Coś dla oka, coś dla ucha - test Edifier R1100 oraz R1700BT Autor: NimnuL | Data: 21/11/14
|
|
Projekt
- Edifier R1100
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
W skład wyposażenia fabrycznego wchodzi dobrze znany nam z poprzednich modeli bezprzewodowy pilocik zasilany baterią pastylkową CR2025, dwu i pół metrowy przewód głośnikowy, przewód sygnałowy (Jack 3.5mm – 2xRCA) o długości 165cm oraz zamontowany na stałe kabel zasilający, długi na 160cm. Same przewody nie wywołają zachwytu – sprawiają wrażenie tanich, podstawowych komponentów, choć spotykałem gorsze. Zgodnie z pielęgnowaną przez siebie tradycją, Edifier zapakował całość w pudełko o skromnej, przygaszonej szacie graficznej – bez zbędnych fajerwerków i bełkotu marketingowego.
Same głośniki charakteryzują się neutralnym i bardzo konwencjonalnym wzornictwem sprawiającym, że niemal każdy wystrój wnętrza, bez obawy o zaburzenie harmonii przyjmie je z otwartymi ramionami. Pomimo, że taka prostota obudowy może zostać posądzona o bycie nudną, uważam ją za zaletę. Producent nie pokusił się o niepotrzebne udziwnienia, ozdobniki czy też bijące po oczach diody. Dzięki temu R1100 mogą stanowić ozdobę wnętrza pokoju, nie trącając kiczem tudzież tandetą. Maskownicę subtelnie wyprofilowano, a u jej dołu znalazło się stonowane logo producenta. Jeszcze lepiej głośniki te prezentują się bez osłony – jedwabny gwizdek schowano za plastikowym elementem na wzór tego z R1280T, natomiast tuż poniżej znajduje się karbowana, celulozowa membrana.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Kanał bass reflex (o długości 77mm) wyprowadzono na przedzie, co w rezultacie tylko ubarwia rozrywkę. Całość bardzo przypomina komponenty, z których zbudowano wspomniany już i bardzo przeze mnie lubiany R1280T, właściwie to nie mam powodu by sądzić, iż konstrukcyjnie są to znacząco inne modele – a dane techniczne tylko mnie w tym utwierdzają. R1100 różnią się niemal wyłącznie wyglądem oraz wyprowadzeniem panelu sterowania na tylnej ściance. Skoro już przy tym jestem – do dyspozycji mamy miękko działające pokrętło tonów niskich z wyczuwalną pozycją środkową, a także potencjometr głośności. Dodatkowo zainstalowano tutaj przełącznik zasilania, dwa komplety gniazd RCA dla sygnału wejściowego oraz gniazda zaciskowe dla przewodów głośnikowych.
Głośniki wykonano z wyższą dbałością o szczegóły, niż oczekiwałbym tego po tej klasie sprzętu. Skrzynię wytłumioną wewnątrz watą, sklejono z płyt wiórowych. Całość oklejono warstwą drewnopodobną, upewniając się, że jej spasowanie i dokładność przylegania nie pozostawia niczego do życzenia. Wspominałem o dużej dbałości o detale, oto kilka ujęć pokazujących o czym mówię.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Jak dotąd spotykałem się z wieloma, nawet droższymi konstrukcjami, które w kwestii jakości wykończenia nie dorastały nawet do pięt R1100.
- Edifier R1700BT
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Kontynuując temat wyglądu, przechodzę do drugiego modelu, który to wyposażony został w dwa, długie na 1.6m przewody sygnałowe zakończone wtyczkami RCA, z czego jeden z nich kończy wtyk mini Jack. Podobnie jak w R1600TIII i tutaj przewód głośnikowy ma długość trzech metrów i zakończony jest cztero-pinową wtyczką. Długi na półtora metra sznur zasilający zamontowano na stałe i zakończono płaskim wtykiem. Tradycyjnie, karton nie jest przekombinowany graficznie. Wzornictwo jest tutaj analogicznie do modelu R1600TIII, z tą tylko różnicą, że boki pokryto ciemniejszą okleiną, przypominającą kolorem drewno wiśni. Środkową część natomiast zaczerniono. Na żywo głośniki te prezentują się wprost fenomenalnie. Myślę, że zdjęcia są jednak wystarczająco wymowne - podsumuję je tylko krótko. Głośniki zbudowano w oparciu o 12,5mm płyty MDF. Skrzynie wyprofilowano w taki sposób, że fronty głośników skierowane są pod kątem, ku górze. Przód osłonięto maskownicą z logiem producenta – po jej zdjęciu, naszym oczom ukazuje się symetria. W jednej linii umieszczono kopułkę silikonową, głośnik średnio-tonowy oraz paszczę bass reflex. Głośnik aktywny, podobnie jak prawie wszystkie Edifier z serii Studio, wyposażony jest w dodatkowy czujnik podczerwieni w postaci niewielkiego, plastikowego kapsla. Na bocznej ściance prawej kolumny znalazł się elegancko wkomponowany panel sterowania z trzema pokrętłami oraz diodą sygnalizującą działanie (zielona = głośniki włączone i aktywne wejście liniowe, niebieska = aktywna komunikacja Bluetooth). Na tylnej ściance, bez rewolucji – gniazda dla sygnału wejściowego, pstryczek zasilania oraz wejście/wyjście głośnikowe. Precyzja wykończenia stoi tutaj na szatańsko wysokim poziomie – takim samym szczyci się np. R1600TII oraz R1280T. To półka rzadko osiągalna nawet przez wyraźnie droższe modele. Taka precyzja wykończenia, to w moich oczach wyznacznik solidnej budowy głośników w cenie do 1000zł. Kilka ujęć z bliska dla zamknięcia tego zagadnienia.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Pod względem gabarytów, oba prezentowane tutaj modele należą do kategorii kompaktowej, przy czym ze względu na wyraźne różnice we wzornictwie, mają inny charakter wizualny.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
|