Test słuchawek dla graczy - SteelSeries 3Hv2 oraz 5Hv3 Autor: NimnuL | Data: 03/12/13
| Czasy, w których gry komputerowe oferowały wyłącznie samodzielną rozgrywkę minęły bezpowrotnie. Dzisiaj wyspecjalizowane tytuły multiplayer rosną jak grzyby po deszczu i to głównie w nich - by zwyciężyć, należy postępować zespołowo. W ogniu walki, gdy w uszach grzmią wystrzały, nie ma czasu na zastanawianie się, należy działać. Aby robić to efektywnie i szybko, nie wystarczy tylko widzieć - należy też słyszeć i komunikować się w najbardziej naturalny z możliwych sposobów: głosem. SteelSeries zdaje się dobrze wiedzieć, czego graczom potrzeba, a przynajmniej tak twierdzi – w dość przekonywujący sposób zresztą. Niech więc praktyka zweryfikuje gadanie. Zapraszam do krótkiego omówienia dwóch zestawów słuchawkowych stworzonych z myślą o miłośnikach komputerowej rozgrywki: SteelSeries 3Hv2 oraz 5Hv3. Zapraszam. |
|
Technika
Model H5 zaistniał na rynku w 2005 i doczekał się trzech już wersji, H3 jest tylko o 2 lata i jedną wersje młodszy. Parametry techniczne w obu przypadków mogą wprawić w zachwyt także wymagających melomanów, bo pasmo przenoszenia podane w tabeli zarezerwowane jest raczej dla poważnych wyrobów ekspertów od dźwięku, a nie gadżetów komputerowych. No ale nie ma jeszcze powodów do ekscytacji, liczb przecież nie słychać.
Uwaga na marginesie – dane techniczne na stronie producenta oraz te zamieszczone na pudełku nieznacznie się od siebie różnią – dotyczy impedancji oraz skuteczności.
Nie tak dawno temu jeden z naszych redakcyjnych kolegów przedstawił Wam klawiaturę Apex RAW firmy SteelSeries. To tylko jeden z wielu produktów tej firmy stworzony z myślą wyłącznie o graczach. Oferta tego Duńskiego producenta rozciąga się zamaszyście od myszek poprzez specjalne podkładki, wspomniane już klawiatury i słuchawki, a kończy się na kontrolerach i okularach ochronnych.
SteelSeries zdaje się nie być teoretykiem. Dość poważnie podszedł do tematu i swoje produkty tworzy wraz z profesjonalnymi zespołami graczy, przy okazji ich sponsorując. Dla przykładu, w tworzenie omawianych tutaj słuchawek zaangażowano taką śmietankę jak Na’Vi, Ninjas in Pyjamas, Tyloo oraz Fnatic. Zapowiada się pysznie.
Kosmetyka i praktyka
(kliknij, aby powiększyć)
Producent zadbał o estetyczne zaprojektowanie pudełek, na ich ściankach znajdziemy wszystkie istotne informacje na temat wyposażenia, funkcjonalności oraz specyfikacji technicznej.
- SteelSeries 3Hv2
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Dwie rzeczy natychmiast rzucają się w oczy: rozmiar oraz wyposażenie. Oba malutkie. Oprócz karteczki informacyjnej, firmowej naklejki oraz adaptera (dł. 7cm) nic więcej nie dołączono. Jedynym sensownym uzasadnieniem dla poskąpienia sztywnego pokrowca do przenoszenia tych słuchawek jest możliwie mocne trzymanie ceny w ryzach. Według mnie ta sztuka udała się bardzo dobrze, bo obecnie można te słuchawki nabyć za niespełna 130zł – a to na pierwszy rzut oka zdaje się być kwotą bardzo rozsądną.
