Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | TEST: Pojedynek Microsoft Laser 6000 kontra A4Tech X-750F
    

 

TEST: Pojedynek Microsoft Laser 6000 kontra A4Tech X-750F


 Autor: Spieq | Data: 27/03/06

TEST: Pojedynek Microsoft Laser 6000 kontra A4Tech X-750FMiało być inaczej. Pewnego dnia otrzymałem od zaprzyjaźnionego serwisu Hardware for Gamers niniejsze cudo: Microsoft Laser Mouse 6000 i ochoczo wziąłem się do sprawdzania. W międzyczasie okazało się, że od równie zaprzyjaźnionego Megabajtu doszedł A4Tech X-750F, którego jeszcze w sprzedaży krajowej nie ma. Co tu począć? Okazuje się, że to świetny pretekst do "walki" myszek. Oba modele cieszą się wielkim zainteresowaniem wśród graczy. W pierwszym przypadku brakuje im polskiej recenzji (Laser 6000), w drugim - przede wszystkim dostępności na polskim rynku. Zawrzyjmy umowę - dla Was test, dla mnie upragniona wiosna...

Runda I - gra wstępna promotorów

Kontrakt został zawarty szybko, gigant, jakim jest Microsoft, podszedł poważnie do swojego oponenta, A4Techa. Nie da się ukryć, że seria X7 A4Techa zrobiła niemałe poruszenie na rynku, tworząc nową mapę wpływów. Microsoft nie jest już jednym z 2-3 rozgrywających graczy, to jeden z wielu, który znów musi zyskać zaufanie klienta. Z kolei A4Tech zasłużenie liczy zyski - szczególnie model X-718, którego całkiem niedawno recenzowałem, stał się marzeniem wielu graczy, dla których liczy się nie tylko dobry sensor i ergonomia, ale i atrakcyjna cena. Szczególnie ten ostatni czynnik sprawia, iż A4Tech staje się groźnym konkurentem dla producentów wypuszczających modele średniego pułapu cenowego (w tym właśnie Microsoft). Trzeba jednocześnie nadmienić, że pozycja modeli typu Copperhead lub G5 wydaje się być niezagrożona. Cena produktu to kompromis z jakością wykonania. Tak jest w przypadku mysich produktów A4Techa, które zdają się być dzisiaj niepokonane na polu ekonomicznych rozwiązań. Inaczej jest w przypadku wspomnianych przed chwilą modeli, za które trzeba słono zapłacić, ale jednocześnie zyskuje się pewność (pojęcie względne, ale operujmy ogólnikami), że upolowana z wysiłkiem myszka nie stanie się wkrótce źródłem estetycznych rozczarowań lub powodem serwisowych przepychanek. Gdzie zatem znajduje się produkt Microsoftu: Laser Mouse 6000? W najgorszym dla siebie miejscu - na razie w środku pędzącego peletonu, gdzie rozgrywa się największa walka i przepychanie łokciami.

Sentyment do myszek Microsoftu jest spory i jeśli liczyłaby się dla gracza historia, to Laser 6000 byłby na dobrej pozycji wyjściowej. Pamiętamy jednak wpadkę Microsoftu, który po wydaniu świetnego modelu IE 3.0 zaszalał i wypuścił na rynek IE 4.0, który pod względem ergonomicznym zdawał się być krokiem naprzód, lecz paradoksalnie przegrał właśnie w tej konkurencji. Gdyby nie ten fakt, Laser 6000 byłby witany entuzjastycznie. Podczas gdy większość opinii krążących w sieci dotyczyła wątpliwości, czy aby ten model nie jest przykrą powtórką z rozrywki (z, dla niepoznaki, wprowadzoną technologią laserową). Od razu uspokajam. Laser 6000 to godny następca serii IntelliMouse. Zapowiada się więc ciekawy pojedynek.

Uwaga techniczna na koniec. Wrażenia z użytkowania myszek nie będą przeplatane, każdy gryzoń będzie rozpatrywany z osobna jako niezależny podmiot (pozwoli to całościowo wyodrębnić jego cechy). W zasadzie jest to wielka recenzja, ale śmiało można ją rozdzielić na dwie części. Pewne aspekty, jak różnice i podobieństwa, będą rozpatrywane głównie pod koniec rozdziałów i w podsumowaniu. Laser 6000 dotarł do mnie w zestawie z podkładką. Nie ukrywam, że nie jestem miłośnikiem takich rozwiązań - rzadko zdarza się, by dystrybucyjne uszczęśliwianie kompletami objęło i moją skromną osobę. W tym wypadku było zupełnie inaczej. Dostarczony z myszką Steelpad QcK działa wyśmienicie nie tylko z 6000, ale i z każdą myszką, którą położymy na tej niepozornej tekstylnej podkładce. Do tematu pada jeszcze powrócę. Rutynowy rzut na pudełko:

  
(kliknij, aby powiększyć)

Całość nieco nieprzemyślana. Sztywna plastikowa koszulka nie jest wystarczającą ochroną, w związku z czym dotarła do mnie nieco zmaltretowana, na szczęście sam sprzęt nie ucierpiał. Pudełko jest bardzo sprawiedliwie podzielone - od razu wiemy, iż mamy do czynienia z zestawem myszka+podkładka (albo podkładka+myszka). Każdy z produktów ma wykorzystane 50% powierzchni pudełka, ze względu na czerwone motywy, na pierwszy rzut oka rzuca się raczej QcK, a nie obecność myszki światowego potentata IT. W pudełku, oprócz omawianych produktów, znajdziemy jeszcze płytkę ze sterownikami IntelliPoint 5.4. To wszystko. W samodzielnym pudełku z Laserem 6000 znajduje się ponadto instrukcja dotycząca partii produktów Microsoftu. W powyższym combo tego nie mamy. Oczywiście całość to wynik współpracy Steel Series z Microsoftem, a w zasadzie "kompromisu" zawartego pomiędzy nimi.

