Recenzja BlackBerry Z10 - Owocowe uderzenie Autor: Liluh | Data: 20/08/13
|
|
Funkcjonalność
Komunikacja jest najmocniejszą stroną Z10. Sam HUB pięknie integruje całą gamę mediów społecznościowych, maile, smsy, mmsy i powiadomienia. Gdy telefon jest zablokowany na jego ekranie pokazują się malutkie ikonki z informacjami z huba. A przychodząca wiadomość zawsze sygnalizowana jest przez pulsowanie kolorowej lampki led na przednim panelu. Częścią huba jest też BlackBerry Messenger, a to klasa sama w sobie. BBM to mocno rozbudowany komunikator. Pozwala na wymianę wiadomości i plików. Możemy z jego pomocą prowadzić video rozmowy (przez WiFi albo sieć komórkową) – a podczas takiej konwersacji, zrobić zdjęcie rozmówcy, albo - tutaj uwaga – przesłać obraz z naszego ekranu. Wygląda to w ten sposób, że nasz rozmówca widzi wszystko co robimy z naszym telefonem. Przykładowa sytuacja. Rozmawiamy z kimś z naszego biura. Możemy takiemu współpracownikowi pokazać dokument z biznes planem, później wykres, a na koniec prezentację – tłumacząc w tym czasie założenia inwestycji. Na koniec pakujemy wszystkie pliki i przesyłamy rozmówcy. Dodajemy jeszcze lokalizację miejsca spotkania i nagrane notatki audio z naszymi refleksjami do prezentacji. Jedynym minusem BBM jest fakt, że działa on tylko na telefonach Blackberry. Jeśli rozmówca dysponuje telefonem innej firmy, pozostaje nam skorzystać ze Skype'a. Sympatyczną funkcją jest NFC, pozwalający wymienić się z kontrahentem kontaktami lub wizytówkami poprzez zetknięcie telefonów. Do tego celu możemy też wykorzystać generator i skaner kodów QR.
Widok na pulpit i ze Skype'a
Skoro wspomnieliśmy o BBM, powiedzmy parę słów o mitycznym BIS i BES (BIS była dla indywidualnych użytkowników, a BES dla korporacji). Jest to specjalna usługa obecna w starszych modelach jeżynek, polegająca na zintegrowanym i szyfrowanym dostępnie do usług internetowych. Bez jej aktywacji u wybranego operatora, nie mogło być mowy o pełnym korzystaniu z urządzenia. Dzięki bogom, BIS należy już do przeszłości. Z10 oferuje pełną funkcjonalność dla indywidualnego użytkownika, bez dodatkowych opłat. Natomiast jeśli telefon zamierzamy wykorzystać w firmie, do dyspozycji pozostaje nadal BES oraz opcja Blackberry Balance. Dzięki tej ostatniej, telefon zostaje podzielony na część prywatną i firmową, które mogą być zupełnie niezależne. Jest to naprawdę rewelacyjny pomysł. Częścią firmową można zdalnie zarządzać i ją kontrolować. Jeśli zwalniamy pracownika – zdalnie kasujemy zawartość firmową. Jeśli zaś sami zwalniamy się z firmy, kasujemy część prywatną. Jeśli telefon nie jest używany w firmie, możemy jednym ruchem wyczyścić cały system z poufnych danych. Mamy też do dyspozycji Blackberry Protect – fajne narzędzie, dzięki któremu żaden złodziej nie będzie się czuł bezpiecznie z ciepłą jeżyną w kieszeni. Załóżmy, że zgubiliśmy telefon. Protect nie tylko namierzy jego lokalizację, na życzenie go zablokuje, wyczyści wszystkie dane, ale też wyświetli wiadomość (np.: „proszę o zwrot telefonu” albo „koledzy już po ciebie jadą”). Zacznie niespodziewanie odgrywać hałaśliwy dżingiel – coś jak walenie w garnki i tłuczenie szyby, przez co telefon odnajdziemy nawet w tłumie. Dodajmy do tego jeszcze możliwość zaszyfrowania danych w telefonie (chronionych hasłem) i uzyskujemy tym samym jeden z najszczelniejszych systemów ochrony w świecie urządzeń mobilnych.
