Kieszonkowa szafa grająca - test playerów MP3 iAudio Autor: NimnuL | Data: 03/02/06
| O tym jak wielką popularność zdobyły przenośne odtwarzacze muzyki nie trzeba nikomu mówić. Przenośne playerki towarzyszą nam od lat, jedynie ich forma z czasem się zmienia. Aktualnie rynek konsumencki zalewany jest tonami odtwarzaczy firm znanych i cenionych, a także producentów egzotycznych o których nikt dotąd nie słyszał. Dzisiaj mam przyjemność zaprezentować Wam dwa wysokiej jakości produkty oparte na 512MB pamięci flash iAudio 5 oraz iAudio F1 dirmy Cowon udostępnione do testów przez sklep MP3Store.pl. Zapraszam w otchłań tekstu. |
|
Zaklęcia w liczbach
Jak zwykle na rozgrzewkę zaserwuję Wam trochę informacji opisujących testowane produkty.
* MP3 (8Kbps ~ 320Kbps) (8kHz ~ 48kHz) wraz z VBR, WMA7 (20Kbps ~ 192Kbps) (8kHz ~ 48kHz), WMA9 CBR (5Kbps Mono ~ 320Kbps Stereo) VBR (48Kbps ~ 256Kbps).
OGG (Aktualnie obsługiwany do Q10), WAV (do 48Khz Stereo).
WMA 9 Pro oraz Lossless nie są obsługiwane
** Oba modele występują także w wersjach z 256MB i 1GB, natomiast iAudio 5 dostępny jest również z 2GB pamięci na pokładzie.
*** Czas podany przez producenta, w dalszej części testu okaże się na ile liczby te zgodne są z prawdą.
**** Pięciopasmowy Equalizer oferuje sześć zdefiniowanych profili (normalny, rock, pop, jazz, classic oraz vocal), a także jedno użytkownika. Dodatkowo każde z ustawień można korygować.
Do dyspozycji mamy również kilka funkcji mających na celu poprawę dźwięku:
- BBE z założenia ma korygować dystorsję fazową dźwięku, przez co reprodukcja muzyki ma być bliższa oryginałowi.
- Mach3Bass jak się pewnie domyślacie, ma za zadanie podbicie niskich tonów.
- 3D Surround nadaje dźwiękowi złudzenie przestrzenności.
- MP Enchance w teorii ma odbudować harmoniczne utracone podczas stratnej kompresji poprawiając tym samym jakość i szczegółowość dźwięku.
Więcej o MP Enchance: eng.iaudio.com oraz www.bbesound.com, gdzie można również posłuchać demonstracji.
A jak się te systemy sprawdzają w praktyce omówię to w dalszej części.
Niemniej jednak zapowiada się ciekawie. Co prawda oba odtwarzacze nie wychylają się pod względem funkcjonalności z długiego szeregu konkurencji, bo przecież wbudowany dyktafon czy radio nie są dzisiaj rarytasem. Jednak producent chwali się bardzo wysoką jakością reprodukowanego dźwięku. A to najistotniejsza cecha w tego typu odtwarzaczach i jednocześnie niezbyt często spotykana u konkurencji. Przekonajmy się zatem, co te maleństwa potrafią.
Kurtyna w górę
[oklaski] [publiczność wstaje] [werble dudnią] [światła kierują się na scenę]
Cowon iAudio F1
Jako pierwszy na scenie pojawił się model F1.
(kliknij, aby powiększyć)
Ubrany jest w estetyczne, nieduże pudełko nawiązujące grafiką do flagi kończącej wyścigi samochodowe.
