Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Amazon Kindle. Koniec papieru? Wyświetlacze e-ink
    

 

Amazon Kindle. Koniec papieru? Wyświetlacze e-ink


 Autor: NimnuL | Data: 11/07/14

Amazon Kindle. Koniec papieru? Wyświetlacze e-inkTemat nie jest nowy i był już wielokrotnie wałkowany w wielu zakątkach Internetu. Nie będzie to jednak zwykła recenzja, ani tym bardziej test. Pragnę się z Wami podzielić swoimi spostrzeżeniami oraz wnioskami dotyczącymi najpopularniejszego obecnie czytnika książek – Amazon Kindle, włączając w to najnowszą jego odsłonę – Paperwhite. Zachęcam jednocześnie do dyskusji i dzielenia się Waszymi wnioskami i doświadczeniami.

Odrobina historii

Pierwszego Kindle Amazon wpuścił na rynek w listopadzie 2007 roku, a zainteresowanie klientów tym sprzętem przerosło oczekiwania samego producenta, bo w ciągu zaledwie 5.5h wyprzedano cały zapas magazynowy. Ten sam model ponownie pojawił się na rynku późnym kwietniem następnego roku. Miał klawiaturę, 6’’ wyświetlacz e-ink (167ppi, 4 odcienie szarości), głośniki stereo, gniazdo słuchawkowe oraz jako jedyny dotąd czytnik Amazon umożliwiał rozszerzenie pamięci kartami SD. Kindle 2 wykluł się w lutym 2009 roku. Sprzęt zamknięto w zgrabniejszej niż u prekursora obudowie, ale nadal z klawiaturą i dźwiękiem stereo, poza tym dokonano kilku zmian technicznych: więcej wbudowanej pamięci (2GB zamiast uprzednich 256MB), ulepszony wyświetlacz (16 odcieni szarości, ta sama rozdzielczość i rozmiar), mocniejszy procesor itd. Model DX pojawił się w tym samym roku i tak naprawdę jest powiększoną wersją Kindle 2 oferując wyświetlacz 9.7” (w obu przypadkach to pierwsza generacja wyświetlaczy e-ink Vizplex) oraz kilka drobnych dodatków. Szary DX z Wi-Fi oraz 3G narodził się rok później – to w tej odświeżonej wersji czytnika po raz pierwszy zastosowano drugą generację e-ink Vizplex nazwaną Pearl. Kindle Keyboard uważany jest za trzecią generację czytnika Amazon, pojawił się pod koniec roku 2010, a odziany w grafitową szatę i wyposażony w Wi-Fi oraz 3G zadebiutował rok później. Czwarta generacja Kindle (przez Amazona nazywany po prostu Kindle lub Kindle Classic) udostępniono światu w 2011 roku, z czarną wersją kolorystyczną rok później.

Ta ostatnia jest zwana przez niektórych sprzedawców i użytkowników mianem Kindle 5 (Amazon nadal nazywa go Kindle Classic – i ta wersja jest w ciągłej sprzedaży). W tak zwanym międzyczasie, bo w roku 2011 narodziła się dotykowa modyfikacja czwórki, nazwana Kindle Touch (nadal w oficjalnej ofercie). Kindle Paperwhite (pierwsza generacja), będący oficjalnie piątą odsłoną czytnika Amazon, pojawił się na rynku w 2012. To tak naprawdę rozwinięcie modelu Touch - rozmiar wyświetlacza nie uległ zmianie, natomiast zwiększono rozdzielczość do 216ppi, a także dodano nowatorskie podświetlenie. Rok później, bo w 2013 roku Paperwhite doczekał się drugiej generacji – w aktualnej sprzedaży. Po raz pierwszy zastosowano tutaj ekran Carta zamiast wysłużonego już Pearl, pozostawiając jednak rozdzielczość bez zmian (216ppi). Z informacji w Internecie można przeczytać, że w opracowaniu jest trzecia generacja Paperwhite ze zmienionym ekranem, już nie Carta, a prawdopodobne Mobius o rozdzielczości 300ppi.

Myślę, że w niedalekiej przyszłości można spodziewać się też dotykowej i klasycznej wersji czytnika wyposażonej w ulepszony ekran. Na reanimację modelu z klawiaturą oraz opasłego DX bym już jednak nie liczył. Rozwój e-czytników był zatem dynamiczny, a przyszłość zapowiada się jeszcze ciekawiej. Elastyczne ekrany Mobius oferują m.in. wyższy kontrast oraz dużo większą niż Pearl odporność na uszkodzenia fizyczne.

