Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Test obudowy Fractal Design Define Nano S - seria Define w pigułce
    

 

Test obudowy Fractal Design Define Nano S - seria Define w pigułce


 Autor: Homzik | Data: 10/04/16

Test obudowy Fractal Design Define Nano S - seria Define w pigułceNano S (~299 zł) to najnowszy członek rodziny Define, zminiaturyzowana wersja Define S, przeznaczona do systemów mini-ITX. Na pierwszy rzut oka została tylko zmniejszona, ale smaczków jest więcej. Define Nano S to obudowa, która przeciera nowy szlak. Jest dedykowana malutkim płytom, ma mniejsze wymiary, ale i tak jest sporo większa kompaktowe obudowy Small Form Factor do komputerów HTPC (choćby w stylu serii Node Fractala). Po co więc obudowa mini-ITX, do której zmieściłaby się płyta mATX? W tym szaleństwie jest metoda – Nano S zmieści pełną pętlę chłodzenia cieczą, pozwoli też na montaż wydajnego chłodzenia powietrzem.

Specyfikacja i wyposażenie

Na początek specyfikacja Fractal Design Define Nano S

- kompatybilna z płytami głównymi w formacie mini-ITX
- wymiary 203 x 330 x 400 mm (203 x 344 x 412 z nóżkami i śrubami)
- waga 5 kg
- konstrukcja ze stali, elementy z tworzyw sztucznych
- obsługa kart graficznych o długości do 315 mm (335 mm po zdemontowaniu przedniego wentylatora)
- wysokość radiatora CPU do 162 mm (160 mm w wersji z oknem)
- kompatybilna z zasilaczami ATX (160 mm)
- 2 tacki na dyski 2,5”; tacka na dysk 3,5”/2,5”; mocowanie na pompę/tacka 2,5”/3,5”
- 3 opaski z rzepu
- fabrycznie zamontowane wentylatory: 1x GP-14 (140 mm front) i 1x GP-12 (120 mm tył)
- możliwość montażu 2 wentylatorów 120/140 mm na górze, 1 wentylatora 120 mm z tyłu, 1 wentylatora 120 mm na dole, 2 wentylatorów 120/140 mm froncie,
- możliwość montażu chłodnic od 120 do 240 mm na górze, 120 mm na dole, 120 mm z tyłu, do 240 mm na froncie
- wsparcie dla pomp DDC i D5, rezerwuarów do 27 cm wysokości i 8 cm szerokości
- filtry przeciwkurzowe (spód i front), zaślepka ModuVent na szczycie


Wyposażenie

- 4 śruby do montażu zasilacza
- 8 śrub do montażu płyty głównej
- 2 belki mocujące rezerwuaru
- 6 opasek zaciskowych
- 16 śrub do dysków 2,5”
- 8 śrub do dysków 3,5”
- 1 podwójny rozdzielacz sygnału PWM
- instrukcja obsługi, ulotka producenta, pudełko na akcesoria




Konstrukcja zewnętrzna

Jestem fanem obudów Fractal Design i, nie ma co ukrywać, od pierwszych chwil zachwyciłem się też małą Nano S, która wyglądała rozkosznie obok Define S oraz Define R5. To więc zmniejszona o połowę konstrukcja z zachowaniem proporcji i rozkładu elementów niczym z obudów ATX. Mamy zatem prostotę, minimalizm, kanciaste, ale atrakcyjne kształty.

Nano S wykonana jest z grubej stali, jej waga to 5 kg, a więc podobnie do wielu tanich obudów ATX. Można więc liczyć na masywną i zwartą konstrukcję. Front jest wykonany z tworzywa sztucznego i zintegrowany z wlotami powietrza po bokach – panel jest mocno szczotkowany, tak jak w Define S. Dla porównania Define R5 ma zdecydowanie delikatniejsze żłobienia. Nie są to też drzwiczki, a zamknięty na stałe przód, jak w dużej S-ce.

