Coś dla oka, coś dla ucha - test Edifier R1100 oraz R1700BT Autor: NimnuL | Data: 21/11/14
| Na przestrzeni ostatnich lat granica pomiędzy głośnikami komputerowymi, a porządnym nagłośnieniem Hi-Fi do pokoju wyraźnie cieniała, a Edifier wraz ze swoimi konstrukcjami zestawów stereo całkowicie ją zadeptał. Dotychczas na łamach naszego serwisu prezentowałem Wam już wiele bardzo interesujących propozycji tego producenta, a w tym artykule omówię dwa kolejne, najnowsze zestawy – modele: R1100 oraz R1700BT. Pierwszy z nich to kompaktowa i niedroga konstrukcja przeznaczona na biurko oraz niewielkiego pokoju, drugi model to modyfikacja dobrze znanego, mocnego R1600TIII, a rozwiniętego o komunikację bezprzewodową. Po dotychczasowych przygodach z głośnikami Edifier, mam spore oczekiwania i w tym przypadku. Czy nowe modele przeskoczą przez wysoko postawioną poprzeczkę? Przekonajmy się wspólnie. Zapraszam. |
|
Liczby
Strona producenta: www.edifier-international.com
R1100: www.impuls-pc.pl/pl/produkt/84/10521/Glosniki_Edifier_2.0_R1100_czarny.html
R1700BT: www.edifier-international.com/products/edifier-studio/r1700bt
Dla porównania umieściłem także dane techniczne dwóch modeli, które miałem przyjemność u nas prezentować: R1280T oraz R1600TIII. Nie trudno doszukać się wyraźnych podobieństw łączących te głośniki - R1100 wygląda jak tylko nieco uproszczona wersja R1280T, natomiast R1700BT zdaje się stanowić wzmocnioną odmianę R1600TIII z dodanym odbiornikiem Bluetooth. Głębiej w detale techniczne nie będę się wgryzał, bo nie one w rzeczywistości grają. Pełen nadziei o dobry rezultat przechodzę więc dalej.
Projekt
- Edifier R1100
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
W skład wyposażenia fabrycznego wchodzi dobrze znany nam z poprzednich modeli bezprzewodowy pilocik zasilany baterią pastylkową CR2025, dwu i pół metrowy przewód głośnikowy, przewód sygnałowy (Jack 3.5mm – 2xRCA) o długości 165cm oraz zamontowany na stałe kabel zasilający, długi na 160cm. Same przewody nie wywołają zachwytu – sprawiają wrażenie tanich, podstawowych komponentów, choć spotykałem gorsze. Zgodnie z pielęgnowaną przez siebie tradycją, Edifier zapakował całość w pudełko o skromnej, przygaszonej szacie graficznej – bez zbędnych fajerwerków i bełkotu marketingowego.
Same głośniki charakteryzują się neutralnym i bardzo konwencjonalnym wzornictwem sprawiającym, że niemal każdy wystrój wnętrza, bez obawy o zaburzenie harmonii przyjmie je z otwartymi ramionami. Pomimo, że taka prostota obudowy może zostać posądzona o bycie nudną, uważam ją za zaletę. Producent nie pokusił się o niepotrzebne udziwnienia, ozdobniki czy też bijące po oczach diody. Dzięki temu R1100 mogą stanowić ozdobę wnętrza pokoju, nie trącając kiczem tudzież tandetą. Maskownicę subtelnie wyprofilowano, a u jej dołu znalazło się stonowane logo producenta. Jeszcze lepiej głośniki te prezentują się bez osłony – jedwabny gwizdek schowano za plastikowym elementem na wzór tego z R1280T, natomiast tuż poniżej znajduje się karbowana, celulozowa membrana.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Kanał bass reflex (o długości 77mm) wyprowadzono na przedzie, co w rezultacie tylko ubarwia rozrywkę. Całość bardzo przypomina komponenty, z których zbudowano wspomniany już i bardzo przeze mnie lubiany R1280T, właściwie to nie mam powodu by sądzić, iż konstrukcyjnie są to znacząco inne modele – a dane techniczne tylko mnie w tym utwierdzają. R1100 różnią się niemal wyłącznie wyglądem oraz wyprowadzeniem panelu sterowania na tylnej ściance. Skoro już przy tym jestem – do dyspozycji mamy miękko działające pokrętło tonów niskich z wyczuwalną pozycją środkową, a także potencjometr głośności. Dodatkowo zainstalowano tutaj przełącznik zasilania, dwa komplety gniazd RCA dla sygnału wejściowego oraz gniazda zaciskowe dla przewodów głośnikowych.