Zastosowano tutaj bardzo sprytny system składania słuchawek. Pałąk w połowie ugina się na zawiasach, natomiast muszle odginają się do wewnątrz. Po złożeniu, całość tworzy zwartą konstrukcję, dosłownie mieszczącą się na dłoni. Całość jest też bardzo lekka – 147g bez przewodu oraz 170g z pomarańczowym ogonem wychodzącym z prawej słuchawki. Ale to jeszcze nie wszystko. Bardzo sprytnie zaprojektowano również mikrofon, który to chowa się do wnętrza lewej obudowy. Jest on wykonany z bardzo elastycznego, metalowego szkieletu, który pozwala na wysunięcie główki mikrofonu na odległość 9cm – w okolice naszych ust. Pałąk pozwala natomiast na bardzo oporną regulację po 10 skoków (2,5cm) na stronę. Niestety okazało się, że w moim przypadku pozycja maksymalna dopasowana była na styk dla moich potrzeb. Ostrzegam zatem osoby o nieco większej głowie - 3Hv2 zdają się być zaprojektowane raczej dla młodszego grona odbiorców. Siła docisku jest tu dobrana we właściwy sposób, choć samo dopasowanie słuchawek do głowy wymaga dłuższej chwili przyzwyczajenia. Wspomniane już poduszki są dość cienkie i niezbyt miękkie, a konstrukcja dość sztywna i niechętna do natychmiastowego dopasowania się do linii szczęki. Po kilku poprawkach odnalazłem jednak właściwe dla siebie położenie. 3Hv2 dobrze trzymają się głowy i pomimo, że nie są one przeznaczone do odsłuchu poza domem, to na miasto mogłyby się nadać. Mogłyby gdyby nie fakt bardzo kiepskiej pasywnej izolacji akustycznej. Tłumienie jest tak słabe jak w słuchawkach o konstrukcji otwartej. Warto wziąć to po uwagę, jeśli miałyby służyć np. podczas głośnego LAN party lub zapewnić rozrywkę podczas śpiącej obok nas królewny. Kwestia wentylacji ucha przedstawia się bardzo dobrze, ale nic w tym dziwnego. Niska siła docisku oraz niewielka powierzchnia poduszek idealnie temu sprzyja.
W bulwiasty pilot - długi na 6cm, a umieszczony 40cm od słuchawek, wbudowano analogowy potencjometr głośności oraz niewielki przełącznik wyciszający mikrofon. Nic nadzwyczajnego, ale działa sprawnie.
Jak już wspomniałem na wstępie, 3Hv2 to konstrukcja słuchawek nausznych, przez co ich poduszki są stosunkowo niewielkie. Dość twarda w dotyku pianka pokryta jest przyjemną w dotyku imitacją skóry. Pady słuchawek ukształtowano w nieregularny owal o maksymalnych wymiarach zewnętrznych wynoszących: 83x60mm oraz wewnętrznych: 47x23mm. Głębokość poduszki nie przekracza natomiast 14mm.
Plastiki, z których odlano wszystkie elementy dobrano we właściwy sposób – nie budzą moich zastrzeżeń co do ich jakości lub trwałości. Cała konstrukcja odznacza się sporą sztywnością i pomimo lekkości, i wielkości wzbudza pozytywne odczucia. Producent dość wybiórczo podszedł do detali oraz jakości ich wykończenia. Z jednej strony przewód z miedzi beztlenowej powleczono pomarańczową, bardzo miękką i sprężystą osnową, a kilkanaście centymetrów przed jego końcem znalazło się estetyczne rozgałęzienie zakończone dwoma pozłacanymi wtykami Jack 3,5mm. Do tego elegancki adapter. Mucha nie siada – jakościowo pasuje to do znacznie droższych słuchawek. Natomiast już zawias na pałąku oraz zagłębienie, w którym poprowadzono przewód do lewej słuchawki wygląda jak niedokończony projekt. Doszukałem się tu krawędzi, które nie są do końca obrobione, a nawet nieco ostre. Sam zawias ze strony wizualnej sprawia wrażenie jakby miał pęknąć po pierwszym użyciu. Bliższe przyjrzenie się temu elementowi odkrywa jednak metalową ośkę w jego wnętrzu. Wielokrotne próby wytrzymałości, podczas których mocno wyginałem, szarpałem oraz wykręcałem słuchawki nie zrobiły na nich żadnego wrażenia.