Więcej informacji: en.wikipedia.org/wiki/Amazon_Kindle lub pl.wikipedia.org/wiki/Amazon_Kindle, a także: swiatczytnikow.pl.



Szczypta danych technicznych

Jaki koń jest, każdy widzi. Kwestię ceny rozwinąłem w kolejnym rozdziale. Warto zwrócić uwagę na czas pracy czytnika na jednym ładowaniu akumulatora. Otóż ekrany e-ink charakteryzują się tym, że pobierają prąd wyłącznie podczas odświeżania informacji na ekranie. Samo wyświetlanie nie wymaga dostarczania energii. W związku z tym, częstotliwość ładownia akumulatora uzależniona jest od apetytu samego mola książkowego. Myślę, że zadeklarowany przez producenta czas pracy można przetłumaczyć na około 30h czytania w typowym dla przeciętnego czytelnika tempie.

Kilka słów o e-ink (nie mylić z papierem elektronicznym): PL i EN.

Opis różnic pomiędzy e-ink a e-papierem znajdziecie tutaj.

- Pearl
- Carta



Dla kogo, gdzie i za ile?

Krótko: dla wszystkich amatorów czytania, w Polskiej, nieoficjalnej dystrybucji, poniżej 250zł. No właśnie, tutaj ciekawostka. Kindle jest najpopularniejszym e-czytnikiem w naszym kraju, pobieżne badania z końca 2012 roku szacują jego liczebność na ponad 100k sztuk, co miało stanowić 80% wszystkich użytkowników e-czytników. I pomimo tego Amazon nie zdecydował się jeszcze na wyznaczenie oficjalnego dystrybutora na Polskę. Możliwości zakupu mamy jednak kilka. Jedną z nich – najpewniejszą, ale zdecydowanie nie najtańszą, jest nabycie4 sprzętu bezpośrednio z Amazon (US). Wiąże się to jednak z dodatkowymi kosztami z tytułu cła i podatku, a także wysyłki, co w rezultacie znacząco wpływa na końcowy koszt. Kindle Classic kosztuje $89 + dodatkowy koszt, co zamyka temat w około $135. Podobno można kawałek z tej kwoty uciąć jeśli potraktujemy wysyłkę jako 'gift'. Paperwhite kosztuje $50 więcej. Bardziej ekonomiczną wersją zakupów jest amazon.de, w którym w chwili pisania tego artykułu np. podstawowa wersja Kindle stoi za EUR 49, ale niestety bez wysyłki do Polski – czyli stanowi opcję dla osób mieszkających blisko zachodniej granicy lub mających znajomych w Niemczech (wówczas można skorzystać z np. aktualnej promocji – przy płatności kartą Visa Amazon.de dostaniemy 30 EUR opustu).

Amazon UK też jest opcją wartą rozpatrzenia, choć tam mówimy o cenie 59GBP + wysyłka za wersję podstawową. W przypadku Paperwhite różnica w kwocie robi się już wyraźniejsza, a przy tym warta większego zainteresowania. Ostatnią i najsensowniejszą - z punktu widzenia ekonomii, opcją zakupu jest nabycie sprzętu w naszych rodzimych, dużych sklepach sieciowych z elektroniką. Tak jak już wspomniałem, metka z ceną zaczyna się w okolicy 230zl, co jest kwotą niezwykle korzystną, jeśli porównamy ją z cenami z Amazon. Sprawa jest dodatkowo troszkę skomplikowana, bo aktualnie każda wersja Kindla występuje także w tańszej odmianie – sponsorowanej (tej nie kupimy w Amazon.com jeśli życzymy sobie wysyłki do PL), która po zarejestrowaniu czytnika wyświetla reklamy zamiast wygaszacza ekranu oraz małe banery u dołu ekranu - przy przeglądaniu listy książek, ale już nie podczas ich czytania. Drobiazg, ale może nie przypaść do gustu. Warto zatem o tym pamiętać, bo cwaniaki na serwisach aukcyjnych czasem próbują zataić tą informację używając słów, które mają na celu wprowadzenie zamętu u klienta. Tak na marginesie, podobno reklamy można wyłączyć wysyłając prośbę do Amazon argumentując to tym, że w Polsce ta opcja nie ma zastosowania. Podobno wyłączają od ręki.

