Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Test PocketBook Touch Lux 3 - w pogoni za papierem
    

 

Test PocketBook Touch Lux 3 - w pogoni za papierem


 Autor: NimnuL | Data: 25/05/15

Test PocketBook Touch Lux 3 - w pogoni za papieremPapier oraz e-ink to dwa światy równoległe - jak słusznie zauważył jeden z naszych czytelników. Nie ma zatem powodu, aby przerzucać się argumentami na temat wyższości jednego rozwiązania nad drugim. Producenci czytników książek elektronicznych sukcesywnie rozwijają jednak swoje produkty, próbując zaszczepić niektóre wrażenia znane z szeleszczących publikacji do nowoczesnego, lśniącego i coraz to bardziej modnego świata elektronicznego. PocketBook podjął zatem niełatwe wyzwanie i wraz z panującym obecnie trendem, wpuścił na rynek czytnik z wbudowanym oświetleniem. Czy model Touch Lux 3, bo o nim mowa, pozwoli na nieskrępowane cieszenie się literaturą od deski do deski? Zapraszam.

Czytanie liczb

Strona producenta: www.pocketbook-int.com/pl
Strona produktu: ww.pocketbook-int.com/pl/products/pocketbook-touch-lux-3

Technologiczne aspekty nowego czytnika prezentują się dość typowo i zaczynają stanowić standard w urządzeniach tego typu. Mamy tutaj do czynienia z wyświetlaczem e-ink trzeciej generacji – Carta , systemem oświetlenia ekranu oraz możliwością rozszerzenia dostępnej pamięci o 32GB za pośrednictwem kart microSD. Doświadczenia użytkowe wzbogaca hybrydowy interfejs użytkownika łączący nawigację dotykiem i przyciskami fizycznymi, a także długa lista obsługiwanych formatów plików. W teorii to przepis na udany, nowoczesny gadżet, który ma szansę zaspokoić rosnący apetyt żarłocznych moli książkowych. W chwili, w której piszę te słowa, Touch Lux 3 kosztuje około 530zł i występuje w oficjalnej, polskiej dystrybucji z pełnym, dwuletnim wsparciem gwarancyjnym. Jest to coś, czego Amazon w granicach naszego kraju nie zapewnia i pewnie jeszcze długo oferować nie będzie.

Obecnie na rynku czytników z wbudowaną lampeczką jest jednak trochę tłoczno, a gdzie konkurencja się rozpycha, tam klient korzysta. Widać to na przykładzie cen, które powolnym krokiem osuwają się, czego rezultatem są modele, których cena zaczyna się już w bliskiej okolicy czterech stów. W tym miejscu należy pamiętać, że producenci czytników korzystają z cudzych rozwiązań, żaden z nich nie opracował i nie wdrożył własnego rozwiązania wyświetlacza e-ink, poziom jest przez to bardzo wyrównany, a diabeł często tkwi w szczegółach, dodatkach oraz drobnych zmianach, których dokonał producent. Chcę jednak przez to powiedzieć, że trochę ponad pięćset złotych za Touch Lux 3 wydaje się kwotą mało konkurencyjną.

Do dyspozycji mamy dedykowane etui w trzech kolorach: czarny, biały oraz czerwony za dodatkową opłatą blisko stu złotych. Kwota spora, a alternatyw na rynku brak.



Ocena książki po okładce


(kliknij, aby powiększyć)