(kliknij, aby powiększyć)
Wewnątrz kryje się trochę wyposażenia. Dosłownie trochę, bo prócz słuchawek, instrukcji obsługi, krążki z oprogramowaniem, przewodu USB oraz liniowego nie znajdziemy nic więcej. Brakuje tu jeszcze smyczy na szyję, a za obecność pokrowca wcale bym się nie obraził. Brak baterii wskazuje jednoznacznie na to, iż F1 wyposażono we wbudowane ogniwo zasilające. Zatem gdzie jest ładowarka sieciowa? Po przekopaniu instrukcji okazuje się, że owy zasilacz sieciowy dostępny jest jako wyposażenie dodatkowe. Jednak jak dotąd nie udało mi się go znaleźć w ofercie polskich sklepów, nawet u dystrybutora. Brak ładowarki sieciowej zdecydowanie ogranicza mobilność playerka, przecież ciągle żyjemy jeszcze w czasach, gdzie górskie chatki czy letniskowe domki nad morzem nie są zintegrowane z komputerami PC. Gniazdka zasilające nadal częściej występują w przyrodzie. Na szczęście bardzo niewielkim kosztem można samemu nabyć sieciową ładowarkę USB, jednak o to powinien zadbać producent.
Instrukcja obsługi o której wspomniałem wcześniej również nie zachwyci. Anglojęzyczna wersja to jakieś strzępy informacji dotyczące playera. Lepiej jest z kserokopią polskiej instrukcji, choć nędznej jakości (liczę, że wkrótce będzie porządnie wydawana), to oferuje już pełen komplet informacji. Na stronie producenta znajdziemy jednak polski manual w pliku PDF, tragedii zatem nie ma.
(kliknij, aby powiększyć)
Fajnym dodatkiem jest mała wtyczka USB podłączana do gniazda liniowego. Przez to player zachował niewielkie gabaryty i zmniejszono ilość gniazd, a podłączenie go do komputera nie wymaga targania ze sobą długiego przewodu.
(kliknij, aby powiększyć)
Słuchawki douszne, czyli tzw. pchełki w kolorze odtwarzacza to klasyczna, prosta bryła bez żadnego wyprofilowania. Nic więcej nie można o nich powiedzieć na chwilę obecną.
To tyle jeśli chodzi o szpargałki dołączone do F1. Ich mnogość nie usatysfakcjonowała mnie w pełni, ale liczę, że humor poprawi mi się po kontakcie z odtwarzaczem.
(kliknij, aby powiększyć)
F1 prezentuje się bardzo ciekawie. iAudio zerwało z prostą i oklepaną linią odtwarzaczy MP3 i postawiło na fikuśne wzornictwo. Player swoją bryłą przypomina samochodzik wyścigowy, zatem nazwę F1 nie nadano mu przypadkiem. Całość obudowy wykonano z tworzywa sztucznego wyglądającego jak laka. Twarda i masywna skorupa oraz idealnie spasowane elementy, czyli lepiej być nie może. IAudio F1 dostępny jest także w innych kolorach w zależności od pojemności zainstalowanej pamięci (czerwony - 256MB oraz czarny - 1GB).
(kliknij, aby powiększyć)
Przód uzbrojono w zderzak z rejestracją iAudio.
(kliknij, aby powiększyć)
Na jednej burcie znajduje się przełącznik blokujący działanie wszystkich przycisków. Druga strona choć wygląda bliźniaczo do poprzedniej nie zawiera żadnych funkcjonalnych elementów.
(kliknij, aby powiększyć)
Srebrne podwozie zawiera garstkę informacji o produkcie oraz przycisk reset.
(kliknij, aby powiększyć)
Patrząc na tył trudno nie oprzeć się wrażeniu, że dwa gniazda wyglądają jak sportowe rury wydechowe. Po środku zamontowano "hak holowniczy" na smycz, a nieco wyżej wbudowany mikrofon.
(kliknij, aby powiększyć)
Na dachu dzieje się najwięcej. Z lewej strony umieszczono przyciemnioną szybkę, która kryje wyświetlacz OLED. Zatrzymajmy się na chwilę przy tym elemencie.