Z tego też względu jestem w stanie przymknąć oko na brak sztywnego pokrowca mając na uwadze solidność konstrukcji oraz ogólną cenę końcową.
- SteelSeries 5Hv3
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Nieco lepiej pod względem wyposażenia wypada większy przedstawiciel słuchawek SteelSeries. Znajdziemy tutaj aż trzy przewody dodatkowe: dwumetrowy przedłużacz oraz dwa adaptery (9cm każdy). Wyposażenie standardowe zamyka naklejka oraz kartka z piktogramami informującymi o możliwych kombinacjach podłączenia słuchawek. Tym razem pokręcę jednak nosem na brak sztywnego pokrowca do przenoszenia 5Hv3. Otóż jak widzicie na zdjęciach, zastosowano tutaj dość nowatorskie rozwiązanie, pozwalające na szybkie rozłożenie słuchawek na 3 części. Słabo widzę przenoszenie tych klocków luzem np. w plecaku. Co ciekawe – w żadnym miejscu nie napisano w jaki sposób podzielić słuchawki na trzy części i gdyby nie wzmianka o tej możliwości na pudełku, nigdy bym się tego nie domyślił. W praktyce wystarczy nacisnąć plastikową zapadkę po wewnętrznej części słuchawek i pociągnąć. Dziwi mnie, że producent nie zdecydował się na dostarczanie słuchawek w postaci rozłożonej. Zmniejszyłby się przynajmniej karton, a i podanie byłoby wyjątkowe.
Wrócę jednak do samego przewodu, bo warto się nad tym chwilę pochylić. Opleciono go nylonowym materiałem, w praktyce zwiększając odporność sznura na przerwania oraz plątanie się. Sznur wychodzi z lewej słuchawki - jest tam zamontowany na stałe, a 60cm od słuchawek znajduje się elegancki kontroler w postaci niewielkiej kostki 3x2cm. Gumowe pokrętło analogowego potencjometru reguluje głośność, a szeroki suwak wycisza mikrofon. Przewód kończy nietypowe gniazdo podobne do microUSB, do którego można podłączyć dwa, wspomniane już adaptery: 2x Jack 3,5mm lub jeden czterostykowy Jack 3,5mm. I ponownie na tych elementach mucha nie siada – gniazda i wtyczki są jakościowe, i oznaczone odpowiednimi ikonami, a połączenia z ich udziałem – solidne.
Dobrze, pogadałem o drobiazgach, czas na meritum. 5Hv3 wizualnie sprawiają wrażenie dość pancernych i ciężkich. W rzeczywistości ich waga wynosi zaledwie 220g + 15g doczepiony przewód. W stosunku do poprzedniej wersji (5Hv2) producent pokusił się jedynie o drobne zmiany kosmetyczne oraz wymienił poduszki (były welurowe). Tutaj również zastosowano analogiczny jak u poprzednika system chowania mikrofonu, który to wysuwa się ze słuchawki na odległość 12cm. SteelSeries 5Hv3 są dość duże, niemal dokładne przeciwieństwo 3Hv2, bo aby poprawnie dopasować się do mojej głowy wystarczyło zwiększyć ich rozmiar o 1 ząbek z każdej strony (8 możliwych = 3cm). A więc tym razem ostrzeżenie dla małych głów. Skoro już jestem przy dopasowaniu, rozwinę ten temat. Siła docisku do głowy jak na mój gust mogłaby być nawet nieco większa. To w połączeniu z miękkimi padami i wielokierunkowym dopasowaniu sprawia, że słuchawki znikają z głowy natychmiast po ich założeniu. Niewielki docisk skutkuje natomiast pogorszonym tłumieniem dźwięków dochodzących z otoczenia. W moim odczuciu jest to przeciętny poziom jak na wokółuszne słuchawki zamknięte i zdecydowanie poniżej oczekiwań dla konstrukcji przeznaczonej do używania np. w głośnym środowisku podekscytowanych graczy. 5Hv3 z pewnością nie zapewnią nam całkowitego sam-na-sam ze światem w grze. Ma to swoje zalety - niska waga wraz z delikatnym dociskiem do głowy sprzyja długiemu użytkowaniu bez przerw. Poduszki mają bardziej regularny kształt, choć nie są jeszcze idealnie okrągłe – ich wymiar zewnętrzny to 9x8cm, a głębokość 2,2cm. Otwór wewnątrz słuchawki wynoszący 5,2x4cm, a więc pomieści nawet większe uszy. Bardzo miękkie poduszki pokryto sztuczną skórą – dość przyjemną w dotyku. Całkowitym rozczarowaniem okazała się reszta użytych materiałów. Plastiki sprawiają wrażenie bardzo lekkich i delikatnych, a przez to tanich. Ich stuknięcie lub pocieranie powoduje pusty odgłos. Jeszcze gorzej przedstawia się coś, czym pokryto wewnętrzną stronę pałąku – na oko: cienki skaj, na dotyk: plastikowa folia. Okropne.