Gwarancja? Serwis swiatczytnikow.pl zachęca do kupowania Kindla na oficjalnej stronie Amazon ze względu na gwarancję, która z punktu widzenia użytkownika jest – że się tak młodzieżowo wyrażę, epicka (czyt. podobno bez szemrania wymienią Kindla przejechanego przez pociąg – no może ciut przesadziłem, ale uszkodzenia fizyczne z winy użytkownika się łapią). Przez wzgląd na tą wisienkę na torcie, przestrzegani jesteśmy przed kupnem czytnika z innego, nieoficjalnego źródła, co ma nas automatycznie dyskredytować w oczach Amazonu i skazywać na łaskę i niełaskę nieoficjalnego sprzedawcy. I faktycznie zgodzę się co do poziomu obsługi klienta serwowanej przez pracowników Amazon oraz bardzo korzystnych warunków gwarancyjnych. Mucha nie siada, a z nieba sypie się konfetti już podczas kontaktu telefonicznego. Pozwoliłem sobie jednak skontaktować się z pracownikami Amazon w celu wyjaśnienia tej zawiłej kwestii gwarancji. Wygląda na to, że kupując czytnik w Polskim sklepie (nabycie od chłopka roztropka na aukcji może być trudniejszym tematem) mamy dwie opcje: powołać się na gwarancję świadczoną przez sam sklep (a ta może być mniej przyjazna użytkownikowi) oraz zwrócić się bezpośrednio do Amazonu. Temat wyjaśniłem na swoim przykładzie - zakupiłem czytnik w sieciowym, polskim sklepie. Amazon US skierował mnie do UK, bo właśnie stamtąd mój czytnik pochodzi. Pracownicy z wyspy stwierdzili, że ich gwarancja ma tutaj zastosowanie i trwa 12 miesięcy od momentu zarejestrowania przeze mnie sprzętu na stronie. Skoro nie widać różnicy to po co przepłacać?



Wnioski użytkowe - wyświetlacz

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Na wstępie zaznaczę, że Kindle przybędzie do użytkownika zapakowany w zgrabnie zaprojektowany karton, z którego wysypie się przewód USB oraz krótka notka informacyjna. Obszerna instrukcja obsługi znajduje się w samym czytniku i napisana jest w j. angielskim . Całość zamknięto w porządnej obudowie – front wykonany został z aluminium, boki i część tyłu z solidnego plastiku, a tylną pokrywę ogumowano. Jako, że jestem przyzwyczajony do klasycznej książki, a nie tabletu, to Kindle w mojej dłoni leżał raczej niepewnie, żeby nie powiedzieć – nieporadnie.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Dlatego też dokupiłem zgrabną i znakomicie dopasowaną okładkę, którą można nabyć za niecałe 30zł z wysyłką. Etui zdecydowanie ułatwia utrzymanie czytnika w dłoni, a przy tym dobrze go chroni. Wybór pokrowców/etui/okładek dla Kindle jest spory, myślę, że każdy użytkownik znajdzie coś, co wpasuje się w jego potrzeby – jedno jest pewne, według mnie okładka jest tutaj koniecznością, bo kosztuje niewiele, a chroni sprzęt i zapewnia bardziej komfortowe jego użytkowanie.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Różnica w rozmiarze pomiędzy najprostszym z Amazonskich czytników, a nieprodukowanym już modelem z klawiaturą jest spora. Na powyższych zdjęciach widzicie Kindle Keyboard w dedykowanym, oryginalnym etui z wbudowaną lampką LED.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