(kliknij, aby powiększyć)
Informacje płynące do nas z dwukolorowego wyświetlacza są bardzo czytelne. W kolorze pomarańczowym podawana jest nam nazwa utworu, natomiast kolorem niebieskim otrzymujemy informacje na temat godziny, czasu odtwarzania utworu oraz jego numeru. Dodatkowo dowiemy się jaki typ plików jest odtwarzany, w jaki sposób jest zakodowany i jakie efekty dźwiękowe są uaktywnione. Dodatkowo wyświetlany jest sposób odtwarzania plików, tryb pracy odtwarzacza i stan akumulatora.
Wyświetlacz OLED ma niewątpliwą zaletę. Jest dobrze widoczny niezależnie od warunków oświetleniowych.
Na prawo od wyświetlacza umieszczono panel sterowniczy wykonany z chromowanego metalu. Sterowanie odtwarzaczem odbywać się będzie w dwojaki sposób: przy pomocy czterech przycisków umieszczonych na rogach srebrnego kwadratu oraz pięciokierunkowy mini-joystick. Dzięki przyciskom uruchomimy odtwarzacz, odtworzymy/zatrzymamy utwory, uaktywnimy menu główne lub podręczne. Przy pomocy joysticka możemy poruszać się po menu, zawartości pamięci czy też sterować nagłośnieniem.
To tyle jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny F1. A jak prezentuje się drugi player?
Cowon iAudio 5
Pudełko w którym czekała "piątka" jest skromne i estetyczne.
(kliknij, aby powiększyć)
Z wnętrza wysypało się dość dużo klamotów.
(kliknij, aby powiększyć)
Tutaj nie mogę doczepić się do braków w wyposażeniu podstawowym. Jest wszystko co będzie potrzebne. Słuchawki, bateria AAA, instrukcja obsługi, przewód USB oraz liniowy, instrukcja obsługi oraz płyta z oprogramowaniem.
(kliknij, aby powiększyć)
Dodatkowo otrzymujemy jeszcze przeźroczysty pokrowiec sylikonowy dobrze chroniący odtwarzacz od uszkodzeń mechanicznych. Pokrowiec z tyłu ma szlufkę na pasek, jest dobrze dopasowany do odtwarzacza i nie ogranicza dostępu do przycisków.
W pudełku nie zabrakło również smyczy pozwalającej playerowi wesoło dyndać u naszej szyi. Niestety pomimo wielu prób nie udało mi się nawlec smyczy na otwór w odtwarzaczu. Długo się męczyłem, poczym przekazałem zadanie w precyzyjniejsze, kobiece dłonie, które także nie poradziły sobie z zagadnieniem.
(kliknij, aby powiększyć)
Otwór jest za mały, by udało się przeciągnąć sznureczek. Z pewnością przy użyciu cienkiego drucika zamienionego w haczyk da się ten problem opanować, ale zabawę z tym pozostawię ewentualnym właścicielom.
(kliknij, aby powiększyć)
Podobnie jak w F1, i tutaj zastosowano małą wtyczkę USB.
(kliknij, aby powiększyć)
Białe słuchawki o nieco fikuśnym kształcie przypominającym stetoskop mogą nie znaleźć zbyt wielu sympatyków.
(kliknij, aby powiększyć)
iAudio 5 w przeciwieństwie do wyżej opisywanego krewniaka cechuje się prostą bryłą. Cóż, prostota dzięki swojej elegancji chyba nigdy nie wyjdzie z mody (i trzymam za to kciuki).
Obudowa w całości wykonana jest z plastiku nieco mniej masywnego niż w F1. Dolna część playera to matowe tworzywo w błękitnym kolorze, górna część pokryta jest natomiast przeźroczystą masą przykrywającą białe elementy. Dodatkowo z boku przebiega srebrna listwa ładnie wykańczająca bryłę. Elementy spasowane są ze sobą bardzo starannie, a konstrukcja sprawia wrażenie dość solidnej. Jednak nie tak solidnej jak w F1.
