TEST: Myszka Razer Lachesis - 4000dpi Autor: Spieq | Data: 05/12/07
|
|
Estetyka wykonania
Najlepiej pisze się pierwszą recenzję - brak wszelkich odniesień, a recenzent zdaje się być bardzo entuzjastycznie nastawiony do opisywanego przedmiotu. Nie można wykluczyć tego również i później - choć z pewnością coraz rzadziej jest mnie coś w stanie zaskoczyć (choćby na miarę Creative Fatal1ty 2020). Pierwszy kontakt z Lachesis był i tak dość nietypowy, bo po rozpakowaniu - wybuchnąłem... śmiechem.
(kliknij, aby powiększyć)
Reakcja nietypowa, ale i krzywdząca dla Razera. Prawdziwą jakość Lachesis prezentuje oczywiście w praktyce, ale i walory estetyczne ma dość istotne. Producent kontynuuje myśl zapoczątkowaną już przez DeathAddera. Manewr ten (wedle relacji, które napotkałem w sieci) nie wzbudza specjalnych kontrowersji, przeważają opinie pozytywne. Co ciekawe (a można to odnieść w zasadzie do wszystkich modeli Razera), w przypadku dyskusji o myszkach rzeczonego producenta mowa jest bardziej o wygodzie/niewygodzie i precyzji/nieprecyzji (to w zasadzie tylko w debatach o starym Viperze). Mniej uwagi poświęca się wyglądowi, można odnieść wrażenie, że ta działka została jakoby przypisana na stałe Logitechowi. Nic bardziej mylnego, czego dowodem jest Lachesis. Rzecz jasna dla osób, dla których minimalizm jest aktem świadomym, a nie dowodem braku kreatywności. Niewątpliwie Lachesis nie należy do myszek wyjątkowo efektownych, minimalizm łączy się jednak ze zjawiskowymi pomysłami typu pulsujące logo.
(kliknij, aby powiększyć)
Minimalizm bywa efekciarski i tym projektanckim paradoksem rozpoczniemy analizę Lachesis. Jeśli mamy do czynienia z myszką nieaktywną (czyli bez zasilania jej z portu USB), dostrzeżemy jeden wyjątkowo dominujący kolor - czarny. Czarny jest grzbiet myszki, ale i tym kolorem postanowili konstruktorzy potraktować także boki i spód gryzonia. Pomijam oczywiście przewód, który znajduje się w czarnej otulinie (przezroczyste zdarzają się w "marketowych" seriach np. A4Techa, co zresztą wygląda wyjątkowo nieestetycznie).
(kliknij, aby powiększyć)
Grzbiet pokryty został matową warstwą materiału gumopodobnego (identycznym jak w przypadku DeathAddera). Nie odbija światła, więc na pierwszy rzut oka myszka wygląda na stonowaną "żmiję". Inaczej jest w przypadku boków myszki, gdzie zastosowano typowy materiał lakierowany (śliski w kontakcie). Z drugiej strony konstrukcja Lachesis wymusza pewne ograniczenia - boki są w zasadzie niewidoczne, zdominowane przez szeroki grzbiet. Klawisze boczne z kolei to powrót do materiału użytego na grzbiecie, co można uznać za przemyślaną decyzję (nie będziemy naocznymi świadkami zbierającego się brudu i widoku odbitych linii papilarnych). Żeby być wiernym metodzie "przeplatania" - przyciski górne (odpowiedzialne domyślnie za zmianę rozdzielczości) to lakierowany plastik, czyli mamy do czynienia z tym samym, co na bokach. Wygląd tych przycisków jest dość dyskusyjny - wyglądają na pierwszy rzut oka dość tandetnie. Kontrastuje to z rzetelnie wykonaną całością konstrukcji Lachesis. Estetyczny minus i tak naprawdę... jedyny.
(kliknij, aby powiększyć)
Rolka jest jednym z najwyrazistszych znaków firmowych Razera. Charakterystyczny kształt i mleczny wygląd, który zmienia swoją barwę po podłączeniu myszki (w przypadku testowanego egzemplarza - niebieska). Ogólnie mamy do czynienia także z wersją białą (czyli zaprzestano kontynuacji trendu zapoczątkowanego przez Copperheada - niebieski, czerwony i zielony wariant). Dla osób wrażliwych na światło diody mam dobrą wiadomość - można ją wyłączyć programowo z poziomu sterownika myszki (żadna nowość, ale warta podkreślenia).
(kliknij, aby powiększyć)
Na grzbiecie znajdują się charakterystyczne trzy połączone żmije, które ożywają w momencie podłączenia gryzonia do źródła zasilania. Światło jest standardowo w tym wypadku pulsujące, ale Razer wprowadził tu małą modyfikację. Dioda nie gaśnie całkiem, jak w przypadku DeathAddera. Jednocześnie zwiększenie natężenia światła następuje skokowo, nie płynnie. Rozwiązanie to nie przypadło mi do gustu, szkoda tym bardziej, że barwa światła w Lachesis jest o wiele ciekawsza niż w DeathAdderze (zimny niebieski kolor dodaje myszce pewnej agresywności).
Na koniec zostawiłem rzecz być może najistotniejszą - wyjątkowy kształt Lachesis. Jak wiemy, jest to młodsza siostra (w zasadzie wnuczka?) starej konstrukcji Boomslanga:
Nie da się ukryć, że wygląd Boomslanga do dziś intryguje, choć niekoniecznie dla wszystkich jest to zaletą. Lachesis została zmodernizowana w duchu dzisiejszych oczekiwań i trendów, jakie na rynku panują. Nie mamy więc do czynienia z dość topornymi kształtami (czyt. niewygodnymi kantami). Całość kojarzy mi się z... falą lub osą, wiadomo spektrum skojarzeń będzie szeroki. Akurat moje wydają się całkiem normalne... Gdzie te moje tabletki?
Wygląd to mocny punkt Lachesis, o czym przekonałem się, obserwując reakcje swojej lepszej połówki. Niech za argument świadczy fakt, że zmianę na biureczku w sypialni zauważyła w tym samym dniu. Zjawisko bez precedensu. Dlaczego osa? Wystarczy spojrzeć na tył myszki pod pewnym kątem:
(kliknij, aby powiększyć)
Razer przyzwyczaił nas do wysokiej jakości wykonania produktów i tak jest również w przypadku Lachesis. Myszka wykonana jest solidnie, konstrukcja jest zwarta, nic nie trzeszczy i nie zagina się podejrzanie. Nie ukrywam, że w kwestii estetycznych walorów Lachesis jest dla mnie niekoronowanym liderem wśród gryzoni Razera. Ten wygląd niekoniecznie musi się wszystkim podobać, ale "spełnia" najważniejszą rolę - przyciąga wzrok.
|