Recenzja Bitfenix Flo - zestaw słuchawkowy dla graczy Autor: NimnuL | Data: 25/02/14
| Kto się nie rozwija, ten się cofa - to żelazna zasada - kto jej nie przestrzega, ten z hukiem wypada z zabawy. Dążenie do przestrzegania reguł tej niełatwej gry, widać doskonale w ostatnich latach u niektórych producentów, którzy próbują wdrażać produkty spoza swojej głównej gałęzi przemysłu. Przykładem tego był niedawno omawiany Antec i jego mobilne produkty. Bitfenix to natomiast kolejny producent, znany dotąd wyłącznie z obudów komputerowych i ściśle związanych z nimi akcesoriami. Niedawno postanowił jednak wyjść naprzeciw oczekiwaniom graczy i wprowadził na rynek zestaw słuchawkowy, o krótkiej i wdzięcznej nazwie Flo. Czy dobrze uczynił? Przekonajmy się. |
|
Szata techniczna
(kliknij, aby powiększyć)
Dane techniczne serwowane przez Bitfenix nie pobudzają do żywej dyskusji. Parametry prezentują się bardzo typowo, mam jednak nadzieję, że rezultat końcowy nie będzie tak nudny – szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę sugerowaną cenę, wynoszącą 249zł. W chwili obecnej, Flo nie jest jeszcze dostępny w Polskich sklepach, ale nie trzeba być wróżbitom, by przewidzieć, że cena końcowa jak zwykle będzie niższa, niż ta zalecana przez producenta - osobiście spodziewam się okolicy 200zł.
Do redakcji dostarczono czarną wersję Flo, natomiast potencjalny nabywca ma do dyspozycji jeszcze trzy dodatkowe barwy.
Szata graficzna
Bitowe ptaszysko w całej okazałości
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
W zestawie ze słuchawkami, znajdziemy dość bogate wyposażenie, w skład którego wchodzą aż trzy przewody oraz odczepiany mikrofon. Okablowanie jest solidne, elastyczne, w miękkiej, nieczepliwej osłonie, zakończone metalowymi obudowami wtyczek i gniazd. Do dyspozycji mamy dwa, jednometrowe przewody, z czego jeden z nich wyposażony jest w niewielki kontroler. Trzeci przewód to tak naprawdę dwumetrowy przedłużacz zakończony dwiema wtyczkami z rozgałęzieniem w kształcie litery Y. Wbudowany w przewód pilot, pozostawia trochę do życzenia – analogowy potencjometr ma krótki skok, a przełącznik mikrofonu trąca tandetą - drobiazg, ale zaznaczam z poczucia obowiązku.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Bitfenix zbudował Flo z bardzo dużą dbałością o detale. Projekt jest należycie doprowadzony do końca - nie udało mi się odszukać jakiejkolwiek niedbałości lub przeoczenia szczegółów. Samoregulujący pałąk oparto na metalowym stelażu i szerokim pasie z miękkimi wypustkami – trochę przypomina to konstrukcję AKG K702. Dobrane do budowy Flo materiały, wyselekcjonowano z myślą o trwałości i zbudowaniu wizerunku sprzętu z ciut wyższej półki, niż sugeruje cena. Obudowę słuchawek powleczono cienką warstwą gumy (marketingowo nazwano to mianem SoftTouch) – powierzchnia znana już np. z obudów: Colossus oraz Shadow tego producenta. W Sieci spotkałem się z opiniami, że inne wersje kolorystyczne mają problem z mało trwałą farbą, która potrafił odpadać już po kilku tygodniach. Nie jestem w stanie tego potwierdzić, zalecam jedynie czujność. Prezentowana tutaj, czarna odmiana z pewnością przetrwa długie lata – warstwa gumy nie poddaje się nawet drapaniu przy użyciu ostrego przedmiotu. Wspomniany już, metalowy pałąk, odznacza się sporą sprężystością i niewielką tolerancją na wyginanie - powinno to zapewnić długowieczność sprzętu, nawet u nerwowego gracza.
