Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Test słuchawek Everglide S-500 - Hełmofon dla graczy
    

 

Test słuchawek Everglide S-500 - Hełmofon dla graczy


 Autor: NimnuL | Data: 12/04/07

Test słuchawek Everglide S-500 - Hełmofon dla graczyFirma Everglide już od dawna znana jest z produktów tworzonych z myślą o zapalonych graczach, także profesjonalnych. Wśród bardzo cenionych podkładek pod myszki w ofercie tej firmy znajdują się również klawiatury, myszki oraz słuchawki. Redakcyjny spieq zajął się już jednym modelem myszki tego producenta. Słuchawki S-500 Professional Gaming Headphones, bo tak brzmi pełna ich nazwa, to jedyny model znajdujący się w aktualnej ofercie Everglide. Przekonajmy się czy nazwa produktu ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zapraszam.

Od strony wizualnej

Przy pierwszym kontakcie słuchawki Everglide zaprezentowały się bardzo niepozornie, wręcz poczułem wyraźne rozczarowanie.


(kliknij, aby powiększyć)

Karton w którym dostarczono S-500 wygląda wyjątkowo zwyczajnie i prosto, a skromna szata graficzna jedynie potęguje ten efekt. W skład wyposażenia wchodzi worek do przechowywania zestawu oraz prosty mikrofon zintegrowany z klipsem. Sakiewka ochronna wykonana jest z materiału bliźniaczo podobnego do agrowłókniny, czyli także nie prezentuje się okazale. Słowem jest nie tylko skromnie ale, co tu dużo ukrywać, trąca sprzętem rodem z hipermarketu.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Wygląd S-500 nie sprawi, że zmienimy zdanie wyrobione chwilę wcześniej. Przynajmniej nie od razu. Design słuchawek jest co najmniej toporny. Nauszniki są pokaźnej wielkości przypominając wyposażenie czołgisty. Z drugiej jednak strony podobne wzornictwo stosuje w niektórych swoich modelach bardzo ceniona firma Beyerdynamic, choćby model DT770 jest bardzo podobny do produktu Everglide.


(kliknij, aby powiększyć)

Na rynku występują dwie wersje kolorystyczne. Z widocznymi na zdjęciach czarnymi pokrywami nauszników oraz z białymi. Na pudełku został także wymieniony kolor pomarańczowy, jednakże producent na swojej stronie milczy na jego temat.

Słuchawki w całości zostały wykonane z tworzywa sztucznego. Wspomniane wyżej pokrywy muszli wytworzone są z polerowanego na wysoki połysk plastiku. Na nim naniesiono duże logo producenta, które w moim odczuciu prezentujące się nieco efekciarsko. Srebrne elementy to natomiast materiał o matowej fakturze. Wygląd S-500 może być nieco mylący, jednakże jakości wykonania oraz użytym materiałom nie można niczego złego zarzucić. Konstrukcja jest też bardzo solidna. Nic tutaj nie trzeszczy, nie ma również niepokojących luzów.


(kliknij, aby powiększyć)

Globalnie rzecz ujmując stylistyka okazuje się być ciekawa i przyciąga wzrok co z pewnością można zaliczyć na plus. W końcu każdy sposób lansowania się - szczególnie na LAN Party - jest dobry.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Pałąk w całości pokryto cieniutkim skajem lub innym materiałem skóropodobnym. Wewnętrzna część pałąka wyściełana jest dodatkowo miękką gąbką zapewniającą dobry rozkład masy i trzymanie na głowie. Sztuczną skórą obłożono również muszle słuchawkowe. Gąbki są miękkie i grube zarazem. Ich kształt jest profilowany tak aby dokładnie dopasowywał się do uszu. Budowa muszli została pomyślana w ten sposób aby małżowiny uszne weszły do wnętrza wyprofilowanego otworu w gąbkach (konstrukcja wokółuszna). Taka budowa zapewnia bardzo dobrą izolację akustyczną i duży komfort.


(kliknij, aby powiększyć)

Wielkość pałąka można regulować w dużym zakresie. Aby dopasować słuchawki do mojej głowy należało powiększyć pałąk o trzy kreski (z 10 dostępnych co przekłada się na 4cm). Zatem S-500 będą wygodnie leżeć zarówno na głowie dziecka jak i osoby dorosłej.