Głośniki wykonano z wyższą dbałością o szczegóły, niż oczekiwałbym tego po tej klasie sprzętu. Skrzynię wytłumioną wewnątrz watą, sklejono z płyt wiórowych. Całość oklejono warstwą drewnopodobną, upewniając się, że jej spasowanie i dokładność przylegania nie pozostawia niczego do życzenia. Wspominałem o dużej dbałości o detale, oto kilka ujęć pokazujących o czym mówię.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Jak dotąd spotykałem się z wieloma, nawet droższymi konstrukcjami, które w kwestii jakości wykończenia nie dorastały nawet do pięt R1100.
- Edifier R1700BT
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Kontynuując temat wyglądu, przechodzę do drugiego modelu, który to wyposażony został w dwa, długie na 1.6m przewody sygnałowe zakończone wtyczkami RCA, z czego jeden z nich kończy wtyk mini Jack. Podobnie jak w R1600TIII i tutaj przewód głośnikowy ma długość trzech metrów i zakończony jest cztero-pinową wtyczką. Długi na półtora metra sznur zasilający zamontowano na stałe i zakończono płaskim wtykiem. Tradycyjnie, karton nie jest przekombinowany graficznie. Wzornictwo jest tutaj analogicznie do modelu R1600TIII, z tą tylko różnicą, że boki pokryto ciemniejszą okleiną, przypominającą kolorem drewno wiśni. Środkową część natomiast zaczerniono. Na żywo głośniki te prezentują się wprost fenomenalnie. Myślę, że zdjęcia są jednak wystarczająco wymowne - podsumuję je tylko krótko. Głośniki zbudowano w oparciu o 12,5mm płyty MDF. Skrzynie wyprofilowano w taki sposób, że fronty głośników skierowane są pod kątem, ku górze. Przód osłonięto maskownicą z logiem producenta – po jej zdjęciu, naszym oczom ukazuje się symetria. W jednej linii umieszczono kopułkę silikonową, głośnik średnio-tonowy oraz paszczę bass reflex. Głośnik aktywny, podobnie jak prawie wszystkie Edifier z serii Studio, wyposażony jest w dodatkowy czujnik podczerwieni w postaci niewielkiego, plastikowego kapsla. Na bocznej ściance prawej kolumny znalazł się elegancko wkomponowany panel sterowania z trzema pokrętłami oraz diodą sygnalizującą działanie (zielona = głośniki włączone i aktywne wejście liniowe, niebieska = aktywna komunikacja Bluetooth). Na tylnej ściance, bez rewolucji – gniazda dla sygnału wejściowego, pstryczek zasilania oraz wejście/wyjście głośnikowe. Precyzja wykończenia stoi tutaj na szatańsko wysokim poziomie – takim samym szczyci się np. R1600TII oraz R1280T. To półka rzadko osiągalna nawet przez wyraźnie droższe modele. Taka precyzja wykończenia, to w moich oczach wyznacznik solidnej budowy głośników w cenie do 1000zł. Kilka ujęć z bliska dla zamknięcia tego zagadnienia.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Pod względem gabarytów, oba prezentowane tutaj modele należą do kategorii kompaktowej, przy czym ze względu na wyraźne różnice we wzornictwie, mają inny charakter wizualny.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
W to mi graj
Za platformę testową posłużył FiiO E07K Andes oraz FiiO E10K Olympus 2, a także iPod Nano 4G oraz karta dźwiękowa wbudowana w nowoczesny notebook. Komunikację BT sprawdziłem przy użyciu Samsung Galaxy Trend Plus oraz modułu wbudowanego w notebook. Plikami dźwiękowymi były MP3 (192-320kbps) oraz FLAC.
Głośniki sprawdziłem w różnych ustawieniach, symulując tym samym typowe przykłady konfiguracji dla niewielkich konstrukcji stereo.