Obudowa odczepianego mikrofonu wykonano z miękkiej gumy, wewnątrz której znajduje się z pewnością jakiś drut, ponieważ forma pozwala na łatwe wyginanie i zapamiętuje kształt. Mikrofon ma długość 12,8cm i po doczepieniu do słuchawki wystaje na 9,7cm poza obrys jej obudowy.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Po rozkręceniu słuchawek, widać ład i porządek, nawet otwór w magnesie neodymowym zabezpieczono gąbką wygłuszającą. Miękkie poduszki zbudowane na bazie gęstej i sprężystej gąbki (nie wygląda mi to na piankę pamięciową), pokryto syntetyczną skórą – materiał nosi nazwę SoftFeel. Pady dają się zdjąć ze słuchawek, choć nie jest to łatwe – ich kołnierz wpuszczony jest głęboko do szczeliny w obudowie. Nausznice są owalne, ich zewnętrzne wymiary to 9x7cm, wewnętrzny otwór natomiast, mierzy 6x4cm i ma głębokość około 1,5cm.
Projektanci przyłożyli także sporo uwagi do kwestii użytkowych. Miałem niemałe obawy, czy producent bez doświadczenia w temacie audio, będzie w stanie zrealizować temat komfortu w sposób przynajmniej poprawny. Okazuje się, że owszem, może - i z pełną świadomością, czerwonym atramentem, stawiam mu piątkę z plusem w szkolnej skali ocen. Materiał opinający miękkie poduszki, w niczym nie odbiega od tych, stosowanych w słuchawkach nawet dwukrotnie droższych. Owalny kształt padów, oraz ich rozmiar czynią z Flo model nauszny, przynajmniej w większości przypadków. Jak dotąd miałem do czynienia z zaledwie kilkoma modelami równie lub bardziej wygodnymi - prawie wszystkie były przynajmniej dwukrotnie droższe od Flo.
Naprężenie pałąka oraz siła jego docisku została wyważona tak, by słuchawki dobrze trzymały się głowy, a przy tym nie uciskały. Pas dobrze rozkłada i tak niewielki ciężar Flo, a to skutkuje wysokim poziomem ogólnego komfortu – słuchawek po prostu nie czuć na głowie już od pierwszych chwil po ich założeniu.
Ze względu na zamkniętą konstrukcję oraz przeznaczenie tych słuchawek, należy spodziewać się przynajmniej dobrego poziomu pasywnej izolacji akustycznej. Ten warunek nie jest jednak najlepiej spełniony – poziom pasywnej izolacji akustycznej jest przeciętny, w kierunku do słabego. Słuchawki nie sieją znacząco dużo dźwięku na zewnątrz, ale głośne środowisko może nam już wyraźnie przeszkadzać. Flo sprawdzi się zatem w domowym zaciszu, ale już nie w rozszalałym LAN party.
Wentylacja prezentuje się dość typowo jak na niewielkie słuchawki nauszne, nieprzerwane używanie przez dwie godziny nie powoduje istotnego dyskomfortu z tytułu zawilgocenia skóry.
Szata muzyczna
System testowy zawierał: Fiio 07K Andes jako USB DAC, kartę dźwiękową wbudowaną w Dell Latitude E5430, Creative SoundBlaster ZxR oraz iPod Nano 4G. EQ we wszystkich przypadkach był wyłączony, a plikami wejściowymi były MP3@192-320, formaty bezstratne oraz CD Audio.
Bitfenix Flo zapewniły mi kilka dni fajnej zabawy, w tym czasie słuchawki dały się dość dobrze poznać i już spieszę z opisem moich wrażeń. Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to całkowicie inny charakter grania, niż spodziewałem się usłyszeć. Zaskoczenie rosło tym bardziej, im dłużej bawiłem się utworami. Otóż okazało się, że Flo to tak naprawdę słuchawki do muzyki, z dodatkową funkcją rozmów, a nie odwrotnie. Inni producenci przyzwyczaili mnie do tego, że zestawy słuchawkowe są rozwiązaniem uniwersalnym, ale bez interesującego charakteru. Bitfenix są inne, a zacznę od sposobu, w jaki Flo budują scenę – jest wyraźnie trójwymiarowa, szeroka i z wyraźną głębią. Dźwięk jest zauważalnie oderwany od słuchacza, przesunięty trochę do przodu i rozlokowany na boki. Stereofonia jest przy tym czytelna i stabilna, łatwo też zlokalizować źródła pozorne dźwięku - sprawdza się to szczególnie dobrze w grach, w których istotnym jest usłyszenie przeciwnika, zanim go zobaczymy.
