TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Porównanie Ant Movie Catalog, DivxCataloger, Filmoteka oraz Kolekcjoner DIVX |
|
|
|
Porównanie Ant Movie Catalog, DivxCataloger, Filmoteka oraz Kolekcjoner DIVX Autor: Coyote | Data: 05/05/05
|
|
Bartez Movie Library
www: www.agumo.k.pl/bml
Pierwsze wrażenia
Również ten program nie powinien sprawić bólu głowy modemowcom, choć jest nieco większy od poprzednika i zajmuje 5.5MB. W odróżnieniu od Ant Movie Catalog nie jest całkowicie darmowy. Aby korzystać z funkcji pobierania danych z Internetu czy listy w głównym oknie należy wpłacić autorowi 5zł na konto. Mimo iż suma jest niewielka, to płacimy za coś, co za darmo dostaniemy w innych programach tego typu.
Na pierwszy rzut oka aplikacja wydaje się być bardzo spartańska, niestety w złym znaczeniu tego słowa. Myślę, że wiele wyjaśnia zrzut ekranu, do tych jednak, którzy nie mają ochoty go oglądać napiszę tylko, że tło jest jakby wyciągnięte z lat 90-tych (mi kojarzy się z instalatorem gry Monster Truck Madness - pamiętacie jeszcze?) zaś ikony niewiele mówią użytkownikowi. Dodam jeszcze, że widoczna tabela to jedyny sposób wyświetlania listy filmów.
Bartez Movie Library GWidoczne główne okno programu z otwartym oknem "Lista filmów". (kliknij, aby powiększyć)
Opcje
Nie poszalejemy tutaj zbytnio. Możemy wpisać swoje dane pocztowe (aby wysyłać do dłużników e-mail z przypomnieniem), serwer poczty wychodzącej oraz (całkiem przydatne) uzupełnić listę reżyserów, gatunków, a także typów tłumaczeń. Jest to o tyle wygodna kwestia, że jeśli nie możemy (np. nie wykupiliśmy tej opcji) lub nie chcemy pobierać informacji o filmach z Internetu, to bardzo łatwo uzupełnimy wyżej wymienione pola, o ile odpowiednie dane pojawiły się już wcześniej w jednej z tych mini baz. Niestety nici z jakichkolwiek zmian w interfejsie użytkownika.
Katalogowanie i przeglądanie
Filmy możemy oczywiście dodawać zarówno ręcznie jak i importując listy utworzone w innych formatach. Zbyt wielkiego wyboru nie mamy, ale możemy decydować się między plikami Excela, DivxCatalogera (.dc0) oraz Filmoteki. Nie cieszmy się jednak za szybko. Mimo, że ładnie to wygląda - różowo nie jest (nie żebym uważał, że różowy kolor jest ładny!). Zacznijmy od Excela - wcale nie chodzi tutaj o pliki .xls! W programie Microsoftu musimy odpowiednio spreparować tabelę, a następnie zapisać ją w pliku tekstowym rozdzielanym znakami tabulacji, żeby móc wczytać przy pomocy BMLa. Podobnie jest w wypadku Filmoteki - tutaj dochodzi jeden krok - eksport z tego programu do formatu .xls, a potem już tak jak przy Excelu. Szkoda, bo o dziwo jest to wszystko bardziej pracochłonne niż w programie opisywanym na poprzedniej stronie, który wcale nie chwalił się obsługą formatu arkusza kalkulacyjnego. Moim zdaniem - troszkę na wyrost nazwane są te opcje importu.
Wiadomo, że nikt nam importować nie karze. Niektórzy (ci jeszcze młodzi i chętni do pracy) z Was zapewne dopiero chcą zacząć od początku tworzyć listę. A jak to się robi w BML? W celu dodania pozycji klikamy na odpowiedniej ikonie (dla ułatwienia szukania dodam - pierwszej z lewej) lub naciskamy F1. Oczom naszym ukazuje się wtedy okno, w którym możemy wpisać dane o filmie (patrz - drugi zrzut ekranu). Jeśli mamy delikatne palce i nie w smak nam walenie w klawiaturę - wystarczy wpisać tytuł, resztę danych zaimportować z jednego z całych dwóch serwisów. Przypominam jednak - ta opcja jest płatna. Dodatkowo - dla tych z Was, którzy lubują się w technicznych szczegółach - jest sposób na import z pliku informacji o rozdzielczości.
Okno dodawania pozycji. Dość ubogo.
Co ciekawe - w programie są dwie listy. Jedna - to spis filmów na płytach. Druga - pliki znajdujące się na dysku. W razie potrzeby możemy w odpowiednim menu "przegrać" film na Cd, co jest równoznaczne z przeniesieniem go do drugiej listy. Fajny pomysł, szczególnie, że jest to jedyny z testowanych programów, którego autor oddał nam tą przydatną funkcję do użytku.
