Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Recenzja EP-81M i HS-ANC41M, rzut uchem na słuchawki Snab Overtone
    

 

Recenzja EP-81M i HS-ANC41M, rzut uchem na słuchawki Snab Overtone


 Autor: NimnuL | Data: 24/12/14

Praktyka

Słuchawki podłączyłem do FiiO E07K Andes, E10k Olympus 2 oraz iPod Nano 4G, a na wejściu pojawiały się pliki kompresowane zarówno stratnie jak i bezstratnie, obejmujące podstawowe gatunki muzyczne.

No to zaczynamy. Od największego do najmniejszego. ANC wbudowane w pełnowymiarowe słuchawki w cenie 200zł? Wydaje się być to przepisem na niepowodzenie. Efekt uzyskiwany przez Overtone HS-ANC41M nie rozczarowuje i o porażce z pewnością mowy być nie może. Zacząłem od funkcji dodatkowej tych słuchawek, bo jak się okazuje – wpływa ona na charakterystykę dźwięku. Po kolei jednak. Otóż, gdy układ jest wyłączony to wszystko z pozoru gra. Gra jednak trochę odlegle, nieco cicho, z zauważalnie wycofaną dynamiką. Tony niskie mogą się spodobać - są uwypuklone pod populistyczny gust i mają sporego kopa. Jest miękko i przyjemnie, choć bez wielkiego skupienia na detalach. Bez efektu wow, ale też bez powodów do wstydu. Średnie i wysokie partie mają już niestety zachowawczy i wyraźnie ostrożny charakter. Wokalom brakuje werwy. Dźwięk dobiega do słuchacza trochę jakby zza ściany. Scena zdaje się stać daleko przed słuchaczem. Innymi słowy – można powiedzieć, że trochę wieje nudą. Brak bezpośredniości w przekazie nie wpisuje się najlepiej w miejski charakter tych słuchawek. Nie jest źle jak na słuchawki kosztujące 200zł, ale w tej cenie można spotkać modele prezentujące się zauważalnie ciekawiej - choćby Edifier H850 lub Bitfenix Flo. O produktach Superlux nie wspominając. Snab ma jednak asa w rękawie.

Otóż sprawa ma się zgoła inaczej, gdy przełącznik ANC przesuniemy w pozycję włączenia. W dźwięku zmienia się wszystko: wyraźny skok dynamiki i głośności, scena zbliża się do słuchacza, wokalista szepcze do ucha, a wszystko staje się ciut jaśniejsze i wyraźniejsze. Basu jest aż nadmiar (ku uciesze coponiektórych), środek i góra robią krok do przodu znacznie śmielej zaznaczając swoją obecność. Brzmienie staje się atrakcyjne, choć dalekie od naturalnego. Jest jednak duże „ale” – układ ANC wprowadza szum do przekazu. Nie jest on słyszalny w dynamicznych i głośnych kawałkach, ale jednak cichy syk dobiega do nas nieustannie i na stałym poziomie – niezależnie od poziomu potencjometru. Można pokręcić nosem, ale należy się zastanowić do jakich zastosowań te słuchawki zostały stworzone. Otóż, jest to sprzęt na zewnątrz – tam gdzie jest głośno, a połączenie pasywnej i aktywnej izolacji jest pożądane. Sama pasywna izolacja przedstawia się nieźle, na ciut ponad przeciętnym poziomie ustanowionym przez modele nauszne. ANC wrażenie izolacji i obcowania z dźwiękiem sam na sam dodatkowo pogłębia. Producent posłużył się jednak małą sztuczką – wspomniany skok głośności zwiększa pozornie skuteczność układu redukcji hałasu. Elektronika działa jednak poprawnie i nie wprowadza zniekształceń do dźwięku. Część dźwięków otoczenia jest ucięta lub stłumiona. Wrażenie jest dość dziwne i wymaga przyzwyczajenia na początku, ale w ruchu ulicznym szybko docenimy zalety tej funkcji. Słuchanie muzyki w głośnym tramwaju, czy podczas pieszego przemierzania miasta w godzinach szczytu jest równie sam-na-sam jak w dobrze skrojonych IEM.

Komfort użytkowania prezentuje się na więcej niż przyzwoitym poziomie. Słuchawki są bardzo lekkie i dobrze trzymają się głowy. Siła docisku, miękkość zastosowanych poduszek padów, jak i pałąka dobrana jest właściwie. Nawet dwugodzinne użytkowanie nie powoduje nadmiernego zmęczenia nosiciela. Należy jednak pamiętać, że mamy do czynienia ze słuchawkami nausznymi, co zwiększa kontakt małżowiny z padem i powoduje obniżoną wentylację ucha. Cóż, taka charakterystyka konstrukcji.