Na pierwszy ogień poszedł model R1100. Wnioski nasunęły się dość szybko, a podobieństwo do brzmienia R1280T jest aż nadto oczywiste, choć według mnie R1280T grają minimalnie bardziej przejrzyście i dynamiczniej - tony niskie są ciut szybsze i bardziej sprężyste. Różnice uwypuklają się tym bardziej im bardziej rozkręcona jest głośność. R1100 dostają zadyszki w okolicy 75% swoich możliwości, podczas gdy R1280T zaczynają grymasić dopiero pod koniec skali. Trudno powiedzieć z czego wynika owa różnica. Potencjonalnym winowajcą może być zmiana w budowie samej skrzyni (materiał – płyta wiórowa vs. MDF oraz położenie otworu BR). Wracając jednak do R1100, rezultat można ująć krótko: dźwięk jest większy niż można się tego spodziewać oceniając książkę po samej tylko okładce. To jednak głośniki do bliskiego grania, świetnie sprawdzające się na biurku, w bliskim polu. Fizyczne rozmiary tych kolumienek zresztą umożliwiają taką konfigurację. Głośniki grają przy tym dość bezpośrednio, z przestrzenią zwartą i tylko trochę odsuniętą do tyłu oraz szerzej na boki. Środek i góra są elegancko wyeksponowane, ale nie przerysowane. Sylabizowanie przy rozsądnym poziomie głośności nie występuje, a tony średnie i niskie nie chowają się za kocem nawet, gdy potencjometr basów powędruje na +50%. Z naturalnych względów z R1100 nie wydobywa się dźwięk opasły, choć subtelnego dociążenia im nie brakuje. Cóż - z fizyką się nie dyskutuje. O płaskim i nudnym dźwięku mowy też być nie może. Efektywne tony niskie zaczynają się w okolicy 70Hz, a zatem mamy do czynienia ze średnim basem, który to jest jednak dobrze kontrolowany. Dół można trochę podgonić przy użyciu potencjometru i nawet, gdy przesadzimy z ustawieniem, głośnik będzie nadążać z odpowiedzią. Środek i góra wdzięcznie wybrzmiewa w powietrzu, słychać tu niezłą ilość detali oraz umiarkowaną naturalność brzmienia. R1100 gra czysto i wyraźnie, brak tutaj szumów własnych wzmacniacza, wokale męskie i żeńskie są naturalne i przyjemne dla ucha, a poszczególne instrumenty umiarkowanie odseparowane. Jednym słowem – czarujące maluchy za bardzo rozsądną cenę. Jeśli chodzi o zastosowanie R1100, zdecydowanie wskazuję na biurko i bliskie okolice słuchacza, lub względnie ogólne nagłośnienie niewielkiego pomieszczenia. Poziom oferowanej głośności jest według mnie więcej niż wystarczający do codziennych odsłuchów. Charakterystyka grania sprawdzi się w większości gatunków muzycznych (z pominięciem tych, w których mocny bas odgrywa główną rolę), a także gry i filmy – w obu tych przypadkach dobrze kontrolowana scena uatrakcyjnia rozrywkę.
(kliknij, aby powiększyć)
Granie R1700BT nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, a charakterystyka brzmienia jest tutaj analogiczna do tego, co można usłyszeć w R1600TIII. Mając na uwadze 66W deklarowanej mocy należy pamiętać o stosunkowo niewielkim rozmiarze skrzyni oraz samej membrany. Ponownie – fizyki się nie oszuka – taka konfiguracja nie jest w stanie wywołać potężnego ciśnienia akustycznego. Zestaw 2.1 o podobnej całkowitej mocy zaoferuje dźwięk z większym przytupem, ale do poziomu jakościowego Edifier będzie mu daleko. Po kolei jednak. Nie oznacza to, że dźwięk wydobywający się z tych głośników wyprany jest z dynamiki lub co gorsza z elementu rozrywkowego. Nic bardziej mylnego. W związku z tym jednak, że w rzeczywistości bas zaczyna grać efektywnie w okolicach 55Hz, mocnego łupnięcia w filmach lub mięsa w niektórych gatunkach muzycznych może brakować. R1700BT gwarantują dźwięk bardzo przyzwoitej jakości, dobrze zrównoważony i ze sporą dawką niewymuszonej muzykalności. Dolne pasmo jest bardzo dobrze kontrolowane, niezależnie od wysterowania głośności, średnica nie wycofuje się w istotny sposób, a góra nie kłuje w ucho. Całość prezentuje się w sposób klarowny, dynamiczny oraz naturalny, a także – co ważne - nad wyraz przestrzenny. Skoro już przy scenie jestem, warto mieć na uwadze, że te maluchy dobrze czują się stojąc w pobliżu słuchacza np. na biurku nie tylko ze względu na swoje fizyczne rozmiary, ale także przez wzgląd na charakterystykę grania. Otóż scena jest wyraźnie trójwymiarowa i przesunięta za głośniki w eliptycznej płaszczyźnie rozciągniętej na boki. Daje to szczególnie pozytywne wrażenia odsłuchowe w ciasnym otoczeniu. Miłośnicy cichego grania ucieszą się z pewnością z faktu, że Edifier świetnie radzi sobie także, gdy gra po cichu – bas nie usypia, a równowaga tonalna nie jest zachwiana. R1700BT grają dźwiękiem atrakcyjnym dla ucha, bez zbędnego koloryzowania przekazują muzykę w sposób szczegółowy i przejrzysty. Muzykalność słychać w każdym utworze, dla przykładu banjo w „Little Maggie” oraz bęben w „Rainbow” z najnowszej płyty Roberta Plant brzmią soczyście i przestrzennie. Nie inaczej jest np. w „Six Cold Feet” z jednej z płyt Hugh Laurie. Głos męski jak i żeński, trąbka, saksofon, fortepian … soul, rock, muzyka klasyczna, country, filmowa czy elektroniczna – nie znalazłem żadnego powodu do kręcenia nosem. Komunikacja Bluetooth działa tak jak powinna – nawiązanie połączenia jest niemal natychmiastowe, a zasięg wystarczający, by zakłócenia nie wdzierały się, gdy nadajnik znajduje się w tym samym pokoju. Należy jednak pamiętać, że w porównaniu do połączenia przewodem, słychać niewielką degradację w dynamice przekazu. Różnica jest subtelna, ale daje się wyłapać. Mimo wszystko nawet wówczas dźwięk sprawia przyjemność.
