Test Supermyszy - SteelSeries Rival 310 oraz Sensei 310 Autor: NimnuL | Data: 06/09/17
|
|
Pod dłonią
Aby w pełni cieszyć się możliwościami oferowanymi przez myszki, należy zainstalować dedykowane oprogramowanie SteelSeries Engine 3 ważące ciut ponad 100MB.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Sprzęt został natychmiast wykryty i zainstalowany przez system operacyjny (Windows 7 oraz 10). Engine 3 w pierwszej kolejności zaproponował aktualizację firmware, proces przebiegł bezproblemowo i trwał kilkanaście sekund.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Oprogramowanie umożliwia niczym nieskrępowaną konfigurację. Dwa poziomy czułości (100-12000 ze skokami co 100cpi) pomiędzy którymi przełączymy się za pomocą przycisku na grzbiecie (lub jakikolwiek inny, wedle uznania), poziom przyspieszenia (1-2x, 10 kroków) i opóźnienia (½-1x, 10 kroków), przyciągania kątowego (10 kroków) oraz częstotliwości próbkowania (125, 250, 500 oraz 1000Hz). Każdy z przycisków może mieć przypisaną funkcję wybraną spośród mnóstwa zdefiniowanych opcji lub dowolną, wybraną przez użytkownika z nagranym makrem włącznie. Dowolnie można też kontrolować kolory dwóch stref podświetlenia, do wyboru są też cztery efekty animacji. Osoby skromniejsze mogą światełka wyłączyć. Zapisane ustawienia przechowywane są w pamięci myszki, dzięki czemu raz skonfigurowany gryzoń nie będzie wymagał już oprogramowania po podłączeniu do innego komputera.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Engine 3 został rozbudowany o dodatkowe programy obsługujące efekty wizualne, w tym ich synchronizację z innymi urządzeniami SteelSeries, a także aplikacje współpracujące z grami. Koderzy mogą też tworzyć swoje aplikacje. Ograniczeniem wydaje się być tylko wyobraźnia.
Przeklikanie się przez wszystkie opcje Engine 3 zajęło mi kilka minut, a dostosowanie myszek do moich potrzeb okazało się bardzo łatwe i intuicyjne. Programik działa szybko i jest przyjazny dla użytkownika. Rival 310 oraz Sensei 310 szurały po blatach stołu, taniej podkładce materiałowej oraz SteelSeries DeX. Posłużyły w nawigowaniu w pracach biurowych oraz w grach: Half-Life 2, Portal 2, Syberia, Payday 2 oraz Left 4 Dead 2.
W trakcie pracy nie zauważyłem żadnych problemów z prowadzeniem kursora lub celownika. Jitter nie występuje, akceleracja wsteczna również, nawet pomimo prób sztucznego jej wywołania. Śledzenie powierzchni matowej, gładkiej, czarnej czy białej nie stanowi problemu. Myszka nie gubi się ani na moment. Klik mikroprzełączników Omrona jest przyjemny dla ucha, krótki i zdecydowany w odpowiedzi. Przyciski boczne działają z właściwym oporem, podobnie jak rolka, która cicho chrobocze pod opuszkiem palca. Dostęp do przycisków jest łatwy, choć to już jest zależne od rozmiaru i ułożenia dłoni. Mojej dłoni obie myszki przypadły do gustu. Z pewnością w świecie graczy jestem jednak cienkim bolkiem i nie mam szans zbliżyć się nawet do granic możliwości nowych myszek. Jestem jednak przekonany, że nawet e-weterani będą mieli trudność w złamaniu tych gryzoni. Pozwoliłem sobie zasięgnąć drugiej opinii kolegi, który od lat całe noce spędza na e-rozgrywkach biorąc udział w turniejach. Po kilku minutach obcowania z Sensei 310 i Rival 310 z uznaniem pokiwał głową. Być może w końcu wymieni swojego wysłużonego Roccata.
|