Okazalej prezentuje się pudełko A4Techa (kopia Logitecha), które jest konstrukcyjnie identyczne, jak w przypadku modelu X-718, różnica polega na zastosowaniu innej kolorystyki i, rzecz jasna, dostosowanych treści:

  
(kliknij, aby powiększyć)

Pozwolę sobie zacytować fragment recenzji X-718 (własnego autorstwa):
"Karton jest dość spory, wydawałoby się, że oprócz myszki i podstawowych gadżetów, powinno się znaleźć w nim coś ekstra. Tak jednak nie jest, całość jest standardowa, ale jeśli doszukiwalibyśmy się detali, które odróżniają A4Techa od konkurencji, to faktura pudełka - nie jest ona gładka, są na niej wytłoczone mikrodziurki, co nadaje całości pewną "szorstkość". Całość, na szczęście, nie jest wzbogacona o "oczosolną" koszulkę, która w przypadku Copperheada wyglądała wyjątkowo tandetnie. Ot, kwestia gustów. Pudło trochę waży, co więc w nim kryje się oprócz myszki?" Jak widać, nic nie zmieniło się od czasu wypuszczenia X-718.

Wróćmy do pudełka. Co w nim się jeszcze znajduje? "Nawiasem mówiąc - niewiele. Myszkę ignorujemy, jej obecność jest oczywista. Dostajemy ponadto przejściówkę portu USB na PS/2, dzięki czemu możemy z myszki korzystać na dwa możliwe sposoby. Rzecz jasna, port PS/2 traktowany jest w tym wypadku jako rezerwowy (coś jak tryb awaryjny w Windowsie), zostanie on wykorzystany tylko w momencie, gdy zostanę do tego zmuszony. Oprócz tego mamy sterowniki, co w dobie niedodawania ich do co poniektórych myszek, wydaje się nadmiernym dobrem. Co jeszcze jest? Hm, to wszystko. Do sprzedaży dodane zostaną z pewnością dokumenty z instrukcją i gwarancją, do celów testowych są one niepotrzebne." Dodać należy, że powyższe pudełko nie stanowi wzorca, który zostanie wypuszczony na rynek polski. Finalnie będziemy mieli do czynienia z pudełkiem ze swojsko brzmiącymi nazwami.

Warto się zająć teraz informacjami znajdującymi się na pudełkach - takie wiadomości wiele rozwikłają lub wiele... skomplikują. W przypadku A4Techa mamy do czynienia z pierwszą możliwością, a w przypadku Microsoftu - z drugą. Przyzwyczaiłem się już do faktu skrywania pewnych informacji przez producentów. Jeśli dochodzi do podobnych sytuacji, wówczas pewnikiem jest to, że twórcy w zasadzie nie mają się czym chwalić, więc skrzętnie ukrywają informacje np. o czasie reakcji lub przyspieszeniu.

Poniżej macie "przegląd rozdzielczości" serii X7 A4Techa, najbardziej interesujący nas w tej chwili model znajduje się na samym końcu:

A4Tech wychodzi naprzeciw oczekiwaniom graczy i udostępnia następujące informacje o X-750F:

Bardzo ważna wiadomość: A4Tech nie ograniczył się jedynie do zastosowania technologii laserowej i wprowadzenia "3xFire". Oprócz tego podrasował pozostałe detale: FPS (z 6500klatek/sek. na 7080 klatek/sek.), DPI (z 2000 na 2500), odczyt (z 5,8 megapikseli/sek. na 6,4 megapikseli/sek.), przyspieszenie (z 15g na 20g) i maksymalną szybkość (z 40 cali/sek. na 45 cali/sek.).

Co z Microsoftem? Firma zazdrośnie strzeże danych i wypuszcza chyba tylko te, które wstydu jej nie przyniosą. Skupia się raczej na przedstawieniu wymagań systemowych (233MHz, 128 RAM, rodzina Windows, ale z pominięciem starszych od 2000). Niektórych rzeczy trzeba samemu dociec:

Microsoft po pierwszej rundzie ma prawo czuć się przegranym. Tako rzecze pan recenzent. Pamiętajmy jednak, że to tylko teoria, która w praktyce może okazać się zwykłym kłamstwem...



Runda II - ważenie przeciwników

Na pierwszy rzut oka masywniejszym modelem jest Laser 6000, który okazuje się być jednak lżejszy od X-750F. Nie wiemy nic na temat wagi 6000, ale jest on zaskakująco lekki (lżejszy od przodka IE 4.0). Z kolei X-750F waży zapewne mniej więcej tyle samo, co X-718 (najwyżej niuanse typu zmiana technologii, brak diody...). Dla przypomnienia to ok. 104g.

Przy okazji męczenia X-718 stwierdziłem: "Pierwszy kontakt z myszką zaowocował okrzykami zachwytu, mysz leży mi wyśmienicie w dłoni, w zasadzie garnitur szyty na miarę przez lokalnego mistrza. Skoro leży mi wyśmienicie, to niezbity i kolejny dowód na to, że opisywana mysz to gałąź z drzewa genealogicznego kurdupli." Z Laserem 6000 jest nieco inaczej, ale to tylko pozory. Przypatrzmy się wymiarom myszki Microsoftu:

W porównaniu z Logitechem G5 jest nieznacznie mniejszy, za to wyczuwalnie lżejszy. Czyli typowa myszka kanapowa? Otóż nie, ale nic z tych rzeczy, przytrzymam Was jeszcze w niepewności. To w zasadzie tyle, niech przemawiają rozmiary i zdjęcia. Poniżej mamy porównanie z IE 4.0, wcześniejszym modelem Microsoftu:

  
(kliknij, aby powiększyć)

  
(kliknij, aby powiększyć)

X-750F? Rozmiary te same, co w podanym powyżej X-718. Dzięki takim, a nie innym rozmiarom myszki jesteśmy w stanie zdominować ją samymi palcami, co jest zaletą wielką i warto ją podkreślać. Dla zwolenników myszek palczastych fakt ten może być decydujący w przypadku kupna, wypada się więc z niego cieszyć. Smutną minę mogą mieć natomiast osoby, które matka natura dość obficie obdarzyła w kształty (dłoni!), dla nich myszka może być faktycznie nieco za mała. Na stronie producenta rozmiary podane są w calach, miara ta jest nam obca, poza tym różnie bywa z tymi "oficjalnymi" parametrami. Wziąłem więc sprawy w swoje ręce i wyszły następujące liczby - długość: 11,7cm; szerokość w punkcie krytycznym: 6,4cm, przy rolce wynosi ona 4,6cm od podstawy, od góry należy dodać około centymetra (logiczny wniosek, że mysz na przedzie zwęża się ku dołowi).