(kliknij, aby powiększyć)
Z jednej strony umieszczono pokrętło jog pozwalające poruszać się po menu oraz sterować głośnością. Druga strona jest bogatsza w elementy. Na niej również zamontowano pokrętło jog, które pozwala poruszać się po menu oraz zawartości plików. Dodatkowo z boku znajduje się przycisk uruchamiający nagrywanie, przełączający odtwarzacz w inny tryb pracy oraz przełącznik blokujący działanie wszystkich przycisków.
(kliknij, aby powiększyć)
Na czole znajdują się dwa gniazda (wejście liniowe oraz wyjście słuchawkowe) oraz wspomniany wcześniej nieszczęsny otwór dla smyczy.
(kliknij, aby powiększyć)
Przeciwległy koniec zawiera dwie klapki. Jedna kryje komorę dla baterii AAA, druga natomiast ma za zadanie maskować gniazdo mini-USB. Niestety zaślepka ta w ogóle się nie sprawdza. Ochoczo odstaje i nie dając się wepchnąć tak by weszła na swoje miejsce. Skutecznie psuje to obraz całości i burzy pewność co do solidności wykonania.
(kliknij, aby powiększyć)
Na brzuchu, podobnie jak F1, wypisane informacje n.t. urządzenia.
(kliknij, aby powiększyć)
Przód odtwarzacza to przede wszystkim duży, monochromatyczny wyświetlacz LCD, a w rogu obudowy znajduje się mikrofon (tak, to ta kropka :-)
(kliknij, aby powiększyć)
Wyświetlacz podzielono na dwa sektory. Jeden, w pełni graficzny (128x64pix) wyświetla tytuł utworu oraz płyty, pasek postępu odtwarzania oraz informacje dotyczące typu pliku, sposobu kodowania dźwięku oraz efektów dźwiękowych. To na nim też wyświetlać się będzie menu. Druga część oparta jest o segmentowy segmentowy wyświetlacz informujący nas o trybie pracy odtwarzacza, stanie akumulatora, głośności, numerze utworu i czasie trwania utworu, a także sposobie odtwarzania piosenek.
Cyferblat w iAudio 5 można podświetlić na dowolny kolor samemu ustalając go poprzez dostrojenie kanałów RGB w zakresie 0-9 każdy. Daje to zatem równy 1 tysiąc kombinacji kolorystycznych. Dodatkowo do dyspozycji są dwa profile tematyczne które podczas odtwarzania dynamicznie zmieniają kolory przez co wyświetlacz miga i mieni się jak w kalejdoskopie.
Dla ciekawskich, z konta pocztowego na stronie www.o2.pl można pobrać filmik (8MB) obrazujący działanie tych efektów specjalnych.
User: users_tpc
Hasło: userstpc
Temat wiadomości: iAudio 5 - efekty wizualne
Proszę o nie usuwanie znajdujących się na koncie danych. Dzięki.
I na koniec tego rozdziału zdjęcia w zbiórce.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Zderzenie starego z nowym...
Przedstawienie
info: Jeśli piszę ogólnie, bez wskazania na konkretny player, oznacza to, że dane informacje dotyczą wspólnie, obu odtwarzaczy.
Zatem dobrnęliśmy właśnie do najistotniejszego z zagadnień, czyli tego czy jakość muzyki wydobywająca się omawianych produktów iAudio doprowadzi nas do akustycznego orgazmu czy może do bolesnego kaca. Przekonajmy się.
- Aktualizacja oprogramowania
Przed przystąpieniem do testów, obu odtwarzaczom zaaplikowałem najnowszy, oficjalny soft. Update wewnętrznego BIOSu w playerkach iAudio jest banalnie łatwą czynnością. Wystarczy ze strony producenta pobrać stosowny program który po jego instalacji przejmie kontrolę nad wymianą softu.
Jak już jestem przy podmiankach to dodam jeszcze, że dzięki programowi JetLogo można stworzyć i załadować własne (lub jedno z istniejących) animowane logo do odtwarzacza.