Lepiej niż w 3Hv2 przedstawia się tutaj obrobienie krawędzi – nie doszukałem się niedoróbek. Cała konstrukcja jest jednak dość chybotliwa, szczególnie gdy zwiększymy rozmiar pałąku o co najmniej 5 ząbków. Pomimo dość odważnego traktowania słuchawek nie miałem obaw, że coś za chwilę chrupnie. Mimo wszystko nie mam pełnego przekonania co do ich wytrzymałości na dłuższą metę, choć zbędnych luzów czy skrzypiących elementów nie odnalazłem.
(kliknij, aby powiększyć)
Rozgrywka
Podczas kilku dni spędzonych z 3Hv2 oraz 5Hv3 postawiłem nacisk na to do czego zostały stworzone nie zapominając jednak o muzyce. W skład systemu testowego wchodziła karta dźwiękowa wbudowana w Dell Latitude E5430 oraz druga Creative SoundBlaster ZxR, a także iPod Nano oraz FiiO E07K Andes działający jako USB DAC.
Muzyka: klasyczna, jazz, rock, elektroniczna, R&B, Rap, Pop
Gry: Call of Duty Ghosts, Half-Life 2, MoH Allied Assault, NFS Most Wanted
Producent jest oszczędny, jeśli chodzi o dzielenie się informacją dotyczącą zainstalowanych głośników. Szumnie brzmiące dziecko marketingowców „Next-generation SteelSeries audio drivers” niczego wartościowego nie wnosi, a brzmi trochę jak unikanie tematu. Sądząc po tym co zobaczyłem po rozebraniu słuchawek nabrałem dodatkowego dystansu.
SteelSeries nie są słuchawkami stworzonymi do słuchania muzyki - to chyba jasne. I to również czuć każdym zmysłem. W kwestii jakości dźwięku żaden z przedstawionych tutaj modeli nie ma niczego ciekawego do powiedzenia. O ile o 5Hv3 mogę powiedzieć, że jest bardzo przeciętnie w kierunku „słabo” to już w 3Hv2 jest słabo ze wskazaniem na „bardzo”. Osoby nie mające na co dzień do czynienia z systemem nieco lepszej jakości mogą być jednak zadowolone. Ale po kolei.