Poniżej porównanie dwóch testowanych konkurentów:

  
(kliknij, aby powiększyć)

  
(kliknij, aby powiększyć)





Runda III - wrażenie na przeciwniku

Każda z myszek stroszy piórka. Zobaczmy zatem, jak obie prezentują się pod względem estetyki. Laser 6000 to myszka o pozornie prostej konstrukcji, ale to detale świadczą o jej specyfice. Myszka, która spodobała mi się od pierwszego wejrzenia, pod względem wykonawstwa zdecydowany krok do przodu w stosunku do IE 3.0/4.0. Oczywiście jest to wyłącznie moja opinia, wynikająca z takich, a nie innych upodobań. Nic nie ujmując przodkom, uważam, że najwyższy czas na zmianę warty. Wielbiona w wielu kręgach (do dziś zresztą) IE 3.0 jest dowodem tego, jak niegdyś postrzegano myszki komputerowe - kopuły o biało-szaro-czarnych barwach (plus agresywne światło diody), gdzie nacisk położono szczególnie na wygodę obsługi i jakość sensora, a nie na szaleństwa kolorów. Kolorystyka to jedna sprawa, lecz trzeba przyznać naprędce, że Microsoft pod względem konstrukcyjnym to absolutna czołówka - obudowy IE 3.0 i 4.0 do dziś wzbudzają zaciekawienie wśród graczy (mimo iż zdobycie tego pierwszego może być dzisiaj dość trudne).

Podobnie jest w przypadku modelu 6000. Konstrukcja została uproszczona, lecz nie znaczy to, że projektanci poszli na łatwiznę. Została wyciągnięta ręka w kierunku osób leworęcznych, jak i w ogóle zwolenników obudów symetrycznych. Myszka nie jest bowiem profilowana! Korzystać z niej mogą wszyscy, co cieszy mnie niezmiernie. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie trzeba będzie w minusach umieszczać stosownej adnotacji... Nie ukrywam, że profil obudowy IE 3.0, jak i wersji 4.0 może sprawiać wrażenie wygodniejszego, ale to tylko złudzenie (do tematu jeszcze powrócę). Symetria to często prostota, co może stać na bakier z walorami estetycznymi. W przypadku 6000 takiego niebezpieczeństwa nie ma, tym bardziej że gryzoń wygląda dość... niecodziennie. O specyfice świadczy profilowanie przednie, dość ostro kończone. Oryginalność i agresywność - to lubię.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Wreszcie w myszkach Microsoftu podobają mi się kolory. Tym razem dominuje czerń, lecz w różnych odcieniach. Grzbiet myszki jest grafitowy, boki i podstawa - zupełnie czarne. Podobają mi się srebrne wstawki - klawisze boczne, rolka, napis Microsoft na dole i ciekawy guzik tamże, który powoduje ciekawe kompozycje odbijanych kolorów.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Myszka jest lakierowana (niestety!), ale na pierwszy rzut oka (będąc nieco oddalonym) sprawia wrażenie matowej (o ile nie pada na nią mocne światło). Grafit jest ziarnisty i to może zmylić. Myszka jest wykonana ciekawie i dla mnie estetyka jest jej silną stroną.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Jak przedstawia się jej przeciwnik - A4Tech X-750F? Równie groźnie! Pamiętajmy o tym, że niniejszy model jest podobny do recenzowanego wcześniej przeze mnie X-718. W związku z tym pozwolę sobie wykorzystać niektóre fragmenty z tamtego testu (odpowiednio zmodyfikowane pod X-750F).

Całość została (niestety!) wykonana z połyskującego i gładkiego plastiku. Warto podkreślić - myszki o błyszczącej powierzchni prezentują się ciekawiej od swoich matowych odpowiedników, problem polega na tym, że względy estetyczne nie idą w parze z funkcjonalnością. Myszka odbija wszelkie światło, należy bowiem dodać, że boki myszki od grzbietu przedzielone są srebrnymi (również odbijającymi światło) paskami plastiku. Ten sam kolor zastosowano w bocznych przyciskach oraz wysepce z rolką i przyciskiem odpowiadającym za zmianę rozdzielczości.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Na grzbiecie myszki znajduje się napis X7, który symbolizuje serię myszek A4Techa, a na samym dole (praktycznie poza zasięgiem kontaktu z dłonią) znajduje się logo tejże firmy. Oba napisy w przypadku X750F nie sprawiają wrażenia, jakby były wtopione w plastik, co akurat daje się zaobserwować w modelu X718. Różnica polega na tym, że X-750F jest pokryty jednolitym czarnym kolorem, podczas gdy jego starszy brat, oprócz imitacji zniszczeń na obudowie, ma od wewnątrz ziarnistą kompozycję. Doświadczenie ponadto podpowiada, że z myszek A4Techa (w przeciwieństwie do niesławnego w tym względzie Logitecha) lakier raczej nie schodzi, po wielu latach stan napisów jest praktycznie nienaruszony.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Wrażeń estetycznych dostarcza również rolka - choć zmieniające się w niej kolory mają przede wszystkim aspekt funkcjonalny (kolor odpowiada aktualnie ustawionej rozdzielczości), nie w sposób odmówić im pewnego uroku. Rzecz jasna, nietrafionym pomysłem będzie zmiana koloru w zależności od panującego w danym momencie nastroju... Sam pomysł jest bardzo dobry - nauka, jaki kolor odpowiada konkretnej rozdzielczości trwa dosłownie chwilę i nie nastręcza specjalnych trudności. Jako że X-750F ma 2500dpi, musimy nauczyć się dodatkowo jednego combosa (zielono-żółty). Mamy do wyboru kolor... brak koloru (mleczna rolka), zielony, żółty i czerwony. W poprzedniej recenzji znajdują się zdjęcia, jak to światło w rzeczywistości wygląda. W X-750F czerwonym elementem jest również przycisk "3xFire", akurat ten motyw niespecjalnie mi się podoba.