- Słuchawki
Jakość słuchawek dołączonych do zestawu jest dość dobra. Choć przyznam, że spodziewałem się czegoś więcej po sprzęcie tej klasy. Środkowe i wysokie tony są czyste i ładnie zrównoważone jednak z dołem nie jest już najlepiej. Niskie tony są dość płytkie, choć da się je wyczuć. Obu słuchawkom jednak daleko jest np. do Sennheiserów MX550, a szkoda, bo w przypadku omawianych playerów dołączone słuchawki stanowią wąskie gardło nie pozwalające w pełni wykorzystać możliwości odtwarzaczy.
Które słuchawki są zatem lepsze? W praktyce oba modele przenoszą identyczne pasmo zaczynające się od ponad 50Hz i zamykające się na 20kHz. Jednak charakterystyka brzmienia jest diametralnie różna. W słuchawkach z modelu F1 scena dźwiękowa jest wyraźnie lepiej rozłożona. Nie jest to oczywiście szczyt marzeń słuchacza, jednak słuchając muzyki przez te pchełki czujemy przestrzeń. Co prawda wokal brzmi nam wewnątrz głowy, ale wiele instrumentów pchnięte jest w przód, a część w tył. W słuchawkach dołączonych do iAudio 5 cała scena jest przesunięta gdzieś daleko do przodu, jest praktycznie nienamacalna. To wszystko sprawia, że słuchając muzyki odnosimy wrażenie, że stoimy za zamkniętymi drzwiami sali w której odbywa się koncert.
W praktyce znacznie lepiej wypadają słuchawki od F1, choć najpewniej większość osób i tak natychmiast zmieni je na coś lepszego - i postąpi właściwie. Tutaj też nasuwa mi się pewna konkluzja. Dlaczego wszystkie odtwarzacze przenośne dostępne są zawsze w komplecie ze słuchawkami. Dlaczego nie ma możliwości zakupu nieco tańszej wersji bez słuchawek.
Co się natomiast tyczy ergonomii. Zdecydowanie lepiej nosi się parę słuchawek dołączonych do modelu F1. Nie uwierają one i nie przeszkadzają nawet podczas noszenia przez długi czas. Natomiast te z iAudio 5 z powodu odstających elementów oraz usztywnienia przewodu zaraz przy pchełkach zwracają na siebie uwagę podczas ich używania.
W obu parach słuchawek przewód sygnałowy jest bardzo miękki i nie sztywnieje nawet na mrozie co jest niewątpliwą zaletą.
- Jakość dźwięku
Jakość reprodukcji dźwięku oceniałem po podłączeniu playerów do 32? słuchawek Sennheiser PMX60.
(kliknij, aby powiększyć)
Co ciekawe, stosunkowo mocny wzmacniacz zastosowany w F1 z powodzeniem radzi sobie z rozbujaniem membran nawet w takich słuchawkach jak Sennheiser HD555.
Przede wszystkim dźwięk wydobywający się z obu odtwarzaczy jest bardzo szczegółowy, bardzo czysty i dynamiczny. Aż trudno uwierzyć, że takie maleństwa mogą zagrać tak dobrze. Odtwarzacze pokazują pazurki przy plikach kodowanych powyżej 196kbps, poniżej tego bitrate również jest dobrze, choć z racji ułomności takich plików nie można spodziewać się cudów.
A jak sprawdzają się wspomniane na początku artykułu systemy mające wpłynąć na poprawę dźwięku?
Ustawienia EQ sprawdzają się całkiem dobrze. Predefiniowane ustawienia korektora powinny większości przypaść do gustu, a jeśli nie, zawsze można stworzyć własny profil.
Poza tym mamy do dyspozycji wachlarz rożnych efektów, które zmieniają brzmienie dźwięku. Jak poszczególne efekty mają pracować w teorii, pisałem na początku. A jak one pracują w praktyce?