Dodatkowo same muszle słuchawkowe dopasowują się w dwóch płaszczyznach (góra/dół i na boki), co pozwala na idealne ułożenie słuchawek na każdej głowie. Nawet noszenie okularów nie będzie stanowiło jakichkolwiek problemów. Docisk słuchawek do głowy jest wyraźny, lecz nie przeszkadza w jakimkolwiek stopniu. Rozkład masy jest natomiast bardzo równomierny.


(kliknij, aby powiększyć)

Dołączony do zestawu niewielki mikrofon łączy się z komputerem za pośrednictwem cienkiego przewodu o długości około 2 metrów. Główka została osłonięta grubą gąbką, co skutecznie chroni sprzęt przed zanieczyszczeniem. Everglide odszedł od typowej konstrukcji słuchawek komputerowych przez co mikrofon nie został zintegrowany ze słuchawkami na stałe lecz jest całkowicie samodzielny, zaczepiany na klipsie.

Z jednej strony takie rozwiązanie niesie ze sobą istotną zaletę. Słuchawki są dzięki temu bardziej uniwersalne, mikrofon nie będzie przeszkadzał gdy nie będziemy go używać. Z drugiej jednak strony mikrofon na pałąku wychodzący bezpośrednio ze słuchawek jest wyraźnie wygodniejszy w użyciu. Producent mógł zatem pójść na kompromis i albo dołączyć do kompletu stojak albo doczepiany pałąk do słuchawek. Pomimo tego opowiadam się za rozwiązaniem jakie zastosował w tym wypadku Everglide. Jakość rejestracji dźwięku oraz czułość mikrofonu stoi na typowym poziomie w swojej klasie. W pełni wystarcza to do rozmów VoIP oraz komunikacji w grze. Dźwięk jest poprawnie rejestrowany nawet z odległości blisko pół metra, choć najlepiej gdy zaczepiony będzie w okolicy klatki piersiowej. Swoje zadanie spełnia więc w stu procentach.



Specyfikacja

Przed dokładniejszą analizą prezentowanych tutaj słuchawek proponuję przyjrzeć się ich opisowi technicznemu. Co prawda liczby niewiele powiedzą nam o tym jakim dźwiękiem zostaniemy zaszczyceni, niemniej jednak do wstępnej oceny sprzętu powinno to wystarczyć. Deklarowane przez producenta pasmo przenoszenia jest bardzo standardowe (nawet najtańsze pchełki opisywane są takimi samymi liczbami), a bez podanej wartości tłumienia liczby te tracą walory informacyjne. Oczywiście można przypuszczać, ze chodzi tu o ogólnie przyjęte -3dB, jednak to tylko domysły. Biocelulozowa membrana zastosowana w S-500 to popularny materiał używany nawet w słuchawkach wyższej klasy. Można więc oczekiwać niezłych efektów. Zamknięta konstrukcja słuchawek powinna natomiast zapewnić dobrą izolację akustyczną, a nieco ponad 100dB wystarczającą głośność. Nominalna impedancja na poziomie 16ohm jest czymś niezwykłym w świecie pełno wymiarowych słuchawek i jednoznacznie wskazuje na to, iż konstrukcja ta przeznaczona jest do słabszych źródeł dźwięku takich jak karty dźwiękowe, miniwieże lub sprzęt przenośny. Waga ponad 360g to sporo nawet jak na duże słuchawki zamknięte. Wstępny rekonesans nie wykazał cech szczególnie wyróżniających słuchawki Everglide. Jednak to tylko liczby. Porozmawiajmy zatem o efektach.



Komfort użytkowania

Jak już wspomniałem wcześniej, możliwości regulacji słuchawek umożliwiają bardzo dokładne ich dopasowanie do każdej głowy. Dzięki temu gąbki szczelnie otaczają uszy. Fakt ten bardzo wyraźnie podnosi wygodę noszenia. Dodatkowo producent postarał się i zastosował znakomity przewód sygnałowy długi na około 3,1m. Został on wyprowadzony jednostronnie z lewej słuchawki. Ale nie tylko to stanowi jego zalety. Otóż materiał osłony przewodu został znakomicie dobrany. W dotyku jest to coś pomiędzy gumą, a tkaniną. Przewód nie czepia się do ubrań, jest dość giętki i bardzo sprężysty dzięki czemu nie plącze się. Co więcej. Materiał izolacji przewodu niemal w ogóle nie przenosi drgań na obudowę słuchawek dzięki czemu jego ocieranie np. o ubranie nie powoduje znaczących zakłóceń w odsłuchu. Słowem, w S-500 zastosowany został najlepszy przewód słuchawkowy (nie biorę pod uwagę własności elektrycznych lecz mechaniczne, opisane wyżej) z jakim dotąd miałem do czynienia. Jest tu znacznie lepiej niż np. w wyraźnie droższych Sennheiserach HD555.

