Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Felieton: 4K niczym Pendolino na polskich torach...
    

 

Felieton: 4K niczym Pendolino na polskich torach...


 Autor: Piotr Jakub Karcz (P.J.) | Data: 30/01/15

Felieton: 4K niczym Pendolino na polskich torach...Minęło dwa i pół roku od kiedy w polskich marketach z elektroniką pojawiły się pierwsze telewizory sygnowane złotym logo „4K” oraz „Ultra HD”. O kwestii czym jest i czym nie jest jedno i drugie pojęcie napisano już tak wiele artykułów, że nie będę tego powielał. Aby nie pojawiła się fala komentarzy o zakresie barw, ilości pikseli itp. pozwolę sobie uogólnić: ten artykuł jest o wyświetlaczach o rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli, a konkretniej o monitorach i telewizorach o takiej rozdzielczości nominalnej, którą dla uproszczenia będziemy określać mianem 4K.

Telewizory

Wczoraj plazma przylegała do ściany -dzisiaj wisi LED 4K, trochę odstaje, bo zakrzywiony. Dobrze zainwestowane pieniądze? Pieśń przyszłości? Koneserstwo? Czy może „Janusze” robią „lans” przed sąsiadami?

Największym problemem telewizji o rozdzielczości 3840 x 2160 jest fakt, że... jej nie ma! Jest sprzęt a nie ma czego na nim oglądać. To trochę niczym pociągi Pendolino na polskich starych, nieprzystosowanych torach. Bardzo podobnie było w roku 2005 z telewizorami 720p, w czasach analogowych kablówek, gdy szczytem jakości było 576p z nośnika DVD.

Jednak dziesięć lat temu przyszłość posiadaczy odbiorników telewizji kupionych „na wyrost” była o wiele bardziej świetlana niż dzisiaj. Platforma „N” kończyła testy pierwszych kanałów HD, aby wejść z nimi rok później pod strzechy. Poza tym koncerny: Microsoft i Sony wypuściły swoje flagowe konsole do gier, w których 720p było absolutnym standardem, czasem zahaczając o wyższe rozdzielczości.

Na dziś dzień żadna z polskich sieci kablowych, ani platform satelitarnych nie oferuje i nie ma nawet w planach w najbliższym czasie nadawać pełnego 1080p. O 2160p, to nawet nie było mowy w obietnicach przedwyborczych naszego byłego premiera... Przysłowiową łyżkę dziegciu dopełnia fakt, że konsole obecnej generacji mają problem w wielu grach z osiągnięciem powyżej 30 klatek na sekundę w FullHD. Natomiast gry w 4K to nawet Spielberg w swoich filmach boi się przedstawiać, żeby nikt nie zarzucił mu wybujałej fantazji.

We wczesnym etapie życia telewizorów 4K słychać było narzekanie na brak portu komunikacji, który umożliwiałby podpięcie urządzeń pracujących w nominalnej rozdzielczości z częstotliwością odświeżania 60 Hz. Obecnie niemal każdy telewizor ma przynajmniej jedno wejście HDMI w wersji 2.0, niektóre nawet Display Port 1.2, dzięki czemu możemy podpiąć je do komputera, którego karta graficzna nie została nadgryziona jeszcze zbytnio zębem czasu. Tylko to w dalszym ciągu nie rozwiązuje problemu co mamy oglądać. Niestety prócz powodujących odpadnięcie szczęki materiałów promocyjnych producentów telewizorów, niewiele jest materiałów 4K, które mogłyby zatrzymać nas na dłużej przed ekranem.

Za chwilę ktoś powie, albo napisze w komentarzu: „Co on za bzdury tutaj pisze! Przecież nagrywać w 4K można nawet niektórymi modelami smartfonów, a popularny serwis YouTube zawiera setki filmów 3840 x 2160!