- BBE - do dyspozycji mamy 10 stopni do wyboru. Po jej włączeniu dźwięk staje się bardziej wyraźny i czystszy. Jednak na wysokich ustawieniach efekt ten spłaszcza dźwięk zacierając wysokie tony. Faktycznie wokal staje się wyraźniejszy, znika pogłos, ale niektóre instrumenty również stają się mniej słyszalne (np. talerze w perkusji). Mi osobiście najbardziej odpowiada przedział 3-5 stopnie. Choć faktycznie wszystko zależy od gustu i tego jaki typ muzyki właśnie słuchamy. Tak czy inaczej, z pewnością funkcja ta zostanie przez wielu doceniona i polubiona.
- Mach3Bass - zmienia dźwięk w sposób w jaki można się było spodziewać. Wydatnie nasyca fonię niskimi tonami. Robi to jednak w sposób kulturalny, nie powodujący zniekształceń czy przesterowania. Dziesięć poziomów pozwoli dostosować dźwięk dokładnie do naszych potrzeb.
- 3D Surround - dodaje pogłos symulując efekt przestrzenności który można regulować w dziesięciu krokach. Przy wysokim ustawieniu powyżej poziomu 6 dźwięk zaczyna być zniekształcany. Na poziomie 1-4 można jednak uzyskać interesujące efekty.
- MP Enhance - oczywistym jest, że funkcja ta nie jest w stanie wyczarować czegoś z niczego. Nie da się odbudować nieistniejących dźwięków i częstotliwości tak by brzmiały jak przed ich utratą. W praktyce jednak włączenie tej funkcji sprawia, że wyższe częstotliwości zostają nieznacznie podbite przez co faktycznie dźwięk staje się milszy dla ucha.
Całość efektów przekłada się na realną poprawę płynącej do nas muzyki w obu odtwarzaczach. Niemniej jednak dzięki mocniejszemu o 40% wzmacniaczowi zainstalowanemu w F1 dźwięk wydobywający się z niego jest bardziej dynamiczny. Niskie tony są zauważalnie bardziej soczyste, a wysokie pasmo ciut wyraźniejsze. Niemniej jednak iAudio 5 i tak gra bardzo dobrze i nie można mu czegokolwiek złego zarzucić.
Dla porównania dodam, że np. odtwarzacze Creative MuVo TX oraz MuVo V200 nie nawiązują nawet kontaktu wzrokowego (tudzież słuchowego) pod względem dynamiki i szczegółowości dźwięku. Jakość dźwięku stoi na tak samo wysokim poziomie jak ta wydobywająca się z odtwarzaczy iRiver z serii T.
- Akumulator
Oba odtwarzacze nieprzerwanie odgrywały mniej więcej równą ilość plików zakodowanych w formatach MP3 (różne bitrate + VBR), WMA oraz OGG. W tym czasie wszystkie efekty dźwiękowe były włączone (equalizer na rock, BBE na wartość 4, Mach3Bass na wartość 5, MP Enchance włączone, 3D Surround na wartość 3), a natężenie głosu ustawione na wartość 24 (czyli dość głośno, bo maksimum wynosi 40). Wyniki opracowane są na podstawie średniej z dwóch pomiarów.
iAudio F1 uzyskał średnie wyniki na poziomie nieco ponad 13h podczas typowego użytkowania oraz 11h przy wyświetlaczu włączonym przez cały czas pracy.
W menu, w sekcji informacji można sprawdzić dokładny stan akumulatora. Pełne naładowanie pokazuje 4,14V, a po ukazaniu się wartości 3,52V odtwarzacz kładzie się spać.
Czas ładowania akumulatora w trybie normalnym trwa niecałe 2h. Jest jeszcze tryb wolnego ładowania trwający nieco ponad 6h. Co dzięki temu zyskujemy? Około pół godziny dłuższy czas pracy oraz 4,16V na wskazaniu przy pełnym naładowaniu. Zatem nie warto zawracać sobie tym głowy, chyba, że wolniejsze ładowanie przyczyniać się będzie do mniejszego zużywania akumulatora. Nie mam jednak żadnych informacji potwierdzających lub obalających tą tezę.