Funkcja szyfrowania (kliknij, aby powiększyć)
Warto jeszcze napomknąć o wielce pomocnej opcji uczynienia z Z10 mobilnego hotspotu, z możliwością obsłużenia do ośmiu urządzeń jednocześnie. To się zawsze przydaje.
Możemy też zezwolić na dowolną wymianę plików i informacji pomiędzy tymi urządzeniami, a Blackberry. Program PrintToGo umożliwia z kolei przesyłanie szyfrowanych, cyfrowych wydruków wprost na jeżynkę (po prostu zamiast zwykłej drukarki wybieramy PTG i cokolwiek miałoby się drukować pojawia się jako skan). Do dyspozycji oddano nam także DocsToGo, program pozwalający na odczytanie i edycję dokumentów, arkuszy kalkulacyjnych i prezentacji. Dzięki wyjściu HDMI, możemy posłać je na rzutnik. Zaskakujące, ale wydaje się, że DTG chodzi szybciej niż Windows Office na konkurencyjnych telefonach. Szybkość jest zresztą zaletą większości aplikacji BB10.Wbudowana przeglądarka stron WWW, chociaż skromnego wyglądu, jest po prostu szybka (SunSpider 1.0.1 JavaScript Benchmark daje 1608ms), a ma zaimplementowaną obsługę Adobe Flash (chodzą gierki).
Przeglądarka WWW (kliknij, aby powiększyć)
Ostatnim mocnym punktem są kamerki i ich obsługa. Z ich pomocą możemy kręcić filmy w jakości HD, a następnie je edytować. Minutę zajmuje złożenie prezentacji z kilku zdjęć lub filmów, dodanie muzyki w tle i okraszenie całości kilkoma napisami (Story Maker). Dla bajeru, możemy jeszcze na gotowy filmik nałożyć jeden z kilku dostępnych filtrów (np.: Vintage, Retrospekcja) i po skompilowaniu, wyświetlić nasze dzieło na telewizorze. Rewelacyjnie wychodzą filmy kręcone nocą. Robienie zdjęć jest równie łatwe (chociaż akurat nocne wypadają słabiej). Aparat oferuje szereg scen (automatyczna, akcja, biała tablica, noc, plaża i śnieg), oraz cztery dostępne tryby: HDR, sekwencja, stabilizacja i normalny. Najciekawiej prezentuje się opcja Time Shift, która pozwala na „cofnięcie” się w czasie. Sprawdza się to zwłaszcza gdy robimy zdjęcia znajomym. Zdarza się, że ktoś zamknie oczy. W takiej sytuacji łapiemy za suwaczek i przewijamy kilka klatek wcześniej kiedy oczy były otwarte. Akceptujemy i idealne zdjęcie zostaje zapisane. HDR nie zrobił na mnie wrażenia. Jest to świeżo dodana do tej wersji system opcja, dlatego można liczyć, że programiści ją jeszcze dopieszczą. Chociaż aparat radzi sobie całkiem dobrze to czasem męczy się z ustawieniem ostrości. Zależy to od oświetlenia, ale nie tylko. Aparat należy chwilę trzymać nieruchomo by złapał właściwą ostrość ale wystarczy, że lekko nim poruszymy by stracił skupienie. Bywa to męczące. Zrobione zdjęcia możemy edytować – do dyspozycji jest 16 gotowych efektów, a oprócz tego funkcje typu „red eyes”, kadrowanie, ustawienia kontrastu itp. Ogólnie, z uwagi na jakość gotowych zdjęć, duży plus.