Wartym zauważenia jest fakt, że w darmowej wersji aplikacja pozwala na otwarcie tylko jednego okna na raz. Oznacza to, że np. jeśli edytujemy opis - nie widzimy całej listy i na odwrót. Bywa to bardzo uciążliwe gdyż aby otworzyć inne - musimy zamknąć to, w którym aktualnie pracujemy. Spowalnia to dostęp do pożądanych informacji. Generalnie domyślnie w programie nie jest otwarte żadne okno zaś my możemy wybierać pojedyncze, które aktualnie będą widoczne. Jeśli zapłacimy - będziemy mieli na stałe w głównym oknie zamiast tego dziwnego tła - listę.
Gdy chcemy wyszukać odpowiednie dane czy po prostu przejrzeć spis - znów się rozczarujemy przy wyborze opcji. Ot - prosta wyszukiwarka, która pomoże nam znaleźć film jedynie według tytułu. Zbyt skromnie.
Inną, już znacznie lepiej przemyślaną funkcją programu jest filtrowanie listy względem tego, czy mają być wyświetlane wszystkie pozycje, tylko pożyczone albo tylko te, które znajdują się na miejscu. Przydatna rzecz, jeśli w wyborze filmu nie chcemy trafić na taki, który znajduje się poza naszym zasięgiem. W Ant Movie Catalog zabrakło tej opcji.
A co masz?
Zadawał Wam ktoś kiedyś takie pytanie gdy rozmawialiście o Waszych filmach. Mi często. "Za dużo, żeby wymieniać" - zazwyczaj odpowiadam. Jeśli nie chcecie zamykać szybko tematu, żeby tylko ktoś nie zabrał Waszych dziecinek, lecz przedstawić im listę tytułów - program nam to ułatwi. W tym miejscu jednak również nie będzie "full wypasu". Dwie możliwości - .txt oraz .html. Plik tekstowy - wiadomo - na każdym komputerze da się go odczytać, ale jego walory estetyczne są dyskusyjne. Szkoda, że nie da się zmienić szablonu, przy pomocy którego elementy rozmieszczane są w eksportowanym pliku. Podobny zarzut dotyczy drugiego formatu. Tutaj także jesteśmy skazani na gust twórcy programu. Mogło być lepiej. Przy oczywistym porównaniu z poprzednim programem - tutaj nie mogąc wpłynąć na wygląd mojej listy czułem się jak skuty kajdanami.
Gdzieś tu był...
Przychodzi taki moment w życiu mężczyzny... Nie - to nie ta bajka. Krótko - nasza kolekcja zamiast się powiększać topnieje. O ile nie wierzymy, że to kosmici porywają nasze płyty - zapewne są one u znajomych. Tylko u których?
Zdaniem autora, to właśnie opcja wypożyczeń jest najsilniejszą stroną programu. Generalnie ma wszystko co, trzeba. Możemy pożyczać filmy (wpisując dane w odpowiednie pole) lub oddawać (analogicznie - wymazując). Co bardzo przydatne - możemy zobaczyć całą listę dłużników w jednym oknie (jeśli zechcemy przeprowadzić zmasowaną akcję zwrotu naszych własności) i wysłać do nich stosowny e-mail z pog... przypomnieniem.
Dla każdego coś miłego
Innym ciekawym dodatkiem do aplikacji jest dostęp do grupy dyskusyjnej pl.alt.divx. W tej kwestii program działa po prostu prawidłowo. Jeśli często korzystacie z tej grupy, a nie potrzebujecie dodatkowych NewsReaderów, to wydaje mi się, że skorzystacie z tej opcji.
Dodatkowo, oprócz katalogowania filmów, Bartez Movie Library, wbrew swojej nazwie, umożliwia także katalogowanie płyt z plikami .mp3. Niestety jest to bardzo skromna opcja i uważam, że dodana niepotrzebnie. Moim zdaniem lepiej sięgnąć po inny, do tego celu stworzony, program - choćby używany przeze mnie MPEG Audio Collection.
Podsumowanie
Program razi przede wszystkim toporną obsługą i wyglądem. Jeśli komuś taki graficznie ubogi interfejs nie przeszkadza - można pominąć tą kwestię. Niestety takie rzeczy jak tylko jedno na raz otwarte okno lub okropnie denerwujące wyskakujące okienka ("Czy na pewno chcesz pożyczyć film?", "Film został dodany..." itp.), na które musimy kliknąć, żeby robić coś dalej bardzo zniechęcają do programu. A szkoda, bo polska produkcja.
Na plus:
+ Dodatkowa lista filmów na dysku
+ Filtrowanie listy względem dostępności filmu (na stanie/pożyczony)
+ Całkiem dobrze zrobione wypożyczanie
+ NewsReader
+ Katalogowanie mp3 (choć słabo zrobione to jednak jakaś dodatkowa opcja)
Na minus:
- Niewygodna obsługa
- Niezbyt nowoczesny wygląd
- Denerwujące okienka z pytaniami i informacjami
- Uboga konfiguracja
- Zagmatwany import
- Wyszukiwarka
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|