Test NuForce HP-800: słuchawki z efektem wow Autor: NimnuL | Data: 30/07/13
|
|
Warstwa użytkowa
Rozpocznę od kwestii użytkowej, a dokładnie od komfortu noszenia, bo nawet najlepszy dźwięk na nic się zda, jeśli nie będzie można się na nim skupić.
HP-800 są modelem pełnowymiarowym, ale nie wokół usznym w sensie rozumianym przez np. Sennheiser z serii HD5xx lub HD6x0, które to zmieszczą w sobie każdy rozmiar uszu. A to oznacza, że poduszki mogą nieznacznie dociskać krawędzie małżowin, szczególnie tych większych. Moje zmieściły się na styk. Zewnętrzna średnica poduszek wynosi około 10,5cm, wewnętrzna to 4,7cm, a głębokość około 2,3cm. Miękkość gąbek jest świetnie dobrana, podobnie zresztą jak siła docisku do głowy. Zasięgnąłem także opinii kilku innych osób, które potwierdziły całkowity brak dyskomfortu związany z niewłaściwym naciskiem jak również jakimkolwiek niedopasowaniem. Noszenie okularów, nawet tych z grubymi oprawkami czy kolczyków nie ma w rezultacie żadnego znaczenia.
W praktyce nie odczuwałem żadnego dyskomfortu nawet po 4 godzinach używania ich bez przerwy – krótko po ich założeniu stają się przeźroczyste dla słuchacza. Jedyną uwagę mogę zaadresować do nacisku samoregulującego się pasa - zastosowana guma czy sprężyna ma według mnie ciut zbyt duży naciąg. Nie powoduje to ucisku, jednak jest to coś, co się w pierwszej chwili zauważa, choć szybko o tym zapomina.
Nie miałem też istotnych problemów z wentylacją ucha. Przypominam, że mamy sezon letni, dużych upałów jeszcze nie ma, ale jest już ciepło. Owszem, pod tym względem daleko jest do doznań ze słuchawek o konstrukcji otwartej, ale jak na model zamknięty jest naprawdę nieźle. Należy jednak brać pod uwagę, że powierzchnia styku poduszek z naszą skórą jest dość spora, zatem uczucie powierzchniowego zawilgocenia z czasem się pojawi. Każdy jednak będzie reagował inaczej.
HP-800 oferują raczej przeciętną izolację akustyczną z i do słuchacza - większość modeli z jakimi się dotąd spotkałem lepiej tłumiła dźwięk. A szkoda, bo dobra izolacja szumu otoczenia jest często bodźcem do wyboru właśnie słuchawek zamkniętych. Cóż, coś za coś - wyższy komfort spowodowany niedużym dociskiem do głowy musiał odbić się na gorszej izolacji. Do słuchania w głośnym otoczeniu te słuchawki nie sprawdzą sie zatem najlepiej.
Trudno przyznać, że coś jest idealne, bo przecież wydaje się, że zawsze da się coś poprawić, zrobić inaczej, lepiej. I tym razem nie jest inaczej. Trzymając jednak te słuchawki w dłoni nie udało mi się doszukać jakichkolwiek konstrukcyjnych wad, a w moje oczekiwania, wymagania i gust wpasowują się jakby były szyte na miarę. Jest tylko jeden szkopuł – waga, wynosząca aż 320g bez przewodu. Z jednej strony być może jest to właściwość konstrukcji – zgaduję, że uzyskanie tak dużej sztywności i solidności budowy nie pozwoliło na obniżenie masy. Zwykle producenci starają się jednak utrzymywać wagę swoich pełnowymiarowych słuchawek znacznie poniżej 300g, zwykle są to okolice 250g (np. HD380Pro lub HD555), i tylko bardzo nieliczne modele dobijają w okolice 300g (np. Beyerdynamic DT 770 Pro oraz Audio-Technica ATH-A700X). Te kilkadziesiąt gramów różnicy zwyczajnie czuć na głowie. Nie ma oczywiście dramatu, ale jestem przyzwyczajony do słuchawek, które ważą 240g i po pierwszej godzinie używania HP-800 moja szyja była ciut zmęczona. Kolejne dni odsłuchu przyniosły przyzwyczajenie, jak ze wszystkim zresztą, i w sumie aktualnie już tego ciężaru na głowie nie odczuwam.