Warto nadmienić również, że po wyłączeniu wszystkich efektów dźwiękowych czas pracy wydłuża się o około 3h. Jest to i tak daleki wynik od tego co deklaruje producent, niemniej jednak ponad 13h pracy na ogniwie w większości przypadków powinno być wystarczające.
iAudio 5 w tej dziedzinie wypadło gorzej. Odtwarzaczowi aplikowałem poprawnie uformowany, markowy akumulator AAA o pojemności 850mAh. Czas pracy w normalnych warunkach nie przekroczył 10h. Gdy natomiast przez cały czas migające podświetlenie wyświetlacza było włączone czas ten skrócił się do 8h i 40 minut.
Wartości napięcia jakie podaje odtwarzacz przy w pełni naładowanym ogniwie to 1,41V, natomiast player umiera po spadnięciu napięcia do równo 1V.
Wyłączenie wszystkich efektów dźwiękowych wydłużyło czas pracy o około 4h. Cóż, nie powiem by niecałe 10h na dość pojemnym akumulatorku było wynikiem imponującym. Na szczęście ogniwa AAA nie zajmują wiele miejsca i można zabrać na wycieczkę większy ich zapas.
Tak czy inaczej 512MB pamięci pozwala na zapakowanie do niej około 8h typowych plików muzycznych, zatem cały zbiór zdążymy przesłuchać.
- Transfer danych
Dane przesyłałem pod kontrolą systemu Windows 2000 przy użyciu programu Windows Commander. Odtwarzacze wpięte były do kontrolera USB 2.0 Hi-Speed. Wyniki opracowane są na podstawie średniej z 3 pomiarów.
Wyniki nie są zadowalające. Transfer poniżej 3MB/s jaki osiągnął iAudio 5 to skromny wynik. Jeszcze słabiej wypadł F1 podczas zapychania pamięci plikami muzycznymi. Niecałe 2MB/s to wstydliwy wynik w tej klasie sprzętu.
- Radio, dyktafon oraz wejście liniowe
Oba odtwarzacze iAudio wyposażono w takie dodatki jak radio FM, dyktafon korzystający z wbudowanego mikrofonu oraz możliwość zgrywania dźwięku z zewnętrznego źródła za pomocą wejścia liniowego.
Radio traktuje przewód słuchawkowy jak antenę. Eter może być przeszukiwany ręcznie oraz automatycznie, a stacje zapisywane na jednej z 24 pozycji. Dodatkowo przy użyciu oprogramowania można nadawać nazwy poszczególnym stacjom. Audycje radiowe można nagrywać do plików MP3 (96, 112 oraz 128kbps) lub wave (8, 11, 16 lub 32kHz), istnieje również możliwość czasowego ustawienia nagrywania dzięki wbudowanemu timerowi.
Poniżej znajdują się dwie próbki nagrane prosto z radia.
Odtwarzacz radzi sobie z odbiorem stacji lepiej niż moja wieża przeszukująca eter kabelkiem. Automatyczne skanowanie znalazło i zaprogramowało 10 stacji w stereo. Odbiór jest dość czysty i rzadko jest zakłócany podczas spaceru po mieście czy nawet po jego obrzeżach.
Wejście liniowe pozwala rejestrować dźwięk i kodować go bezpośrednio do formatu MP3 (96, 112 oraz 128kbps) lub wave (8, 11, 16 lub 32kHz).
Oto dwie próbki zgrane ze stacjonarnego odtwarzacza CD przez wyjście słuchawkowe, nośnikiem była oryginalna płyta CD Audio.
Dla porównania fragment oryginału zakodowany z tym samym próbkowaniem: 037.mp3
Cóż, obu odtwarzaczom daleko jest do tego co możemy usłyszeć w oryginale. Tony niskie są nadmiernie wyeksponowane, a wysokie nieco zniekształcone i zagubione.
