Aby grało się lepiej - TEST SteelSeries Siberia v3 oraz Elite Prism Autor: NimnuL | Data: 08/05/15
| Zestawy słuchawkowe dla graczy – czym tak naprawdę są? Nie będę ukrywał, że nie jestem zwolennikiem konstrukcji tego typu. Według mnie ‘gamingowy’ to eufemizm dla ‘źle grający’. Charakterystyka przerysowana, przebasowana, zamulona i dudniąca, ale za to wyglądająca. Na szczęście nie zawsze tak jest, co dowiódł np. Bitfenix ze swoim modelem Flo. Czy Siberia v3 oraz Siberia Elite Prism mają szansę stanąć z dumnie uniesionym czołem w tym samym szeregu? Są ku temu przesłanki, bo SteelSeries to producent poważnie podchodzący do klienta, oferujący konstrukcje przemyślane, nieprzypadkowe i zdecydowanie nietandetne, czym dawno zyskał sobie powszechne uznanie wśród wymagających graczy. Piszę o tym, bo w masowym zalewie dziadostwa warto wskazywać palcem na produkty dobre. Czy skieruję swój palec na Siberię? Zapraszam. |
|
Liczby na chłodno
Strona producenta: steelseries.com/pl
Siberia v3: steelseries.com/pl/products/audio/steelseries-siberia-v3
Elite Prism: steelseries.com/pl/products/audio/steelseries-siberia-elite-prism
Tradycyjnie recenzję otwieram danymi technicznymi. W przypadku słuchawek, liczby i parametry techniczne mają drugorzędne znaczenie, ale od czegoś trzeba zacząć. Specyfikacja obu modeli prezentuje się interesująco – szczególnie pasmo przenoszenia - to wypisz, wymaluj półka high-end ze świata audio. Trudne do uwierzenia, prawda? Niebawem opowiem Wam ile w tych liczbach jest prawdy, a ile marketingowych fajerwerków.
Oba modele występują w dwóch odmianach kolorystycznych – czarnej oraz białej. Czarny Elite Prism został wyceniony o około 100zł drożej niż jego kolorystyczne przeciwieństwo. Odmian Siberii jest jednak więcej, w przyrodzie występuje model podstawowy – RAW oraz usiana kolorowymi paciorkami v3 Prism, Wersja 3, jak sama logika podpowiada, jest rozwinięciem bardzo lubianej, a wycofywanej z rynku v2, która to ceniona była głównie za świetną jakość dźwięku w kontekście ceny. Nie miałem z nią jednak do czynienia, zatem nie podejmę się omówienia rzeczywistych zmian. Omawiane tutaj słuchawki zbudowano w oparciu o pięćdziesięciomilimetrowe przetworniki, co obecnie staje się już standardem. Czy słusznie, trudno powiedzieć. Teoretycznie większa średnica membrany ma większy potencjał w kwestii ciśnienia akustycznego (czyt. bas!) ale większa masa wymaga lepszej kontroli, co znowu trudniej zrealizować.
