Test SteelSeries Rival (Fnatic) + podkładka DeX – mocni zawodnicy Autor: NimnuL | Data: 15/10/15
|
|
Pokazuję i objaśniam
Zarówno Rival jak i DeX używałem podczas typowych prac biurowych i graficznych oraz w grach: Metro 2033, HL2, World of Tanks oraz Kyodai Mahjongg ( a co, wymaga przecież szybkości i precyzji :) ) Rival szurał także po blacie stołu, kartce papieru i zwykłej podkładce tekstylnej.
Dywagację na temat współpracy myszy z użytkownikiem zacznę od oprogramowania, które należy pobrać ze strony producenta. SteelSeries Engine 3, bo o nim mówię, to pozornie prosty program ze sporymi możliwościami. W portfolio programu jest długa lista obsługiwanych modeli klawiatur, słuchawek oraz myszy. W tym miejscu zaznaczam, że Rival współpracuje z Gamesense – efekty wizualne reagujące na sytuację w grze. I o ile w przypadku podświetlanych klawiatur może mieć to sens z punktu widzenia estetyki, to już mieniąca się kolorami myszka przykryta dłonią przejdzie niezauważona.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Do dyspozycji mamy szereg ustawień, które można zapisać w jednym z pięciu profili, na których miejsce znajduje się w pamięci myszki. Ilość dostępnych ustawień jest mniejsza niż oferowana przez Mionix i zbliżona do opcji w oprogramowaniu Ozone, przy czym nie bije tak po oczach jak w O3. Z tego poziomu zdefiniujemy makra, działanie każdego z sześciu przycisków, dwa poziomy czułości sensora, akcelerację oraz przyciąganie kątowe. Dodatkowo możemy zdefiniować kolor podświetlenia indywidualnie dla rolki oraz logo, a także sposób iluminacji (ciągła, miganie oraz płynne przejścia barw). Dostosowanie myszki do moich potrzeb zabrało mi zaledwie chwilę i nie sprawiło najmniejszych kłopotów – oprogramowanie jest intuicyjne i przyjazne dla użytkownika.
W trakcie pracy Rival działa bardzo precyzyjnie oraz cicho. Przełączniki klawiszy mają krótki i twardy skok, z przyjemną dla opuszka palców odpowiedzią. Do ucha dociera stonowany i szybki klik, bez plastikowej barwy dźwięku. Deklarowana żywotność mikrostyków to aż 30 milionów klików, choć nie wiadomo czy mowa o przyciskach głównych, każdego z osobna, czy może jest to sumaryczna wartość wszystkich. SteelSeries nie chwali się jednak, który producent dostarczył podzespoły do budowy Rivala. Robiąc krok w tył i patrząc na temat całościowo oznajmiam oględnie, że omawiana tutaj myszka jest zaskakująco wygodna w użyciu. Piszę zaskakująco, bo jej obudowa, choć wyprofilowana, jest daleka od fikuśnie rzeźbionych modeli ultra-ergonomicznych. Gryzoń przeznaczony jest dla osób praworęcznych, a sugerowany sposób jej trzymania to szponek (claw) lub całą dłonią, choć według mnie ten model daje się prowadzić także palcami lub jakąkolwiek inną, pasującą nam techniką - wielkość dłoni oraz ogólne upodobania mają tutaj kluczowe znaczenie. W pierwszym kontakcie, boczne okładziny sprawiają wrażenie agresywnych – mają stosunkowo głęboki i ostry bieżnik, który szybko zacząłem doceniać w efekcie końcowym darząc dużą sympatią. W rezultacie Rival leży w dłoni niezwykle pewnie, zapewniając bardzo responsywną kontrolę. To samo dotyczy rolki, która w moim odczuciu jest absolutnie najlepszą, z jaką dotąd miałem przyjemność obcować. Kółko jest pozornie spartańskie – ponownie zastosowano tutaj agresywny bieżnik oraz płaski profil kółka, co przekłada się w fantastyczne trzymanie pod opuszką palca oraz wyśmienitą odpowiedź skoku. Do dobrych wrażeń dokłada się także jej twardy i krótki klik. Istna ambrozja. Przyciski boczne leżą w zasięgu mojego kciuka, choć przez krótką chwilę potrzebowałem przyzwyczaić się do ich wysokiego położenia.