Podczas sprawdzania przydatności dyktafonu ustawiłem czułość mikrofonu na maksimum. Mikrofon skierowany był w stronę mówiącej niewiasty. Nagrywanie odbywało się jednocześnie aby próbki mogły być porównywalne. Oto one:
Cóż, niewiele można się było spodziewać po malutkim, wbudowanym mikrofonie i niewiele dostaliśmy. Niemniej jednak z odległości 0,5m spełnia swoją funkcję. Lepszą jakość nagrania oferuje iAudio F1 który rejestruje wyraźniejszy i nieco głośniejszy dźwięk. Sytuacja pogarsza się jednak wraz ze wzrostem odległości. Gdy dystans zwiększa się do 2 metrów głos wyraźnie słabnie, a szum wzmacnia się. Jednak mimo to jakość nagrania oferowanego przez F1 jest nieco lepsza. Ogólnie jednak można zapomnieć np. o rejestracji wykładów w dużych salach.
Dodatkowo dostępna jest opcja VOR, a do ustawienia jeden z dziesięciu poziomów czułości.
- Pozostałe informacje użytkowe
Obsługa zarówno iAudio 5 jak i F1 jest prosta, szybka i intuicyjna. Menu jest podręczne i nie wymaga poszukiwań za istotnymi funkcjami.
Oba odtwarzacze po podłączeniu do komputera widoczne są jako dodatkowy dysk wymienny zarówno w Linuxie jak i Windowsie.
Podczas słuchania plików OGG i WMA zauważyć można nieznaczne spowolnienie reakcji odtwarzacza podczas wykonywania operacji w menu.
W komplecie znajdują się również po dwie folie ochronne do przyklejenia na wyświetlacz. Esteci docenią ten skromny dodatek.
Oba odtwarzacze cechują się takim samym czasem startu. Pierwsze uruchomienie zaraz po transferze plików trwa: 16s i wydłużone jest o proces sortowania danych. Kolejne uruchomienia trwają już tylko 11s.
Z plików muzycznych sczytywane są tagi ID3 w wersji 1 lub 2, a w nazwach plików i katalogów polskie znaki wyświetlane są prawidłowo.
Pliki muzyczne i katalogi można dodawać do playlisty. Muzyka może być odtwarzana ciągle, losowo, powtarzana pojedynczo w obrębie katalogu, playlisty lub całego zbioru.
Wbudowany timer pozwala wyłączyć odtwarzacz po określonym czasie (przedział od 10min do 3h) oraz włączyć radio lub odtwarzanie muzyki o określonej godzinie. Dopełnieniem jest również wspomniana wcześniej możliwość włączenia nagrywania z radia o określonej godzinie.
Kurtyna w dół
Oba produkty firmy Cowon są udanymi odtwarzaczami MP3 i to, że znajdą wielu nabywców nie podlega dyskusji. Oferują one przede wszystkim bardzo dobrą jakość dźwięku zapakowaną w przemyślaną konstrukcję playera.
Zarówno iAudio 5 jak i model F1 stanowią bardzo ciekawą pozycję na aktualnym rynku, lokując się jednocześnie na wysokich półkach sklepowych.
Szkoda, że iAudio 5 nie ustrzegł się od tak banalnych błędów jak nieudana klapka USB, czy słaba wydajność pracy na akumulatorze. Słuchawki także nie są godne towarzyszenia odtwarzaczowi tej klasy. Na szczęście wady te rekompensowane są przez bardzo dobrą jakość dźwięku i ergonomię na wysokim poziomie. Sposób zasilania lub kolorowe świecidełka dla niektórych także mogą się okazać atutem. A to wszystko za cenę 600zł za testowany egzemplarz.
Cowon iAudio F1 również nie jest pozbawiony wad, jednak podczas testu bronił się bardzo dzielnie. Świetna jakość dźwięku, jakość wykonania i design w połączeniu z ceną 500zł tworzą coś, co tygryski lubią najbardziej.
Cóż, konkurencji dla obu omówionych playerów można doszukiwać się jedynie w produktach firmy iRiver i chyba nigdzie indziej.
[oklaski cichną] [napisy końcowe[ [światła gasną] :-)
Sprzęt do testów dostarczyły firmy:
|
| | MP3Store.pl | |