Barwa dźwięku jest wyraźnie ocieplona, ale mieszcząca się w granicach rozsądku. Bas jest interesujący - odznacza się skocznością, jest przyjemnie sprężysty, miękki i stosunkowo szczegółowy. Flo nie schodzą bardzo nisko, ale mają ładnie uwydatniony, wdzięczny, środkowy bas. Przyzwoicie przedstawia się także średnica, która jest podana ze sporą dozą muzykalności, choć trochę brakuje jej detali. Wokal reprodukowany jest w sposób dość naturalny i raczej niepozostawiający niedosytu. Góra nie kłuje w uszy, nawet przy głośnym graniu i jest odtwarzana w sposób czysty i bezpośredni. Ilość przekazywanych detali stoi na bardzo przyzwoitym poziomie, a całokształt prezentuje się lepiej niż np. w SteelSeries 5Hv3.
Dynamiczna i ciepła charakterystyka świetnie sprawdza się w grach i filmach, i tylko trochę słabnie na polu muzycznym, szczególnie tam, gdzie chłodniejsze i bardziej wyrafinowane granie jest pożądane. Jak dotąd nie używałem jeszcze tak przyjemnie grającego zestawu słuchawkowego. Nadal uważam Edifier K830 za niedoścignione rozwiązanie ekonomiczne, a SteelSeries 3Hv2 za małego wariata, ale Bitfenix odznacza się zdecydowanie większym pazurem i uniwersalnością, skutkującą szczerą przyjemnością ze słuchania muzyki.
Jeśli oceniać Flo w kontekście słuchawek do codziennych zadań oraz słuchania muzyki, to chętniej założyłbym na głowę właśnie Bitfenix niż np. podobne cenowo Sennheiser HD419 lub trzykrotnie droższe Monster N-Pulse.
Mikrofon spełnia swoje zadanie zarówno podczas spokojnych rozmów telefonicznych jak i w trakcie żywej komunikacji na polu walki. Jakość rejestrowanego dźwięku jest odpowiednia i w zupełności wystarczająca do zastosowań poza studiem nagrań muzycznych.
(kliknij, aby powiększyć)
A teraz tradycyjnie już dorzucam słuchawki do mojego bardzo osobistego rankingu. Pokazuje on przydatność różnych modeli w poszczególnych zadaniach. Modele słuchawek pogrupowałem na typy konstrukcji oraz ustawiłem w kolejności od najtańszych do najdroższych w prawym kierunku. Na ocenę końcową wpłynęły przede wszystkim moje ogólne upodobania (szczegółowe, przestrzenne granie) i wrażenia z odsłuchu muzyki, jaką słucham na co dzień. Pod uwagę biorę nie tylko aspekty czysto techniczne, ale również dawkę zabawy dostarczoną przez słuchawki, również w kontekście ich ceny, przeznaczenia oraz komfortu. Pomimo komputerowego rodowodu, Bitfenix Flo nie mają się czego wstydzić i mogą spokojnie stać z szeregu z innymi, lubianymi modelami.
Wnioski
Bitfenix już przy pierwszym podejściu udowodnił, że świetnie czuje się nie tylko w świecie metalowych i masywnych obudów komputerowych – otworzył z buta drzwi do pokoju wypełnionego dźwiękiem, rzucił Flo na środek pomieszczenia, powiedział „nie ma za co” i poszedł dalej. Zaprezentowane tutaj słuchawki są dobrym przykładem tego, jak powinien wyglądać komputerowy zestaw słuchawkowy. Flo pozbawiony jest odpustowych dodatków, robi przy tym to, do czego został stworzony – bawi i służy. To słuchawki uniwersalne - powinny zadowolić nie tylko zagorzałego gracza zatopionego w świecie cyfrowej rozrywki, ale także średnio-wymagającego słuchacza muzyki. Dźwięk jest tu przyzwoitej jakości, dynamiczny i rozrywkowy, ale z dozą muzykalności. Kręcenie nosem przy takim rezultacie i przy takiej cenie, byłoby najzwyklejszym czepialstwem. Ze swojej strony, polecam Bitfenix Flo z czystym sumieniem.
Sprzęt do testów dostarczyły firmy:
|
| | Dystrybutor CaseKing.pl | |