Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Podwójne uderzenie - Test słuchawek Brainwavz R3
    

 

Podwójne uderzenie - Test słuchawek Brainwavz R3


 Autor: NimnuL | Data: 30/04/14

Wyjaśnienie

Za platformę testową posłużył FiiO E07K Andes (USB DAC), tandem iPod Nano 4G i FiiO E09i, a także iPod Nano 4G, Cowon Audio F1 oraz Samsung Galaxy S4. Plikami dźwiękowymi były SACD, FLAC oraz MP3@320kbps. Odsłuchów dokonywałem w zaciszu domowym, w głośnym otoczeniu miasta, a także podczas uprawiania sportu. Pozwólcie, że opiszę teraz moją kilkudniową przygodę z Brainwavz R3.

Małe słuchawki - zarówno douszne jak i dokanałowe, na ogół charakteryzują się bardzo dobrym współczynnikiem ogólnego komfortu użytkowania oraz uniwersalnością dopasowania. Ostatnio w tym temacie miałem niewielkie zastrzeżenia do Brainwavz S1, natomiast model R3 okazał się tak niewygodny, że spędziłem dobre pół godziny nad rozmyślaniem czy aby dobrze lokuję te słuchawki w uchu oraz nad poszukiwaniem informacji w Internecie dotyczących sposobu noszenia R3. Niestety, intuicja podpowiadała mi dobrze, a słuchawkę wkładałem do ucha zgodnie z zamysłem producenta. Brainwavz leży w uchu płytko i niepewnie – nic dziwnego, że producent zdecydował się na zastosowanie sztywnego druta, który jakoś utrzymuje słuchawkę na swoim miejscu. Przez cały czas trwania testu czułem silny dyskomfort niezależnie od ukształtowania druta oraz zastosowanych tipsów. Być może osoby o większej niż moja małżowinie i płytszym uchu będą zadowoleni, choć i tak szczerze w to wątpię.

Najlepsze (a właściwie to powinienem powiedzieć: najmniej złe) dopasowanie do mojego ucha osiągnąłem umieszczając R3 do góry nogami. Potraktujcie to jednak jako akt desperacji, a nie wskazówkę na przyszłość.


(kliknij, aby powiększyć)

Najnowszy model Brainwavz to z założenia konstrukcja OTE, czyli z przewodem prowadzonym nad uchem. Wymaga to od nas uważnego ukształtowania druta, tak aby słuchawka w miarę optymalnie [sic!] leżała w uchu.


(kliknij, aby powiększyć)

Cała praca zostanie zrujnowana, gdy zechcemy upchnąć R3 w dołączonym do zestawu futerale. Słowo „upchnąć” jest tutaj kluczowe, bo futerał jest stosunkowo niewielki, a gruby przewód oraz sztywny drut zajmują sporo miejsca i zwyczajnie wymagają siłowego wepchnięcia całości do pokrowca. Zamknięcie futerału nie będzie jednak możliwe, dopóki z drugiej kieszonki nie wyjmiemy zapasowych tipsów.

Dobrze, myślę, że ten nieszczęsny, ale bardzo ważny temat komfortu użytkowania w pełni wyczerpałem. Przejdźmy do jakości dźwięku … i marudzenia ciąg dalszy. Nie będę nawet próbował ukrywać, że spodziewałem się czegoś więcej, czegoś co byłoby inne niż w zwykłych, jedno-przetwornikowych słuchawkach, a przy okazji czegoś co uzasadniłoby wydanie blisko pięciuset złotych. Ale po kolei, zacznę od rzeczy małych, ale istotnych – izolacja. Jak na model dokanałowy, jest gorzej niż źle, a powodem tego jest po prostu złe dopasowanie słuchawki. Jedna z głównych cech słuchawek dokanałowych straciła właśnie na ważności.

Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że podobieństw do rozrywkowej i bardzo przyjemnej w odbiorze charakterystyki R1 tutaj nie uświadczymy - R3 zdecydowanie nie jest ani jego następcą, ani poprawioną jego wersją. To całkowicie odrębna linia oraz odmienna charakterystyka grania. Zacznę od dołu pasma, czyli od basu, który ma tutaj prezencję lekką, wyraźnie oszczędną i jednocześnie pozostawiającą niedosyt w wielu gatunkach, począwszy od muzyki filmowej, przez rap i soul, a na mocnych kawałkach metalowych skończywszy. Mając do dyspozycji dedykowany przetwornik basowy, spodziewałem się – nie, wręcz oczekiwałem - od dźwięku werwy, mocy i ognia. Dźwięk nie schodzi niestety dostatecznie nisko, czuć go raczej w okolicy mid-bassu. Braki w obecności nadrobione są natomiast jego jakością – dół jest bardzo szybki, precyzyjny i fajnie kontrolowany. Środek pasma charakteryzuje się według mnie daleko posuniętą neutralnością i ostrożnością, przez co może ucieszyć osoby nastawione na spokojne i wyważone granie. Niestety ma to według mnie sporą wadę – dźwięk nie wciąga na wirtualną scenę, nawet na nią nie zaprasza. Praktycznie w każdym kawałku odczuwałem niedosyt pazura i muzykalności, innymi słowy R3 są bardzo dobre technicznie, ale nudne jak przysłowiowe flaki z olejem. Przed szereg wyszła natomiast góra pasma, która okazała się sypać iskrami i wzbudzać niemałe zainteresowanie słuchacza. Jest detalicznie, muzykalnie i bardzo przyjemnie w odbiorze. To zdecydowanie mocna strona R3, i szkoda jednocześnie, że niemal jedyna. Brainwavz broni się także w temacie realizacji sceny, która to okazała się bardzo owalna - ustawiona wzdłuż osi uszu. Jest więc szeroko, ale płytko. Sprawdza się to więcej niż przyzwoicie na nagraniach koncertowych oraz unplugged, ale już wyraźnie słabnie w realizacjach studyjnych. Robiąc krok wstecz i spoglądając na całość z dystansu wnoszę, że dźwięk jest tu technicznie bardzo dobrze kontrolowany, z dużą dozą neutralności i wyważenia oraz z czarującą górą pasma, co w sumie kreuje interesujący rezultat. Niektórym może to wystarczyć, ale nie mi - nie za te pieniądze. Dźwięk niestety nie niesie ze sobą wystarczającej dawki emocji, jest zdecydowanie mało muzykalny, nie zapewnia rozrywki na wysokim poziomie oraz nie wywołuje szczerego uśmiechu na każdym kroku. Brakuje mi tutaj daleko posuniętego realizmu znanego w Brainwavz B2 lub Creative Aurvana InEar3, w których to dźwięk otula słuchacza i wabi na scenę, by stanąć twarzą w twarz z wykonawcą. Być może zabrzmi to wręcz kuriozalnie, ale wolę to co oferuje ponad dziesięciokrotnie tańszy Edifier H280.

Powyższy ranking obrazuje przydatność różnych modeli w poszczególnych zadaniach. Modele słuchawek ustawiłem w kolejności od najtańszych do najdroższych w kierunku od lewej do prawej. Na ocenę końcową wpłynęły przede wszystkim moje ogólne upodobania (naturalne, przestrzenne granie i muzykalność), a także wrażenia z odsłuchu muzyki, jaka towarzyszy mi na co dzień. Pod uwagę biorę nie tylko aspekty czysto techniczne, ale również dawkę zabawy dostarczoną przez słuchawki, również w kontekście ceny i przeznaczenia samej konstrukcji. Jak widzicie, R3 nie wypadł najlepiej. Największą bolączką jest tutaj kwestia komfortu, a także stosunkowo wygórowana - jak na to co oferuje ten sprzęt - cena.







Polub TwojePC.pl na Facebooku

Rozdziały: Podwójne uderzenie - Test słuchawek Brainwavz R3
 
 » Wprowadzenie
 » Zobrazowanie
 » Wyjaśnienie
 » Zakończenie
 » Kliknij, aby zobaczyć cały artykuł na jednej stronie
Wyświetl komentarze do artykułu »