Na szczycie przedniego panelu widać komplet znany z dużej S-ki, tj. dwa gniazda USB 3.0, duży włącznik z diodą zasilania i diodą pracy dysku wciętą w panel, a do tego przyciski resetu oraz metalowe gniazda audio 3,5 mm. Jedyną różnicą są same krawędzie panelu – wyraźnie połyskują, podczas gdy w Define S są matowe. Tym razem dolny filtr przeciwkurzowy wysuwa się od przodu, tak jak w Define R5, a nie jak w Define S.

Na szczycie zamontowano zaślepkę ModuVent. Jest ona jednoelementowa, ale również wygłuszona, a została wpięta w 6 punktach.

Z tyłu widać wylot wentylatora 120 mm na szynach – można wybrać jego pozycję. To znowu element znany z Define R5, gdzie tak samo rozwiązano mocowanie 140 mm. Pod nim są dwa białe śledzie slotów PCI-E, a na dole wylot zasilacza z otworami do jego montażu w obu pozycjach.

Oba panele są identyczne, grube, jednolite, już bez ModuVent na boku, jak u większych braci Define, przydatne raczej do kart SLI. Mocowane są na szybkośrubki, zablokowane w otworach – trzymają się paneli po odkręceniu. Całość stoi na wysokich nóżkach, znanych z Define R5.

Na wykonanie nie mogę narzekać, jakość materiałów jest również wysoka. Kuszą możliwości i świetne rozwiązania – Nano S jest pod tym względem czymś pomiędzy Define S a Define R5. Producent w trakcie miniaturyzacji udoskonalił zresztą konstrukcję Define S, bowiem w środku czeka więcej niespodzianek.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)





Konstrukcja wewnętrzna

Udoskonalenia widoczne są także wewnątrz obudowy. Po pierwsze, przedni panel został wygłuszony, w przeciwieństwie do tego z Define S. Jest dużo sztywniejszy – przy puknięciu w przód obudowy słychać głuchy dźwięk. Panel skrywa również magnetyczny filtr przeciwkurzowy, jego pomniejszoną względem Define S wersję.

Panele są równie dobrze wygłuszone co w Define R5 lub Define S. W przypadku większych obudów lekko się odginają, „pracują”. Mniejsza przekątna panelu Nano S powoduje, że owe panele są bardzo sztywne. Co ciekawe, nie są wsuwane jak w dużej S, a zamykane bardziej jak drzwiczki – znowu podobieństwa do flagowej konstrukcji R5.

Wnętrze wygląda jak z Define S – tackę na płytę umieszczono we wgłębieniu, a obszar przy panelu przednim to ścianka z nacięciami na tacki dysków lub elementy chłodzenia cieczą. Z przodu ulokowano wentylator GP-14, który można przesuwać na szynach, zmieniając pozycję. Na spodzie jest mocowanie na pompę, ale alternatywnie można tam też zainstalować dyski 2,5 lub 3,5 cala – “twardziela” można zamontować na dole lub przykręcić go do ścianki rezerwuaru.

Na zasilacz przewidziano podstawki, a cały wylot ma piankową nakładkę antywibracyjną. Jest też ogranicznik, który stabilizuje PSU. Na przewody przewidziano duży otwór z przepustem, a dookoła tacki jest 5 otworów, w tym jeden na dole, bez przepustów.

Jako wylot zamocowany został wentylator 120 mm.

Okablowanie jest w całości czarne, w tym dosyć elastyczny i podwójny przewód USB 3.0 przedniego panelu oraz złącza przycisków i gniazd audio.

Po drugiej stronie znalazła się podwójna tacka na dyski SSD, zamocowana na szybkośrubkę ponad dużym otworem na backplate płyty głównej. Na przewody przewidziano trzy długie opaski z rzepu, natomiast nie ma już dodatkowych zaczepów na opaski zaciskowe. Tył ściany rezerwuaru zajmuje znana z Define S tacka na dysk HDD/SSD, mocowana na szybkośrubkę, z podkładkami antywibracyjnymi.