Krajobraz
- Siberia v3
(kliknij, aby powiększyć)
Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz – SteelSeries zdaje się dobrze o tym wiedzieć, dlatego też producent zaprojektował opakowania łącząc elegancję i solidność.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Siberia v3 nie sprawiła uroczej niespodzianki w kwestii wyposażenia. Lista zaczyna się i kończy na dwumetrowym przedłużaczu z dwiema wtyczkami Jack 3.5mm. Przewód główny ma długość 1.2m, a na jego końcu znajduje się trójstykowy, prosty Jack 3.5mm.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Siberia v3 to lekka, pełnowymiarowa konstrukcja słuchawek wokół usznych, oparta na sprężystym, bardzo elastycznym, metalowym pałąku oraz sporych muszlach pokrytych sztuczną skórą. Pady zbudowane zostały w oparciu o miękką piankę pamięciową – swoisty standard w tej klasie cenowej. Jednostronny, zamocowany na stałe przewód sygnałowy jest miękki i sprawia wrażenie solidnego, a przy tym jego osnowa nie czepia się ubrania i nie plącze. Poduszki zdają się być zamocowane na stałe – a przynajmniej mnie nie udało się odnaleźć nieinwazyjnego sposobu na ich demontaż. W ogóle dostanie się do wnętrza słuchawek jest nie lada wyzwaniem – prawdopodobnie są tam gdzieś poukrywane zatrzaski i śrubki, których nie udało mi się wytropić. Przewód także nie jest odczepiany. Nigdzie na rynku nie odnalazłem elementów zapasowych do tego modelu. Szkoda, bo Siberia v3 to słuchawki nietanie, a do tego z założenia przeznaczone do intensywnej eksploatacji. Możliwość wymieniania zużytych poduszek czy przewodu jest według mnie cechą pożądaną w tej kategorii słuchawek. Pozostaje mieć zatem nadzieję, że producent zaprojektował sprzęt nieczuły na wieloletnie obcowanie z zapalonym graczem. Obracając Siberię w dłoni nie mam podstaw do kręcenia nosem na jakikolwiek szczegół konstrukcyjny - plastiki użyte do budowy są solidne, nie powiewają taniością lub tym bardziej delikatnością. Pas nagłowny jest miękki oraz zawieszony na metalowych linkach z mechanizmem sprężynującym. Wykończenie elementów oraz ich spasowanie również stoi na właściwym, dla tej klasy sprzętu, poziomie.
Dopracowanie konstrukcji widać również po założeniu słuchawek. Siła docisku do boków głowy jest raczej nieznaczna, co w połączeniu ze stosunkowo niewielką wagą oraz sprawdzonym typem konstrukcji z automatycznie regulowanym pasem ściągającym, składa się na bardzo wysoki komfort użytkowania. Elastyczność konstrukcji zapewnia też bardzo dobre dopasowanie do kształtu głowy. Kilka godzin użytkowania bez przerwy nie spowodowało oznak zmęczenia. Oczywiście należy mieć na uwadze fakt zamkniętej budowy oraz zastosowania syntetycznej skóry, co w zauważalnym stopniu ogranicza wentylację ucha. Jest to jednak cecha typowa dla takich konstrukcji. Przeciętnie prezentuje się jednak pasywna izolacja akustyczna, Siberia tłumi dźwięki w obie strony na poziomie zbliżonym do np. Bitfenix Flo, Creative Aurvana Live!2 lub NuForce HP-800. Od słuchawek przeznaczonych dla graczy oczekuję ciut lepszego rezultatu. Coś za coś jednak, w przeciwnym układzie siła docisku do głowy musiałaby być odpowiednio większa, na czym ucierpiałby ogólny komfort użytkowania.
Chowany we wnętrzu lewej muszli mikrofon zamocowany na elastycznym wyprowadzeniu to znakomity pomysł z punktu widzenia użytkowego. Takie rozwiązanie pozwala na szybkie i pewne ukrycie mikrofonu w słuchawkach na czas jego nieużywania lub transportu słuchawek, jednocześnie wizualnie przemieniając zestaw słuchawkowy w tradycyjnie wyglądające nauszniki. W obudowie lewej słuchawki, tuż przy wyprowadzeniu przewodu, znalazł się przełącznik wyciszający mikrofon – pomysł według mnie taki sobie, ze wskazaniem na ‘słaby’. Osobiście wolę przełącznik zamontowany na pilocie – jest to rozwiązanie wygodniejsze i znacznie szybsze w dostępie. Brakuje mi tutaj również suwaka głośności na przewodzie.
- Siberia Elite Prism
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
W przeciwieństwie do poprzednika, tutaj producent wypchał pudełko po brzegi: dwumetrowy przedłużacz, dwa adaptery, karta dźwiękowa, obrazkowa instrukcja obsługi oraz firmowa naklejka to lista wyposażenia seryjnego.