W X-750F nie ma dolnej diody, w związku z tym wprawdzie światło LED (umiejscowione obok rolki) przebija tu i ówdzie w szparach, nie jest to jednak tak widoczne, jak w przypadku X-718. Różnicą jest również podstawa - w przypadku testowanego modelu nie mamy już do czynienia z przezroczystym plastikiem.

Ocena estetyki wykonania X-750F? Całość prezentuje się bardzo przyzwoicie, myszka nie jest stonowana, to nie typ "szarej myszki" z poprzedniej epoki, "sportowe" niemalże kształty. Tak wygląda zarówno X-718, jak i X-750F. Gorzej, gdy przyjrzymy się myszce nieco uważniej - wychodzą wówczas pewne niedoskonałości. Chodzi tu przede wszystkim o niedokładność wykonania - niektóre elementy zostały jednak potraktowane po macoszemu, ciężko natomiast wyrokować, czy jest to kwestia tego akurat egzemplarza (znowu mam prototypowy egzemplarz!). Miejmy nadzieję, że tak właśnie jest. Z grubsza chodzi o to, że elementy myszki nie są ze sobą zespolone do końca, srebrne paski wykonane są tragicznie - prawy jest węższy od sąsiada, w tym miejscu myszka straszy swoimi czeluściami. Czarna podstawa odchodzi nieco boków myszki (ale na szczęście nic nie przebija, jak w przypadku X-718). Niby detal, ale myszka powinna być spójną bryłą, bez tendencji do emancypacji którejś z części składowych.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Estetycznie wyglądająca obudowa (odbija światło, jak już wspomniałem) nie spełnia jednak "norm higienicznych". Tego typu materiał ma tendencje do szybkiego zbierania brudu (w przeciwieństwie do matowego odpowiednika - taki Copperhead lub G5 praktycznie się nie brudzi). Pechowo mamy tu do czynienia z czarnym kolorem całości, co powoduje, że zbierające się dziadostwo na fakturze myszki jest bardziej widoczne. O dziwo - taki śliski materiał zazwyczaj zwiększa potliwość dłoni, w tym przypadku jednak jest inaczej, z pewnością chodzi tutaj o ergonomię myszki, kontakt dłoni z myszką jest ograniczony, gram bowiem samymi palcami.

Dla jednych Picasso to geniusz, dla innych - kaleki artystycznie prowokator. Odbiór wszystkiego jest rzeczą indywidualną, stąd duże nagromadzenie zdjęć w tym rozdziale. Która myszka jest w rzeczywistości ładniejsza, to już musicie rozstrzygnąć we własnym zakresie. Przyznam, że 6000 spodobała mi się od chwili wyjęcia z pudełka, lecz mój zachwyt nieco opadł, gdy kurier dostarczył X-750F, która wygląda naprawdę jeszcze ciekawiej od X-718 (zasługa czerni?). Pamiętać jednak należy, że wygląd to jedno, a wygoda - to drugie. Co jest dla szanującego gracza ważniejsze, chyba dodawać nie muszę... Zatem przystąpmy do kolejnej rundy!



Runda IV - ujeżdżanie przeciwnika

Tu duża rola sędziego, który temperuje agresywne podskoki myszek. Jak zatem testowane gryzonie leżą w dłoniach?

  
(kliknij, aby powiększyć)

  
(kliknij, aby powiększyć)

Pamiętajmy, że zastosowana w X-750F obudowa jest identyczna z X-718. Konstrukcję oceniam wysoko, jest wygodna, ale jako całość będzie źródłem radości dla osób o małych i średnich dłoniach. Wysoko oceniłem wygodę użytkowania X-718, ale zmieniłem opinię po wzięciu do ręki pewnej myszki... O tym za chwilę. Przypomnijmy sobie opis wrażeń z wygody użytkowania konstrukcji X7:

Świetna obudowa. Jako całość dla mnie jest wyśmienitym rozwiązaniem, obyło się bez udziwnień (wstydźcie się, designerzy Razera i Raptora). W końcu mamy do czynienia z myszką, która po pierwsze nie jest dziełem rzemieślnika, ciosającego swoje płody artystyczne tępym toporem. A po drugie, w końcu mamy do czynienia z myszką, która w dużym stopniu godzi zwolenników myszek kanapowych i myszek palczastych. Osoby o bardzo małych dłoniach są w stanie trzymać mysz całą ich powierzchnią, dla innych, którzy zostali inaczej obdarzeni przez matkę naturę, taki sposób kontrolowania myszki może być problematyczny. Seria X7 to modele o niewielkich rozmiarach i przede wszystkim - dość niskie. Sam operuję wyłącznie palcami, dłoń jest z tyłu - poza zasięgiem myszki, kontakt z nią jest sporadyczny i raczej przypadkowy.

Kolejna zaleta - rolka. Jedno z większych zaskoczeń (in plus!) w serii X7. A4Tech nie słynął specjalnie z dobrych rolek (były głośne i niestabilne), a tu okazuje się, że nie tylko dogonił konkurencję, ale i ją... prześcignął. Rolka (w przeciwieństwie do MS, niektórych myszek Logiego i przede wszystkim Raptora) jest stabilnie przymocowana, nie sprawia wrażenia, że zaraz pójdzie sobie w siną dal. Ponadto praca z nią to czysta przyjemność - skok jest delikatny, ale wyczuwalny (w Copperheadzie, którego dotąd uważałem za ideał w tym względzie, scrollowanie wymaga więcej siły - obydwa rozwiązania są dobre, każdy wybierze najbardziej sobie odpowiadający). Następnym plusem rolki jest jej bezgłośna praca - scrolla po prostu nie słychać! Takiej sytuacji wśród konkurencji jeszcze nie mieliśmy (rolek MS np. z serii IE 4.0 nie liczę, bo tam nie ma skoku). Jedynym słabszym punktem jest przycisk znajdujący się pod rolką (nieco wyczuwalny opór, ale w granicach tolerancji), styk zastosowany w Copperheadzie jest po prostu mistrzostwem świata i na razie - jak widać - nie do pobicia.