Ilość możliwości robi wrażenie, minimalizm jest tylko na zewnątrz. Układ elementów to wyciśnięcie ostatnich soków z konstrukcji. Sporo zostało poprawione w porównaniu do większych Define, ale niestety górny wylot pod zaślepką ModuVent nadal pozbawiony jest filtra przeciwkurzowego.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)





Montaż

Platforma testowa:

- Procesor: Intel Core i5-4690K (stock; 4,2 GHz 1,096 V oraz OC 4,5 GHz 1,22 V)
- Chłodzenie: Noctua NH-D9L
- Płyta główna: MSI B85i
- RAM: HyperX Savage 2400 MHz CL11 2x4 GB
- Grafika: MSI GeForce GTX 970 Gaming 1500 MHz/7900 MHz
- Dyski: Sandisk SSD Plus 120 GB, Seagate Barracuda ST1000DM003 1 TB
- Zasilacz: SuperFlower Leadex Platinum 750 W

Sam montaż komputera jest bardzo podobny do składania pełnowymiarowego systemu ATX w dużych Define, z tą różnicą że teraz można robić to... trzymając obudowę na kolanach. Kolorowo nie jest jednak pod względem doboru komponentów – trzeba znać ograniczenia konstrukcji.

Zaczynając od zasilacza – im krótszy, tym lepiej. SuperFlower Leadex mierzy 16,5 cm bez wtyków i około 18 cm z wtykami, a trzeba mieć na względzie samo okablowanie (zasłoniłem nim 3 otworu na kable). Lepiej też przełożyć je przed montażem zasilacza, bowiem gumowy przepust dosyć łatwo wypada, gdy przeciska się przewody przez przysłonięty otwór.

Konieczny jest też świadomy wybór płyty głównej – niestety MSI B85i ograniczyła mnie pod względem chłodzenia procesora. Socket procesora znajduje się bardzo blisko slotu PCI-E x16, więc mimo że na schładzacz przewidziano ponad 16 cm, to musiałem wybrać Noctuę NH-D9L (11 cm), gdyż zarówno U12S, jak i U14S blokowały PCI-E lub nie mieściły się obok RAM-u. W MSI B85i zasilanie ATX oraz gniazdo USB 3.0 umieszczono też na szczycie, a lepiej żeby płyta miała je z boku, szczególnie, gdy planowany jest radiator na szczycie obudowy. MSI B85i wymaga tez montażu chłodzenia przed mocowaniem – tył socketu trafił częściowo poza otwór w tacce obudowy.

Entuzjaści chłodzenia cieczą powinni uważać na radiatory, wziąć pod uwagę wytyczne producenta co do ich grubości, inaczej poszczególne elementy mogą się blokować. Karty graficzne nie kierowane do systemów mini-ITX także ograniczą dobór ewentualnego rezerwuaru – konieczne będzie zamontowanie oddzielnej pompki oraz krótszego pojemnika tuż nad kartą graficzną.

Nie można też przesadzać z grafiką – nie powinna przekraczać grubości dwóch slotów PCI-E, inaczej będzie blokować się z zasilaczem. Konstrukcje dłuższe niż 31,5 cm uniemożliwią montaż drugiego wentylatora 140 mm lub radiatora na froncie. W przypadku MSI GeForce GTX 970 Gaming 4G nie było problemu, więc dołożyłem na froncie drugi wentylator GP-14. Zasilacz zasłaniał natomiast jeden wentylator – wolnej przestrzeni było tam zaledwie kilka milimetrów.

Montaż dysków to już bajka – SSD wygodnie mocuje się na tacce, a HDD postanowiłem schować z tyłu obudowy. Na przewody jest sporo miejsca, około 2 cm za tacką i ponad 3 cm za ścianą rezerwuaru. Pod zamocowanym dyskiem twardym jest dużo miejsca, a panel da się zamknąć bez siłowania.

Dobrze, że w zestawie jest rozdzielacz PWM, ale szkoda że tylko na dwa wentylatory. W końcu miejsc jest aż na 6 sztuk, zatem przydałoby się chociaż jedno złącze więcej, by zmieścić dodatkowy wentylator frontowy.