Snab Earplug EP-81M to iście budżetowe rozwiązanie, nawet w Polskich realiach. W chwili obecnej na tronie oznaczonym „tanio, a dobrze” zasiada dwóch króli: dwukrotnie tańszy Edifier H280 oraz dwukrotnie droższy Xiaomi Piston 2 II.

Snab okazał się idealnie wpasować do tego zaszczytnego grona. To, co dociera do uszu jest więcej niż zaskakujące – o ile naturalność przekazu nie jest tym, czego poszukujecie. Osoby lubujące się w basenie wypełnionym basem będą oczarowane. I nie mówię tutaj o tanim dudnieniu, a o poprawnie kontrolowanym dole w bardzo dużych ilościach. Ciężar dźwięku, choć potężny, to nadal pozwala na dojście pozostałym częściom pasma do głosu. Środek – choć ciut na drugim planie, to gra dźwięcznie, wdzięcznie i z nutą wyraźnie zakrojonej rozrywki. Góra nie gryzie w ucho, a przy tym czuć, że chce nas bawić. Jest przyjemnie, muzykalnie i bardzo dynamicznie. Oczywiście ogólna równowaga jest tutaj zachwiana, stąd też nie są to słuchaweczki uniwersalne. I nie ma w tym nic złego. Nie samą neutralnością, analitycznością oraz naturalnością człowiek żyje. Słuchawki grające z zadartym nosem, cedzące nuty przez zęby i silące się na jak najbardziej liniowe granie bywają fajne, ale na mieście, w ruchu, czy po prostu poza domem przyjemnie jest czasem zeszmacić się sporą dawką nienaturalnie brzmiącego, rozrywkowego dźwięku. I to Snab czyni wyśmienicie.

Jeśli chodzi o pasywną izolację dźwięku to EP-81M prezentują więcej niż dobry poziom. Co prawda wkładki silikonowe prezentują się typowo i podobnie jak u innych producentów. Wyraźna różnica pojawia się jednak w przypadku piankowych tipsów, które to doskonale uszczelniają kanał w uchu świetnie przy tym tłumiąc dźwięki otoczenia. Samo dopasowanie pianki odbywa się nieco inaczej niż w przypadku Comply. Tutaj próba formowania kształtu palcami może spełznąć na niczym, bo pianka bardzo szybko wraca do swojego kształtu, zatem możemy nie zdążyć włożyć pożądany kształt do ucha. Comply daje się ugniatać jak plastelina, leniwie przy tym wracając do kształtu pierwotnego i dopasowując się do ucha. Gęsta pianka Snab jest jednak bardziej miękka, a przez to można lokować słuchawkę w uchu tylko delikatnie ją formując, a tips sam dopasuje się do kształtu w uchu.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Powyżej zamieszczam mój osobisty ranking, który pokazuje przydatność różnych modeli w poszczególnych zadaniach. Modele słuchawek uszeregowałem w kolejności od najtańszych do najdroższych w prawą stronę. Na ocenę końcową wpłynęły przede wszystkim moje ogólne upodobania (jasne, przestrzenne granie i muzykalność), a także wrażenia z odsłuchu muzyki, jaka towarzyszy mi na co dzień. Pod uwagę biorę nie tylko aspekty czysto techniczne, ale również dawkę zabawy dostarczoną przez słuchawki, również w kontekście ceny i przeznaczenia konstrukcji. Po kilkunastu godzinach wnioski zaczęły nasuwać się same. EP-81M ze względu na bardzo uwypuklony, mocny, sprężysty i przyjemny dla ucha bas radzą sobie nad wyraz dobrze wszędzie tam, gdzie tego typu charakterystyka grania jest pożądana. Niestety basowa zasłona przysłania trochę przejrzystość ogólnej charakterystyki, w związku z czym słuchawkom brakuje iskry i muzykalności. Z drugiej jednak strony, patrząc na osiągnięty rezultat przez pryzmat ceny, trudno spodziewać się lepszego grania. Jedno jest pewne – to model słuchawek bardzo rozrywkowych, a przy tym całkiem przyzwoitych technicznie. O dziwo, pod względem muzycznym HS-ANC41M prezentują się wyraźnie słabiej. To nadal nie najgorzej brzmiący model słuchawek w tej klasie cenowej, jednak do poziomu ustanowionego przez wyraźnie tańszego Edifier H850 trochę im brakuje. Z drugiej strony jednak należy mieć na uwadze fakt, że Snab to słuchawki z funkcją ANC, co sprawia, że właściwie pozostawione są bez konkurencji w swojej cenie.







Polub TwojePC.pl na Facebooku

Rozdziały: Recenzja EP-81M i HS-ANC41M, rzut uchem na słuchawki Snab Overtone
 
 » Parametry
 » Wzornictwo
 » Praktyka
 » Wnioski
 » Kliknij, aby zobaczyć cały artykuł na jednej stronie
Wyświetl komentarze do artykułu »