Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | W poszukiwaniu złotego środka - Test Edifier 1280T
    

 

W poszukiwaniu złotego środka - Test Edifier 1280T


 Autor: NimnuL | Data: 23/09/13

Muzyczność

Edifier 1280T podłączałem w różnej konfiguracji do: FiiO E09i + iPod Nano 4G, FiiO E07K Andes (jako USB DAC), iPod Nano 4G, oraz iAudio F1, karta dźwiękowa wbudowana w Dell Latitude E5430 oraz IBM T43, a także Denon DVD-1920. Pliki dźwiękowe to CDAudio, FLAC (również 96kHz/24b), AAC oraz MP3@320kbps. We wszystkich przypadkach EQ był wyłączony.

Głośniki odsłuchiwałem w trzech różnych ustawieniach w pokojach około 10 oraz 18 metrów kw. symulując scenariusze, w których to kolumny ustawione będą na krawędziach biurka, na ściennej półce oraz na niewielkim stoliku.

Co zatem słyszę?
Jestem miło zaskoczony ogólną charakterystyką, jaką tutaj zastałem - jest przede wszystkim relatywnie dobrze zbalansowana, głośniki nie faworyzują konkretnej partii pasma, można pokusić się o nazwanie tego wiernością. W pierwszym odczuciu można pomyśleć, że trochę brakuje tu dynamiki - dźwięk nie schodzi zbyt nisko, co jednak nie powinno nikogo dziwić, biorąc pod uwagę rozmiar obudowy i średnicę głośników. Próby z generatorem dźwięku wykazały, że dolna membrana budzi się dopiero w okolicy 55Hz, na moje ucho osiągając optymalną sprawność bliżej 67Hz – cóż, nie wywoła to biegunki u złotej rybki. Edifier gra zatem średnim basem, a to zdecydowanie zbyt mało by zaspokoić apetyt słuchaczy lubiących solidniejsze łupnięcie. Nie oznacza to jednak, że te głośniki są złe w odbiorze. Wręcz przeciwnie. Dół jest bardzo krótki i pod właściwą kontrolą. Nie ma mowy o furczeniu czy głuchym dudnieniu nawet przy dużym wysterowaniu wzmocnienia, co często ma miejsce w tańszych głośnikach, a szczególnie w popularnych zestawach 2.1. Nawet wkręcenie głośności na maksymalne poziomy nie spowoduje, że dźwięk się rozlezie, o ile nie przesadzimy z korektorem dźwięku. Świadczy to dobrze o całej konstrukcji fizycznej oraz właściwym doborze poszczególnych komponentów. Przyjemnie prezentuje się również góra, która jest dźwięczna, nie ma sylabizowania i zwykle nie męczy. Wokale są przyjemnie podane do uszu w sposób szczegółowy i naturalny. Dopiero bardzo wysokie poziomy głośności sprawiają, że czasami ta część pasma potrafi trochę zakłóć w ucho i momentami wwiercić się w głowę stając się nieco męcząca. Dotyczy to jednak górnych zakresów głośności oraz niektórych, jasnych utworów np. partii fortepianowych, fletu oraz wysokich solówek gitarowych. Podczas odsłuchu na zdroworozsądkowym natężeniu dźwięku takich problemów nie zanotowałem. Jeśli natomiast zajdzie taka potrzeba, nie ma konieczności oszczędzać głośników jeśli chodzi o głośność, i jeśli mamy na to ochotę, możemy rozkręcić pokrętło do oporu, bez obaw o nieprzyjemne dla ucha przesterowania. Dźwięk nadal będzie się odznaczać przyjemną dla ucha charakterystyką. Do poziomu około 90% głośności równowaga dźwięku jest całkowicie zachowana bez względu na utwory. To bardzo głośno i nie sądzę by ktokolwiek chciał testować takie poziomy na co dzień.

Jeśli chodzi o jakość dźwięku w stosunku do rozmiarów to NuForce S3-BT są nadal niedoścignionymi, małymi wariatami, które oferują świetne wrażenia z odsłuchu, no ale za cenę pięciokrotnie wyższą niż omawiane tutaj Edifier. Studio R1280T pod tym względem nie mają się jednak czego wstydzić. Co więcej, na rynku jest sporo o połowę droższych modeli, które brzmią gorzej niż te omawiane tutaj. Ogólna charakterystyka odznacza się sporą szczegółowością i miłą dla ucha prezencją. Mówię o tym mając cały czas na uwadze rozmiar tego zestawu. Wspomniałem już, że barwę dźwięku można regulować w sporym zakresie, w moich uszach głośniki te brzmiały najlepiej z pokrętłem tonów niskich ustawionych w zakresie od 0 do +35% oraz tonów wysokich w pozycji neutralnej. Dźwięk jest też bardzo czysty, wzmacniacz wbudowany w głośnik został zbudowany w sensowny sposób, a delikatne szumy własne pojawiają się tylko przy najwyższym wysterowaniu głośności i słychać je tylko gdy z głośników nie sączy się żadna muzyka. Edifier grają dźwiękiem bardzo bezpośrednim ze stosunkowo niewielką ilością przestrzeni w scenie. Całość podawana jest prosto na twarz bez zbędnych ceregieli. Źródła pozorne w niewielkim tylko stopniu oderwane są od głośników, rozlokowane nieznacznie na boki, ale przesunięte wyraźnie za głośniki. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie musi się to do końca podobać, ale ma to swoje zalety - zapewnia to dobry kontakt z muzyką, a przesunięcie sceny za głośniki poprawia odbiór gdy te ustawione są blisko słuchacza. Dźwięk jest stabilny - nie zaobserwowałem pływania na kanałach, a stereofonia jest czytelna. Przyzwoicie prezentują się także podczas cichego i bardzo cichego grania. Do naszych uszu dobiegnie pełna charakterystyka z bardzo przyjemnie wibrującym basem włącznie. To nie jest tak oczywiste, bo często głośniki lubią nieco większe poziomy nagłośnienia by w pełni ucieszyć dźwiękiem. Studio 1280T nie tracą także na wigorze gdy skręcimy nagłośnienie do niemal szeptanego poziomu np. podczas nocnego surfowania po Internecie.