Klawisz odpowiadający za zmianę rozdzielczości jest ulokowany całkiem rozsądnie. Przynajmniej ja nie miałem problemów z jego operowaniem w trakcie krwawych rozgrywek. Nie mam długich palców, kłopoty niewątpliwie pojawią się w przypadku, gdy któryś z Was ma je dłuższe - proponuję wówczas korzystać ze stawu palca wskazującego (będzie to jednak dość uciążliwe, ponieważ przycisk nie bardzo wychodzi ponad powierzchnię grzbietu myszki). Opuszek palca nie zda w tym momencie egzaminu - będziecie musieli "podwijać" palec, co jest niewygodne i na dłuższą metę męczące (o ile często będziecie korzystać z tego przycisku). Wychodzi na to, że w modelu X-718 przycisk DPI był jednak bardziej wystający, co przełożyło się na komfort jego obsługi. W X-750F wygląda to nie za ciekawie. Dodatkowo dochodzi fakt nieintuicyjnego czasem kliku - sytuacja przypomina koszmary podczas obsługi Raptora M1. Pocieszam się faktem, że mam jeszcze nieoficjalny egzemplarz gryzonia.

Następną zaletą, która wyróżnia serię X7 od konkurencji jest znakomity kabel. Czegoś takiego nie mieliśmy jeszcze okazji oglądać, o ile zachwycała nas lekkość kabla w Copperheadzie lub w Hurricane, o tyle w nowym A4Techu mamy do czynienia z czystym szaleństwem. Kabel jest jeszcze cieńszy, co zmniejsza jego wagę i jednocześnie sprawia, że nie jest on w ogóle sztywny, układa się na każdej powierzchni (wzgórki, doły - dla niego to bez znaczenia; dostosuje się). Mówiąc krótko - widzimy tutaj najlepszą mysz bezprzewodową... z kablem. Kabla podczas pracy po prostu się nie wyczuwa, jak w przypadku innych myszek musimy kombinować, by nas smycz nie uwierała, w tym konkretnym wypadku pozostawiamy go "samopas", ufając, że sam ułoży się na stanowisku komputerowym. Jedyną jego wadą może być delikatność - izolacja chroniąca jest naprawdę cienka, więc zalecam szczególną uwagę. Pilnujcie, by kabel nie wchodził między "młot a kowadło" (np. w wysuwanych blatach biurka), może się to dla niego smutno skończyć. Jeśli miałbym wybierać, to wolałbym jednak rozwiązanie zastosowane w Logitechu G5, gdzie mamy do czynienia ze sznurówką... Genialny pod względem funkcjonalności pomysł (zalety opisałem w recenzji poświęconej właśnie tej myszce).

Kolejny aspekt wygody, równie zaskakujący. Zastosowany materiał obudowy X-718 (czyli śliski i połyskujący) nie powoduje nadmiernej potliwości dłoni! Mysz staje się niewątpliwie "lepka", ale spotykałem się już z gorszymi przypadkami, szczególnie w Logitechach. Nie mam pojęcia, czym to może być uwarunkowane, mniemam jednak, że to głównie kwestia ergonomii myszki - budowa serii X7 jest naprawdę wyprofilowana, być może ma to niebagatelne znaczenie. W przypadku X-718 problemem są boki myszki, gdzie zastosowano ten sam materiał, co na grzbiecie. Jest to błąd, powinna tam znajdować się guma antypoślizgowa lub materiał gumopodobny, dzięki czemu myszka nie wyślizgiwałaby się spod palców. Czasami człek marudzi i dostaje swoje (niniejszym pozdrawiam wszystkie kobiety). Wracając do sedna - w X750F zastosowano na lewym boku gumę antypoślizgową! Sęk w tym, że guma nie jest integralną częścią boku myszki - to po prostu plaster materii naklejony na specjalnie do tego celu stworzoną wnękę... Mam poważne obawy co do trwałości tej gumy (materiał jest bardzo przeciętny), a już pewny jestem, że będzie się Wam odrywać. Przyda się klej. Niechybnie. Pod względem komfortu jest to jednak krok do przodu w ewolucji serii X7. Plusik A4Tech niniejszym na pewno zdobywa.


(kliknij, aby powiększyć)

W recenzji X-718 akcentowałem fakt obecności dość kiepskich przycisków bocznych. Późniejsze rozmowy z posiadaczami tejże myszki utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie jest to jednostkowe zjawisko. W związku z tym mam dobrą wiadomość - w X-750F są one znacznie lepsze - intuicyjny i wyczuwalny klik, ponadto jeden z przycisków pokryty jest serią "wypustków", dzięki czemu nie pomylimy się w ferworze walki. Klawisze główne też są lepsze niż w starszym bracie - są nieco cichsze, klik jest znakomity, po doświadczeniach z Raptorem M1 w zasadzie to mysia poezja. Trochę hałasują - fakt - na szczęście w produkcji są już bezgłośne myszki (ale innego producenta!). Jeśli tego oczekujemy, musimy zrezygnować z kupna X-750F. Przycisk "3xFire" jest umiejscowiony sensownie, podczas normalnej pracy w systemie nie miałem z nim przypadkowego kontaktu, żeby go uaktywnić, trzeba jednak inaczej ułożyć paluszka.

Poprawił się A4Tech także w ślizgaczach. Pozbył się dwóch środkowych (sensowność ich obecności kwestionowałem w testach X-718). To jasna strona księżyca. Ta ciemna to tradycyjne niechlujstwo nawet nie tyle chińskich robotników, co chyba kadr odpowiedzialnych za kontrolę jakości produktu. Takie rzeczy nie przechodzą u Logitecha i Razera. W przypadku A4Techa liberalizm wykonawczy jest daleko posunięty. Myszka położona na gładkiej powierzchni po prostu się kolebie. W zasadzie normalnie jest tylko na miękkich tekstylnych podkładkach.