Zacznę od wyposażenia fabrycznego, które stanowi jednocześnie standard ustanowiony przed producentów czytników. Krótko – nie urywa niczego. A szkoda, bo konkurencja na rynku jest na tyle liczna, że wyróżnienie się użytecznym dodatkiem byłoby więcej niż atrakcyjną ofertą. Wówczas wspomniana liczba na metce z ceną nabrałaby rumieńców. Dlaczego producenci nie decydują się dodać choćby prostego futerału nie rozumiem, według mnie to dodatek niemal obowiązkowy w przypadku czytników – chroni i podnosi komfort użytkowania. Wracając do tematu – skromne, estetyczne opakowanie, a w nim krótka, drukowana instrukcja obsługi oraz równie krótki przewód USB.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Znacie PocketBook Aqua omówiony przeze mnie niedawno, prawda? No to tutaj mamy do czynienia z jego wizualnym odpowiednikiem rozebranym z akwalungu. Tuż pod ekranem znalazły się cztery fizyczne przyciski – służą do nawigacji po zawartości na ekranie i stanowią doskonałe uzupełnienie dotykowego sposobu komunikacji z urządzeniem. Niewielki przycisk znalazł się na dolnej krawędzi – ten budzi i usypia czytnik. Tuż obok projektanci wkomponowali port USB oraz slot na kartę microSD. Tylną ściankę wyprofilowano nieznacznie, co w zamyśle ma podnieść wygodę trzymania czytnika w dłoni. Całość utrzymano w matowych, ciemnych kolorach z dominującą, przyjemną dla oka szarością. Użyte do budowy plastiki są sztywne i przyzwoicie złożone w całość. Jest poprawnie, ale w tej klasie cenowej oczekuję nieco więcej. Dla przykładu konkurencyjne modele Amazon zbudowano w oparciu o elementy aluminiowe oraz plastiki pociągnięte gumową warstwą, co zwyczajnie daje lepsze odczucia organoleptyczne. No, ale że nie jest to seksowna bielizna, to pastwić się nad tą kwestią nie zamierzam i przechodzę do tego, po co się tu wszyscy zebraliśmy.



Czytanie w praktyce


(kliknij, aby powiększyć)

Interface dotykowy jest bajecznie intuicyjny - poruszanie się po treści sprowadza się do dotykania odpowiedniego fragmentu ekranu. Wywołanie menu oraz przewracanie stron zdublowane są również za pośrednictwem przycisków – dla każdego coś dobrego. Oba rozwiązania działają rewelacyjnie – ekran dotykowy jest precyzyjny i jednocześnie czuły, a przyciski działają z krótkim i miękkim skokiem.


(kliknij, aby powiększyć)

Górne menu daje nam szybki dostęp do regulacji intensywności oświetlenia oraz kilku podręcznych opcji.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Dolne menu otwiera natomiast drzwi do aplikacji domyślnie zaszytych w pamięci czytnika: kalkulator, notatnik, prosty program graficzny, przeglądarka internetowa oraz zdjęć, a także słowniki, trzy gry, kalendarz, kalkulator oraz aplikacje umożliwiające zaciągnięcie książek przez wi-fi. Ta klęska urodzaju to rzadkość wśród czytników, ale norma u PocketBooka. Podobnie rozpieścił nas Aqua. Reszta również wygląda podobnie.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Zawartość pamięci można przeglądać na kilka sposobów, np.: szukając tylko publikacji konkretnego autora lub przeglądając poszczególne katalogi.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Do dyspozycji mamy tutaj kilkanaście czcionek (z możliwością rozszerzenia), kilka słowników (z możliwością rozszerzenia), trzy rozmiary marginesów, trzy wielkości odstępów linii, dzielenie wyrazów, różne kodowanie znaków, a także płynną regulację rozmiaru czcionki w zakresie 16-90pt. z czego okolice 20-28pt. są według mnie optymalne.

Nie podświetlenie, nie nadświetlenie, a po prostu oświetlenie – to gwóźdź programu oraz szalenie istotna cecha Touch Lux 3. Czy jest to wysysający pieniądze czytelnika bajer, a może paradoksalne zaprzeczenie istoty wyświetlaczy e-ink oraz pogrzebanie ich bazowej zalety – łagodnego obchodzenia się z naszymi oczami?


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Dla przykładu, z PocketBookiem zestawiam Amazon Kindle Classic – a jakże – również u nas omówiony. Bezpośrednie porównanie przy wyłączonym oświetleniu nie rzuca na przysłowiowe kolana i nie zrywa jeszcze bardziej przysłowiowej czapki z głowy. Podobnie jak w przypadku Aqua i tutaj ekran zdaje się trochę ciemniejszy niż w Kindle, różnica nie jest aż tak istotna jak w przypadku uszczelnionego PocketBooka, ale nadal rzuca się w oczy przy zestawieniu twarzą w twarz. Zabawa zaczyna się jednak przy odpaleniu białych LEDów ukrytych pod obudową w dolnej części ekranu. Już jedna czwarta skali odwraca sytuację na korzyść Luxa. Ekran jest wyraźnie jaśniejszy, zmierzający w stronę bieli, kontrast tekstu wyraźnie się też zwiększa.