Niewielka, zewnętrzna karta dźwiękowa nie jest elementem koniecznym do działania Elite Prism, ale stanowi użyteczny dodatek, który pozwala na rozszerzenie możliwości tych słuchawek – o tym jednak za chwilę. Na płaskiej obudowie zainstalowano trzy wyjścia: dwa trzy i pół milimetrowe Jacki oraz mini-USB dedykowane tym konkretnym słuchawkom. Niewielki, biały LED informujący o działaniu karty jest niemal niewidoczny dla użytkownika – znajduje się tuż przy wyprowadzeniu przewodu. Innymi słowy – bez przykrych niespodzianek.
Zastosowany tutaj przewód słuchawkowy to elastyczna, solidna tasiemka, sprawiająca zdecydowanie pozytywne wrażenie.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Siberia Elite Prism to waga ciężka słuchawek – w oku i w dłoni. Są masywne, pancernie zbudowane i sprawiają wrażenie sprzętu do zadań specjalnych. Konstrukcję oparto na grubym, sprężystym stelażu, co zapewnia wysoką stabilność oraz porządny docisk do głowy. Automatycznie regulowany pas, podobnie jak u poprzednika, oparto na metalowej lince z mechanizmem sprężynującym – miła odmiana od delikatnych gumek rodem z seksownej bielizny. Pas pokryto miękkim materiałem z wszytymi poduszeczkami, co skutecznie podnosi komfort użytkowania. Podobnie jak w wyżej opisanej Siberii i tutaj konstrukcja zdaje się być nierozbieralna, co martwi mnie jeszcze bardziej. Mamy przecież tutaj do czynienia ze sprzętem – delikatnie mówiąc - kosztownym, a przeznaczonym do intensywnego użytkowania. Niemożność wymienienia poduszek nie wróży zatem dobrze kwestii długowieczności samych słuchawek. Trwałości materiałów nie mam jednak sposobności zweryfikować, za to ich jakość jest wprost rewelacyjna. Pady są opasłe, bardzo sprężyste i wypełnione gąbką pamięciową. W efekcie znakomicie opinają uszy, zapewniając przy tym rewelacyjną izolację pasywną. Komfort również na tym zyskuje plasując się – ku mojemu zaskoczeniu – na bardzo wysokim poziomie. Nie spodziewałem się tego, bo zwykle ciężkie słuchawki o konstrukcji zamkniętej, z mocnym dociskiem nie są najlepszym przyjacielem głowy – a tu proszę, jest przyjemnie nawet po kilku godzinach użytkowania. Owszem, sporą masę zwyczajnie czuć na karku, a osoby na co dzień obcujące z lekkimi słuchawkami z pewnością będą jęczeć przez kilka dni oswajania się z tym ciężarem.
Jakość użytych do budowy Elite Prism materiałów stoi na najwyższym poziomie – trudno oczekiwać, a tym bardziej wymagać czegoś więcej w tej kwestii. Tworzywa sztuczne nie odbiegają niczym od wysokich modeli wiodących marek ze świata audio. Dokładność wykończenia oraz dopasowania elementów jest również świetna.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Zestaw kolorowych paneli LED pomoże nam urządzić prawdziwą dyskotekę na naszej głowie. Do dyspozycji mamy dwudziestoczterobitową przestrzeń kolorów z palety RGB, każdy znajdzie tu zatem coś dla siebie. Kontrolę nad tymi dodatkami uzyskamy poprzez dodatkowe oprogramowanie. Co więcej, w pokrywę każdej z muszli wkomponowano gumowy pierścień – ten z prawej służy do zmiany głośności, z lewej do wyciszania mikrofonu – co jest jednocześnie sygnalizowane białą diodą na jego końcu. Pokrętła działają cicho i z odpowiednim oporem, ale i tak wolę, gdy te elementy umieszczone są na przewodzie. Podobnie jak u omawianego chwilę wcześniej poprzednika i tutaj mikrofon jest chowany i wyprowadzony na elastycznym pałąku. Ciekawostką jest 3.5mm port audio umieszczony pod prawą słuchawką, a pozwalający na podłączenie (uwaga) innej pary słuchawek. W ten sposób możemy podzielić się dźwiękiem z innymi. Rzecz niezwykle … nieprzydatna, jak sądzę. Ale darowanemu koniowi pod ogon nie zaglądamy, być może ktoś skorzysta. Idziemy dalej.