(kliknij, aby powiększyć)

Ostatnim smutnym akcentem jest wyważenie myszki. Okazuje się, że w całej serii X7 źle to zostało rozwiązane - tył myszki jest znacznie cięższy od przodu. Ma to znaczenie dość spore - jeśli operujemy wyłącznie palcami, wówczas chwytamy myszkę w okolicach przedniej 1/3, a reszta myszki po prostu nam ciąży w dół. W czasie gry takie niuanse są niewyczuwalne, ale nie ukrywajmy - wtedy wiele wad znika, koncentracja nasza przenosi się w inny obszar. Podczas pracy, nie zabawy, problem ten jest wyraźny i mnie osobiście jednak przeszkadza.

Dobra, teraz z grubej rury. Konstrukcja X7 bywała u mnie na salonach - podawałem ją jako wzór w przepisie na myszkę idealną. Została ona jednak zdetronizowana. Oczywiście kwestią zasadniczą są tu wymiary naszych dłoni. Nie mam aż tak malutkiej, bym swobodnie mógł operować X-750F. Laser 6000 jest jednak inaczej skonstruowany i ten szkielet jest zdecydowanie dla mnie wygodniejszy. Powiem więcej - jest on najwygodniejszy ze wszystkich testowanych dotychczas przeze mnie na łamach TwojePC.

Zacznę jednak od najbardziej "medialnego" motywu. Przyciski boczne są chyba największym źródłem kontrowersji - w stosunku do poprzednich modeli Microsoftu są one wysunięte bardziej do przodu, co dla osób o krótkich palcach może być dość uciążliwe (może zajść potrzeba innego położenia dłoni w momencie naciskania kciukiem). Sprawa jest o tyle niecodzienna, że wymaga od nas przestawienia się na inny tryb pracy. Z drugiej strony unikamy sytuacji przypadkowych kliknięć, ponieważ przycisk nie jest położony bezpośrednio nad kciukiem. Na początku miałem dość poważne problemy z obsługą lewego przycisku, natomiast od początku świetnie współpracowało mi się z symetrycznie położonym prawym przyciskiem, którego bez większego wysiłku można aktywować palcem serdecznym (aczkolwiek tu już istnieje groźba przypadkowej aktywacji klawisza). Po pewnym okresie czasu (powiedzmy tygodnia) adaptację można było uznać za udaną - lewy przycisk aktywowany jest kciukiem, nie zachodzi potrzeba przesuwu całej dłoni wzdłuż grzbietu myszki. Związane jest to głównie z siłą nacisku na klawisz, która jest doprawdy nieznaczna - przyciski boczne wciska się delikatnie, jest wyczuwalny klik, wystarczy więc musnąć delikatnie krawędź plastiku, a aktywowana zostanie przypisana funkcja. Ogólnie nie zgadzam się z krytycznymi opiniami internautów, jakoby przyciski boczne były bezużyteczne. Wymaga to od nas pewnego przyzwyczajenia, ale tak zazwyczaj jest z nowymi produktami... Zastrzeżenia za to mam do przycisków głównych, które chodzą oporniej od "boczniaków". Problemy sprawiał szczególnie prawy klawisz, który chodził ciężej od sąsiada. Czas przeszły? Sądziłem, że to kwestia "przetarcia" i faktycznie tak było. Pamiętajmy ponadto, że konstrukcja 6000 wymusza od nas specyficzne ułożenie palców (zgiętych w stawach), dość niewygodne okazuje się rozwiązanie z położonymi całkowicie wzdłuż klawiszy. Zresztą jest tak - klik jest lepszy, gdy aktywujemy klawisz na wysokości rolki, poniżej jest wyczuwalny opór i taka metoda nie ma sensu. Aha, ważna i smutna informacja dla nocnych konspiratorów - klawisze główne hałasują (więcej decybeli niż w przypadku serii X7 A4Techa!).


(kliknij, aby powiększyć)

W związku z tym trudno wyrokować, z jaką myszką mamy do czynienia - podczas rozgrywek operowałem nią tylko palcami (pozwala na to również waga). Co, patrząc na gabaryty myszki, wydaje się być nieco zaskakujące. Takie rozwiązanie jest dla mnie najwygodniejsze, reakcja w grach jest szybsza, co przekłada się na wyniki.

Rolka. Co tu kryć - mechanizm gorszy niż w X- 750F . Główną jej wadą jest hałas, ale przyznać trzeba również, że chodzi nieco gorzej od konkurenta. Za to przycisk ukryty pod scrollem funkcjonuje bez zastrzeżeń - chodzi lekko, korzysta się z niego z przyjemnością.

Faktura 6000 jest śliska (podobny materiał jak w serii X7), co wygląda ciekawie (większa dynamika świateł), ale znamy z doświadczenia problemy z nadmierną potliwością w momencie kontaktu z takim materiałem. W przypadku gdy trzymamy gryzonia samymi palcami, taki problem jest minimalizowany, ale skłamałbym, gdybym stwierdził, że przestaje on istnieć. Boki myszki są matowe, co jest rozwiązaniem dobrym, lecz nie idealnym (szkoda, że nie ma tu materiału gumopodobnego, jak np. w IE 4.0). Brud się zbiera, aczkolwiek nie jest on taki widoczny jak w X- 750F lub Logitechu G1.

Ślizgacze są przeciętne (ciężko przebić Logitecha G5 w tym względzie...), ale zdecydowanie lepsze niż w X- 750F . Sztuk cztery, rozłożone na obrzeżach, na teflonowe to one mi nie wyglądają. Ważne jest natomiast to, że ułożone są starannie, myszka nie kolebie się na boki, gdy położymy ją na gładką powierzchnię. X- 750F pod tym względem klęka.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Na koniec nieco goryczy. Dwa moje modele IE 4.0 pod względem staranności wykonania były złe. Oczywiście na tle ekonomicznych rozwiązań raczej górowały, ale przecież od Microsoftu i ich dość drogich produktów mamy prawo wymagać więcej. Laser 6000 jest wykonany lepiej, ale daleko mu do doskonałości. Bezsensownie został rozwiązany tył myszki (coś na kształt ubioru a la "cebulka"), przy kliku klawiszy głównych tył odchodzi, a pamiętajmy że grzbiet myszki to całość, klawisze nie są niezależne! Domowym sposobem da się to zlikwidować, ale niesmak pozostaje.

