to przestarzała technologia, która umiera.

W tej chwili zostało na rynku tylko trzech dużych graczy oferujących "plazmy": Panasonic, Samsung oraz LG. Nawet topowy producent - Pionieer, odwrócił się od tej "przestarzałej" technologii. Technologia LCD i jej marketingowe rozwinięcie: LED, obrosła w pióra. Telewizory mają po kilka milimetrów grubości, odświeżanie 800 Hz, kontrast dynamiczny oraz jasność ekranu, która może niemal oślepić. Mimo, to każda, nawet średniej klasy matryca plazmowa, przebija teki telewizor, poziomem czerni i równomiernością podświetlenia. Do dzisiaj na półkach stoją telewizory plazmowe, pomimo, iż wróżono im śmierć dawno temu.

Niemniej jednak, odwieczna wojna plazma- LED, to temat na zupełnie inny felieton.

Przykłady, w których media raczą nas fałszywymi proroctwami schyłku, można wymieniać dziesiątkami. Aby nie przedłużać, pozwolę o nich tylko ogólnie wspomnieć.

- Śmierć dysków talerzowych na rzecz ery SSD. Ile to już lat o tym słyszymy? Na ten moment, tablety i niektóre topowe notebooki idą małymi kroczkami w kierunku tej przepowiedni. Tymczasem Western Digital oraz Seagate wraz z nowo zakupionym działem Samsunga, testują sobie w laboratoriach dyski "czteroterowe" i czytając w prasie o kolejnym zmierzchu technologii dysków mechanicznych uśmiechają się oglądając słupki sprzedaży.

- Zwykłe akumulatory znikną z rynku, na rzecz ogniw paliwowych, które będą wytrzymywać przez kilka dni pracy. Tak, tak, oczywiście… Na razie udało się wydłużyć czas pracy, w tabletach i netbookach, ale to za sprawą nowocześniejszej technologii procesorów (mniejszy proces technologiczny, oraz zaawansowane zarządzanie energią.

- Aparaty kompaktowe znikną z rynku na rzecz, tych wbudowanych w komórki. Nie chcę nikogo obrażać, ale prócz Lumixa Phone P-05C, który jest bardziej aparatem z wbudowaną komórką, uważam że komórki w aparatach mają jeszcze długą drogę do przejścia, zanim będzie można powiedzieć z czystym sumieniem, że zastąpią nam całkowicie aparaty kompaktowe.

Na zakończenie chciałbym dla odmiany wspomnieć o prawdziwych prorokach, którzy wywróżyli śmierć technologii CRT. Zgodnie z ich przepowiedniami, mój domowy kot, należy do pierwszego pokolenia, którym nie jest dane wylegiwać się na włączonym, ciepłym telewizorze/monitorze, co futrzak rekompensuje sobie leżąc na klawiaturze laptopa (kiedyś nawet napisał mi coś, a'la "kopytko").

I tym optymistycznym akcentem...










Polub TwojePC.pl na Facebooku

Rozdziały: Felieton: Fałszywi Prorocy
 
Wyświetl komentarze do artykułu »