W codziennym użytkowaniu według mnie nie ma konieczności wykraczania ponad połowę możliwości oświetlenia. Kolor światła jest stosunkowo naturalny dla oka i w subtelny sposób przełamuje szarość ekranu e-ink nadając mu kolor zbliżony do dobrej jakości kartki papieru. Przesadzenie z mocą diody przechyli szalę w stronę błękitnej, nienaturalnej barwy. Ma to jednak miejsce gdy suwak znajduje się w drugiej połowie skali. Diody oświetlają ekran w wystarczająco równym stopniu na całej jego powierzchni. Czy warto jednak dopłacać do czytnika z oświetleniem? To zależy od tego ile, gdzie i jak czytacie. Jeśli po lekturę sięgacie okazjonalnie i zawsze macie dobre oświetlenie pod ręką, to lepiej różnicę w cenie wydać na ebooki. Chcąc jednak czytać bez ograniczeń zawsze i wszędzie, nie będąc zależnym od światła z zewnątrz, wówczas odpowiedź nasuwa się sama. W mojej ocenie pojawienie się oświetlenia w czytnikach jest sporym krokiem w przód i przewyższeniem możliwości papieru. Kwestia szczegółowości i poziomu kontrastu stoi nadal spory kawałek za klasycznym wydrukiem, ale jednak nowoczesny czytnik daje większe możliwości. Cóż – dwa światy równoległe.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Możliwość oświetlenia doceni każdy czytelnik próbujący czytać w słabym oświetleniu. Wystarczy już pochmurny dzień, aby e-ink stał się szary, a nasze oczy szukały dodatkowego źródła światła. Powyżej zobrazowałem różnice w wyglądzie tekstu przy 25% oświetleniu Lux 3 umieszczonym w zaciemnionym miejscu pomieszczenia. Aparat nie wychwycił idealnie sedna sprawy, w rzeczywistości różnica jest jeszcze większa na korzyść czytnika z oświetleniem. Niewielki poziom natężenia oświetlenia sprawdza się znakomicie nawet w całkowitej ciemności, można wówczas komfortowo czytać, a rezultat jest nieporównywalnie lepszy niż lektura na ściemnionym ekranie TFT.


167ppi vs 216ppi czyli e-ink Pearl vs Carta. Marketing czy wartość dodana dla użytkownika? (kliknij, aby powiększyć)

I tutaj korzyści są oczywiste, a różnica zauważalna, ale tylko podczas wzięcia tematu pod lupę – dosłownie. Po pierwsze, Amazon posłużył się sprytną i bardzo skuteczną sztuczką – zaimplementował pogrubione, bardzo czytelne czcionki bezszeryfowe, które pozornie zwiększają kontrast i są przyjemne dla oka. Różnica w czytelności tekstu była kolosalna w przypadku Aqua, natomiast Touch Lux 3 broni tutaj się dzielnie, za sprawą wyższej rozdzielczości, także w wersjach szeryfowych.

Po pierwsze, PocketBook zaimplementował szereg czytelnych krojów czcionek, co w połączeniu z podwyższoną szczegółowością wyświetlacza daje bardzo przyjazne dla oka rezultaty. Jest zatem OK, po prostu. Tych 216ppi nie ma sensu gloryfikować, bo podczas normalnej lektury z odległości kilkudziesięciu centymetrów różnica nie jest aż tak zauważalna. Istotny jest za to fakt zastosowania porządnych krojów czcionek i to jest różnica, którą każdy czytelnik z pewnością doceni. Być może solidny przeskok jakościowy jest np. w Kindle Voyage, którego ekran Carta oferuje aż 300dpi – w to jestem w stanie uwierzyć, pod wątpliwość poddaję jedynie, czy owa różnica warta jest aż dwukrotności ceny Touch Lux 3. Być może opowiem o tym innym razem. Wracając więc do tematu - PocketBook poszedł we właściwym kierunku. Wyświetlacz nie ma tendencji do ghostingu, domyślnie czytnik odświeża w całości co piątą stronę, ale wedle życzenia można to zmienić. Według mnie nie ma potrzeby.