Nawet bardzo bogata biblioteka YouTube’a, wśród której znajdują się prawdziwe perełki to przecież materiały, skompresowane na tyle mocno, żeby można było je streamować na niekoniecznie bardzo szybkim łączu. Często widać gradient koloru nieba, dithering, czy postrzępione krawędzie. Poza tym wiele osób myli rozdzielczość 4K z jakością 4K. Posłużę się modelem. Wejdźmy sobie na stronę profesjonalnego fotografa i obejrzyjmy jego zdjęcia przycięte do 1K, czyli mniej więcej 0,5 Mpix. Teraz weźmy przeciętnej jakości smartfon i zróbmy nim fotkę u cioci na imieninach w rozdzielczości Mpix. Czy zatem nasze zdjęcie jest szesnastokrotnie lepszej jakości niż profesjonalnego fotografa? Tak samo jest z filmami. Wiedzcie, ze dobrze nagrany film na DVD po upscalowaniu do 4K potrafi lepiej wyglądać niż migawka z dyskoteki nagrana tanim smartfonem w 3840 x 2160.

Są jeszcze dwa czynniki ograniczające rozwój filmów w wysokich rozdzielczościach. Pierwszy to brak fizycznego nośnika. Dwa japońskie koncerny Sony i Panasonic są wprawdzie w trakcie opracowywania standardu ArchiveDisc, mającego pomieścić wg niektórych źródeł nawet do 1,5 TB danych na jednym krążku. Pamiętajmy jednak, że mamy rok 2015, a nie 2005 i czasy się trochę zmieniły. Jest platforma STEAM, Amazon Kindle, SAP, ECOD, AppStore, OneDrive, Spotify, GooglePlay, iCloud, PlayStation Network, przeróżne VOD i tysiące innych usług on-line’owych.

Nie jesteśmy już pokoleniem fizycznego dysku z filmem, ani gry w pudełku. Ktoś kiedyś powiedział, że Blu-Ray będzie ostatnim popularnym na szeroką skalę nośnikiem optycznym i... wszystko wskazuje na to, że miał rację. Za kilka lat ludzie korzystający z fizycznych płyt będą postrzegani jako dinozaury, albo hipsterzy słuchający analogowych płyt (piszę to oczywiście przesadnie, z całym szacunkiem dla koneserów i pasjonatów winylu).

Natomiast drugim czynnikiem ograniczającym rozwój nisko skompresowanych materiałów w rozdzielczości 4K jest sama mentalność konsumentów. Nie okłamujmy się, z kilku metrów nie każdy dostrzeże różnice. Pamiętajmy, ze jesteśmy ostatnim pokoleniem wychowanym na kineskopowych telewizorach CRT, które często oglądało „skaczący” obraz, niejednokrotnie ozdobiony falami, albo paskami zakłóceń sygnału antenowego. Na telewizory 720p, 1080p wiele osób przesiadało się, bo po prostu były płaskie i ładniej wyglądały na ścianie.

4K po części dźwiga podobne brzemię, które przed kilkunastoma laty przygniotło format DVD-Audio. Ten standard nie przyjął się, ponieważ konsumenci po prostu nie słyszeli różnicy!

Stanę teraz po drugiej stronie barykady i powiem „ku pokrzepieniu”, że z obraz w ludzkiej hierarchii najczęściej jest stawiany trochę wyżej niż dźwięk, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, które bez żadnej przesady można określić mianem graficznego renesansu. Zewsząd jesteśmy bombardowani zdjęciami i symbolami, które zastępują słowa i są szybciej przyswajalne. Nawet strony internetowe to w większości przypadków nieme treści wypełnione obrazem. Wystarczy też porównać rozwój grafiki oraz dźwięku na przełomie ostatnich trzech generacji konsol do gier.ie wyższy od tych, którzy słyszą dźwięk nagrany z próbkowaniem w 16 i 24 bitach.

Mamy też ogromne możliwości przesyłania nisko skompresowanych materiałów bezpośrednio do smartTV dzięki koncernom, które wyprodukowały te urządzenia. W tej chwili przykładowa biblioteka filmów 4K firmy LG liczy 25 pozycji. Niestety nie ma wśród nich wiodących, ani kultowych tytułów, ale pamiętajmy, ze są to pierwsze kroki. Niedowiarków odsyłam do roku 2000, gdy wypożyczalnie filmów DVD miały po kilka, max kilkanaście srebrnych krążków, pośród gąszczu kaset VHS.

