Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Słuchawki dla kibica - Test Skullcandy Hesh 2
    

 

Słuchawki dla kibica - Test Skullcandy Hesh 2


 Autor: NimnuL | Data: 08/07/14

Słuchawki dla kibica - Test Skullcandy Hesh 2Mundial 2014 płynie na pełnych żaglach, z tej też okazji postanowiłem ukulać dla Was tematyczną recenzję. Zagorzali fani konkretnych drużyn otaczają się różnej maści gadżetami, by pokazać światu utożsamienie ze swoim ulubionym klubem. Proporczyki, koszulki i czapeczki są jednak trochę passé, czas zatem na nowe trendy, być może bardziej wyraziste. Naprzeciw zapalonym kibicom wyszedł Scullcandy, który zaoferował barwny model słuchawek, mający umożliwić im wyróżnienie się z tłumu, oraz identyfikację z ulubionym klubem sportowym. Zapraszam do krótkiej recenzji słuchawek Hesh 2.

Kilka obrazów

We wstępie wspomniałem o piłce nożnej, ale tak naprawdę Skullcandy swoją ofertą graficzną stara się trafić także w kibiców koszykówki i hokeja. Nie tylko fani sportu mają jednak tutaj czego szukać – do dyspozycji jest też sporo innych, ciekawych umaszczeń. Wersja futbolowa oferuje logotypy klubów piłkarskich takich jak: Chelsea Londyn, AC Milan, Olympique Marsylia i FC Barcelona, a także reprezentacji Francji, Niemiec. Tym ostatnim zajmę się dzisiaj. Paleta wzorów Hesh 2 przekroczyła aktualnie trzydzieści sztuk - myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Wszystko fajnie, gdyby nie ta kłująca w oczy, landrynkowa otoczka marketingu - no ale po raz kolejny któryś producent próbuje nam wmówić, że będziemy wyjątkowo wyjątkowi (sic!) gdy kupimy masowy (sic!) produkt. Cóż, z marketingiem się nie dyskutuje. Takie kolorowe gadżety albo się kocha, albo nienawidzi.

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
(kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2
Brainwavz HM9 | Skullcandy Hesh 2 (kliknij, aby powiększyć)

Skullcandy Hesh 2 zapakowano w estetyczne pudełko, z którego wysypią się słuchawki, odczepiany przewód 1.3m z wbudowanym mikrofonem i jednym przyciskiem odpowiedzialnym za odbieranie/kończenie rozmów oraz odtwarzanie i pauzowanie muzyki. Wyposażenie kończy satynowa sakiewka ochronna oraz krótka notka gwarancyjna. Omawiana tutaj wersja kolorystyczna koresponduje z niemieckimi barwami narodowymi. Co ciekawe, wewnętrzna część pałąka oznaczona jest jako Hesh, a nie Hesh 2. Zgłębiłem trochę temat i wszystko wskazuje na to, że tak naprawdę Skullcandy minimalnie odświeżył wygląd poprzedniego modelu, pozostawiając większość komponentów bez zmian. Właściwie to dostrzegam zmianę wyłączenie w samym pałąku, który to w starym Hesh był gruby i pokryty miękkim wypełnieniem. Nic nie wskazuje na to, by producent grzebał coś w samych przetwornikach, poduszkach czy innych, wpływających na dźwięk detalach.

Całość wykonano z przyjemnych w dotyku materiałów. Pałąk jest pokryty grubą warstwą miękkiej gumy, natomiast na boczne muszle napylono gumową warstwę, co w rezultacie jest miłe w odbiorze. Nadruk jest bardzo wysokiej jakości, bez najmniejszych niedociągnięć. Słuchawki oferują skokową regulację rozmiaru (11 kroków), przy czym około połowa tego zakresu zapewniała odpowiednie trzymanie Hesh na mojej głowie. Same muszle dopasowują się do krzywizny czaszki tylko w płaszczyźnie pionowej, a całość konstrukcji odznacza się sporą sztywnością i nie budzi zastrzeżeń co do spodziewanej trwałości tego sprzętu. Gąbki są sprężyste, choć dość twarde, a przez to ich ugięcie jest niewielkie, natomiast pokrywająca je sztuczna skóra sprawia wrażenie przeciętnej jakości – w dotyku jest dość sztywna i przywodzi na myśl tanią, tapicerską skaj. Jednostronnie wyprowadzony, odczepiany przewód powleczono grubą, miękką osłoną, co skutkuje solidnością i odpornością na zużycie. Zakończono go trójstykowym, prostym Jackiem po stronie odtwarzacza oraz zgrabną, prostą wtyczką 3.5mm po stronie słuchawek. Gorzej prezentuje się okablowanie wewnątrz Hesh 2, które to jest cieniutkie i bardzo wątpliwej jakości.



