Recenzja klawiatury ROCCAT Isku Fx Multicolor Autor: Liluh | Data: 18/12/13
|
|
Pierwsze wrażenia
Isku FX sprzedawany jest w seksownym, ładnie zaprojektowanym pudełku koloru czarnego. Sporo zdjęć, mnóstwo informacji i obrazków reklamujących określone funkcje sprzętu. W środku jedynie klawiatura i króciutka instrukcja instalacyjna. Nic więcej. Jest to nadal pewne novum rynkowe, ale do pudełka nie dołączono płyty ze sterownikami. Należy je ściągnąć ze strony producenta. Taka sytuacja, nie powinna dziwić w końcu żyjemy w dobie powszechnego Internetu. Poza tym, klawiatura jest dla graczy – i to tych sieciowych, wiadomo więc, że dostęp do sieci nie będzie dla nich żadnym problemem.
Opisywana przez nas wersja klawiatury przeznaczona jest na rynek amerykański (stąd "US" na tabliczce znamionowej), przez co nieco różni się od wersji europejskich, m.in. posiada mniejszy klawisz Enter oraz, dodatkowo, Backlash. Więcej na ten temat tutaj: www.roccat.org.
Na pierwszy rzut oka IskuFX przywodzi na myśl, kanciastą solidność czołgu Tygrys. Wykonana z porządnej jakości plastiku, na obrzeżach szorstka i matowa. Posiada zintegrowane i szerokie podkładki pod dłonie, co znacznie zwiększa jej wymiary. Nie trzeszczy, nie „lata” pod placami. Solidnie trzyma się podłoża dzięki gumowym nakładkom. Liczba klawiszy funkcyjnych i macro ograniczona została do minimum.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Uwagę zwracają, umieszczone pod spacją, trochę schowane klawisze T1/2/3 (od Thumbs – kciuków). Po lewej znajdziemy pięć przycisków macro, a na górze: przycisk REC, przełącznik iluminacji, oraz osiem klawiszy funkcyjnych. To tyle. Żadnych więcej zmian w stosunku do zwykłych klawiatur. Czy to źle, czy dobrze, o tym w następnym rozdziale. Tymczasem, powiedzmy coś jeszcze o samej obudowie. Odwracając klawiaturę do góry nogami, przekonamy się, że ma ona wytłoczone na spodzie wąskie kanaliki. Służą one do wygodnego poprowadzenia walających się po biurku kabli, np.: od myszki i joysticka. To dobry pomysł, bo IskuFX ma spore rozmiary (24.7cm x 50.9cm), jest większa nawet niż bardziej rozbudowana (o przyciski, porty usb) SteelSeries Apex. Chociaż wyczuwalnie mniej waży, przez co nieco łatwiej przesunąć ją z miejsca. W przeciwieństwie do Apexa, spód obudowy nie posiada dziurek ułatwiających odprowadzanie cieszy (w przypadku zalania) czy okruchów (w przypadku zabrudzenia). Może e-sportowcom to niepotrzebne. W tym miejscu warto zaznaczyć, że mamy do czynienia z klawiaturą membranową, charakteryzująca się niskim profilem i płytkim wsadem. Oprócz tego, pracuje się na niej ciszej niż na klawiaturach mechanicznych, ale kosztem wytrzymałości. Membrany są mniej trwałe.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Fajną funkcją jest wspomniana iluminacja. Klawiatura może być podświetlona dowolną barwą spośród 16.8 mln dostępnych. Można je wyłączyć, można ustawić tak by kolory nieustannie się zmieniały jak w kalejdoskopie, można też włączyć opcję „breath”. W takim wypadku światło będzie powoli rozjaśniać się i gasnąć, imitując oddech. Prócz tego, oświetlenie ma sześć stopni intensywności i można je regulować wspomnianym wcześniej przyciskiem sterującym.
Tak przynajmniej jest w przypadku większości klawiszy. Przyciski T, oznaczniki profilu w lewym górnym rogu, oraz lampki numpada w prawym górnym - wszystkie oświetlone są na jaskrawo niebiesko i nie sposób tego stanu rzeczy zmienić. Razi zwłaszcza światło profilowych, które potrafi irytować.
Kolejną skuchą, jest o dziwo, jakość wykonania. Po wnikliwym przyjrzeniu się klawiszom, okazało się, że lewy i prawy shift, oraz enter, nie są równomiernie oświetlone. Wyraźnie widać, że led kończy się zbyt wcześnie przez co krawędź przycisku pozostaje ciemna (zdjęcia).
Ciężko to uznać za poważną wadę uniemożliwiającą użytkowanie, ale zgrzyt jest. Po tej firmie można spodziewać się więcej.
|