TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Następca tronu - Test Creative Aurvana Live!2 |
|
|
|
Następca tronu - Test Creative Aurvana Live!2 Autor: NimnuL | Data: 15/11/13
|
|
Dźwięk
CAL!2 podłączałem do następujących urządzeń: FiiO E09i + iPod Nano 4G, FiiO E07K Andes (jako USB DAC), iPod Nano 4G oraz iPhone 5, iAudio F1 oraz karta dźwiękowa wbudowana w Dell Latitude E5430. Pliki dźwiękowe to CDAudio, FLAC (również 96kHz/24b), AAC oraz MP3@196-320kbps. We wszystkich przypadkach EQ był wyłączony.
Dobrze, zatem lecimy z tym koksem.
Okazało się, że CAL!2 oczarowują dźwiękiem wyjęte prosto z pudełka i według mnie nie wymagają żadnego wygrzewania. Mimo wszystko, proforma, pozostawiłem je sam na sam z odtwarzaczem na 3 doby. Przyznam szczerze, że po kilkudniowym odsłuchu w mojej głowie pojawiła się szatańska myśl – Creative sprostał niemożliwemu wręcz zadaniu i stworzył coś, co może z powodzeniem stanąć w szranki z bardzo wysoko cenionymi AKG K550. Na korzyść CAL!2 przemawia dodatkowo ponad 100zł różniące oba te modele, a to dopiero początek. Pamiętajcie, że Creative ma tendencję do solidnego cięcia cen wraz z upływem czasu, a na spadek cen AKG już nie ma co liczyć – K550 są już po dużych obniżkach. Przypominam również, że CAL! w dniu premiery kosztowały 369zł. Widać, że tym razem producent postanowił lepiej wyskalować cenę produktu - na swoją korzyść niestety, przyklejając na początek cenę 499zł. Nie spodziewałbym się zatem aż tak drastycznego spadku ceny jak u poprzednika, jednak na pewno z czasem coś uda się ugrać.
Niestety starych, poczciwych CAL! słuchałem relatywnie dawno temu i to wersji oryginalnej, bez wymienionego przewodu, która to zmiana daje ponoć dodatkowego kopa. Zatem nie będę się odnosił bezpośrednio do tego modelu, choć pamiętam, co mi w nich nie do końca pasowało.
Ale po kolei, bo zacząłem temat jakby trochę od końca.
Pierwsze, co przykuło moją uwagę to Detaliczność! jaką naszpikowany jest reprodukowany dźwięk. Ilość przekazywanych mikrodetali jest wprost imponująca - to jedne z najlepszych pod tym względem słuchawek, jakie miałem przyjemność dotąd słuchać. CAL!2 obnażają wady sprzętu oraz materiału dźwiękowego tak samo jak AKG K550 – podają wszystkie niedoskonałości na tacy w świetle reflektorów i wielkimi literami. Może to stanowić pewien problem jeśli podłączy się te słuchawki pod niewłaściwy system. Nie ukryje się tu zarówno szum własny wzmacniacza, niedoskonałości kompresji dźwięku jak i niechlujnie zrealizowana płyta.
Nie mniej interesująco wygląda przestrzenność przekazu – scena jest wyraźnie trójwymiarowa i elegancko poukładana – szeroka i głęboka, a źródła pozorne są przy tym stabilne jak skała. Wielokrotnie już wspominałem przy okazji poprzednich recenzji, że uznaję głównie słuchawki otwarte ze względu na komfort oraz przestrzeń dźwięku. Live!2 podobnie jak AKG K550 potwierdzają tylko, że w świecie audio nie ma sztywnych reguł. W tym co słyszę jest więcej powietrza niż niejedne konstrukcje otwarte są w stanie wydusić.
Creative urzekają tym bardziej im więcej wrzucimy im gatunków muzycznych. Świetnie czują się niemal we wszystkim, w co je ubierzemy. Nie udało mi się odnaleźć ich słabych punktów. Zasięgnąłem zatem opinii trzech innych osób o całkowicie różnych od moich gustach muzycznych: pierwszy to typowy basshead słuchający hip-hopu, R&B, soul oraz muzyki elektronicznej, drugi z upodobaniem do ciężkiego grania rockowego, a trzeci słuchający muzyki popularnej oraz jazzu. Ja natomiast poruszam się zwykle w gatunkach klasycznych, operze, symfonicznej, lżejszym rocku i muzyce filmowej. Usiedliśmy wspólnie i po chwili okazało się, że każdemu te słuchawki zwyczajnie pasowały - pod każdym względem. Nie było żadnego „ale”, żadnego marudzenia, że mogłoby być czegoś więcej lub mniej, a coś mogłoby być zrobione lepiej. Była za to czysta satysfakcja z odsłuchu.