W starym modelu zastosowano identyczny ekran (poczciwy Pearl), a pozorna różnica w kontraście (na korzyść nowego modelu) wynika z faktu, że w Classic jest czarna ramka, która trochę oszukuje oczy.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Kindle Classic jest tylko nieznacznie mniejszy niż niewielka książka (tutaj za przykład posłużył format B6). Jeśli chodzi o kwestię wagi to taka książka (380 stron) waży około 205g, Kindle Classic z zaprezentowaną okładką jest o 50g cięższy, natomiast model z klawiaturą i etui jest blisko dwukrotnie cięższy. Modele Paperwhite oraz Touch w dłoni leżą tak samo jak Classic, wyglądają również bardzo podobnie, z pominięciem fizycznych przycisków.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Jeśli ktoś próbuje Wam wmówić, że tekst na wyświetlaczu e-ink wygląda tak samo jak na wydrukowanej książce to mija się z prawdą. Z odległości, z której normlanie czytamy, tekst stanowi jednak przekonującą imitację wydruku. Jeśli nigdy nie mieliście do czynienia z wyświetlaczem e-ink, to po otwarciu pudełka z Kindlem pomyślicie, że na ekranie nalepiona jest folia z nadrukiem informującym o tym, jak należy wystartować urządzenie. W rzeczywistości to co zobaczycie będzie już wyświetloną informacją – nie próbujcie zdrapać jej paznokciem. Ekran e-ink jest zoptymalizowany do wyświetlania tekstu, dlatego też pomimo stosunkowo niedużej rozdzielczości, litery są bardzo przyjemne w odbiorze. Dopiero przyjrzenie się znakom z bliska wyłania drobne niedoskonałości, szczególnie na krzywiznach. Myślę, że nadchodzący ekran Mobius ma szansę stanąć oko w oko z wydrukiem. Natomiast różnica pomiędzy e-ink, a klasycznym wyświetlaczem TFT jest wprost rażąca i myślę, że nie wymaga komentarza. Spragnionych dodatkowej informacji odsyłam tutaj.

Odkładając jednak makro-detale i spoglądając na efekt końcowy, który doświadczają oczy, można skwitować krótko: tekst wydrukowany w książce ma zauważalnie lepszy kontrast, co rzuca się w oczy przy bezpośrednim porównaniu. Różnice użytkowe w tej kwestii zaczynają mieć jednak znaczenie w gorzej oświetlonym otoczeniu – np. w pokoju, w bardzo pochmurny dzień. Tło w e-ink jest szare, co skutkuje niższym kontrastem i wymaga od oczu przyzwyczajenia. Problem ten przestaje mieć natomiast znaczenie, gdy w pobliżu znajduje się lampka. Ogromne zalety e-ink wyłaniają się na zewnątrz, szczególnie w pełnym oświetleniu słonecznym.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Im jaśniej, tym lepiej – dokładnie odwrotnie jak w najlepszych nawet wyświetlaczach TFT. Co też w miarę dobitnie prezentują powyższe przykłady. W pełnym Słońcu możemy zapomnieć o czytaniu jakichkolwiek treści nawet na najlepszych ekranach Retina, czy co tam dzisiaj jest na topie. Co ciekawe, kartka papieru oświetlona niczym nieskrępowanym Słońcem odbija na tyle dużo światła, że wręcz razi, i w moim przypadku wymaga mrużenia oczu lub używania okularów przeciwsłonecznych. Problem ten nie występuje w przypadku wyświetlaczy e-ink. W tym miejscu warto wspomnieć, że powierzchnia ekranu Kindle jest matowa, pozbawiona odbić. Jedynie punktowe, mocne światło ustawione pod niewłaściwym kątem może spowodować niepożądane refleksy. Jeśli natomiast czytanie w zaciemnionym pomieszczeniu sprawia nam kłopoty, można poratować się etui z wbudowaną lampeczką lub zewnętrznym, diodowym doświetleniem – o ile nasze pomieszczenie nie jest wyposażone w główne oświetlenie. Jedno jest pewne – wyświetlacz e-ink nie męczy wzroku, jest fantastycznie stabilny i w większości sytuacji stanowi dobrą imitację wydruku.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Kąty widzenia? Takie jak na wydruku – kąt spoglądania na ekran nie wpływa na jego czytelność. W rezultacie przywyknięcie do wyświetlacza tego typu nie stanowi najmniejszego nawet problemu. Sam wychowywałem się na klasycznych książkach, więc przez pierwsze dni walczyłem z odruchem fizycznego przewrócenia strony, co za każdym razem wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Po kilku dniach użytkowania Kindla powrót do klasycznej książki zdaje się być dużym krokiem w tył – wydruk jest mniej wygodny w trzymaniu (szczególnie podczas czytania na leżąco), książka zajmuje więcej miejsca, co ma znaczenie jeśli lubimy czytać w podróży, a duży format wydruku jest zdecydowanie cięższy niż e-czytnik. W domowym zaciszu, w dobrze oświetlonym pokoju książkę czyta się jednak nieco lepiej, tu z pomocą przychodzi Paperwhite, który poprawia nieco niedostatki w kontraście, a także umożliwia czytanie po ciemku. Konkurencja jednak nie śpi, czytniki z podświetlonym e-ink mają np. Kobo Glo, Pocketbook Touch Lux, Tolino Shine. Więcej informacji: swiatczytnikow.pl.