Kto wygrał ostatecznie w kwestii komfortu obsługi? Jak wspomniałem powyżej - zdecydowanie Laser 6000. Obudowa w niej zastosowana jest w zasadzie idealna. Leży w dłoni doskonale, o wiele lepiej niż seria X7 A4Techa, która ma pewne mankamenty - przede wszystkim konstrukcja jest niska, ciężko wcisnąć paluchy w boczne wnęki (o dziwo, nie przeszkadzało mi to w chwili testowania X-718, widocznie zwiększyły mi się oczekiwania względem wygody użytkowania).



Runda V - słów kilka o trenerach-instalatorach

Microsoft kilka lat temu wyznaczył kurs dla sterowników o ambicjach większych niż ustawienie czułości. Jedną z głównych zalet było profilowanie możliwości myszki dla każdego programu z osobna. Klawisz boczny np. w Winampie mógł odpowiadać za coś innego niż w programie graficznym. Dziś tego typu funkcja to standard dla każdego producenta, który poważnie myśli o swoich udziałach w mysim torcie. W związku z tym muszę z wielką przykrością stwierdzić, że wzór do naśladowania stanął po prostu w miejscu. Sterowniki są wyłącznie poprawne i w zasadzie dość ubogie. Oczywiście rządzi się tym pewna logika - Laser 6000 nie jest myszką pokroju Logitecha G5 lub Razera Copperheada, które to posiadają zmienną rozdzielczość, więcej przycisków funkcyjnych itd. Microsoft? Soft micro? Nie do końca - potencjał funkcji 6000 ma swoje odzwierciedlenie w możliwościach softu. Rozczarowanie polega głównie na tym, że wszelkie specyficzne funkcje Lasera 6000 zostały dopisane do Starego Dobrego Małżeństwa - IntelliPoint, czyli dedykowanego oprogramowania Microsoftu dla urządzeń peryferyjnych. Aż prosi się, by w ramach wprowadzonej "rewolucji" (technologia laserowa itd.) dokonać liftingu starego interfejsu.

Oczywiście, jako że mamy do czynienia z oprogramowaniem Microsoftu, całość pięknie integruje się w nasz Jedyny Słuszny System Operacyjny. Nie ma w tym ani krzty ironii - dzięki temu myszka jest prawidłowo wykrywana przez system (jako jedyna ze wszystkich przeze mnie recenzowanych na łamach TwojePC! Oczywiście pomijam w tym wypadku ręczne edytowanie plików .inf i dodawanie nazewnictwa). W Menedżerze urządzeń widnieje jako "Microsoft USB Laser Mouse 6000 (IntelliPoint)". Na dodatek całkowicie integruje się ze standardowymi sterownikami dla myszki w Panelu sterowania (specyficzne dla danego modelu funkcje są dodatkowymi zakładkami). Sterowniki nie są bombą zegarową, jak ma to w przypadku np. takiego Copperheada - charakteryzuje je bezdyskusyjna stabilność. Lubię taki stan i przypomina mi to miłe chwile spędzone z modelem IE 4.0.

Dość marudzenia? Jeszcze nie. Sporo myszek testuję, w związku z tym często zostawiam w systemie oprogramowanie dla danego modelu (nie mam w zasadzie "własnej", najczęściej używanej myszki, więc żonglerka pociąga za sobą konieczność zachowania określonych driverów). Microsoft i tym razem daje nam powód do pretensji o techniki monopolistyczne. Pomijam fakt, że instalator driverów wykrył sterowniki do innej myszki (SetPointy Logitecha) i postanowił je bez dialogu z użytkownikiem usunąć. Gorzej, że nie mogłem wybrać ścieżki docelowej instalacji (po prostu partycja systemowa i basta). Zwyczajowo instaluję tego typu rzeczy poza obręb partycji c:\ Tym razem ten manewr nie przeszedł. Dodatkowo na końcu wyskakuje alert o potrzebie zrestartowania ("tak" lub "nie"). Wybrałem "nie" i ku mojemu zaskoczeniu po chwili widziałem ekran pożegnalny systemu. Nieśmiałe pytanie: w takim razie po cholerę możliwość wyboru?!

Dość tych "laurek", czas na dokładniejsze przyjrzenie się sterownikom IntelliPoint:

To główny panel sterowników, gdzie ustawimy nie tylko funkcje podporządkowane każdemu z klawiszy (dodatkowo opcja "Enable program-specific settings", czyli wspomniana wyżej możliwość przypisania specyficznych funkcji dla każdej aplikacji z osobna), ale i... wybierzemy używaną przez nas myszkę. Cóż, Laser 6000 jest jedną z wielu, niezależne oprogramowanie odchudziłoby nieco instalkę. Z drugiej zaś strony mamy do czynienia z unifikacją całej rodziny myszek MS, dzięki czemu nie będzie absolutnie żadnych problemów ze znalezieniem sterowników. W dalszej części zdjęć pominę zakładki typu "Pointers", "Pointer Options", "Hardware" i "Click Clock" (szybkość dwukrotnego kliku itd.), które są standardowym wyposażeniem sterowników Windows. Pozostałe interesujące nas rzeczy to:


Akceleracja scrollowania to egzotyczna funkcja...


Słynne przypisywanie funkcji dla każdego programu z osobna...


"Precision Booster" - baaardzo przydatna funkcja, pozwalająca na zmniejszenie szybkości wskaźnika i precyzyjniejsze pozbycie się przeciwnika...


Określony klawisz może aktywować daną aplikację...


"Magnify" - powiększenie bywa zbawienne...


"Keystroke" - przypiszemy do klawisza daną sekwencję, np. CTRL+A. Bywa przydatne...