Chłodna kalkulacja
Muzyka - w ruch, bas – buch.
SteelSeries zagwarantował basowym pasibrzuchom istną ucztę dla ucha. Zapewnił też sporo niezłej zabawy, a także bardzo zaskoczył. Po kolei jednak. Oba modele przeprowadziłem przez proces wygrzewania przez trzy doby. Rezultat? Skromniej wyglądająca Siberia v3 nie jest w stanie oczarować wymagającego słuchacza – i bardzo dobrze, bo przecież to wyspecjalizowany zestaw dla graczy, a nie słuchawki dla melomanów. Za niecałe cztery stówy bez trudu znajdziemy przecież niezłe propozycje z zadufanego świata audio. SteelSeries zapewnia za to przemysłową ilość rozrywki osobom lubującym się w mocnym tąpnięciu. Charakterystyka brzmienia została ewidentnie wysterowana pod gry i filmy. Bas schodzi bardzo nisko z dużym impetem, pozostając przy tym pod wyraźną kontrolą. Brzmienie charakteryzuje się często spotykaną ‘fałką’ z nieco cofniętą średnicą. Jest jednak przyjemne w odbiorze i nie trąca sztuczną barwą lub tandetnym przesterowaniem w górnych lub dolnych rejestrach. To też maniera nieźle sprawdzająca się w niektórych gatunkach muzycznych, głównie filmowej, elektronicznej, cięższym graniu rockowym lub dynamicznych utworach symfonicznych.
Zaskakująco przyzwoicie prezentuje się scena, w której panuje sporo powietrza, co w basowej charakterystyce nie jest często spotykane. Stereofonia jest precyzyjna, a źródła pozorne dźwięku charakteryzują się przyzwoitą, jak na zestaw komputerowy, trójwymiarowością i separacją. W grach jest tylko lepiej. Precyzja reprodukcji dźwięku jest wystarczająca, aby przekazać scenę z dokładnością ułatwiającą granie. Mikrodetale zakurzonego świata Metro 2033 wciągają za uszy na scenę rozgrywającą się przed naszymi oczami. Dialogi z Kane & Lynch przekazywane są w sposób naturalny, z wyczuwalną kierunkowością, a dźwięk eksplozji oraz wystrzału broni w Half-Life 2 wbija w fotel. Oczywiście nie gorzej prezentuje się efekciarska muzyka z NFS. To właśnie w świecie gier, Syberia v3 pokazuje pazury i wprawia mnie w dobry nastrój. Podczas seansu filmowego nastawionego na sceny akcji jest równie dobrze.
Słowo na temat samego mikrofonu - jest i rejestruje dźwięk. Osobiście spodziewałem się nieco lepszej jakości nagrania, brzmienie jest ciut spłaszczone i brzmi trochę jakby z oddali. Jest jednak czysto, bez wyłapywania zbędnych śmieci z zatłoczonego otoczenia. Spełnia zatem swoją rolę w sposób przynajmniej poprawny.
Zanim opowiem Wam o samych Elite Prism, napiszę kilka słów o oprogramowaniu.
Plik instalacyjny SteelSeries Engine 3 w obecnej wersji 3.3.6.1 waży 64MB, w folderze po zagnieżdżeniu się w systemie Windows 7 64b zabiera 128MB przestrzeni dyskowej, a programik działający w tle pochłania około 13MB. Nieco więcej dzieje się w zasobach, gdy postanowimy odpalić główne okno programu wraz z konfiguracją.
(kliknij, aby powiększyć)
Pierwsze podłączenie Elite Prism do karty dźwiękowej zaowocowało komunikatem dotyczącym krytycznej aktualizacji samego firmware'u słuchawek. Takie czasy nastały, że słuchawki wymagają połączenia z Internetem oraz rozwijania wewnętrznego oprogramowania. Aktualizacja zabrała krótką chwilę, przebiegła w pełni automatycznie i zakończyła się sukcesem.