Składając komputer w Nano S trzeba więc przemyśleć procedurę i dobór elementów, ale – jak na mniejszą obudowę – możliwości jest i tak sporo, a kompatybilność wysoka. To nie ciasna “buda”, która nie będzie wymagała jak najmniejszych komponentów, a pozwoli także na bardzo wygodny montaż i przyjemną konserwację. Sam byłem bardzo zadowolony z całej operacji, z przyjemnością postawiłem dzieło na blacie biurka obok monitora, podziwiając piękny design obudowy, która tym razem nie ograniczyła specjalnie powierzchni mebla.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)





W praktyce

O ile sam montaż przypomina obcowanie z obudowami ATX Fractala, to niestety nie ma to bezpośredniego przełożenia na temperatury i chłodzenie. Define Nano S to obudowa, która nadal pozwala na wydajny przepływ powietrza, OC procesora oraz karty graficznej, ale nie na tym samym poziomie, co w dużej Define S.

Podczas gry w Wiedźmina 3, z trzema wentylatorami obudowy ustawionymi na 50% karta graficzna rozgrzała się szybko aż do 75oC, co dało lekki thermal throttling – spadek z 1500 do 1487 MHz (wentylator GPU kręcił się na około 90% obrotów). W Define S czy Define R5 przy tej samej konfiguracji wentylator nie osiąga takich obrotów, a karta ma około 65oC. W przypadku GTA V to około 70oC dla GPU w Nano S w porównaniu z 65 oC Define S. Nie ma co przesadzać z podkręcaniem, fabryczne zegary dały już temperatury w normie. Nie było też problemów w normalnej pracy, w trybie pasywnym karta nie przekraczała 45oC, tak jak w większych obudowach.

Z procesorem jest podobnie. Przy 4,2 GHz i 1,096V Noctua NH-D9L schłodziła i5-4690k do 59oC, a w Define S lub R5 był o 5-6oC chłodniejszy. To jednak mniejsze chłodzenie, a z optymalnie wybraną płytą główną zmieści się tam większy radiator, zatem o procesor można być spokojnym.

Tłumienie obudowy jest bardzo dobre, porównywalne z R5 i trochę mocniejsze od Define S, a to ze względu na dodatkowo wygłuszony przedni panel. Z dwoma wentylatorami GP-14 oraz jednym GP-12 ustawionymi na 50%, z odłączonym dyskiem HDD, postawiona na biurku obudowa była niesłyszalna z odległości pół metra. HDD niestety daje się we znaki - lepiej wybrać niskoobrotowy WD RED, a najlepiej w ogóle zrezygnować z “talerzowca”.



Podsumowanie

Opinie, że Nano S jest za duża, jak na mini-ITX, że mogłaby prawie zmieścić płytę mATX, są według mnie błędne. To nadal kompaktowe wymiary na biurko, a obudowa w dużej mierze kierowana jest dla entuzjastów chłodzenia cieczą i fanów sensownego przepływu powietrza. Jeśli potrzebna jest mniejsza obudowa, to lepiej wybrać produkty z serii Node. Define Nano S to wybór dla fanów możliwości i designu tej serii, a Nano S sprytnie łączy możliwości większego brata oraz modelu R5.

Jednocześnie jest ona trochę mniej uniwersalna od dużej Define S. Ta ostatnia jest świetna zarówno pod chłodzenie powietrzem, jak i cieczą. Nano S lekko faworyzuje drugą opcję, ze względu na ograniczoną ilość miejsca na kartę graficzną. Wąski i krótki blok wodny GPU, wydajna pętla i radiatory, pozwolą osiągnąć dużo lepsze rezultaty, wybrać hi-endowe karty i mocno je podkręcić, co w przypadku chłodzenia powietrzem w Nano S jest w pewnym stopniu ograniczone, tj. nadal można dobrać komponenty wysokiej wydajności, ale nie można przesadzać z OC.

Mam tylko dwa zastrzeżenia co do obudowy – brak filtra na szczycie oraz tylko podwójny rozdzielacz PWM w zestawie. Rozdzielacze są stosunkowo tanie i dostępne, ale z filtrem nie jest już tak łatwo.

Według mnie obudowa jest i tak zdecydowanie warta zakupu. 300 zł to znowu nie aż tak wiele, a zachwyca możliwościami oraz wyglądem.