Pamiętajmy, że za kilka (maksymalnie kilkanaście) lat Internet zastąpi całą infrastrukturę telewizji kablowej i najprawdopodobniej telewizor podłączony do sieci będzie pełnił rolę obecnych cyfrowych dekoderów. Wówczas obejrzenie dobrej jakości filmu w wysokiej rozdzielczości będzie czynnością tak powszechną i popularną jak dzisiaj „wejście” na YouTube.

I jeszcze jedna, bardzo istotna sprawa. Gdy ktoś mówi, że kupno telewizora 4K obecnie nie ma sensu jest w błędzie. Owszem, głupotą jest wymiana na model o podobnych parametrach tylko dlatego, żeby miał dwukrotnie wyższą rozdzielczość, która w najbliższym czasie nie będzie się nadawać do wykorzystania. Jednak gdy musimy kupić nowy telewizor, to już przy modelach powyżej 2 tys. złotych warto zastanowić się, czy nie dopłacić, czasem naprawdę 15-30 procent, do rozdzielczości 3840 x 2160.

Tutaj jednak trzeba uważać sprawdzić model przed zakupem, gównie w rozdzielczościach niższych niż nominalna. Pamiętajmy, ze cudowna ostrość obrazu występuje najczęściej przy ujęciach statycznych (notabene - materiały promocyjne często pokazują ładne, bardzo spokojne widoczki). Subiektywne odczucie wysokiej rozdzielczości spada, gdy pojawia się szybki ruch. Często obraz upscalowany z 1080i/p do 2160p wygląda gorzej niż na podobnej klasy telewizorze fullHD. Droższe modele mają szybkie procesory obrazu, które wyliczają pośrednie klatki ruchu i często ta przypadłość jest niwelowana. Dlatego najlepiej przed zakupem poczytać opinie o danym produkcie albo najlepiej poprosić sprzedawcę, aby pokazał jak telewizor zachowuje się po podłączeniu do „zwykłej” telewizji. Jeśli obraz nam odpowiada, to mamy telewizor z dodatkowym „bajerem” 4K, który być może przyda nam się w przyszłości.

Tak samo pasjonaci high-endowych telewizorów nie mogą przejść obok 4K obojętnie. Jeśli chcą stać się posiadaczami urządzenia o największym kontraście, albo czerni zbliżonej do idealnej (pomijając OLED, który jest poza konkurencją w tej dziedzinie i na ten moment nie ma w sprzedaży matryc wykonanej w tej technologii z rozdzielczością 2160p) to tak naprawdę są zmuszeni są do zakupu telewizora 4K. Zazwyczaj bowiem wyłącznie topowe modele wyposaża większość najnowszych technologii poprawiania obrazów oraz wszelkiej maści „wodotryski”, traktując po macoszemu segment niski i średni. Pamiętajmy jednak zawsze, że kupujemy telewizor, który po obejrzeniu przez nas materiałów promocyjnych i kilku filmów z internetowej wypożyczalni, po nacieszeniu wzroku zdjęciami w wysokiej rozdzielczości, będzie nam służył jako bardzo dobry odbiornik FullHD. Oczywiście, najlepsze urządzenia posiadają bardzo dobry upscaling, ale wpływa on na poprawę jakości obrazu tylko w niewielkim stopniu.



Monitory

Panie, po co takie bydle? Czcionka mała, a grafika przycina.” -to zazwyczaj pierwsze słowa, którymi określane są reakcje osób postronnych na monitory 4K, o przekątnych 28 i 31,5”.