Czy zatem pod względem wygody użytkowania Everglide S-500 nie ma słabych stron? Ma, a ja naliczyłem ich dwie. Otóż omawiane tutaj słuchawki są konstrukcją zamkniętą. Niesie to ze sobą istotne zalety, o czym za chwilę, ale także znaczącą wadę. Otóż szczelnie zamknięte muszle słuchawkowe nie zapewniają wystarczającej wentylacji uszom. Niestety objawia się to tym, że małżowiny uszne już po krótkim czasie mocno się nagrzeją i zaczną pocić. Szybko odczujemy dyskomfort. Jest to wyjątkowo uciążliwe szczególnie w upalne dni oraz wieczory. Warto więc co pewien czas (powiedzmy co godzinę na minutę lub dwie) zdejmować słuchawki i dać uszom ochłonąć. Nie jest to jednak wada konkretnie tego modelu słuchawek lecz niemal wszystkich konstrukcji o charakterze zamkniętym.

Według mnie efekt przegrzewania się uszu spotęgowany jest dodatkowo sztuczną skórą okrywającą muszle słuchawkowe. Ten materiał w ogóle nie "oddycha" i nie chłonie wilgoci. Zastosowanie w tym wypadku np. weluru lub innego przepuszczalnego materiału znacznie poprawiłoby tą sytuację.

Inną, istotną w moim odczuciu, wadą S-500 jest spora waga wynosząca aż 360g nie wliczając w to przewodu. To dużo nawet jak na słuchawki zamknięte. Może się wydawać, iż nieco ponad 360g to jednak niewiele. Owszem, przez krótką chwilę nie odczujemy ich ciężaru. Jednakże już po kilkudziesięciu minutach słuchawki zaczną nam wyraźnie ciążyć. Choć do tego faktu można się przywyknąć.

Wcześniej wspomniałem o tym iż z konstrukcji zamkniętej płyną pewne korzyści. Jakie? Otóż tak zbudowane słuchawki zapewniają bardzo dobrą izolację akustyczną nie tylko przed dźwiękami z zewnątrz, ale chronią również świat zewnętrzny przed tym co my słuchamy. Ma to niebanalne znaczenie w przypadku gdy lubimy grać lub słuchać muzyki w nocy, nie będziemy wtedy przeszkadzać osobom znajdującym się w bliskim otoczeniu. Natomiast głośne środowisko np. na LAN Party lub wszelkiego rodzaju publicznych turniejach nie będzie zakłócać naszej rozrywki.

Zamknięta konstrukcja słuchawek ma również swoje powiązania z charakterystyką dźwięku, o czym za chwilę.



Roz(g)rywka

Producenci gier kładą wielki nacisk nie tylko na to by ich produkt był atrakcyjny wizualnie. Za grafikami stoi również sztab ludzi odpowiedzialnych za dźwięki. Warto jest więc w pełni docenić trud włożony w stworzenie gry nie tylko dzięki nowoczesnej karcie graficznej, lecz również za sprawą odpowiedniego nagłośnienia.

Na początek do oceny dźwięku wydobywającego się ze słuchawek posłużyły mi różne gry. Począwszy od takich tytułów jak FIFA, F1, TOCA, NFS, poprzez gry strategiczne jak Warcraft, a na shooterach: HL2, UT 2003, CoD, MoH czy HALO skończywszy. Słuchawki podłączone były zarówno do zintegrowanej w notebooku karty dźwiękowej (SoundMAX), jak i Hercules Muse XL na PCI.

W tym momencie należy się pochwała dla producenta, bo nazwanie S-500 mianem "Gaming Headphones" nie jest jedynie marketingowym zabiegiem. Dźwięk jakim uraczą nas słuchawki Everglide jest potężny. Mnóstwo tonów niskich gwarantuje, że eksplozje, wystrzały czy też silnik V8 brzmią całkiem przekonywująco. Pozycjonowanie dźwięków jest na dobrym poziomie dzięki czemu nie trudno zorientować się z której strony nadchodzi przeciwnik. Dobrze odtwarzane są nie tylko głośne dźwięki, ale i te ciche. Kroki przeciwnika, cichy szelest w trawie lub odległe brzęczenie ekwipunku przekazywane jest bardzo precyzyjnie. Choć czasem bas potrafi tak dudnić, że zagłuszy wszystko inne. Jednak w tym wypadku nie uważam tego za wadę. Bez trudu ocenimy z której strony przeciwnik na torze chce nas wyprzedzić, a nawet uda nam się oszacować odległość od niego.

