Test Onda Obook 10 DualOS - tablet, który chce być dla każdego Autor: Liluh | Data: 12/08/16
| Tablet czy laptop? A może hybryda? No właśnie, ta ostatnia wydaje się rozwiązaniem, które cieszy się coraz większą popularnością wśród użytkowników. Obook 10 to tablet, ale z możliwością doczepienia klawiatury. Z preinstalowanym Windows 10 oraz Androidem 5.1 Lollipop, między którymi można się dowolnie przełączać. Czy taki miks to przerost ambicji? Przekonajmy się. |
|
Wstęp i parametry
Onda to jedna z chińskich firm, które chciałyby stać się dla rynku tabletów tym, czym Huawei jest na rynku telefonów. Czyli solidną i tańszą alternatywą dla branżowych liderów. W Europie z Ondą mogliśmy się spotkać przynajmniej od 2012/2013 roku, kiedy marka ta zdobyła sobie uznanie modelami V972 oraz V812 (dopakowanymi tabletami z czterordzeniowym procesorem Allwinner A31 za trochę ponad połowę ceny iPada). Od tamtej pory zaproponowała już wiele kolejnych modeli i nie sposób nie zauważyć, że nadal szuka "złotego środka". Obook 10 DualOS jest właśnie takim szukaniem szerszego odbiorcy i idealnej formy.
Jest to bowiem model, który ukazuje się po wcześniej zaprezentowanym Obook 11 Ultrabook, hybrydzie o nieco lepszych parametrach, ale też i wyższej cenie. Chociaż na tym zmiany się nie kończą. Jedenastka naśladowała wyglądem i filozofią serie Lenovo YoGa, laptopa którego możemy złożyć w tablet. Tymczasem z "dyszką" jest odwrotnie. Ta z wyglądu wydaje się podobna do Macbook Air (ze względu na niską obudowę), natomiast filozofią bliżej jej do Samsung Galaxy Tab albo Microsoft Surface, czyli tabletów z możliwością podłączenia klawiatury. Jednak tę kwestię zmuszeni jesteśmy zostawić na dalszym planie. Z przyczyn od nas niezależnych nie mogliśmy bliżej zapoznać się z pełną opcją (dołączonym klepadłem), dlatego dla potrzeb recenzji wykorzystaliśmy najprostszą klawiaturę, taką za kilkadziesiąt złotych. OBook10 potraktujemy w związku z tym, bez marketingowego udawania, że jest pełnoprawnym komputerem.
Skupmy się na samych parametrach urządzenia.
- Ekran: 10.1 cala, matryca WXGA IPS 1280x800
- Procesor: Intel X5-Z8300, 64-bit, 4x od 1.44 GHz do max. 1.84 GHz (Cherry Trail)
- Grafika: Intel HD 8 generacji
- Pamięć: 4 GB DDR3L
- Dysk: 64GB eMMC
- Sieć: WiFi 802.11b/g/n , Bluetooth 4.0
- Aparat: 2 Mp (front)
- System: Android 5.1 / Windows 10
- Dźwięk: pojedynczy głośnik
- Złącza: HDMI, SD, micro USB 3.0, słuchawkowe oraz od zasilania (oraz jeden pełnowymiarowy USB przy podłączonej klawiaturze)
- Bateria: 6000 mAh
- Czujniki: G-sensor
W specyfikacji wyraźnie widać wszystkie słabsze punkty. Po pierwsze, matryca. Mniejsza rozdzielczość to i większa energooszczędność. Tyle że 720p (16:10) wygląda gorzej niż 1080p w niektórych konkurencyjnych modelach za podobne pieniądze (jak choćby w innym chińczyku - Chuwi Hi10). Przy czym to chyba nie tylko specyfika tego jednego producenta. Podobne minimalistycznie podeszło też Lenovo w Yoga Tab 3 (ekran z 1920x1200 na 1280x800, w stosunku do starszej "dwójki"). Poza tym, nie zachwyca, jeśli idzie o kąt patrzenia.