Ogólna charakterystyka dźwięku jest dość naturalna i przyjemnie zrównoważona z nieznacznym wskazaniem na tony niskie. Live!2 grają dźwiękiem nieco rozrywkowym, delikatnie ocieplonym, ale w granicach przyzwoitości oraz rozsądku. Nie ma tu aż tak potężnego tąpnięcia basu jak np. w NuForce HP-800 i nie ma w tym niczego złego. Bas wydobywający się z Creative potrafi jednak porządnie uderzyć w ucho, jeśli tylko będzie to konieczne. Tony niskie są przy tym nieprawdopodobnie szybkie i krótkie. Creative nie pogubią się niezależnie od poziomu wysterowania głośności. Aby wydobyć wszystkie walory nie trzeba jednak katować uszu, CAL!2 brzmią wyśmienicie również, gdy szepczą. Masywna ilość opasłego basu w „Collar stays on” zagranego przez Massive Attack brzmi jak z dużego zestawu głośników, a odsłuch Japońskich bębniarzy Taiko (Joji Hirota & the Taiko Drummers) pozwala na precyzyjne określanie rozmiarów aktualnie używanych bębnów. A jeśli trzeba, to nasze uszy zostaną pomasowane delikatnym i głębokim dźwiękiem jak np. w „River chase” skomponowanego przez Borislava Slavov dla gry Crysis 3.
Głos oddany jest z należytą naturalnością i precyzją tworząc niezwykle realistyczny efekt końcowy. Alison Krauss w „Down to the river to pray” wraz z chórem brzmi tak żywiołowo jakbyśmy siedzieli w pierwszym rzędzie pustego kościoła. Nie inaczej jest np. w „Ederlezi” Gorana Bregovica, w którym realizm posunięty jest jeszcze dalej. Operowy głos Tarja Turunen w „I walk alone” z koncertowej płyty Act I w akompaniamencie ciężkiej perkusji oraz gitary elektrycznej i widowni powoduje rozpłynięcie słuchacza w fotelu. Górnych rejestrów pasma również nie jestem w stanie wyszydzić. Panuje tu krystaliczna czystość, przejrzystość oraz szybkość - CAL!2 pokazuje tutaj ostrego niczym chirurgiczny skalpel pazura. Skrzypce w „Wiośnie” Vivaldiego są dźwięczne, precyzyjne i bardzo namacalne. Nie inaczej jest w „Attaboy” z płyty „The goat rodeo sessions” zagranego przez Yo-Yo Ma, Stuart Duncan, Edgar Meyer oraz Chris Thile. Mikrodetale, przestrzeń, naturalność – można się tym zachłysnąć.
Muzykalność i radosną chęć do grania słychać na każdym kroku. Ostatni raz takie wrażenie odniosłem przy okazji odsłuchu dokanałowych, armaturowych Brainwavz B2.
(kliknij, aby powiększyć)
Powyżej znajduje się mój bardzo osobisty ranking słuchawek przedstawiający ich przydatność w różnych zadaniach. Na ocenę końcową wpłynęły przede wszystkim moje upodobania i wrażenia z odsłuchu muzyki, jaką słucham na co dzień oraz rodzaju źródła. Aktualnie w mojej ocenie CAL!2 plasują się w czołówce.
Creative Aurvana Live!2 nie mogą jednak konkurować z monitorami. I bardzo dobrze. W zamian nie są słuchawkami nudnymi i zaoferują przemysłową ilość satysfakcji z odsłuchu wszystkiego, co wpuścimy do przewodu. Nowe dziecko Creative chętnie otwiera drzwi niemal każdemu gatunkowi muzycznemu, wszędzie czując się jak ryba w wodzie. To słuchawki bardzo uniwersalne, świetnie radząc sobie również w filmach i grach. Siła tonów niskich pozwala cieszyć się nawet najbardziej zwariowanymi efektami dźwiękowymi, choć na tym polu lepiej według mnie poradzi sobie o 100zł droższy NuForce HP-800. CAL!2 są niewybredne, jeśli chodzi o źródło – dobrze zagrają wprost z dziurki telefonu lub karty dźwiękowej, ale ze wzmacniaczem słuchawkowym zyskują niuanse będące soczystą wisienką na tym i tak już pysznym torcie.
A zatem ostateczna lista zmian, którym poddano CAL! znacząco się wydłużyła. Wygląd to oczywiście kwestia gustu, ale dla mnie nowa wersja okazała się zdecydowanie bardziej interesująca. Kwestia komfortu również uległa poprawie – lepiej dobrano docisk, a także miękkość oraz rozmiar padów. Trudno powiedzieć czy zmianie fizycznej uległ sam przetwornik - magnes jest przecież bez zmian. Dźwięk stał się jednak bardziej przestrzenny – tego głównie brakowało mi w poprzedniej wersji. Jest również lepiej zrównoważony i bardziej melodyjny. Bardziej w porównanie nie będę się zagłębiał, bo jak już wspomniałem nie mam możliwości bezpośredniego porównania obu tych modeli i bazuję na swojej pamięci i notatkach. Podsumowując krótko: jest wyraźnie lepiej.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|