(kliknij, aby powiększyć)
OK, dość paplaniny o drobiazgach. Jaki dźwięk wydobywa się z HP-800? NuForce wypowiada się o nich jako o studyjnych monitorach, sprzęcie audiofilskim. Na „filach” się nie znam, natomiast uważam, że producent się trochę przestrzelił i zagalopował. Ale po kolei.
Słuchawki podpinałem do różnego sprzętu, zaczynając od gołego iPod Nano 4G, poprzez zestaw wzmacniacza słuchawkowego FiiO E9i i iPod Nano 4G (po wejściu dok oraz liniowym) i wbudowaną w Dell Latitude E5430 oraz IBM T43 kartę dźwiękową (bezpośrednio i przez FiiO E9i), a na zestawie Denon AVR-1906 + Denon DVD-1920 skończywszy. Pliki dźwiękowe to MP3@320kbps, FLAC, AAC oraz CD Audio.
Zawsze dotąd, podczas pisania recenzji omawiane słuchawki miałem na uszach i przełączając się co chwilę pomiędzy różnymi utworami notowałem wnioski. Nie tym razem jednak. Tym razem nie potrafiłem zmusić się do przerwania utworu w jego połowie i przeskoczenia na inny. Często pozwalałem nawet by zaczął się kolejny kawałek, co poważnie wydłużyło proces pisania niniejszego tekstu, ale też przedłużyło moją przyjemność i radość z tej czynności. A radości nie było końca. Co utwór to miłe zaskoczenie. Co gatunek to nowe doznania.
Ogromne znaczenie w mojej przygodzie z NuForce miało to, od jakiego utworu rozpocząłem odsłuch. Na pierwszy rzut poszedł „Blood of the Titan” zagrany przez Two Steps From Hell na płycie „Solaris”. Wbiło mnie w fotel. Przeskoczyłem na „Killing Spree” i wsiąkłem w oparcie jeszcze głębiej, a „False King” z płyty Invincible tej samej grupy dokończyło dzieła. Fantastycznie brzmiące cięższe wstawki w akompaniamencie orkiestry filharmonii oraz chóru zabrzmiały wprost niesamowicie. NuForce HP-800 jest w stanie wpompować w uszy sporą ilość ciśnienia akustycznego - będzie to dźwięk bardzo szybki, świetnie kontrolowany i zaskakująco precyzyjny. HP-800 okazały się niesłychanie dynamiczne, przekraczając moje oczekiwania. Tego co słychać nie opiszą żadne liczby ani słowa. Spróbuję jedynie nakreślić w czym tkwi piękno. Otóż NuForce oferują tak duży zakres dynamiki, że pozwalają przy tym samym poziomie głośności delektować się bardzo cichymi otarciami smyczka o struny skrzypiec, by sekundę później wpompować w nasze uszy potężne uderzenie bębna przy akompaniamencie całej orkiestry. Wrażenie jest bardzo realistyczne i na długo przykleja uśmiech na twarz.
Jeśli jednak szukacie słuchawek naturalnych, szukajcie gdzie indziej. Producent co prawda informuje w swoich notkach, że HP-800 mają płaską, naturalnie brzmiącą charakterystykę, ale praktyka pokazuje co innego, co w sumie mi odpowiada. HP-800 grają dźwiękiem rozrywkowym, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, a jego charakterystyka jest dość unikalna jak na dzisiejsze czasy. Otóż w ostatnim czasie producenci wprowadzili na rynek sporo modeli, które zalewają słuchacza dźwiękiem, którego według mnie zwyczajnie nie sposób słuchać. W tej kwestii zdaje się specjalizować popularny wśród młodzieży Beats, który wpasowuje się w popkulturę nie tylko wyglądem ale i dźwiękiem. W omawianych tutaj NuForce tony niskie są uwydatnione w bardzo kontrolowany sposób, nawet na chwilę nie przekraczając zdrowego rozsądku. Dźwięk jest bardzo szybki, krótki i głęboki. Nawet mi – miłośnikowi jasnego grania – taka charakterystyka bardzo przypadła do gustu. Bas jednym razem potrafi być delikatny i stanowić tło w spokojnych partiach, by w innych rzucić się na nasze uszy. Czasami jest on jednak ciut częściej obecny niż bym sobie tego życzył.