(kliknij, aby powiększyć)
Odchylenie w dowolnym kierunku o więcej niż 35 stopni to już znacząca strata na intensywności kolorów, chociaż nie na czytelności, np. tekst pozostaje wyraźny (producent informuje, że dopuszczalny kąt patrzenia to nawet 178°). Pamięć operacyjna na poziomie 4GB co prawda nikomu już dzisiaj nie zaimponuje, ale w tym segmencie zdarzają się też urządzenia z 2GB. Także źle też nie jest. Spokojnie wystarczy do odpalenia kilku apek jednocześnie i braku irytujących spowolnień przy wczytywaniu danych. Zdecydowanie słabym elementem jest kamerka. Nie dość, że tylko frontowa, to w skromniutkiej wersji 2 MP, co praktycznie ogranicza jej użycie tylko do rozmów przez Skype. Może gdyby producent wiedział, co ludzie będą wyczyniać z grą Pokemon Go, nie zdecydowałby się na tak drastyczne cięcia ;-)
Przecież chodzi o zmniejszenie kosztów produkcji, po to by szachować cenowo konkurencję. Niestety, oszczędności te czasami wydają się bezsensowne. Tak jest z dźwiękiem, o którym można powiedzieć tylko tyle, że jest. Jeden ukryty na dolnym rancie głośnik, świata nie zawojuje. O stereo w standardzie można więc zapomnieć, chyba, że przez słuchawki albo zewnętrzne głośniki.
Dalej jest już jednak lepiej. Przede wszystkim, 64-bitowy procesor Cherry Trail w wersji Z8300 sprawuje się bardzo dobrze. To najnowsza seria procesorów z laboratorium Intela wykonanych w technologii 14 nm. A nowoczesny procesor to także najnowsza seria GPU Intel HD, obsługujący DirectX 11.2, OpenGL 4.3, OpenGL ES 3.1 i OpenCL 1.2. Zakres od 1.44 do 1.84 GHz pozwala mu na elastyczne dostosowanie się do postawionych zadań, a co za tym idzie, czynienia oszczędności w zużywanej energii. Procesor, grafika i te cztery giga pamięci operacyjnej DDR3L w zupełności wystarczają do pracy z tekstem, grafiką (w rozumieniu prezentacji, zdjęć, filmów itd.), a także zdecydowanej większości gier. No właśnie, oBook 10 bezproblemowo radzi sobie z World of Tanks Blitz czy Asphalt 8, w ustawieniu na najwyższych detalach.
W działaniu
Oczywiście, jeśli chodzą bardziej wymagające gry, to i z filmami nie ma najmniejszego problemu. Jakość 4K nie stanowi żadnego wyzwania, jakkolwiek oglądanie filmów w tej rozdzielczości na ekranie, mogącym wyświetlić co najwyżej 720p nie ma najmniejszego sensu. Co innego, jeśli podłączymy oBooka do zewnętrznego monitora. A taką opcję możemy wykorzystać, używając portu mini HDMI. Właśnie, oBook 10 nie rozpieszcza użytkownika liczbą portów. Do dyspozycji dostajemy raptem jedno micro USB, wejście na 3.5mm jacka, slot karty SD (do 128GB) oraz wejście na kabel zasilacza. To ostatnie trochę ratuje sytuację, inaczej trzeba by każdorazowo wykorzystywać jedyny port USB do ładowania (co, oczywiście, jest możliwe). Niemniej, skoro tablet pozwala na rozbudowę, bez problemu obsługuje (OTG) klawiatury i myszki, to powinien oferować więcej niż jeden port. Czy jednak jest to minus? Ano właśnie, nie do końca.