Dźwięk wydobywający się z 3Hv2 brzmi jakby dobiegał z przebiegającego obok gazociągu – jest odległy i brakuje mi w nim wszystkiego, począwszy od dynamiki i szczegółów, a na scenie i ogólnie pojętej muzykalności kończąc. Nie ma tu praktycznie żadnego basu, słuchawki oferują trochę dolnej średnicy, której to brakuje energii. Wokale są nienaturalnie uwydatnione, a góra mało przejrzysta i trochę męcząca. Mam jednak na uwadze niską cenę oraz główne przeznaczenie tego modelu, w przeciwnym wypadku zakończyłbym recenzję już w tym miejscu. Nieco tylko lepiej prezentuje się 5Hv3, który pomimo że także wykazuje wyraźne braki w dynamice i szczegółach to może zainteresować dużą przestrzenią w scenie. Ogólny rezultat w muzyce jest niestety bardzo odległy od ustanowionego standardu w tej cenie słuchawek. W przeciwieństwie do poprzednika pojawia się tutaj wyższy bas, choć nadal mało energiczny i bez uderzenia. Głos jest nieco skryty, a ogólnej charakterystyce brakuje poukładania i równowagi. Góra nie jest przejrzysta i czasem potrafi zakłóć w ucho. Osoby mające na co dzień do czynienia ze słuchawkami stereo znanych marek w podobnej cenie będą mocno rozczarowane tym co dobiegnie ich z prezentowanych tutaj modeli. Dla przykładu, na polu muzycznym Superlux HD681 kosztujący zaledwie 90zł zjada oba SteelSeries na śniadanie.
A zatem gry. SteelSeries będąc wyspecjalizowanym sprzętem powinny brylować w tej kategorii. No właśnie – powinny. Niestety mało energetyczny dźwięk, bez solidnego uderzenia basu wyraźnie obniża atrakcyjność gier akcji. Omawiane tutaj słuchawki oferują za to dobre pozycjonowanie dźwięku – w tej kwestii szczególnie wyróżnia się 5Hv3 ze względu na bardzo przestrzenny dźwięk. Odbiór stereofonii jest w nich czytelny, a ogólna charakterystyka wyraźnie trójwymiarowa. W obu przypadkach sceny z ekranu odgrywane są czysto, jednak trochę bez życia. Producent postawił za to nacisk na przekaz głosu, który to w grze słychać bardzo wyraźnie. To jednak stanowczo za mało by wciągnąć gracza za uszy w świat na ekranie. Mikrofon sprawdza się za to tak dobrze jak tego oczekiwałem. W obu modelach głos rejestrowany jest czysto i wyraźnie – nawet w bardzo głośnym otoczeniu z głośną muzyką i rozmowami w tle. Sprawdza się to także podczas rozmów telefonicznych. Jakość dźwięku jest zbliżona do wysoko wyspecjalizowanych Plantronics Blackwire C320M, i trochę tylko odbiega od tego których używam na co dzień.
A filmy? Również nie jest czarująco. Ponownie braki w dynamice dają się we znaki. Filmy akcji, w których dźwięk odgrywa ważną rolę uzupełniającą obraz, nie są tak interesujące jak tego oczekiwałem. Wspomniane już uwydatnienie głosu sprzyja rozumieniu dialogów. Słuchawki lubią jednak sylabizować co bywa nieco irytujące. Wspomniana już bardzo szeroka scena w 5Hv3 pozwala im się nieco bronić na tym ringu.
Oba omawiane tutaj modele lubią głośne granie – wówczas trochę się ożywiają. Szczególnie dotyczy to 5Hv3. Niestety nie świadczy to dobrze o zastosowanych przetwornikach dźwięku. Gdy grają cicho, są mocno zamulone i mało interesujące.
Koniec gry?
Trudno jest mi wskazać zwycięzcę tego testu. Natomiast na pewno model 3Hv2 nie jest przegranym. Pomimo wyraźnych niedostatków w jakości i charakterystyce dźwięku, oferują dość ciekawe rozwiązanie składanego szkieletu przy stosunkowo niewygórowanej cenie. Słuchawki te sprawiają przy tym wrażenie bardzo trwałych, mogących posłużyć długie lata przenoszenia i używania. Myślę, że niewymagający w kwestii dźwięku użytkownicy mogą znaleźć tu coś dla siebie. Większy dylemat mam w przypadku modelu 5Hv3, który to mocno rozczarował mnie niemal w każdym miejscu. W podobnej cenie na rynku roi się od konkurencji, która oferuje nieporównywalnie więcej. Szeroka scena, rozkładana konstrukcja oraz stosunkowo duży komfort użytkowania to podstawy na których chwiejnie stoi SteelSeries. Nie jestem tylko przekonany czy to wystarczy by lekki podmuch wiatru go nie przewrócił.
|