Osobiście mam mieszane uczucia w związku z podświetlanym e-ink. Główną zaletą ekranu tego typu jest właśnie pasywne oświetlenie – jak w zwykłej książce. Rozwiązanie zastosowane w Paperwhite działa jednak dobrze, a jego zasada funkcjonowania jest inna niż w ekranach TFT, przez co nasze oczy nie pokażą nam środkowego palca po dłuższej lekturze.

Jeśli chodzi o rozmiar samego ekranu to przed zakupem miałem obawy, czy sześć cali wystarczy do komfortowej lektury. Okazuje się, że nie bez powodów 15cm po przekątnej stanowi obecnie większość w ofercie czytników. Ekran o wymiarach 9x12cm w praktyce daje wrażenie obcowania z małą książką – zbliżoną do formatu B6. Należy mieć na uwadze, że w wydrukowanej książce stosuje się spore marginesy, szerokość i wysokość samego tekstu jest w związku z tym zbliżona do Kindle.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Do dyspozycji mamy trzy kroje czcionek, kilka ich rozmiarów, trzy rozmiary odstępów między wierszami, a także wybór nad ilością upakowania tekstu na stronie oraz orientację wyświetlania. Aha, Kindle nie ma najmniejszych problemów z wyświetlaniem polskich znaków diakrytycznych niezależnie od formatu pliku wejściowego.



Wnioski użytkowe - funkcje

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Ustawienia główne pozwalają personalizować urządzenie, a także zdefiniować w jaki sposób ma się zachowywać gdy podłączymy czytnik do Internetu.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Na Kindlu domyślnie zainstalowane są dwa, bardzo rozbudowane słowniki języka angielskiego (en-en). Biorąc pod uwagę ilość darmowych lub bardzo tanich książek w tym właśnie języku, pomoc językowa może się okazać nieoceniona. Wersji językowych innych, oficjalnych słowników jest jednak więcej. Nie inaczej jest z językiem polskim, choć trzeba troszkę pokombinować, dokładna instrukcja znajduje się tutaj.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Wbudowana w urządzenie przeglądarka Internetowa (nadal rozwijana przez Amazon, ale wciąż z zastrzeżeniem, że jest to eksperymentalne rozwiązanie) nie umożliwia na sensowne korzystanie z treści w Internecie. Do doraźnego i raczej awaryjnego poszukania informacji np. w Wikipedii czy Google da tego użyć. Nic ponad to. Przeglądarka umożliwia jednak na w miarę komfortowe przebieranie w ofercie książek w Amazonie, interface jest ładnie dostosowany do możliwości czytnika.

Amazon Kindle
(kliknij, aby powiększyć)

Książki można grupować w kolekcje, co znacząco porządkuje zbiór. Do tekstu można dodawać zakładki oraz notatki. To drugie stanowi nie lada wyzwanie w przypadku klasycznego Kindle, w którym po klawiaturze ekranowej musimy poruszać się przy użyciu pięciokierunkowego wybieraka. Wklepywanie tekstu w ten sposób pozostawiam najbardziej upartym użytkownikom. Z pomocą przychodzi kilka skrótów klawiszowych, które usprawniają to zadanie.

Dotykowy interface w Paperwhite pozwala na zdecydowanie wygodniejsze i sprawniejsze wklepywanie informacji, łącznie z przeglądaniem treści w Internecie. No właśnie – dotyk czy guzik? Cóż, jak to zwykle bywa – to zależy. Ja wolę przyciski, bo czytnik traktuję jako urządzenie wyjścia, a nie wejścia – tak jak książkę. Nie czuję potrzeby wprowadzać za jego pośrednictwem informacji, a do surfowania po Internecie są inne urządzenia. Przyznaję jednak, że sterowanie dotykiem w Paperwhite działa bardzo sprawnie i przyjemnie. Osobiście bardziej pasują mi jednak przyciski umieszczone na krawędziach obudowy modelu Classic, podobnie jak twardo działający wybierak oraz okoliczne guziczki. Ale jeśli na co dzień używacie dotykowych urządzeń i lubicie ten sposób komunikacji, to na Paperwhite na pewno się nie zawiedziecie.