Producent nie zmusza nas do zakupu swoich peryferiów, ale dedykowana klawiatura posiada dodatkowy port USB, a sama montowana jest poprzez specjalne złącze magnetyczne (więc ambiwalentnie dla portów). Poza tym mamy jeszcze Bluetootha 4.0, który żadnych kabli nie potrzebuje. Jednoczesna praca WiFi i BT może wydawać się niepotrzebnym obciążeniem dla baterii, ale bez przesady. Jej pojemność 6000mAh jest wynikiem kompromisu między ceną a możliwościami i wagą (Samsung Galaxy TAB ma tyle samo, ale np. Lenovo Yoga Tab 3 już 8400 mAh, a wspomniany Chuwi Hi10 - 8000mAh), jednak jest na tyle duża, by sobie poradzić. Producent określa jej wydolność na 6 godzin przy ciągłej pracy urządzenia w trybie włączonego ekranu. Na oBook 10 oglądałem filmy, grałem i pisałem niniejszy artykuł, mogę więc stwierdzić, że to mniej więcej adekwatne dane. Wiadomo, im więcej dzieje się na ekranie i im większe obciążenie procesora, tym krótszy żywot baterii. Nie ma beznadziei, ale mogło być lepiej.
(kliknij, aby powiększyć)
A dziać się może sporo. Chociaż oBook10 można też dostać w wersji z jednym systemem, nasz egzemplarz należy do wersji DualOS. Oznacza to, że zintegrowana w kontrolerze karta pamięci (eMMC) o pojemności 64GB, podzielona została na dwa odrębne dyski. Jeden dla Androida 5.1 Lollipop, drugi dla Windows 10. Nad systemami nie ma się co rozwodzić, znajdą się zwolennicy jednej lub drugiej strony. Jeśli chodzi o suche fakty, to przełączenie się z Androida na Windowsa trwa ok. 40 sekund, a w drugą stronę ok. 50 sekund. W obu przypadkach dokonujemy tego, klikając na dostępny z pulpitu albo głównego menu przełącznika. Preinstalowane oprogramowanie dodatkowe należy do zupełnie podstawowej wersji, poza kilkoma programami przeznaczonymi na rynek chiński o zupełnie zerowej przydatności dla Europejczyków. Taka dostępność opcji jest całkiem fajnym rozwiązaniem, ale pod warunkiem, że mamy w planach używanie dodatkowej karty SD. Dysk 64GB to całkiem sporo jak na tanie tablety (konkurencja stosuje zazwyczaj 16 GB), ale bierzmy pod uwagę, że do bezpośredniej dyspozycji jest znacznie mniej. Jedynie 35.6 GB pomniejszone o instalację Windows 10 (a tak a propos, device manager pokazuje pojemność całego dysku na niecałe 60GB). A tylko 20GB minus instalacja, na Androidzie. Gdzie się podziewa brakujących kilka gigabajtów? Producent o tym nie wspomina, ale łatwo domyślić się, że jest to przestrzeń zarezerwowana na standardową instalację w razie konieczności odtworzenia startowych wersji systemów. Skoro jednak zostaje tak mało wolnego miejsca, a systemy nie potrafią się dogadać, to po co zawracać sobie głowę dwusystemowością?
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Jakość i design
Na koniec coś o wyglądzie i wykonaniu. Nasz recenzowany oBook 10 jest w kolorze srebrnym, chociaż w sprzedaży jest też dostępny złoty. Podobnie kolorystycznie można dobrać klawiaturę. Obudowa to matowe aluminium, gładkie w dotyku poza charakterystyczną chropowatością farby. Zastosowane materiały są dobrej jakości. Prawidłowo spasowane, bez widocznych niedociągnięć. Tablet nie trzeszczy i nie wygina się w rękach. Ekran potrafi obsłużyć do dziesięciu punktów dotykowych, a także dobrze reaguje przy pisaniu na klawiaturze ekranowej. Zastosowane porty są solidne i nie pozwalają wtyczkom na swobodne poruszanie. Warto także zauważyć, że złącze na firmową klawiaturę ma pozłacane styki. Generalnie, wykonaniu oBook 10 nie da się wiele zarzucić. Konkurencja potrafi w tym zakresie bardzo zgrzeszyć, więc Onda wychodzi obronną ręką.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Tablet ma wymiary 25.00 x 16.40 x 0.70 cm, co oznacza, że jest naprawdę cieniutki. Waży zaś 565 gram, czyli także niewiele. Urządzenie przyszło do nas w solidnym, kartonowym pudełku z nadrukiem, którego nie powstydziliby się zachodni producenci. W środku dołączono też europejską końcówkę do ładowarki, co jest miłym gestem, ale chyba nie należy do standardu (trzeba o niej wspomnieć w zamówieniu). W pudełku była też przejściówka z micro USB na pełne złącze, co okazało się zbawienne. Mimo, że oBook 10 DualOS ma podzielony dysk, to niestety systemy nie dysponują wspólną przestrzenią, dlatego jedyna możliwość wymiany danych między nimi polega na użyciu pendrive'a.