Przykładowe zdjęcie w trybie standardowym i HDR (kliknij, aby powiększyć)
I kolejne zdjęcie w trybie standardowym i HDR (kliknij, aby powiększyć)
Artystyczne efekty dla fotografii (kliknij, aby powiększyć)
Do pobrania jest też blisko 50MB, krótki filmik panoramy nagrany w 1080p [pobierz]. Poniżej to samo w wersji YouTube.
Skoro już mowa o nagrywaniu, odtwarzanie przychodzi Z10 równie łatwo. Bez problemu radzi sobie z filmami w wysokiej rozdzielczości i różnych formatach. Co prawda standardowy player nie posiada obsługi napisów, ale możemy dociągnąć płatnego appa czytającego pliki .srt. Podobnie bezproblemowe jest słuchanie muzyki. Telefon nawet gdy jest zablokowany, pozwala nam manipulować natężeniem dźwięku i przewijać kawałki. Głośnik w obu wypadkach daje sobie radę, odgrywając czysty dźwięk wysokiej jakości.
Napisy do filmu, tylko SRT na razie (kliknij, aby powiększyć)
Pora teraz na elementy, które mnie nie zachwyciły. Z10 dysponuje systemem rozpoznawania mowy. Ma on rozbudowaną listę komend, dzięki czemu jadąc samochodem możemy np.: podyktować treść smsa/maila do znajomego i go wysłać mówiąc: „send text to John I am in a traffic jam, will be late 10 minutes”, zrobić notatkę (make a note), poszukać czegoś w Internecie (np.: search „gas station”) albo otworzyć aplikację. Pierwszą skuchą jest brak obsługi języka polskiego, drugą – znacznie poważniejszą, ogólnie średni algorytm rozpoznawania mowy. Dyktując dłuższą wiadomość można być pewnym, że zamiast np.: „gum” będzie „ham”, a zamiast „sketch” wyświetli się „sex”. Uprzedzę, że to nie wina mojego drewnianego języka, bo Anglosasi uskarżają się na to samo. System ma potencjał, ale z uwagi na powyższe można go sobie spokojnie odpuścić. Szkoda.
Kolejną wpadkę zaliczają systemowe mapy. Co prawda program już obsługuje Polskę, pokazując nawet natężenie ruchu i w miarę dokładną drogę do celu, ale do ideału jeszcze daleko. Aplikacja wolno wczytuje mapy, nie ma zdjęć satelitarnych i ma problemy z prawidłowym odświeżaniem ekranu. Znacznie lepiej w nawigacji sprawdza się (niestety) płatny Wisepilot. Widać, że pod względem sprzętowym, Z10 nawiguje bez zarzutu (szybko odnajduje satelity i prowadzi nas jak po sznurku).
Systemowe mapy (kliknij, aby powiększyć)
W ogóle płatnych aplikacji w Blackberry World (odpowiednik Google Play) jest całkiem sporo. Na większość darmowych póki co nie warto spoglądać. To mało komfortowa sytuacja, ale jest szansa, że wkrótce się zmieni. Sam „sklepik” ma podział na gry (11 kategorii), aplikacje (16 kategorii) i MyWord (nasze konto). Jest dość toporny, ale póki co spełnia swoje zadanie. W czerwcu 2013 roku, ilość pozycji w BBWorld przekroczyła 120.000. To nadal dużo mniej niż u konkurencji i niestety da się to odczuć, mimo że większość topowych tytułów ma swoje jeżynowe wersje, bo jest Adobe, jest Kindle, YouTube, Foursquare, Dropbox, Endomondo, Angry Birds Star Wars itp. BB10 ma co prawda emulację softu z Androida (w tym celu należy włączyć tryb deweloperski), ale tylko wersji Gingerbread. Na szczęście, kolejna odsłona systemu ma umożliwić odpalenie aplikacji z Androida Jellybean, co praktycznie z dnia na dzień rozwiąże kwestię braków w oprogramowaniu. Jak wspomniałem, telefon może też działać w trybie deweloperskim, ma pełen devkit więc teoretycznie ilość natywnych appów powinna stale rosnąć.
|