Monitory 4K miały dużo łatwiejszy start niż telewizory, ponieważ już od momentu ich debiutu karty graficzne ze średniej i wyższej półki były wyposażone w interfejs obsługujący rozdzielczość 3840 x 2160 @60Hz (Display Port 1.2). Nie ma jednak róży bez kolców - żeby nie było zbyt pięknie, monitory o takich rozdzielczościach nie cieszą się dużą popularnością z prostego powodu: są skierowane do wąskiej grupy odbiorców.

Zacznijmy może od często poruszanego aspektu - gier komputerowych. Musimy powiedzieć sobie otwarcie: na dzień dzisiejszy i w najbliższej przyszłości nie pogramy sobie w nowe tytuły na najwyższych ustawieniach w 4K. Dzieje się tak z tego względu, że uchodząca za topową karta graficzna GTX 980 w trybie SLI nie potrafi przy wymagających grach osiągnąć wystarczającej płynności w najwyższych ustawieniach, by taki przykładowy Far Cry 4, Assassin’s Creed Unity, czy Battlefield 4 stał się pozycją grywalną. Oczywiście można dołożyć trzecią i czwartą kartę graficzną, ale niestety wiele to nie pomoże, gdyż multiplikowanie kart graficznych od trzeciej wzwyż zwiększa wydajność średnio o zaledwie 20 procent z każdym kolejnym układem.

Oczywiście są wyjątki od tej reguły, bo przecież nie każda gra ma wyśrubowane wymagania. Dzięki topowym (i zbliżonym do topowych) kartom z jednym GPU będziemy mogli cieszyć się płynną grą w nieco starsze tytuły takie jak: Civilization V, World of Warcraft, Max Payne 3, Need for Speed,czy Diablo III. Jeśli lekko obniżymy detale, nie będzie problemu z graniem w The Sims 4, Need for Speed Rivals i GTA IV. Oczywiście musimy mieć dobry procesor i minimum 8GB RAM. Pamiętajmy też, że mówimy o najwydajniejszych kartach graficznych, czyli: Radeon 295X2, 290X, 290, GeForce GTX Titan Z, 980, 780Ti, Titan, 780, czy 970. Gdy dołożymy drugą kartę, wydajność wzrośnie nam o około 80-85 procent (Radeony korzystające z techniki XDMA, czyli 290 i 290X nareszcie radzą sobie bardzo dobrze z trybem Corssfire, wcześniej ten przyrost nie był tak oczywisty). Wówczas przy średnich ustawieniach zagramy płynnie w niemal każdą wymagającą grę w rozdzielczości 3840 x 2160. Trzecia i czwarta „grafa”, jak już wcześniej wspominałem, to gra nie warta świeczki.

Drugi problem to upscaling niższych rozdzielczości na cały ekran. Większość dostępnych na rynku monitorów (w tym topowe modele z matrycami IPS typu IGZO) nie obsługuje rozszerzenia obrazu w rozdzielczości pośredniej, czyli 2560x1440 i 2560 x 1600. Co gorsza bardzo często, aby włączyć 1920x1080 w trybie pełnoekranowym, trzeba przełączyć tryb pracy DisplayPort-u na standard 1.1 w menu monitora. W przeciwnym razie zmuszeni jesteśmy grać w trybie „crop”, na przyciętym ekranie, otoczonym czarną ramką. Ma to swoją wadę. Jest nią mniejsza wyświetlana powierzchnia robocza (wierzcie mi, ale Diablo 2, w maksymalnej rozdzielczości 800x600, wygląda niczym widżet na ekranie). Ma też zalety, ponieważ obraz jest spasowany z pikselami 1:1, dzięki czemu jest wyjątkowo ostry.

Granie w trybie przyciętego ekranu to również kwestia gustu. Jednych czarna ramka odstrasza, inni wolą ją od rozciągniętych pikseli. Poza tym nie popadajmy w skrajność, w przypadku monitora 31,5 cala, włączonego w trybie „crop” w rozdzielczości 2560x1440 wielkość obszaru roboczego to 21 cali. W czasach gdy lwia część użytkowników korzysta z laptopów o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1366 x 768 taka opcja nie wydaje się wcale półśrodkiem. Jeśli ktoś już w ogóle nie lubi czarnej obwódki, zawsze może włączyć tryb 1080p, tylko niech liczy się z tym, że przy 28 lub 31,5 calach piksele będą z racji swojej wielkości „uderzać po oczach”.