Jeśli chodzi o moc i głośność grania to nie mam prawa mieć zastrzeżeń i nie sądzę by ktokolwiek o sprawnie funkcjonującym zmyśle słuchu chciał przekraczać połowę możliwości tych głośniczków. W tym miejscu warto nadmienić, że wzmacniacz zbudowany jest w oparciu o dobre jakościowo komponenty, bo do naszych uszu nie dotrą najmniejsze nawet szumy własne elektroniki zaszytej w prawym głośniku.
W obu przypadkach przednie wyprowadzenie kanału bass reflex jest bardzo dobrym pomysłem, bo pozwala na upchnięcie głośników w ciasnym otoczeniu, półce lub ustawienie ich zaraz przy ścianie. Z tego samego powodu trafnym rozwiązaniem jest panel sterowania na bocznej ściance w R1700BT. Trochę szkoda, że u mniejszego brata pokrętła wypuszczono na tyle, choć z drugiej strony sytuację ratuje bezprzewodowy pilocik. A propos - mały kontroler działa tak jak powinien. Niewielkie rozmiary nie przeszkadzają w poręczności, same przyciski są natomiast miękkie. Jedyne zastrzeżenie mogę mieć do nabłyszczonej powierzchni, która łatwo się brudzi i rysuje.
Kurtyna w dół
Edifier ponownie udowodnił, że na budowie niedużych głośników zna się bardzo dobrze, a dotychczasowe sukcesy nie były dziełem przypadku. Pasmo sukcesów jest więc pieczołowicie kontynuowane, a tym samym R1100 oraz R1700BT szczelnie uzupełniają ofertę Edifier w segmencie głośników stereo. Zaczynając od R1100, poprzez R1280T, R1600TIII, R1700B, a na R1900TII i R2600 skończywszy mamy ciasno ustawiony szereg zaczynający się od niecałych 200zł i 40W, a na 500zł i 120W skończywszy. To tylko modele 2.0 prezentowane przeze mnie na łamach TwojePC, a Edifier nie myśli by zwolnić tempa rozbudowy oferty. Dopiero co pojawił się trójdrożny, 136W trójdrożny model R2730DB, który mam nadzieję zaprezentować Wam już niebawem. Wracając jednak do omówionych dzisiaj modeli. R1100 to solidna i stonowana propozycja budżetowego rozwiązania znakomicie czująca się na biurku, podczas bliskiego grania lub do spokojnego nagłośnienia niewielkiego pomieszczenia. R1700BT to natomiast udane rozwinięcie znanego i lubianego R1600TIII, stanowiąc jednocześnie ozdobę pomieszczenia. To połączenie bardzo eleganckiego wzornictwa z nowoczesnością przy jednoczesnym zachowaniu sporej mocy przekazu i nienagannego brzmienia. W obu przypadkach jakość oferowanego dźwięku zauważalnie przewyższa rezultat osiągany przez typowe nagłośnienie 2.1 dedykowane komputerom stanowiąc jednocześnie dobrą równowagę pomiędzy rozmiarem, a wrażeniem odsłuchowym. Oba modele stanowią też bardzo opłacalny zakup godny zainteresowania przy rozważaniu kupna tego typu konstrukcji.
Sprzęt do testów dostarczyły firmy:
|
| | Sinus Sp. z o.o. (oficjalna i wyłączna dystrybucja firmy Edifier na Polskę) | |