Ujmując sprawę krótko. Według mnie Everglide S-500 znakomicie radzą sobie w grach. Zapewniają potężny dźwięk i pozycjonowanie dźwięku pozwalające na dokładne orientowanie się w przestrzeni. Żadne głośniki komputerowe nie dadzą nam takiej precyzji w odwzorowaniu świata dźwięków. Po nałożeniu S-500 poczujemy izolację, będziemy tylko My i przeciwnicy w grze. To pozwala lepiej wczuć się w klimat i dodatkowo poprawić wyniki.

Każdy, nawet maniakalny gracz z pewnością lubi oglądać filmy. Jak zatem omawiane tutaj słuchawki radzą sobie w "kinie"? Równie dobrze jak w grach. Owszem, słuchawki stereo nie zapewnią nam wielokanałowego nagłośnienia, jednakże aby docenić dźwięk przestrzenny należy siedzieć w konkretnym miejscu w pokoju. Mając słuchawki na uszach dźwięk pozostanie bez zmian niezależnie od naszego położenia. Zatem możemy przejść z fotela na łóżko ciągle ciesząc się potężnym dźwiękiem, a przy tym nie zakłócać spokoju sąsiadów lub domowników.

Jednak nie oszukujmy się. Gry czy filmy nie są nazbyt wymagające i nie stawiają słuchawkom poprzeczki bardzo wysoko. Sprawdźmy zatem jak Everglide S-500 radzą sobie na muzycznym polu walki.



Doznania muzyczne

Podczas odsłuchu muzyki za źródło posłużyła, prócz wymienionych wcześniej kart dźwiękowych - typowa miniwieża. Przed przystąpieniem do oceny dźwięku słuchawki przeszły około 50. godzinny cykl wygrzewania.

Szkoda, że producent nie dorzucił do kompletu przejściówki z małego jacka (3,5mm) na dużego (6,3mm). Byłby to ukłon w stronę graczy lubiących po godzinach wyciszyć się przy muzyce.

Na wstępie przypomnę, że nie są to słuchawki klasy high-end przeznaczone dla melomanów ceniących sobie dźwięk najwyższej jakości, zatem podczas ich oceny potraktuję je nieco łagodnie.

Postarałem się by repertuar użyty do testu był zróżnicowany. W słuchawkach zagościły utwory począwszy od Michaela Jacksona, Joss Stone oraz Massive Attack przez Metallicę, AC/DC, a na muzyce symfonicznej skończywszy.

Po kilku godzinach odsłuchu piszę co następuje. Nie ma się co oszukiwać, S-500 nawet w przybliżeniu nie grają naturalnie. Jak już wspomniałem we wcześniejszym rozdziale, S-500 charakteryzują się wyraźnie ocieplonym dźwiękiem (podbitym szczególnie w okolicy wysokiego basu).

Miłośnicy bardzo dużej ilości tonów niskich powinni być tymi słuchawkami oczarowani i w pełni usatysfakcjonowani. Co prawda według mnie dźwięk jest tu nazbyt misiowaty, jednak jego jakość jest przyzwoita. Tony niskie są wyraźnie miękkie i stosunkowo wolne przez co tracą na swojej precyzji. Taka charakterystyka dźwięku znakomicie sprawdza się w grach, jednak w muzyce nie koniecznie. Choć to mocno zależy od repertuaru oraz preferencji słuchacza.

Czy to oznacza, że S-500 grają kiepsko? Absolutnie nie. Szczerze powiedziawszy po niezbyt dobrym, pierwszym wrażeniu wizualnym spodziewałem się znacznie gorszych rezultatów.

Pomimo, że Everglide S-500 nie zostały stworzone z myślą o muzyce to w tym zadaniu radzą sobie całkiem nieźle. Okazują się być dość szczegółowe w średnim i wysokim zakresie pasma. Grają przy tym czysto. Dynamika nie ulega natomiast znaczącej kompresji podczas szybkich partii utworów. Wokale brzmią dźwięcznie, choć głos żeński jest według mnie wyraźnie postarzony.