Kilka wniosków

Producent podaje tylko szczątkowe informacje dotyczące parametrów technicznych. Ze strony internetowej oraz opakowania dowiemy się, że Hesh 2 zostały zbudowane w oparciu o 50mm przetworniki o impedancji 35?, natomiast SPL wynosi 105dB (1mW/500Hz), a zniekształcenia THD mają mieścić się poniżej 0.1% (1mW/500Hz). Pasmo przenoszenia producent przemilczał pewnie po to, by nie zanudzać po raz kolejny oklepanym i nic nieznaczącym zakresem 20Hz-20kHz.

Nieoszczędnie wyrażają się za to marketingowy. Całość ubrano w piękne słowa takie jak: „next generation in design & sound”, „supreme sound”, a także „attacking bass, natural vocals” oraz – a jakże, „precision high”, co jest oczywiście warte tyle samo, co suche liczby w tabelce specyfikacji. Baśniopisarze na stronie producenta dopełniają okrutnego dzieła określając Hesh mianem: „the most iconic over-ear headphones on the planet” nie zapominając użyć słowa „epic” kawałek dalej. Polskie tłumaczenie tego bełkotu jest jeszcze bardziej zabawne, żeby nie rzec - żenujące. Wybaczcie, że rozwinąłem ten mało istotny temat, ale zalewa mnie swędząca irytacja, gdy czytam marketingową biegunkę szytą tak grubymi nićmi. Jeśli choćby połowa z tych słów ma poparcie w rzeczywistości, to z marszu kupuję dziesięć sztuk Hesh 2, choćby różowych.

Muszle wyprofilowano tak, aby gąbki przylegały do głowy pod kątem, co zapewnia dobre ich dopasowanie do uszu. Producent zalicza Hesh 2 do modeli kategorii wokół usznych, co może być prawdą w przypadku małych małżowin. W moim przypadku krawędzie płatków usznych były delikatnie dociśnięte przez poduszki. W praktyce nie stanowi to problemu, jeśli myślimy o komforcie, jednak warto mieć to na uwadze przez wzgląd na negatywny wpływ na izolację akustyczną – a ta w przypadku omawianych tutaj Skullcandy plasuje się na przeciętnym poziomie. Właściwie to zarówno pasywne tłumienie dźwięku, jak i same poduszki stanowią coś pośredniego pomiędzy 3Hv2, a 5Hv3 od SteelSeries

Hesh 2 jednak dobrze trzymają się głowy – siła docisku jest właściwie dobrana, a niska waga słuchawek dodatkowo pozytywnie wpływa na ogólnie pojmowany komfort. Wentylacja – jak na konstrukcję zamkniętą, prezentuje się na dobrym poziomie, głównie dzięki stosunkowo niewielkiej powierzchni styku skóry z padami oraz umiarkowanemu dociskowi. Skullcandy dają się nosić na co dzień przez dłuższy czas, nie powodując sfatygowania słuchacza. Kwestię komfortu przyrównałbym do BitFenix Flo lub wspomnianych przed chwilą 5Hv3, jest trochę lepiej niż w Monster N-Pulse czy Brainwavz HM9, ale uszy czują się zauważalnie mniej swobodnie niż w CAL!2 lub Edifier H850. Dobrze wyważona, lekka konstrukcja dociskowa czyni z Hesh 2 słuchawki o uniwersalnym charakterze na miasto i do domu.

No dobrze, o wyglądzie wiemy wszystko, a co z graniem? Hesh 2 bardzo pozytywnie zaskoczył mnie sposobem prezentacji przestrzeni. W dźwięku jest bardzo dużo powietrza, scena jest rozległa z dobrze wyczuwalną głębią. Absolutnie nie spodziewałem się takiego grania po słuchawkach wyglądających jak te tutaj (ach te uprzedzenia). Poza tym słuchawki z przeznaczeniem na miasto zwykle mają bardziej bezpośredni charakter. Entuzjazm opada wraz z dalszą analizą tego co słyszę. Skullcandy grają rozrywkowo, ale nie tak jak się tego spodziewałem. Bas nie schodzi nisko, właściwie można tutaj mówić o uwypuklonym midbasie (to by było na tyle jeśli chodzi o „attacking bass”), który jest w miarę mocny, ale nieszczególnie detaliczny. Dalej zaangażowanie słuchawek opada, średnica i góra są wyraźnie wycofane, a przez to przekaz zauważalnie traci na naturalności i detalach („natural vocals and precision high” lądują do kosza). Dochodzący do uszu wokal, zarówno męski jak i żeński, brzmi czysto, ale z wyczuwalną ostrożnością i niechęcią. Słuchawki nie angażują słuchacza swoim charakterem. Grają dźwiękiem poprawnym, ale daleko im do muzykalności, a o wymalowaniu zaskoczonego rogala na twarzy nie ma też mowy. Z punktu widzenia wrażeń odsłuchowych, Skullcandy przegrywają z wyraźnie tańszym i wygodniejszym Edifier H850.

