TEST: Myszka Razer Lachesis - 4000dpi Autor: Spieq | Data: 05/12/07
| Kolejna myszka Razera i kolejna powtórka z rozrywki. Czy nie można już wymyśleć czegoś równie oryginalnego, jak pamiętny Boomslang? Z tym próbują ostatnio zmierzyć się Logitech i Microsoft, Razer asekuracyjnie przystępuje do wyścigu. Nie znaczy to jednak, że na starcie jest przegrany, kontakt z Razerem Lachesis uzmysłowił mi po raz kolejny świętą zasadę - nie ferować wyroków zawczasu... Okazuje się, że w starych rozwiązaniach wciąż tkwi niemały potencjał. Tym większy, gdyż producent postanowił zmodernizować nie tylko sam szkielet konstrukcji, ale i wprowadzić najnowsze rozwiązania techniczne (Razer jest aktualnie w posiadaniu najlepszego sensora), które stawiają Lachesis absolutnie na piedestale. Z drugiej strony - traktować poważnie 4000 dpi, czy zachwycić się bez umiaru? |
|
Wstęp
Kto dziś pamięta Boomslanga? Ja, Ty, ona, ono. Myszka zrobiła niemałą karierę, wystarczy jej się przyjrzeć z bliska:
Kariera przeplatana potknięciami, w konsekwencji udoskonaleniami, jest wyraźną inspiracją dla konstruktorów. W roku 2003 wersja 2500 robiła wrażenie - 2500dpi, 6 MIPS (Milion Instruction Per Second), bardzo długi kabel itd. Boomslang wyprzedzał konkurencję, choć pamiętajmy, że mimo obecności sensora optycznego, ruch odczytywany był wciąż przez tradycyjną kulkę.
Aby być konsekwentnymi rewolucjonistami i dziś, konstruktorzy Razera musieli wymyśleć coś na miarę legendarnego Boomslanga. Czym w ostatnich latach gracze szczególnie się ekscytowali? Rozdzielczością pracy urządzenia. Trend ten, na szczęście, powoli już umiera. Z miłości do dokładności (?) wyleczyły nas szczególnie myszki laserowe, które - mimo zawrotnej liczby DPI - nie były w stanie tak naprawdę wykorzystać tego potencjału. Wprowadzenie technologii 3G przez Razera ponownie zrewidowało myślenie wszystkich. Sukces sensora postanowiono ubrać w szaty króla i podkręcić możliwości jego władzy. 4000 dpi to znowu rekord, ale czy warty kruszenia kopii? Pewnie nie, złośliwie nawet będę unikać tego tematu w recenzji... do czasu.
Nietrudno przeoczyć produkty Razera na półkach sklepowych. Charakterystyczny wygląd opakowania uchował się także przy okazji premiery Lachesis:
(kliknij, aby powiększyć)
"Nastrojowe" barwy wojenne idą w parze z przesłaniem zawartym wewnątrz:
(kliknij, aby powiększyć)
Tym razem jakoś mnie to nie rozbawiło... W pudełku natomiast znajdują się równie standardowe gadżety, jak w pozostałych seriach Razera: certyfikat autentyczności (kolejna rzecz, która już mnie nie rozśmiesza, nuda), podręczniki, ulotki, naklejki i oczywiście gwarancja na 2 lata.
(kliknij, aby powiększyć)
Na koniec zapoznajmy się ze specyfikacją, czyli co myszka kryje nam pod kołderką:
|