W praktyce okazało się, że Edifier 1280T bardzo dobrze sprawdzają się zarówno jako głośniki do bliskiego grania np. ustawione na biurku jak i do ogólnego nagłośnienia pokoju. Wspomniałem już, że zwrócony do przodu wylot bass reflex to spora zaleta. Otóż rozwiązanie to świetnie sprawdza się gdy dysponujemy mocno ograniczoną przestrzenią. Dzięki temu głośniki można upchnąć na ciasnej półce lub dosunąć do ściany bez negatywnego wpływu na charakterystykę dźwięku. Należy jedynie pamiętać o tym, że rozmiar i moc tych głośników nadaje się do nagłośnienia pomieszczeń o średnim rozmiarze. Warto też mieć na uwadze, że niewielki rozmiar R1280T stawia ograniczenia jeśli chodzi o moc przekazanego dźwięku. Choć przyznam, że pomimo niewielkiego fizycznego rozmiaru głośnika niskotonowego, potrafi on w przyjemny sposób dociążyć przekaz dźwięku. Są jednak tego granice. To też jednocześnie w pewnym sensie szufladkuje i ogranicza zastosowanie tego zestawu. Miłośnicy nadmiaru tonów niskich, solidnego uderzenia, dudniącej podłogi nie znajdą tutaj pocieszenia. Pozornie więc przede wszystkim w filmach zestaw 2.1 (o wielokanałowych rozwiązaniach nie wspominając) może sprawdzić się lepiej. Celowo użyłem natomiast słowa „pozornie”, ponieważ jest to też kwestią naszych upodobań, nie każdy jest przecież fanem dudnienia i przerysowanego dźwięku. Oczywistym jest natomiast, że rezygnacja z subwoofera przy zachowaniu niewielkich rozmiarów głośników owocuje obniżeniem mocy dźwięku oraz ograniczeniem poziomu zejścia tonów niskich. Jeśli miałbym wskazać najlepsze zastosowanie dla tych głośników, powiedziałbym, że muzyka i gry – w tej kolejności. Ze względu na niezbyt ciężki dźwięk, wrażenia z oglądania filmów mogą nie być tak pełne jak w zestawie wielokanałowym z oddzielnym głośnikiem basowym, niemniej jednak jeśli nie oczekujecie dudnienia w płucach, to w niewielkim pokoju R1280T powinny wystarczyć. Szczególnie w konfiguracji, w której kolumny będą stały na biurku, wówczas skierowany na słuchacza wylot bass reflex dodatkowo uatrakcyjnia rozrywkę.

Kilka słów o opłacalności zakupu tego modelu. Edifier R1280T zdaje się być niezagrożony przez konkurencję na aktualnym rynku. Według mnie najbliższą dla niego alternatywą może być Microlab B77 (około 250zł) oraz Modecom MC-HF40 (około 350zł) ze wskazaniem na tego drugiego, choć warto pamiętać, że oba te modele mają wyprowadzenie BR na tylnej ściance. Dopiero Modecom MC-SHF80U wydaje się konstrukcyjnie dorównywać R1280T, ale to znowu rozmiar i pułap cenowy Edifier R1900TII oraz Microlab Solo 6C, a w takim towarzystwie Modecom przestają być już tak interesujące. Oczywiście w podobnej cenie dostaniemy sporą selekcję zestawów 2.1, a nawet 5.1, ale tak naprawdę nie są one bezpośrednią alternatywą dla zestawu 2.0. Aktualnie najciekawszą według mnie propozycją 2.1 w cenie około 300zł jest Microlab FC330, który ma szansę lepiej sprawdzić się podczas seansów filmowych ale wyraźnie ustąpi pola podczas odtwarzania muzyki, szczególnie jeśli oczekujemy wierności w reprodukcji dźwięku.







Polub TwojePC.pl na Facebooku

Rozdziały: W poszukiwaniu złotego środka - Test Edifier 1280T
 
 » Techniczność
 » Fizyczność
 » Muzyczność
 » W sam środek
 » Kliknij, aby zobaczyć cały artykuł na jednej stronie
Wyświetl komentarze do artykułu »