Kolejny aspektem, który wypadałoby poruszyć to wielkość interfejsu. Przeskalowanie go na 150% poprawia czytelność i komfort pracy w przypadku Windows 7, 8, 8.1 (i 10 Technical Preview). Oczywiście, jeśli ktoś spodziewa się rozwiązania idealnego, to jest w dużym błędzie. Wiele elementów interfejsu (nawet systemowych) jest źle przeskalowana. Niektóre ikony (np. w zasobniku systemowym), często wyglądają brzydko, niektóre elementy menu są nieczytelne. Czasami czcionka wystaje poza tło i przez to jest „ucinana”. Z aplikacjami firm trzecich bywa różnie. Na szczęście w ciągu ostatnich dwóch lat nastąpił mały renesans w skalowalności. Kiedyś w tym temacie panowała totalna stagnacja. Pracowałem wcześniej na monitorze o rozdzielczości 2560x1600 i nauczyło mnie to wiele cierpliwości i pokory. Rzeczą, na którą należy zwrócić szczególną uwagę przy pracy w rozdzielczości 4K jest dbanie o najnowszą wersję używanych aplikacji. Należy wyzbyć się przyzwyczajeń, typu GG 10, Winamp 5.66 i zastąpić je aktualnymi wersjami. W przeciwnym razie, należy podchodzić do monitora z lupą.

Podstawowym błędem jaki robią osoby, które nie miały do czynienia wcześniej z ekranem o tak dużej rozdzielczości jest maksymalizacja aktualnie używanego okna aplikacji. Bardzo obrazowo widać to w przypadku przeglądarki internetowej, gdy strony są rozstrzelone po bokach z dużym obszarem pustego miejsca na środku. Wówczas nie wystarczy śledzenie tekstu wzrokiem i nie obejdzie się bez poruszania głową na boki. Dlatego właśnie należy wyzbyć się przyzwyczajenia do pracy w pełnym oknie. Zdecydowanie łatwiej jest bowiem ogarnąć wzrokiem interfejs programu, gdy nie musimy szukać po całym ekranie tworzących go pasków i przycisków.

Kluczowymi aplikacjami, w których mam przyjemność pracować jest Adobe Premiere i Photoshop. Tutaj o starszej edycji niż CC 2014 nie ma mowy. Premiere w wesji 8.1 automatycznie wykrywa rozdzielczość i dostosowuje do niego wielkość interfejsu. Z kolei Photoshop CC 2014 w „ustawieniach eksperymentalnych” (w preferencjach) umożliwia dwukrotne powiększenie interfejsu. Po tych wszystkich zabiegach i perypetiach pozostaje nam już tyko cieszyć się przeogromnym obszarem roboczym. Ostre, wyraźne okna podglądu w Premierze i zdjęcia w Photoshopie ze wszystkimi szczegółami bez powiększania wynagradzają wszystkie wyrzeczenia i zwiększają komfort pracy. Nie do końca jest prawdą, że w pierwszym z wymienionych programów mamy dwa okna FullHD obok siebie, ponieważ dochodzi jeszcze grubość ramki. Możemy zatem mieć albo dwa lekko przycięte okna, albo przeskalowane na 97 procent wielkości. Często też użytkownicy ustawiają wielkość podglądu edycji bez przeskalowywania, kosztem pomniejszonego okna podglądu poszczególnych klipów.