W tym miejscu warto nadmienić, że nie jest to dedykowane oprogramowanie do tych konkretnie słuchawek, a soft służący do obsługi wszystkich produktów SteelSeries. Programik z pozoru prosty, ale w praktyce pozwalający na spore manewry konfiguracyjne, co w ładny sposób pokazuje animacja: steelseries.com/pl/engine/
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Aby skorzystać ze wszystkich możliwości Elite Prism, należy podłączyć je do portu USB, a nie wyjścia słuchawkowego. Gdy to uczynimy, możemy przejść do zabawy ustawieniami, która sprowadza się do korektora dźwięku z jedenastoma gotowymi profilami, opcjami mikrofonu oraz kontrolą podświetlenia bocznych muszli. Dodatkowo dołączona do zestawu karta dźwiękowa obsługuje technologie Dolby Headphone oraz ProLogic IIx, z których można skorzystać na życzenie. Ta pierwsza symuluje dźwięk przestrzenny z sygnału stereo, druga opcja emuluje 7.1 z wejściowego 5.1. Mi osobiście uzyskany w ten sposób efekt nie przypadł do gustu. Zmiana w dźwięku jest istotna, można to odebrać jako zmianę głębi i rozlokowania źródeł dźwięku, jednak jest to efekt bardzo sztuczny i traktuję go jako ciekawostkę, której więcej nie uruchomię. SteelSeries Engine 3 pozwala nie tylko na jednoczesną obsługę wielu urządzeń tego samego producenta, ale też na komunikację pomiędzy sprzętem. Dla przykładu – jeśli myszką wykonamy zbliżenie np. celownikiem optycznym w grze, to dźwięk w słuchawkach zmieni się, mając na celu wychwycenie np. pobliskich kroków przeciwnika. Tak przynajmniej zapewnia producent. Nie miałem sposobności przetestowania tego elementu. Sama karta dźwiękowa zapewnia neutralną charakterystykę brzmienia oraz dobrą jakość, wzmocnienie i dynamikę. Według mnie rezultat jest podobny do tego, co można uzyskać przy pomocy zintegrowanej karty dźwiękowej – czyli bez szału, ale na co dzień wystarczy. Zaletą jest możliwość jednoczesnego podłączenia dodatkowego urządzenia pod gniazda 3.5mm, które pozostają aktywne w trakcie odtwarzania dźwięku przez USB.
To tyle jeśli chodzi o otoczkę, a jak przedstawia się sedno sprawy? Siberia Elite Prism już samym wyglądem skłania do wyciągania pochopnych wniosków, obiecując dźwięk ciężki, opasły, mocno wręcz przesadzony i przerysowany. W końcu model ten wygląda niczym Beatsy na sterydach. A tu niespodzianka. Dźwięk jest bardzo spokojny, zrównoważony, lekki i zaskakująco jasny z wyczuwalną dojrzałością. I to wszystko od producenta specjalizującego się w sprzęcie dla graczy. Świat stanął na głowie. Dziwi mnie zatem, że SteelSeries zdecydował się wyskalować charakterystykę bardziej w kierunku muzyki aniżeli cyfrowej rozrywki. Nie tego przecież oczekują potencjalni odbiorcy tego modelu. Bas jest tutaj pożądany jak nigdzie indziej. Dźwięk ma eksplodować z taką siłą, by po skończonej rozgrywce zamiast głowy był dymiący kikut. W zamian tego słuchawki pieszczą słuchacza w sposób niemalże wyszukany, biorąc pod uwagę, że mamy tutaj do czynienia z zestawem gamingowym. Elite Prism kapitalnie reprodukują stereofonię oraz scenę dźwiękową. Źródła pozorne rozlokowane są w sposób czytelny, trójwymiarowy z głębią, której nie powstydziłyby się modele o konstrukcji otwartej z podobnej półki cenowej.
