Test Onda Obook 10 DualOS - tablet, który chce być dla każdego Autor: Liluh | Data: 12/08/16
|
|
Jakość i design
Na koniec coś o wyglądzie i wykonaniu. Nasz recenzowany oBook 10 jest w kolorze srebrnym, chociaż w sprzedaży jest też dostępny złoty. Podobnie kolorystycznie można dobrać klawiaturę. Obudowa to matowe aluminium, gładkie w dotyku poza charakterystyczną chropowatością farby. Zastosowane materiały są dobrej jakości. Prawidłowo spasowane, bez widocznych niedociągnięć. Tablet nie trzeszczy i nie wygina się w rękach. Ekran potrafi obsłużyć do dziesięciu punktów dotykowych, a także dobrze reaguje przy pisaniu na klawiaturze ekranowej. Zastosowane porty są solidne i nie pozwalają wtyczkom na swobodne poruszanie. Warto także zauważyć, że złącze na firmową klawiaturę ma pozłacane styki. Generalnie, wykonaniu oBook 10 nie da się wiele zarzucić. Konkurencja potrafi w tym zakresie bardzo zgrzeszyć, więc Onda wychodzi obronną ręką.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Tablet ma wymiary 25.00 x 16.40 x 0.70 cm, co oznacza, że jest naprawdę cieniutki. Waży zaś 565 gram, czyli także niewiele. Urządzenie przyszło do nas w solidnym, kartonowym pudełku z nadrukiem, którego nie powstydziliby się zachodni producenci. W środku dołączono też europejską końcówkę do ładowarki, co jest miłym gestem, ale chyba nie należy do standardu (trzeba o niej wspomnieć w zamówieniu). W pudełku była też przejściówka z micro USB na pełne złącze, co okazało się zbawienne. Mimo, że oBook 10 DualOS ma podzielony dysk, to niestety systemy nie dysponują wspólną przestrzenią, dlatego jedyna możliwość wymiany danych między nimi polega na użyciu pendrive'a.
Onda nie jest też wolna od pewnej powszechnej przypadłości chińskich firm, a chodzi o trudności w uzyskaniu informacji i pomocy związanej z produktem. Generalnie, Onda nie posiada oficjalnej dystrybucji poza terytorium Chin. Być może chodzi tutaj o umowy licencyjne z producentami poszczególnych komponentów sprzętowych albo licencje systemów operacyjnych. Jakby nie było, dystrybucją na Europę i resztę świata zajmują się inne firmy córki, oficjalnie zupełnie niezwiązane z producentem. Firmy te są nastawione bardzo przychylnie do klientów, ale, niestety, nie do końca radzą sobie z lokalizacją sprzedawanych produktów. W ten właśnie sposób oBook 10 trzeba po pierwszym odpaleniu przestawić z chińszczyzny na polski albo angielski. Co wbrew pozorom nie jest trudne (dystrybutorzy pokazują na skrinach co dokładnie należy zrobić) i podobnie trzeba też poświęcić chwilę na wywalenie chińskich apek z systemu. Inną sprawą są wszelkie aktualizacje, w których można się nieco pogubić, ponieważ nie wszystkie informacje są od razu tłumaczone z chińskiego, a jest ich sporo. Nie chodzi nawet o aktualizacje systemowe czy firmware, bo tutaj przepływ informacji idzie dość sprawnie (były problemy krótko po premierze, ale stosowne patche już się ukazały). Nie da się jednak nie zauważyć, że Onda naprawdę szuka złotego środka i oBook 10 dostać można w kilku różnych wersjach, np.: tylko z jednym systemem, z kabelkiem USB lub nie, z różną wersją oprogramowania. To ostatnie wydaje się dość istotne, ponieważ sporo użytkowników zgłaszało problemy dotyczące marnego zasięgu WiFi. Problem najwyraźniej był natury programowej. Opisywana wersja oBook 10 jest z 17 maja 2016 roku i sieć WiFi działała na nim normalnie i dość stabilnie. W warunkach domowych, w odległości 10-12m od routera, w innym pokoju oddzielonym ścianą, drzwiami i krótkim korytarzem - kreski zasięgu wahały się od maksymalnego do 3/4.
|