Zupełnie inaczej wygląda skalowanie interfejsu w mackintoshowskim systemie OS X. Zarówno wersja 10.9 (Mavericks), jak i najnowszy 10.10 (Yosemite) wspaniale radzą sobie z powiększaniem. W tym środowisku ma krzaczków, ani pikselowatych ikon. Applowskie flagowe programy (Pages, Numbers, iPhoto, Final Cut Pro) wyglądają wyśmienicie. Produkty firmy Adobe bardzo dobrze się skalują, nawet te w nie najnowszych wersjach. Niestety niektóre aplikacje firm trzecich nie wyglądają korzystnie. Problem polega na tym, że Windows powiększa tylko te elementy interfejsu, które są skalowalne, a resztę pozostawia nietkniętą. Natomiast OS X powiększa wszystkie. Najprostszym przykładem jest leciwy Office 2011, którego interfejs jest duży, przejrzysty i... brzydki. Wygląda jak źle powiększona bitmapa. Sytuację na pewno poprawi ukazanie się w drugiej połowie bieżącego roku macintoshowej edycji Office 2016, który będzie idealnie współgrał z harmonią i szatą graficzną systemu giganta z Cupertino. Na ten moment użytkownicy Office 365 mogą jedynie cieszyć się odświeżonym, bardzo przejrzystym Outlookiem.

Poza tym od czerwca 2012 na rynku mamy MacBooki z ekranami o wysokiej rozdzielczości, zwanymi retiną. Ich popularność przyczynia się do tego, że źle skalujących się programów pod OS X jest coraz mniej.

Podsumowując kwestię monitorów 4K, na pewno nie są one do końca dobrym rozwiązaniem dla graczy, czy osób wykorzystujących komputer jedynie do przeglądania Internetu. Jednak dla tech-entuzjastów, osób związanych z wszelkiego rodzaju grafiką, składem druku, czy profesjonalną obróbką materiałów foto/wideo będą rozwiązaniem idealnym.



Quo Vadis 4K?

Pamiętajmy, że wysokie rozdzielczości nie kończą się na 3840 x 2160. LG promuje swój monitor o rozdzielczości Digital Cinema 4K, czyli 4096x2160. Canon odważnie wszedł na rynek na początku 2013 roku z profesjonalnym ekranem o proporcjach 16:10 i rozdzielczości 4096 x 2560 za kwotę bagatelka... 40 tys. dolarów. Dell od stycznia bieżącego roku ma w swojej ofercie 27” model 5K UP2715K 5K z matrycą 5120 x 2880, który do pracy w 60Hz potrzebuje jednoczesnego podpięcia pod dwa wejścia Display Port 1.2 (w przyszłości będzie można zastosować najnowszą wersję tego łącza, czyli 1.3). Tą samą wielkość matrycy i rozdzielczość posiada najnowsza wersja iMaca 5K. Nowy standard łącza Thunderbolt jest również opracowywany przez tandem Intel-Apple. Na każdych większych targach elektroniki najwięksi producenci prześcigają się prezentując prototypowe egzemplarze monitorów 8K, czyli 7680 × 4320. Kiedy jednak interfejsy komunikacyjne będą na tyle wydajne, żeby obsłużyć taki transfer przy pomocy jednej wtyczki? O tym nie wiedzą nawet najstarsi Górale.

Pamiętajmy, jak bardzo wzrasta ilość danych z tak dużym podbijaniem rozdzielczości. W przypadku proporcji 16:9 720p to niecały 1 MegaPixel, 1080p to już lekko ponad 2. Pojedyncza klatka 2160p składa się z 8Mpix, a 2880p, czyli popularne 5K podnosi tę liczbę do niemal 15-stu. 8K, to bagatelka... 33Mpix! Nie muszę zatem nawet dodawać jak wiele wody jeszcze upłynie, zanim ten ostatni trafi pod przysłowiowe strzechy.

Na dziś dzień życzę czytelnikom, wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi, szybkiego upowszechnienia się nisko skompresowanych materiałów wideo zarówno przy pomocy internetowego streamingu, jak i sieci kablowych oraz platform satelitarnych. Życzę również w pełni skalowalnych interfejsów programów, a także tego, aby któraś z przyszłych, niedalekich generacji kart graficznych i konsol do gier udźwignęła wymagania najnowszych, wysokobudżetowych produkcji. Przede wszystkim życzę jednak, aby poziom treści filmów oraz gier szedł w parze z tą jakością.