W ogólnym rezultacie Skullcandy Hesh 2 czują się w miarę dobrze w ogólnie pojętej muzyce popularnej, rapie, wesołym rock-and-rollu i od biedy kawałkach elektronicznych. Raczej nie poleciłbym tego modelu do odsłuchów muzyki klasycznej, poważnej, jazzu czy hard rocka.

Skullcandy Hesh 2 ranking
(kliknij, aby powiększyć)

Powyżej zamieszczam mój osobisty ranking, który pokazuje on przydatność różnych modeli w poszczególnych zadaniach. Modele słuchawek ustawiłem w kolejności od najtańszych do najdroższych w prawą stronę. Na ocenę końcową wpłynęły przede wszystkim moje ogólne upodobania (jasne, przestrzenne granie i muzykalność), a także wrażenia z odsłuchu muzyki, jaka towarzyszy mi na co dzień. Pod uwagę biorę nie tylko aspekty czysto techniczne, ale również dawkę zabawy dostarczoną przez słuchawki, również w kontekście ceny i przeznaczenia konstrukcji. Powyższe wnioski wyciągnąłem przez spoglądanie na rezultat końcowy przez pryzmat ceny nie wyższej niż 200zł. No właśnie – metka z ceną to temat na dłuższą dywagację. Z jakiegoś, tylko marketingowcom znanego powodu kwota, jaką należy położyć na ladzie została mocno zróżnicowana i uzależniona od szaty graficznej, co w przypadku słuchawek jest według mnie pozbawione fundamentalnych podstaw logiki. Nie czepiałbym się gdyby mowa była o 10%, ale w tym przypadku rozpiętość kwoty jest kolosalna - startuje od około 150zł i kończy się w okolicach 340zł. A przecież to są te same słuchawki, które grają identycznie. Hesh 2 są według mnie warte rozważenia zakupu, o ile kwota na metce nie przekracza 200zł, i przez pryzmat takiej sumy oceniam te słuchawki. Nawet wówczas za uzasadnienie zakupu odpowiedzialny musi być walor wizualny, a nie tylko sam akustyczny. Z punktu widzenia jakości dźwięku, Hesh mają konkurencję w każdym przedziale cenowym, w którym się znajdują, a za 300zł praktycznie każdy produkt konkurencji będzie nieporównywalnie lepszy. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że kwestie dźwiękowe nie dla wszystkich mają pierwszorzędne znaczenie, o tym też zdaje się doskonale wiedzieć sam Skullcandy.

Robiąc zatem krok do tyłu i spoglądając na Hesh 2 z dystansu, można je krótko skwitować: przyciągające wzrok słuchawki zamknięte, z rozrywkowym charakterem grania, przeznaczone dla młodzieży chcącej wyróżnić się w tłumie poza domem.



Słowo na koniec

Mam mieszane uczucia w stosunku do Skullcandy Hesh 2. Z punktu widzenia wymagającego słuchacza nie mamy tutaj czego szukać. Omówione tutaj słuchawki skierowane są jednak do zupełnie innego odbiorcy, takiego który lubi wyróżnić się w towarzystwie, a niekoniecznie chce wydać górę pieniędzy na beatsy. Z ekonomicznego punktu widzenia, Hesh 2 to dość dobry zakup, o ile metka z ceną nie pokazuje wiele ponad 150zł. W zamian za tą kwotę otrzymamy uniwersalne słuchawki do domu i na miasto, a przy tym dość wygodne, ciekawe wizualnie i oferujące rozrywkowe wrażenia akustyczne. Wersjom kosztującym ponad 200zł osobiście bym podziękował.

Skullcandy Hesh 2 plusy i minusy




  Sprzęt do testów dostarczyły firmy:

HAMA      HAMA