Onda nie jest też wolna od pewnej powszechnej przypadłości chińskich firm, a chodzi o trudności w uzyskaniu informacji i pomocy związanej z produktem. Generalnie, Onda nie posiada oficjalnej dystrybucji poza terytorium Chin. Być może chodzi tutaj o umowy licencyjne z producentami poszczególnych komponentów sprzętowych albo licencje systemów operacyjnych. Jakby nie było, dystrybucją na Europę i resztę świata zajmują się inne firmy córki, oficjalnie zupełnie niezwiązane z producentem. Firmy te są nastawione bardzo przychylnie do klientów, ale, niestety, nie do końca radzą sobie z lokalizacją sprzedawanych produktów. W ten właśnie sposób oBook 10 trzeba po pierwszym odpaleniu przestawić z chińszczyzny na polski albo angielski. Co wbrew pozorom nie jest trudne (dystrybutorzy pokazują na skrinach co dokładnie należy zrobić) i podobnie trzeba też poświęcić chwilę na wywalenie chińskich apek z systemu. Inną sprawą są wszelkie aktualizacje, w których można się nieco pogubić, ponieważ nie wszystkie informacje są od razu tłumaczone z chińskiego, a jest ich sporo. Nie chodzi nawet o aktualizacje systemowe czy firmware, bo tutaj przepływ informacji idzie dość sprawnie (były problemy krótko po premierze, ale stosowne patche już się ukazały). Nie da się jednak nie zauważyć, że Onda naprawdę szuka złotego środka i oBook 10 dostać można w kilku różnych wersjach, np.: tylko z jednym systemem, z kabelkiem USB lub nie, z różną wersją oprogramowania. To ostatnie wydaje się dość istotne, ponieważ sporo użytkowników zgłaszało problemy dotyczące marnego zasięgu WiFi. Problem najwyraźniej był natury programowej. Opisywana wersja oBook 10 jest z 17 maja 2016 roku i sieć WiFi działała na nim normalnie i dość stabilnie. W warunkach domowych, w odległości 10-12m od routera, w innym pokoju oddzielonym ścianą, drzwiami i krótkim korytarzem - kreski zasięgu wahały się od maksymalnego do 3/4.
Podsumowanie
Onda oBook10 DualOS kosztuje niecałe 170 dolarów amerykańskich w wersji podstawowej. Obecnie kurs złotówki do USD nie jest zbyt korzystny, ale nadal nie jest to wygórowana cena za tablet na tak solidnych podzespołach. W Antutu Benchmark v6 urządzenie zdobyło prawie 61000 punktów. To lepiej niż wspominany w artykule i kosztujący podobnie Lenovo Yoga Tab 3. Do tego klawiatura w cenie 38 USD i darmowa wysyłka. Wtedy mamy już niezłego mini laptopa (albo netbooka) za naprawdę małą kasę. Gdybym miał wybierać, to zdecydowałbym się na wersję z Windows 10 (chyba, że granie w Pokemon Go! jest dla kogoś życiową koniecznością). Gdyby nie wspomniane w tekście wady, moglibyśmy pokusić się o rekomendację. Onda oBook10 na pewno bije na głowę "taniochę" dostępną w marketach, w rodzaju GoClever czy podobnych i staje w szranki z producentami pokroju Lenovo. To dobrze wróży na przyszłość. Gdyby jednak przyjrzeć się bliżej dostępnej ofercie, to lepiej dołożyć tych 30 USD i zamiast klawiatury kupić Onda oBook 11 Ultrabook. Ale to już zupełnie inna historia i innego typu sprzęt.
Urządzenie dostarczone dzięki uprzejmości firmy EverBuying.net
|