HP-800 lubią naturalnie grające źródła – to dotyczy zarówno odtwarzaczy jak i samej muzyki. Wszelkiego rodzaju systemy podbicia niskich tonów i zabawy z korektorem dźwięku sugeruję zostawić w spokoju. Dla przykładu podam, że ciemny iAudio F1 sprawił, że dźwięk spruł się i rozlazł jak sparciałe prześcieradło - ilość tonów niskich kilkukrotnie przekroczyła moją tolerancję, natomiast górne rejestry gdzieś się wygubiły. Gdy dobrze dobierzemy źródło, zostaniemy wynagrodzeni. NuForce łatwo jest wysterować, nie wymagają użycia wzmacniacza słuchawkowego, choć bardzo się z nim lubią. Nie ma problemu z napędzeniem tych słuchawek nawet na odtwarzaczu przenośnym, choć konstrukcyjnie to słuchawki raczej do użytku domowego. Dla przykładu podam, że w moim przypadku, poziom głośności dla ciągłego słuchania na iPod Nano 4G oscylował w przedziale 50-70%, a 80% uważam za moją górną tolerancję dla dłuższych odsłuchów. Jest więc spory zapas nawet dla osób lubiących się ogłuszyć. Co więcej, słuchawki te brzmią bardzo fajnie nawet gdy grają cicho, co nie jest sprawą tak oczywistą jak się może wydawać. Dźwięk nie utraci wigoru, bas nie zaniknie, a kobiecy głos nadal będzie przyjemnie wibrował.
NuForce nie zapomina jednak o pozostałych partiach dźwięku. Średnica jest bardzo szczegółowa i fajnie oddaje głos, który nie jest natarczywy, a fajnie zrównoważony. Górze też niczego nie brakuje – jest bardzo dźwięczna, przyjemnie naznaczona i absolutnie nie męcząca. W ogólnym rozrachunku jest tu równowaga i przejrzystość brzmienia, nie czuć walki o dominację. Początkowo miałem spore obawy, że uwydatnienie tonów niskich odbije się niekorzystnie na reszcie pasma oraz na ilości detali. Okazało się, że i tutaj nie mogę im niczego zarzucić. Detalami można się wprost zachłysnąć, NuForce nas nimi zalewa. Dźwięk jest bardzo precyzyjny i muzykalny, są to jedne z najprzyjemniej grających słuchawek z jakimi miałem dotąd do czynienia i wypadają znacznie lepiej niż np. ciut droższe i powszechnie cenione Beyerdynamic DT770Pro. Jak dotąd równie pozytywne wrażenie wywarły na mnie Sennheiser HD380Pro, które jednak nie były aż tak wygodne jak HP-800. NuForce grają dźwiękiem finezyjnym i znacząco utrudniły mi odnalezienie jego słabych punktów. Charakterystyka dźwieku oferowana przez HP-800 pozwoliła mi na kręcenie nosem jedynie podczas odsłuchu tylko nielicznych utworów i gatunków muzycznych. Głos Norah Jones na płycie New York City - The Peter Malick Group nie zabrzmiał tak żwawo i naturalnie jak tego oczekiwałem, a elementy perkusyjne były nieco zbyt nachalne jak na mój gust i z czasem stawały sie męczące. Podobne wrażenie miałem słuchając np. „Hey Ahab” wykonanego przez Elton John i Leon Russell. Annie Netrebko trochę brakowało życia podczas wykonywania „Heia, in den Bergen”, a skrzypce Nigela Kennedyego zdawały się ciut odległe. Niektóre partie smyczkowe w utworach klasycznych i symfonicznych brzmiały zbyt ciemno jak na mój gust, a fortepianowi pod palcami Rafała Blechacza brakowało werwy i przejrzystości. Ale tu przemawiają już moje upodobania do jasnego grania, lubię gdy góra delikatnie podgryza ucho. Ogólnie jednak NuForce bronił się bardzo dzielnie, nawet w utworach, które często kładły konkurencję. „Attaboy” z płyty The Goat Rodeo Sessions zabrzmiał wyśmienicie i bardzo precyzyjnie, a kontrabas przyjemnie wypełniał scenę swoją melodyjnością. Cięższy bęben w „Crucify” (Tori Amos) był kapitalnie kontrolowany i nie przyćmił sceny. Elektroniczny bas w „Collar Stays On” (Massive Attack) nie rozlał się nawet na moment. Harmonijka i gitara akustyczna Johna Hammonda brzmiała jak na żywo, a saksofon Jana Garbarka i Stana Getza urzekały. Japoński bęben zespołu Yamato zabrzmiał tak jak go pamiętam z występu na żywo. To tylko niektóre przykłady pokazujące, że NuForce to twardy zawodnik.
