Recenzja słuchawek Antec pulse Autor: NimnuL | Data: 11/02/14
|
|
Informacje wizualne
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Antec wpada w nasze dłonie zapakowany w eleganckie pudełko, z którego wnętrza wysypie się minimum, które to jednak nieczęsto jest spełniane przez innych producentów: elastyczny przewód USB (47cm), interconnect 3,5mm (102cm), przejściówka lotnicza oraz piankowe etui. Tak wielu producentów zapomina właśnie o tym ostatnim elemencie wyposażenia, niezwykle przecież istotnym w przypadku sprzętu przenośnego.
Pulse to składane, nauszne słuchawki, z możliwością przewodowej i bezprzewodowej komunikacji ze źródłem dźwięku – tak można krótko zdefiniować ten sprzęt. Pod tym kryje się jednak znacznie więcej.
W prawej słuchawce znajduje się panel sterujący z zestawem niewielkich przycisków. Na przedniej części obudowy zamontowano mikrofon oraz guziki odpowiedzialne za kontrolę odtwarzania, po przeciwległej stronie dostępne są przyciski sterujące głośnością oraz włącznik, a pod spodem zainstalowano gniazdo microUSB, wejście liniowe oraz diodę sygnalizacyjną. Duży przycisk z boku pozwala na odbieranie i kończenie rozmowy.
Rozmiar pałąka można powiększać skokowo, do dyspozycji jest 10 kroków (3 cm), a właściwe dopasowanie do mojej głowy następowało w okolicy 7. ząbka. Nausznice zamontowane są na głowicy przypominającej kulową, co umożliwia precyzyjną regulację ich kąta położenia w każdym kierunku – rokuje to dobry komfort użytkowania. Poduszki nie są wymienialne, a przynajmniej mi nie udało się znaleźć sposobu by je zdemontować – w przyszłości może to stanowić spory problem, bo syntetyczna skóra zużywa się i z czasem parcieje. Taka sytuacja wyraźnie skróci zatem żywotność sprzętu. Inna sprawa, że w praktyce i tak na rynku nie ma zamienników, a kształt poduszek jest tutaj dość nietypowy, w związku z tym dobranie innych padów będzie nie lada wyzwaniem. Sam materiał w postaci typowej w świecie słuchawek, ekologicznej skóry nie budzi moich zastrzeżeń – jest miękki i przyjemny w dotyku. Gąbka nausznic także jest sprężysta i miękka. Pady mają kształt rąbu, ich rozmiar to około 60x77x15mm. Grubość słuchawek wraz z padami także jest niewielka i wynosi niecałe 4,5mm.
Antec przyłożył sporo uwagi do kwestii doboru materiałów oraz precyzji wykończenia elementów. Zawiasy sprawiają wrażenie solidnie wykonanych, dodatkowo mają blokadę położenia, dzięki czemu słuchawki nie składają się samoczynnie. Nie doszukałem się niedoróbek, ani źle obrobionych krawędzi – całość zbudowana jest w sposób niebudzący wątpliwości, że mamy do czynienia ze sprzętem z wyższej półki. Jedyne zastrzeżenia mam do niewielkich i delikatnych przycisków, sprawiających wrażenie pochodzących z marketowego sprzętu najniższego sortu. Obudowa pałąka wykonana jest z plastiku wypolerowanego na wysoki połysk, co przyciąga oko, ale niestety łatwo się brudzi. Tworzywo jest jednak odporne na zarysowania, a to powinno uspokoić estetów.
Antec pulse oraz Brainwavz HM9 (kliknij, aby powiększyć)
|