W przekazie jest bardzo dużo detali oraz rozpiętości tonalnej, jednak dynamika podana jest w sposób co najmniej oszczędny w rezultacie pozostawiając mnie z niezaspokojonym apetytem na rozrywkę. Nie zrozumcie mnie źle, gdyby to były słuchawki przeznaczone do muzyki, nie kręciłbym nosem. Lubię jasne granie, przestrzeń, detale i naturalne brzmienie. Ale od słuchawek rozrywkowych oczekuję takiego też grania. W grach i filmach brakuje ognia, mocy, mięsa. Owszem, bas potrafi zejść nisko i z werwą, dialogi są bardzo naturalne i czyste, a góra nie męczy i jest przejrzysta. Jeśli trzeba, eksplozja wybrzmi w uszach w sposób dobitny, ale nie wielki. Nie oszołomi. Nie zaskoczy. Odgłosy broni są bardzo dobrze odtworzone, a dźwięki otoczenia wprowadzane do uszu z dużą precyzją. Technicznie jest zatem bardzo przyzwoicie, nawet jak na tę klasę cenową. Jest to charakterystyka stosunkowo uniwersalna, raczej ze wskazaniem na odsłuch muzyki, gier i filmów – w tej kolejności.
Bardzo dobrze przedstawia się wynik uzyskany przez mikrofon. Pomocne są tutaj opcje dostępne w oprogramowaniu. Rejestrowany dźwięk jest naturalny, czysty i bardzo wyraźny. Jest to najlepszy rezultat z jakim się dotąd spotkałem.
(kliknij, aby zobaczyć pełny ranking)
Oba modele dodałem do mojego bardzo osobistego i jeszcze bardziej subiektywnego rankingu. Pokazuje on przydatność różnych modeli w poszczególnych zadaniach. Modele słuchawek uszeregowałem w kolejności od najtańszych do najdroższych w prawą stronę. Na ocenę końcową wpłynęły przede wszystkim moje ogólne upodobania (szczegółowe, przestrzenne granie) i wrażenia z odsłuchu muzyki, jaką słucham na co dzień. Pod uwagę biorę nie tylko aspekty czysto techniczne, ale również dawkę zabawy dostarczoną przez słuchawki, również w kontekście ich ceny, przeznaczenia oraz komfortu.
Efekt mrożący krew w żyłach?
Zdecydowanie tak. Ale w obu przypadkach z dwóch całkowicie różnych powodów.
Oba omawiane tutaj modele zaprojektowane zostały z myślą o grach i dla graczy. Nie przekreśliło to jednak zastosowania ich na szerszym polu – wliczając w to filmy oraz muzykę. Pomimo, że oba modele wyszły ze stajni tego samego producenta, prezentują diametralnie odmienną szkołę brzmienia. Siberia v3 zapewnia czubate wywrotki rozrywki w postaci dobrze kontrolowanego basu, co wybornie sprawdza się w cyfrowej rozgrywce oraz filmach, ale przyklęka w muzyce, szczególnie w uszach wymagającego użytkownika. Elite Prism prezentuje dźwięk bardzo dobrze oszlifowany, technicznie poprawny, zrównoważony, ale oszczędny i pozostawiający niedosyt w kwestii ogólnie pojętej zabawy. Jest to charakterystyka uniwersalna bardzo przyzwoicie sprawdzająca się na polu muzycznym, ale czy tego właśnie oczekuje potencjalny nabywca? Model v3 polecę z czystym sumieniem, bo za dość rozsądną kwotę dostaniecie produkt bardzo dopracowany, wygodny i doskonale sprawdzający się tam, gdzie powinny. Elite Prism to natomiast słuchawki-zagadka. Uczciwie brzmiące, solidne i ciekawie wyglądające, za co w efekcie SteelSeries każe słono zapłacić. Nie jest to zakup optymalny, ale z pewnością nietuzinkowy. Decyzję pozostawiam Wam.
|