Moje dotychczasowe doświadczenia ze słuchawkami zamkniętymi wskazywały na dość wąską scenę oferowaną przez te konstrukcje. Tym razem jest nieco inaczej. Nadal nie można mówić o otwartości znanej np. z Sennheiser HD55x, jednak jest tu bardzo przyzwoicie. Koncert nie rozgrywa sie tuż przy uszach lub milimetry od twarzy. W rzeczywistości dźwięk jest fajnie rozlokowany i ma wystarczająco dużo powietrza by umożliwić nam odszukanie źródeł pozornych. Separacji instrumentów także niczego nie zarzucę. Jest tu trójwymiarowość, której często brakuje w słuchawkach zamkniętych, a nawet półotwartych.
Postanowiłem sobie na stworzenie matrycy obrazującej to, jak różne modele słuchawek radzą sobie w różnych zastosowaniach. W tym miejscu zaznaczam, że są to moje osobiste odczucia bazujące na guście i wymaganiach. Zaznaczam też, że nie jest to ocena samej tylko jakości dźwięku, ale ogólnych wrażeń z odsłuchu i oceny przydatności w poszczególnych zastosowaniach.
(kliknij, aby powiększyć)
Praktyka pokazała, że NuForce HP-800 nie są słuchawkami w pełni uniwersalnymi, ale takich ze świecą szukać, przynajmniej w tej klasie cenowej. Czarują one jednak na polu gier i filmów, szczególnie tych, w których mocny dźwięk odgrywa bardzo istotną rolę. Jeśli chodzi o muzykę to ze względu na ciepły i szalenie dynamiczny dźwięk, kapitalnie sprawdzają się wszędzie tam, gdzie dynamika i bas powinny rozwinąć skrzydła. HD-800 zioną ogniem w mocnym graniu - wybornie zabrzmiał więc Rammstein, AC/DC i Marilyn Manson. Kapitalnie słuchało się Daft Punk oraz Hansa Zimmera. Werwy nie brakło również w muzyce z gatunku country, pop i rock and roll. HP-800 okazały się tylko nieco słabsze na polu muzyki symfonicznej oraz niektórych utworach klasycznych, operze, a capella oraz jazz i soul. Ale to wszystko zależało też od nagrania i utworu. Czasami brakuje tutaj tego, co oferuje np. Sennheiser HD555, które prywatnie używam, a które kapitalnie sprawują się w muzyce klasycznej, operowej, symfonicznej i wszędzie tam, gdzie ogromna przestrzeń i jasne, precyzyjne granie są kluczowe. W moim przypadku, HP-800 stanowią fajne uzupełnienie i równowagę dla Sennheiser HD555.
Ujmując jednak sprawę ogólnie, praktycznie wszystko co wrzuci się NuForce na ruszt, da się słuchać z niekłamaną przyjemnością.
Dla miłośników wykresów, oto jak przedstawiają się pomiary tych słuchawek: innerfidelity.com/images/NuForceHP800.pdf
|