Wiedźmin 3: Dziki Gon - pierwsze wrażenia z rozgrywki Autor: Przemysław Rel | Data: 19/05/15
| Przez ostatnie kilka tygodni niemal wszędzie było głośno o pewnym siwym jegomościu. Gra Wiedźmin 3 była tematem tak wielu aktualności na całym świecie, że wielu internautów krzyczało, że ma jej serdecznie dosyć jeszcze nie widząc jej na własne oczy. Oczywiście, nie ich opinie są istotne – ważne jest to, że polska produkcja studia CD Projekt Red jest jedną z najbardziej oczekiwanych gier roku i właśnie się ukazała. Oto, jakimi wrażeniami możemy się podzielić po spędzonych kilku godzinach z trzecią częścią serii. |
|
. . .
Geralta z Rivii chyba nie trzeba przedstawiać już nikomu, nawet osobom, które nie widziały książek Andrzeja Sapkowskiego nawet na półce w supermarkecie. Seria gier Wiedźmin stała się bardzo popularna i jest jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym rozrywkowym towarem eksportowym. Całkiem miło czyta się opinie na zagranicznych forach, gdzie ludzie opisują jak dużo lepiej brzmi gra w polskiej wersji językowej ;)
Poprzednie dwie odsłony serii cenione są za ciekawą fabułę, ale przede wszystkim za możliwość różnorodnego wpływania na świat i dalszą rozgrywkę. Od decyzji gracza zależą kolejne wydarzenia, a o konsekwencjach dokonanego wyboru często dowiedzieć można się wiele godzin później, a jest to element bardzo lubiany przez fanów komputerowych RPG.
Ale nie będziemy w tym momencie wspominać historii serii.
Po nieco ponad 8 godzinach rozgrywki, mogę napisać kilka słów o dotychczasowych wrażeniach. Wiem, że przez ten czas poznałem naprawdę mikroskopijny fragment całości, a jako osoba lubiąca rozwiązywać wszelkie możliwe zadania poboczne, a główny wątek na deser przypuszczam, że spędzę z Wiedźminem jeszcze naprawdę dużo czasu.
(kliknij, aby powiększyć)
Zacznijmy jednak od początku, czyli od… oprawy graficznej. Ta stała się kilka dni temu tematem niemałej kontrowersji, kiedy na forach pojawiły się porównania tych samych lokacji zaprezentowanych w 2013 roku przez CD Projekt a finalnym ich wyglądem w prezentowanej już wcześniej rozgrywce z konsolowego wydania gry. Przyznam, że niektóre z porównawczych zrzutów ekranu robiły wrażenie, ale… osobiście uważam, że trochę panika jest przesadzona. Poza jednym przypadkiem większość screenshotów wydaje się różnić głównie… oświetleniem, porą dnia i temperaturą barw. Wyjątkiem może być poniższy screen, który sprawia wrażenie, jak by przedstawiał zupełnie inną grę.
Tutaj nie ma wątpliwości: finalna gra po prostu tak nie wygląda
Burza, która powstała wokół tematu tzw. downgrade’u pokazuje dlaczego… niektórzy developerzy bronią się rękoma i nogami przed pokazywaniem swojej gry zanim będzie niemal gotowa. Takie coś zapowiedziało już kilka lat temu m.in. studio Valve Software, które spotkało się z lawiną maili zbulwersowanych graczy, którzy narzekali na brak niektórych lokacji w finalnej wersji Half-Life 2: Episode Two. Niestety, często podczas początkowych prac graficy symulują efekt, do którego później dążą, co nie zawsze się ostatecznie udaje.
Nie chcę tutaj usprawiedliwiać studia CD Projekt Red, zatem przejdźmy dalej, czyli do tego, co faktycznie widzimy na monitorze.
(kliknij, aby powiększyć)
Mówiąc krótko, Wiedźmin 3 wygląda fantastycznie… ale do ideału trochę brakuje. Tekstury są ostre jak brzytwa, oświetlenie rozchodzi się po lokacjach bardzo naturalnie, a zasięg widzenia robi wrażenie. Trochę przyczepić można się do roślinności, trochę za bardzo widać, że są to po prostu sprite’y. Był downgrade, czy go nie było, mamy do czynienia ze świetnie wyglądającą produkcją Oczywiście, jest to w dużym stopniu kwestia wrażliwości estetycznej każdego gracza, ale wątpię, aby znalazły się osoby twierdzące, że świat zaprezentowany w grze Wiedźmin 3 jest brzydki.
