Test Encore Rockmaster OE - budżetowy optymizm Autor: NimnuL | Data: 23/05/16
| Rynek budżetowych słuchawek w ostatnim czasie oznaczony został przez produkty Superlux, które to dokonały rzeczy pozornie niemożliwej – za niewygórowaną kwotę, producent oferuje modele mające szansę stanąć nuta w nutę z droższymi konstrukcjami znanych marek. SL nie jest jednak odosobniony. Edifier H850 sprawił wielką niespodziankę, a tym samym przyjemność, oszczędzając jednocześnie portfel nabywcy. Wyjątków jest więcej, a o miejsce na podium w kategorii tanio i dobrze zawalczy kolejny gracz, tym razem spod znaku Encore. Rockmaster OE to uniwersalne słuchawki o konstrukcji zamkniętej, a mające apetyt na zepchnięcie Superluxa z piedestału. Czy ta sztuka się udała? Zapraszam. |
|
Co widzę?
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Kilka tygodni temu kurier wręczył mi paczkę, z której brzucha wydobyłem opakowanie klasy iście marketowej – karton z tektury falistej, kiepskiej jakości grafika, nudne kolory, nieciekawe zdjęcie i garść bazowych informacji technicznych. Marketingowcom nie chciało się nawet mydlić oczu zapewnieniami o genialnej jakości dźwięku, klarowności brzmienia oraz obłędnym basie. Na domiar złego, po otwarciu pudła gapi się na mnie spartańska folia bąbelkowa. Litości. Ale co ja widzę? Odczepiany przewód w nylonowym oplocie. Dodatkowa para materiałowych padów. Płócienna sakiewka ochronna. No i same słuchawki. Zwracam honor Panie Nieznany Chiński Producencie. Cytując klasyka – nie ma lipy. Pierwsze wrażenie przechodzi w kolejne, a pozytywne odczucie pogłębia się wprost proporcjonalnie do ilości czasu spędzonego z Rockmaster. Po kolei jednak. Oznaczenie OE podpowiada typ konstrukcji (Over-Ear) – wokół uszna. Fabrycznie zamontowane muszle pokryte syntetyczną skórą są owalne (właściwie to bliżej im do prostokąta) i mieszczą całe małżowiny uszne wewnątrz. Przybliżone wymiary otworu to 50x65x18mm.
Zapasowa para padów wykonana jest z miękkiego materiału tekstylnego, i choć nie jest to welur znany np. Sennheiser HD555 czy AKG K612Pro, to jest do niego zbliżony fakturą, delikatnością oraz przyjaznością dla skóry. Poduszki są miękkie i zapewniają spory stopień ugięcia, co dokłada się do komfortu oraz izolacji akustycznej. Rockmaster to słuchawki umiarkowanie lekkie - ważą 250g, co stawia je w towarzystwie takich konstrukcji jak: CAL!2, Brainwavz HM9 oraz Superlux HD681 EVO. Dla porównania, CAL! oraz Edifier H850 stanowią klasę piórkową, nawet jak na pełnowymiarowe słuchawki przenośne. Od tej wagi są niechlubne odstępstwa, np. Monster N-Pulse oraz szeroka gama Beats.
Bliższe zapoznanie się z Rockmaster OE pozwala sądzić, że producent przyłożył się do tematu: pałąk wykonano z solidnego kawałka metalowej taśmy, co zapewnia sporą sztywność i solidność. Pokryto go miękką gąbką wykończoną sztuczną skórą (analogiczną do padów). Muszle umożliwiają regulację kąta w płaszczyźnie pionowej. Słuchawki zamocowane są na prowadnicy pozwalającej na zwiększenie rozmiaru pałąka. Suwaki pracują gładko, z wyraźnym oporem. Nie ma jednak mechanizmu zapadkowego, tak typowego w słuchawkach – w związku z tym kiełkuje we mnie obawa (być może niesłuszna) o trwałość tego rozwiązania. Z drugiej strony wyrobienie się suwaków nie powinno stworzyć istotnych problemów użytkowych. Puszki słuchawek zdają się nie być rozbieralne w sposób oczywisty - zamknięte są na zatrzaski, a same pady bardzo łatwo zdejmuje się i zakłada. Dołączony do zestawu przewód jest elastyczny i nie plącze się, a niewielkie wtyczki są solidne. Szkoda jednak, że na przewodzie nie znalazł się mikrofon wraz z prostym pilotem. W tym miejscu objawia się jednak wielka wartość dodana odczepianego przewodu - niewielkim kosztem można dobrać typ, długość oraz rodzaj przewodu jaki tylko nam się tylko podoba, łącznie z takim z mikrofonem i pilotem - wedle uznania. Gniazdo wtyku pasuje do wymiarów typowego Jacka.
Rockmaster OE sprawiają wrażenie pancernych, podobne odczucia miałem w przypadku nausznych modeli Brainwavz, szczególnie modelu HM5. Wspomniany już sztywny pałąk to jedna rzecz, ale do tego dochodzi metalowe widełki, na których zamocowane są puszki słuchawek oraz porządne plastiki – z których większość pokryto warstwą matowej gumy. Kropką nad przysłowiową i jest wyściełany, miękki kapsel z logiem producenta po obu stronach muszli. Całość sprawia wrażenie estetyki i elegancji, a precyzja wykończenia i spasowania elementów stoi na poziomie, którego nie powstydziłby się Sennheiser w słuchawkach stanowiących nawet trzykrotność równowartości Rockmaster.
Creative Aurvana Live!2 | Encore Rockmaster OE (kliknij, aby powiększyć)
Choć CAL!2 to podobna klasa wagowa, Rockmaster mają trochę cięższe wzornictwo. Za to na głowie wyglądają trochę bardziej dyskretnie, głównie przez fakt że puszki mają mniejsza głębokość.
|