Touch Lux 3 znakomicie radzi sobie z wszystkimi popularnymi formatami plików wliczając w to PDF, co dla odmiany jest bardzo słabą stroną czytników Amazon wliczając w to model Paperwhite. Możliwości konfiguracji tekstu oraz sposobów jego wyświetlania jest tak wiele, że odnalezienie indywidualnego dla nas złotego środka będzie nie tylko łatwe ale i precyzyjne.

Żeby nie utrzymać całego artykułu w słodkim posmaku, dorzucę szczyptę goryczy - menu trochę zamula. W różnym stopniu, w różnych momentach. Zwykle daje się to odnotować, ale nie jest irytujące, bywają jednak dłuższe opóźnienia w odpowiedzi, które w nowoczesnym urządzeniu mieć miejsca nie powinny. Touch Lux 3 nie zawiesił się jednak ani razu, nie odmówił posłuszeństwa, nie doszukałem się też błędów językowych w tłumaczeniu lub jakichkolwiek innych błędów, które mogłyby negatywnie wpłynąć na czytanie. Inna uwaga, granicząca tym razem z czepialstwem. Producent powinien rozszerzyć możliwości Touch Lux 3 o obsługę audio – wbudowane 4GB pamięci oraz możliwość rozszerzenia tej przestrzeni jest istnym El Dorado które, mając do dyspozycji same tylko elektroniczne książki, niemal nie sposób wykorzystać – obsługa plików dźwiękowych wydaje się być zatem interesującym dodatkiem, który być może docenią czytelnicy dodatkowo korzystający np. z audiobooka lub po prostu lubiący słuchać muzyki podczas czytania. Nie jest to istotny brak, ale dodatek, który być może trafiłby w potrzeby marginesu odbiorców. Dodatkowo stanowiłoby to wyjątkową cechę, bo z jakiegoś powodu obecnie czytniki są nieme, choć kiedyś masowo oferowały dźwięk.

Akumulator? Producent nie chwali się jego wydajnością ale sądzę, że bezpiecznym będzie powiedzieć, że prędzej skończy się książka niż wewnętrzne zasilanie. Dużo zależy jednak od częstotliwości odświeżania treści całego ekranu oraz intensywności używania oświetlenia. Podczas tygodnia wyczerpującej zabawy z Touch Lux 3, czytnik wypocił około 30% energii.

Czym nakarmić PocketBooka? Księgarni internetowych oferujących publikacje elektroniczne przybywa, a ładnie podsumował to światczytników.pl. Darmowych źródeł również nie brakuje, choć wówczas dominują klasyki w języku angielskim. Księgarnie codziennie prześcigają się w różnego rodzaju promocjach, w których to bez trudu nowości można kupić za dosłowny bezcen. Kwestia upolowania czegoś dla siebie.



Epilog

PocketBook Touch Lux 3 to udane, nowoczesne urządzenie za stosunkowo rozsądne pieniądze. O rewolucji mowy być nie może - czytnik korzysta ze znanych i sprawdzonych rozwiązań, jednak całość złożona jest w dobrze zaprojektowaną całość. Hybrydowe sterowanie urządzeniem ucieszy nie tylko tradycjonalistów, ale także umożliwi przewracanie stron np. w rękawiczkach. Oświetlenie da szansę poczytać w ponurym otoczeniu lub nawet w całkowitej ciemności, a dostępne gry zapewnią rozrywkę, gdy na czytanie nie będziemy mieli ochoty. Krótko kwestię ujmując, PocketBook dał mi wiele powodów abym polecił Touch Lux 3 co, pomimo silnej konkurencji na rynku, niniejszym czynię. Koniec końców nie tak duże znaczenie ma to, na czym czytamy, ale to że po prostu czytamy – czego Wam wszystkim życzę.