Częstym zarzutem kierowanym w stronę Kindla jest nierozszerzalna, dostępna dla użytkownika pamięć. Mając na uwadze jakie treści składowane są na takim urządzeniu, 1,3GB przestrzeni dyskowej wydaje się być trudne do zagospodarowania. Operując liczbami, można powiedzieć, że zmieścimy tutaj bez trudu 1500 książek. Ręka do góry kto ma choć o połowę mniejszy zbiór w swojej kolekcji, a o przeczytaniu takiej ilości nawet nie wspomnę. Najbardziej ekstremalny czytelnik może jednak skorzystać z przestrzeni oferowanej w dedykowanej Kindlowi chmurze (5GB) + nieograniczone miejsce dla książek nabytych w księgarni Amazon.

Treści można wysyłać na czytnik na kilka sposobów. Oprócz nabycia publikacji u źródła, księgozbiór można wrzucić przy użyciu portu USB (Kindle widziany jest przez komputer jako zewnętrzny dysk i nie wymaga instalacji dodatkowego oprogramowania), a także – co ciekawe, za pośrednictwem poczty e-mail. Więcej detali tutaj, ale w skrócie napiszę, że wystarczy wysłać e-mail z załączonym plikiem z zaufanego (definiowalnego w systemie) adresu na nasz adres nadany w Amazonie (@kindle.com). To wygodne i szybkie rozwiązanie. Opcji do wyboru jest jednak więcej, tekst można przesłać bezpośrednio z przeglądarki lub pulpitu.

Innym zastrzeżeniem rzucanym w kierunku czytnika Amazon jest brak obsługi popularnego formatu ePub. Nie widzę by stanowiło to istotny problem, darmowych konwerterów do np. lubianego przez Kindla formatu mobi nie brakuje – a jednym z najlepszych jest według mnie Calibre. Pomijam już fakt, że ePub słabo radzi sobie z polskimi znakami i z punktu widzenia optymalizacji rozmiaru pliku jest daleko za mobi. Kilka słów na temat popularnych formatów. Można mieć zastrzeżenia do obsługi plików PDF. Strony wyświetlane są w całości na ekranie, co może uczynić treści mało czytelnymi, z pomocą przychodzi zatem możliwość obrócenia orientacji o 90 stopni, wówczas zyskamy spore powiększenie. Stronę PDF można też dodatkowo powiększać, co już jest mniej wygodne. Jeśli treści nie są skomplikowane to warto taki plik przekonwertować do zjadliwego dla czytnika formatu.

Na koniec kilka przydatnych linków: Darmowe e-książki w Amazon. Więcej darmowych książek w Amazon: tutaj. Darmowe książki w Project Gutenberg. Duży zbiór klasyków, po Polsku i za darmo w Wolne lektury, a także Bookini oraz Virtualo i Woblink.

Program do konwertowania formatów i zarządzania biblioteką: Calibre.

Dodatkowo osoby, które lubią czytać treści z Internetu i chcą je przenieść na Kindla, mogą zainteresować się Instapaper.



Słowo na koniec

Jako wieloletni czytelnik i miłośnik książek, odpowiadam na tytułowe pytanie – tak, papier się skończył. Z pewnością najbardziej konserwatywni czytelnicy się ze mną nie zgodzą - książka nadal oferuje i zawsze oferować będzie to, czego elektronika nigdy nam nie da: fakturę i szelest papieru, jej zapach i to ogólne poczucie obcowania z wydrukowanym tekstem, co czasem nadaje inny charakter i wydźwięk samej treści. Z punktu widzenia wygody użytkowania e-czytniki są jednak trudne do przebicia, szczególnie biorąc pod uwagę mocno rozwiniętą technologię e-ink oraz widoki na jeszcze większą poprawę rezultatów w niedalekiej przyszłości. Za czytnikami książek elektronicznych przemawia także cena: model Classic to ekwiwalent kilku nowych książek na papierze. Publikacje elektroniczne są też trochę tańsze niż papierowe, a duże obniżki cenowe są na porządku dziennym. Pamiętać należy także o ogromnej selekcji darmowych i legalnych lektur w różnych językach. Do tego dochodzi kolosalny wybór i natychmiastowy dostęp do elektronicznych treści. Paperwhite jest dość kosztowny, cena z pewnością spadnie niedługo, ale póki co dwukrotnie wyższa kwota w stosunku do Classic nie odzwierciedla zysku jakościowego w stosunku.