Miło zaskoczył mnie również precyzyjny i niewybredny sensor. Rival działa prawidłowo nie tylko na wyspecjalizowanej powierzchni, ale również na matowym blacie stołu oraz parszywie taniej, tekstylnej podkładce z wyprzedaży. Na co dzień przełączałem się pomiędzy 1600 a 2600dpi, co idealnie wpasowuje się w moje potrzeby. Podczas zwyczajnej pracy nie zaobserwowałem żadnych problemów z prowadzeniem kursora lub celownika. Akceleracja wsteczna nie występowała nawet podczas nerwowych ruchów dłoni, strzałka po ekranie prowadzi się też bardzo posłusznie po łukach i zawijasach. Szczerze mówiąc, w dzisiejszych czasach nie takie zachowanie myszki nie powinno dziwić - to standard i o ile nie mamy do czynienia z jakimś marketowym wynalazkiem, skuteczność śledzenia nowoczesnych modeli jest zbliżona z punktu widzenia przeciętnego zjadacza gier. Jedyne, czego może brakować to przycisków - odliczając dwa główne oraz przycisk do zmiany czułości, zostajemy z trzema w pełni programowalnymi klikami. Taki wybór zapalonym graczom może okazać się niewystarczający. Komuś takiemu jak ja, Rival wpasowuje się w potrzeby na styk. Myszka biega po podłożu na czterech, niewielkich, teflonowych nóżkach, co w rezultacie stawia mały opór. W omawianej tutaj myszce dostrzegam jedną wadę użytkową, która w tej klasie cenowej nie powinna mieć miejsca – przewód powleczono gumowym, czepliwym kołnierzem, a nie nylonowym oplotem. Nie twierdzę, że żywotność ogona zostanie w rezultacie tego skrócona, ale czasami przewód haczył o krawędź stołu lub inne elementy otoczenia, co mąciło bardzo pozytywne wrażenia użytkowe.
Początkowo SteelSeries DeX otoczyłem warstwą sceptycyzmu - wizja wyłożenia stu złotych za „po prostu podkładkę” wydawała mi się potężną rozrzutnością szczególnie, gdy wzornictwo i opakowanie zdaje się przerastać formę nad treścią. Zdanie zmieniłem w momencie, gdy stópki gryzonia dotknęły chropowatej powierzchni. Ale po kolei. DeX to pierwsza hybrydowa podkładka SteelSeries. Charakteryzuje się silikonową warstwą antypoślizgową oraz powierzchnią roboczą z gęsto plecionym materiałem syntetycznym i wzorem tłoczonym na kształt plastra miodu. Podkładka jest odporna na zalanie – ciecz nie wsiąka w nią, a spływa swobodnie formując duże krople. Ułatwia to zatem czyszczenie powierzchni, a przy okazji chroni podkładkę przed przypadkową powodzią. Krawędzie zostały wykończone termicznie – wątpię, aby z biegiem czasu nastąpiło rozwarstwienie lub strzępienie. DeX sprawia wrażenie długowiecznej podkładki stworzonej do intensywnego użytkowania.
Osoby używające dotąd podkładek tekstylnych – nawet takich przeznaczonych dla graczy, będą zaskoczeni kulturą pracy oferowaną przez DeX.
Myszka po stanięciu na podkładce zaczyna zachowywać się niemal jak deskorolka Martyego McFly. Podkładka jest szalenie szybka, a gryzoń zdaje się po niej biegać z marginalnym tylko oporem. Z pewnością jest to wynikiem zmniejszonej powierzchni styku, na skutek zastosowania tłoczonej powierzchni. Pomimo szybkości i łatwości w prowadzeniu myszki, nie odczułem braku kontroli nad gryzoniem. Osobiście lubię, gdy mysz jest cięższa i wymaga zdecydowanego prowadzenia, pomimo tego szalenie spodobało mi się, gdy mysz zaczęła fruwać. Powierzchnia robocza DeX jest twarda i nie zapewnia bardzo przyjaznego dla nadgarstka podparcia, taka specyfika konstrukcji. Na plus zaliczam fakt, że zastosowany materiał nie powoduje potliwości skóry ani jej podrażnienia nawet po kilku godzinach intensywnej pracy. Zgodnie z przewidywaniami, podkładka kurczowo trzyma się podłoża – szczególnie w przypadku blatów laminowanych lub matowych. Powierzchnie polerowane (lakier, szkło) zachęcają DeX do powolnego dryfowania pod naporem nadgarstka. SteelSeries znakomicie współpracuje z myszkami różnej maści, choć należy mieć na uwadze, że nie każdy sensor może polubić DeXa. Po powierzchni podkładki, oprócz omawianego tutaj Rival, jeździły także myszki z innymi rozwiązaniami czujników: laserowa Ozone Argon, IR LED - Mionix Naos 7000 oraz BlueTrack - Microsoft Comfort Mouse 6000. W żadnym przypadku nie zauważyłem pływania kursora, spadku precyzji czy szybkości. Krótko – DeX zapewnia jednolity i gładki ślizg z zachowaniem dużej precyzji śledzenia.
|