Sporą uwagę przykuwają postacie. Jako, że sporą część gry spędzamy na dialogach, będziemy często oglądać rozmaitych ludzi i nieludzi z całkiem bliska. W porównaniu z również bardzo ładnym graficznie Dragon Age: Inquisition (którego głównym minusem pod względem oprawy graficznej były gumowe modele ludzi) postaci wyglądają „jak żywe”. Animacje uwzględniają nawet tak prozaiczną rzecz jak elementy odzieży, które mogą dyndać na wietrze lub przy większych ruchach – i tak np. medalion Geralta w różnych scenach nie będzie przyklejony do jego szyi. Taka niby drobnostka, ale w wielu naprawdę ładnych grach ten element potrafi czasem zakłóć w oczy.
(kliknij, aby powiększyć)
Miasta nie są tak pełne życia jak w pierwszych filmowych zapowiedziach, ale nie są bynajmniej puste. Widać, że toczy się tam jakieś życie, mieszkańcy rozmawiają ze sobą i zajmują się codziennymi czynnościami. Minus? Dialogi zbyt często się powtarzają i kiedy po raz trzeci mijamy tę samą parę rozmówców i słyszymy tę samą wymianę zdań, troszeczkę psuje to dotychczas pozytywne wrażenie.
(kliknij, aby powiększyć)
Silnik graficzny często usuwa obiekty w pobliżu kamery, które potencjalnie mogłyby zasłonić Geralta. Niestety, wygląda to niezbyt atrakcyjnie, kiedy nagle znika całe drzewo, ale z drugiej strony podczas walki mniej jest dzięki temu sytuacji, kiedy np. nie widać przeciwnika. Niestety, również i gracz nie schowa się w gęstej roślinności przed przeciwnikiem.
Sterowanie myszką i klawiaturą… działa jak należy i przyczepić się do niczego zbytnio nie można. Na siłę mogę wspomnieć o czymś, co przeszkadza chyba w każdej grze z widokiem z perspektywy trzeciej osoby, czyli mniejsze, wąskie pomieszczenia, kiedy nie do końca wiadomo czy mamy patrzeć na… plecy Geralta czy na przedmioty znajdujące się przed nim.
(kliknij, aby powiększyć)
Walka z potworami jest rozwinięciem tej znanej z drugiej części. Są jednak pewne różnice, zaś same potyczki zdają się sprawiać jakby więcej frajdy. Korzystać z niektórych przedmiotów można od razu podczas bicia przeciwników, np. zjadając coś by odnowić część zdrowia lub pijąc eliksir – oczywiście, żeby nie było już całkiem łatwo, wcześniej przedmioty trzeba umieścić w odpowiednim miejscu w ekwipunku. Do tej pory walczyć przyszło raptem z kilkoma gatunkami wrogów – znalazły się m.in. ghule, utopce, wilki, południca, bandyci… nie dałem też spać niedźwiedziowi, którego napotkałem jeszcze na pierwszym poziomie postaci i nie był to konflikt zbyt łatwy.
(kliknij, aby powiększyć)
Dużą uwagę zwraca na siebie muzyka. Soundtrack nagrany przez zespół Percival Schuttenbach pasuje do gry idealnie i czasem zdarzyło mi się zatrzymać na chwilę, by posłuchać grającego w tle utworu.
Na koniec słówko o wydajności. Na sprzęcie wyposażonym w procesor i5 2500K podkręconym na 4.3 GHz, 12 GB pamięci oraz karcie Radeon R9 290 gra chodzi w płynnych 60 klatkach na sekundę i mieszanych ustawieniach wysokich i ultra. Widoczny spadek wydajności zaobserwować się da po włączeniu HBAO+, natomiast klatki spadają w okolice 40 – 45 po włączeniu funkcji Nvidia Hairworks. Po zmianie karty graficznej na GeForce GTX970 wydajność okazała się być praktycznie identyczna, przy nieco mniejszym spadku szybkości po włączeniu charakterystycznych dla Nvidii funkcji Hairworks i HBAO+, choć rzadko udawało się przekroczyć 50 klatek.
(kliknij, aby powiększyć)
To na razie wszystko, co można napisać po raptem kilku godzinach gry. Wrażenia do tej pory są bardzo pozytywne. Muszę wspomnieć, że przez ten czas gra zawiesiła się jeden raz, ale podczas rozgrywki nie przydarzyły się żadne bugi, a nawet jeśli, to umknęły uwadze. Na dokładniejszy opis wraz z finalną oceną zapraszamy za kilka dni :)
|