TEST: Creative Fatal1ty 2020 - myszka idealna?! Autor: Spieq | Data: 05/09/07
|
|
Sterowniki: ver. 1.10.06
Konkretnie Creative Fatal1ty Professional Laser Mouse, ver. 1.10.06. Jako wieloletni zadowolony użytkownik Sound Blastera Live! i "miłośnik" oficjalnych sterowników do niego (choć nie demonizujmy, u mnie karta bez problemu działa na firmowych) z dużymi obawami przystąpiłem do instalacji driverów dla 2020. Proces ten przebiegł bez żadnych problemów, myszka wykrywana jest przez system jako Creative Fatal1ty Professional Laser Mouse. Z wyglądu panel przypomina ten użyty w SB X-Fi, czyli jest brzydki i mało czytelny:
Dodanie ramek rodem z nieudanego theme'a dla XP nie jest w stanie ukryć dość skromnych możliwości sterowników. Możemy, po pierwsze, utworzyć profil dla danej gry:
Dobrze, że to w ogóle istnieje, gdyż chociażby w Quake'u 4 używam ustawień innych od domyślnych. Pozostałe funkcje to w zasadzie niezbędny standard:
Przypisanie funkcji dla określonego klawisza
Takie możliwości ustawień dają nam sterowniki
Szybkość działania rolki z przydatnym testem
Rozdzielczość ustawimy też programowo (plus możliwość przetestowania)
Czasy reakcji - nie trzeba uciekać się do zewnętrznych aplikacji
Wszystkie zrzuty ekranu ukazują jedno - skromne możliwości. W porównaniu ze sterownikami Razera te wypadają blado. Choć być może mają nad nimi niemałą przewagę: są całkowicie stabilne, nie doszło do żadnych ekscesów podczas użytkowania Fatal1ty 2020. Ustawienie czasu reakcji to miły dodatek, tym przyjemniejszy, iż obywa się bez potrzeby restartowania systemu. Jeśli ktoś nie chce ryzykować awarii portów USB (choć o czymś takim jeszcze nie słyszałem), może poprzestać na najniższych ustawieniach. Warta odnotowania jest także możliwość przypisania makr dla klawiszy:
Sterowniki dość proste i skromne, ale jak widać - kryją w sobie podstawowe możliwości, wzbogacone ponadto o podstawowe profilowanie i przypisywanie makr. Z czasem przestaje nawet irytować design sterowników. Nie będę ukrywać - w zasadzie nic w nich nie brakuje (dla mnie osobiście!). Obyło się bez szaleństw, ale może właśnie w tym metoda...?
|