Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Test MacBooka Pro 14. Czy M1 Pro daje rade?
    

 

Test MacBooka Pro 14. Czy M1 Pro daje rade?


 Autor: Wedelek | Data: 20/04/22

Specyfikacja techniczna, chłodzenie i bateria

Testowany przeze mnie egzemplarz to model podstawowy, a więc wyposażony w 8-rdzeniowy procesor M1 Pro, 16GB pamięci GDDR5 oraz 512GB dysk SSD z protokołem NVMe. W sprzedaży możecie nabyć też wersję z 10-rdzeniowym CPU, lepszym GPU, do której dodacie nawet 64GB RAMu oraz maksymalnie 8TB dysk SSD. Pamiętajcie jednak, że przy takiej konfiguracji Apple zażąda od Was przysłowiowy milion złotych monet, więc przy każdym elemencie warto dobrze się zastanowić, czy aby na pewno jest on nam potrzebny.

Wracając jednak do samego SoC, to ten w badanym egzemplarzu składa się z 32 miliardów tranzystorów wykonanych w litografii 5nm od TSMC i składa się z kilku elementów. Pierwszym z nich jest CPU, który na wzór M1 ma budowę typu Big.LITTLE, czyli składa się z dwóch typów rdzeni: sześciu wysokowydajnych Firestormów pracujących z zegarem do 3.2GHz i dwóch Icestormów taktowanych częstotliwością 2.0GHz. Wysokowydajne rdzenie zostały przez Apple rozdzielone na dwa klastry, z których każdy ma do dyspozycji po 12MB pamięci L2 - 24MB łącznie. Jeśli zaś chodzi o rdzenie efektywne, to te z kolei otrzymały raptem 4MB pamięci L2, która podobnie jak w Firestormach jest wspólną przestrzenią dla całego klastra. Do tego cały procesor dysponuje jeszcze 24MB pamięci współdzielonej L3, a każdy z rdzeni Firestorm ma po 192KB pamięci L1 na instrukcje i 128KB na dane. W przypadku Icestormów pamięci podręcznej pierwszego poziomu jest oczywiście mniej i każdy z tych rdzeni ma do swojej dyspozycji odpowiednio 128KB pamięci na instrukcje i 64KB na dane.

Oprócz tego CPU jest połączony z pamięcią RAM typu GDDR5 za pomocą superszybkiego złącza o przepustowości 200GB/s (w M1 Max jest to 400GB/s), a tej jak już wiecie jest 16GB. Do pamięci oprócz CPU dostęp mają też 16-rdzeniowy koprocesor Neural Engine do wspierania obliczeń związanych z uczeniem maszynowym, koprocesor obrazu, który zapewnia sprzętową akcelerację dla formatów H.264, HEVC, ProRes oraz ProRes RAW, dając solidnego kopa przy obróbce wideo, a także GPU. Ten w testowanym egzemplarzu składa się 14 rdzeni budujących 224 jednostki EU i 1792 procesory strumieniowe. Jest to więc całkiem mocarny układ, choć oczywiście pod względem czystej mocy obliczeniowej nie ma szans ze stacjonarką zbudowaną z Threadrippera i RTXa 3080. No ale też nikt o zdrowych zmysłach nie powinien wymagać tak dużej mocy od laptopa, który zjada ułamek mocy wymienionego chwilę wcześniej Behemota.

Tu trzeba zresztą przyznać, że pod względem efektywności energetycznej nowe procesory od Apple robią ogromne wrażenie. Podczas półgodzinnych testów w Cinebenchu pracujący na baterii MacBook zjadł około 10% energii, a przy godzinnym renderingu w HandBrake ogniwo uszczupliło się o około 20%. Biorąc to pod uwagę można założyć, że bateria spokojnie powinna wystarczyć na około 6-8 godzin bardzo intensywnej pracy w takich aplikacjach jak Photoshop, Luminar, Affinity Designer czy DaVinci Resolve. O spokojnej konsumpcji treści, oglądaniu filmów i pracy biurowej nie wspominając - tu bez problemu wykręcimy wynik liczony w kilkunastu godzinach, co w praktyce oznacza, że z MacBooka Pro 14 można swobodnie korzystać na akumulatorze przez cały dzień roboczy. Zwłaszcza, że w przeciwieństwie do analogicznych rozwiązań bazujących na Windowsie nie mamy do czynienia z drastycznym spadkiem wydajności po odpięciu laptopa od gniazdka. Wszystko działa równie szybko co przy zasilaniu sieciowym.

Jeśli chodzi o system chłodzenia, to ten w MacBooku Pro 14 jest stosunkowo rozbudowany i składa się z kilku ciepłowodów, dwóch radiatorów oraz dwóch wentylatorów, które przez większość czasu albo nie działają wcale albo obracają się leniwie, nie generując w zasadzie żadnego hałasu. Przez cały okres testów zauważyłem, że nagrzanie laptopa do takich temperatur by wentylatory zaczęły być wyraźnie słyszalne graniczy praktycznie z cudem. Owszem, podgrzanie samego laptopa nie jest wcale takie trudne, ale kładąc go na kolanach poczujemy tylko nieco wyższą temperaturę, która nie jest w żaden sposób dokuczliwa. Apple zadbało również, by okolice gładzika grzały się jak najmniej, więc komfort pracy jest bardzo wysoki. Wbrew pozorom wciąż nie jest to wcale standard, zwłaszcza w przypadku tańszych modeli konkurencji - żeby być fair trzeba jednak nadmienić, że one przynajmniej kosztują o połowę mniej.

Nie oznacza to jednak, że laptop w ogóle się nie grzeje. Jeśli np. odpalimy na nim rendering wideo to ramka pod ekranem dość szybko stanie się bardzo gorąca. Dzieje się tak dlatego, że to właśnie w tym miejscu znajdują się zarówno SoC jak i część otworów wentylacyjnych. Mimo to temperatura jest zazwyczaj na tyle niska, że wentylatory albo się nie włączają w ogóle albo działają na niskich obrotach. Aby je rozpędzić trzeba się postarać, odpalając np. jakąś grę pisaną z myślą o architekturze x86. W tym przypadku mamy do czynienia z dużym i ciągłym obciążeniem GPU oraz podwyższonym zapotrzebowaniem na moc CPU z uwagi na konieczność translacji instrukcji w locie z wykorzystaniem oprogramowania Roseta 2. Z moich obserwacji wynika, że jest to najlepszy sposób na to by wyraźnie usłyszeć szum wentylatorów.







Polub TwojePC.pl na Facebooku

Rozdziały: Test MacBooka Pro 14. Czy M1 Pro daje rade?
 
 » Wygląd
 » Porty, łączność i akcesoria
 » Specyfikacja techniczna, chłodzenie i bateria
 » System
 » Wydajność
 » Podsumowanie
 » Kliknij, aby zobaczyć cały artykuł na jednej stronie
Wyświetl komentarze do artykułu »