Scena jest jednak ulokowana bardzo blisko słuchacza i nieco wąska, nawet jak na konstrukcję zamkniętą. Czasem odnosiłem wrażenie jakby dźwięk wydobywał się z głębokiej studni. Cała reprodukcja dźwięku odbywa się niemal wewnątrz naszej głowy. Mi taka charakterystyka nie odpowiada, jednak to już rzecz gustu. To w połączeniu z zamkniętą konstrukcją słuchawek daje wyraźny efekt izolacji od otaczającego nas świata. Wielu osobom tak grające słuchawki z pewnością przypadną do gustu.



Konkluzja

Everglide jednoznacznie zaszufladkowało swój produkt do kategorii peryferii komputerowych. Ktoś mógłby pomyśleć, że kosztujące około 270zł (a cena sugerowana to 289zł) słuchawki nadają się jedynie do gier. Gdyby okazało się to prawdą byłby to gwóźdź do trumny S-500. Na szczęście jest inaczej. Jak się przekonaliśmy, Everglide S-500 są bardzo uniwersalne, choć faktycznie najlepiej czują się w grach i filmach. Cóż, ponoć sukces tkwi w specjalizacji. To powiedzenie zdaje się mieć w tym przypadku uzasadnienie.

W porządku. Jednak z pewnością ktoś powie, że za kwotę jaką należy wyłożyć na S-500 bez problemu można nabyć sprzęt stworzony przez światowych specjalistów od dźwięku: Koss, Sennheiser, AKG, a o popularnych modelach Techniksa, Pioneera, SONY czy Philipsa nie wspominając. Przecież produkty liderów w świecie słuchawek są wręcz stworzone do słuchania muzyki i z całą pewnością na tym polu sprawdzą się odczuwalnie lepiej niż słuchawki Everglide. Zatem w grach nie powinny wcale wypaść gorzej. Czy jednak na pewno? Otóż nie koniecznie. Impedancja słuchawek HiFi jest wyraźnie wyższa niż S-500, przez co słabsze karty dźwiękowe nie wysterują poprawnie takich modeli (dźwięk będzie zamulony, mało dynamiczny). Do tego może dojść wtyk Phono 6,3mm, który utrudni połączenie z komputerem. Inna sprawa jest taka, że naturalniejszy charakter modeli HiFi odbije się czkawką w grach. Dźwięk nie będzie tutaj tak potężny, a tego przecież oczekują walczący w wirtualnych światach. Wyraźne ocieplenie basu jest więc duża zaletą S-500. Zresztą sam producent nie twierdzi, że jego słuchawki grają naturalnie: "Zwiększone Pozycjonowanie Dźwięków i Pasmo Przenoszenia nastawione na Gaming". Według mnie Everglide uzyskało bardzo sensowny kompromis w ustawieniach.



Podsumowanie

Everglide S-500 Professional Gaming Headphones z całą pewnością są godne zainteresowania. Śmiało można je polecić osobom chcącym wyróżnić się z towarzystwa na LAN Party oraz bardzo często grającym po nocach. Również gracze prowadzący rozgrywki na profesjonalnych turniejach powinni zainteresować się tym produktem. W grach wszelkiego rodzaju (a w szczególności tam gdzie jest mnóstwo eksplozji, wystrzałów oraz pomruków silnika) S-500 czują się jak ryba w wodzie. Nieco gorzej przedstawi się sytuacja gdy wyłączymy komputer i zechcemy posłuchać muzyki. Jednak i tutaj miłośnicy mocnego, ciepłego basu znajdą coś dla siebie. Wymagającym melomanom S-500 nie przypadną jednak do gustu.

Pytanie tylko czy Everglide S-500 są warte ceny 260zł (bo tyle kosztują w najtańszym punkcie w jakim udało mi się je znaleźć)? Na to pytanie należałoby odpowiedzieć sobie indywidualnie. Z pewnością jednak kwota ta nie należy do niskich. Jedno jest pewne, żaden zestaw komputerowych głośników, nawet wyraźnie droższych, nie da takich efektów dźwiękowych jak omawiane tu słuchawki. Po nałożeniu Everglide S-500 gracz zostaje wciągnięty za uszy do wirtualnego świata.




  Sprzęt do testów dostarczyły firmy:

EVERGLIDE      EVERGLIDE