Sterowniki do 6000, mimo początkowych psioczeń, spełniają swoją rolę i przyznam, że... To ciekawe, wykorzystywałem dodatkowe funkcje myszki, czego na co dzień praktycznie nie robię (gryzonie u mnie równie dobrze mogłyby funkcjonować bez dedykowanego oprogramowania). Funkcje typu "Precision Booster" to arcyciekawe sprawy, co najważniejsze - bardzo przydatne. Wynik końcowy taki, że nie liczy się bogactwo opcji, ale ich funkcjonalność. W wypadku 6000 sterowniki zdają egzamin na piątkę z minusem ("minimize" nie chowa do traya).

Sterowniki to jedno, ale często pomijamy dodatkową dokumentację. W przypadku Microsoftu bywa ona bogata, warto więc napomknąć o niej słówko. Firma Billa Gatesa troszczy się o nasze zdrowie i nie pozwala na garbienie się podczas pracy w Windows. Tylko dla przykładu jedna fotka (jest tego troszeczkę):


Powyżej macie przykład na to, jak NIE WYGLĄDA recenzent myszek serwisu TwojePC podczas pisania recenzji...

Przy okazji recenzji A4Techa X-718 pisałem: "Sterowniki to pięta Achillesa wielu świetnym myszek. Każde odstępstwo na plus będzie więc w przypadku X-718 szczególnie akcentowane. Pierwsze, co uczyniłem, to zainstalowałem sterowniki dostarczone przez dystrybutora (Smart-X7 w wersji 7.68.0.0). Procedura instalacji standardowa, myszka instaluje się w systemowej zakładce (zastępuje ją). Wygląd samego programu jest standardowy, to kontynuacja wyglądu sterowników A4Techa dodawanych do każdej myszki tej firmy (w trayu znajduje się gustowna ikonka myszki)." Jak jest w przypadku sterowników X-750F? Wygląd bliźniaczy, lecz wprowadzono pewne modyfikacje, niektóre niewidoczne na pierwszy rzut oka:


Te same funkcje, jedyną zmianą jest dopasowanie zdjęcia myszki...


X7-Jump, czyli skonfigurujmy skróty klawiszowe...


Dodano zmianę DPI dla osi pionowej i poziomej...


Identyczna funkcjonalność, za to zmiana zdjęcia...


Zmiana - jak powyżej - kosmetyczna...


Stworzenie własnego menu poleceń? Wyjaśnione krok po kroku...


A4Tech nie pozwala zapomnieć - "3xFire" bije w oczy...

Czyli mamy dodatkowo zmianę DPI na każdą oś, obsługę "3xFire" oraz nieznaczne zmiany w wyglądzie zakładek (zmienione zdjęcia gryzonia: dumnie prezentujący się X-750F). Wielkiej filozofii w sterownikach A4Techa nie ma, ale posiadają dwie bardzo ważne cechy - przejrzysty interfejs i funkcjonalność. Na tle konkurencji typu Cooltek lub Raptor wyglądają na mistrzostwo świata. Wspominałem ponadto przy okazji recenzji X-718:

"A4Tech chwali się, że tak naprawdę sterowniki nie są potrzebne - bez nich można spokojnie funkcjonować i zmieniać bez problemów rozdzielczość. Sprawdziłem, faktycznie tak jest, sterowniki mają oczywiście ważny walor, bo zwiększają funkcjonalność gryzonia [...] Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że nie da się zmienić funkcji lewego klawisza. Co ma swoją logikę, rzecz jasna. Jeśli ustawimy np. myszkę w trybie pracy dla leworęcznych, wówczas niemodyfikowalny stanie się prawy klawisz. Sympatyczna i przydatna jest funkcja X7-Jump, którą możemy dopisać do któregoś z klawiszy. Dzięki niej możemy szybko zmienić szybkość przemieszczania wskaźnika (co ma znaczenie w momencie, gdy lawirujemy między rozdzielczościami), wyłączyć/włączyć akcelerację oraz przyporządkować skróty klawiszowe. Rzeczy równie ciekawe znajdują się w zakładce "Ustawienia", gdzie można zmodyfikować okno NetJump/LuckyJump (jest sporo możliwości do wyboru, pomysł jest niezły, ale wg mnie komfort obsługi tego jest dość przeciętny; szybciej pewne rzeczy wykonuję z poziomu klawiatury) oraz dodać menu poleceń zdefiniowane własnoręcznie." Myszka wykrywana jest jako "A4Tech USB Port Mouse", pominąłem świadomie zakładkę "Pointers" i "Hardware", których zawartość jest dla użytkowników systemów Windows nadto oczywista.

Na koniec rutynowe sprawdzenie częstotliwości pracy myszki. Przed sprawdzeniem strzelałem - 6000 z 500Hz, a X-750F, tradycyjnie, z 125Hz. Jednak się myliłem:


X-750F: standardowe wyniki i nic poza nimi nie osiągniemy...


Laser 6000: na dzień dobry tysiączek. Oczywiście możemy zjechać w dół...

Wypadałoby rozstrzygnąć, które sterowniki są lepsze, ale to nie jest takie łatwe zadanie. W zasadzie żadne z nich nie góruje nad przeciwnikiem, obie myszki mają dobrze dostosowany soft, irytujący był jedynie fakt zapędów dyktatorskich instalatora IntelliPoint. Poza tym wszystko na swoim miejscu. Gdybyście mieli mnie razić prądem i pieścić gwoździami, to postawiłbym raczej na oprogramowanie Microsoftu. Większe znaczenie ma tu po prostu komfort psychiczny aniżeli kwestie funkcjonalności czy interfejsu.



Runda VI - precyzja uderzeń DPI

Sklep H4G dostarczył mi zestaw, tzn. Microsoft Laser Mouse 6000 + Steelpad QcK. Nic tylko rozpakować i przystąpić do grania. Tak więc zrobiłem. Ze względu na rozmiary niniejszej recenzji daruję sobie szczegółowy przegląd przez gry. Większość z testowanych gier należało do gatunku FPP, czyli niezwykle dynamicznej rozgrywki, w której sprawdza się faktyczną jakość danej myszki. Muszę przyznać, że model 6000 sprawdził się w tej konkurencji wyśmienicie, choć zdawałem sobie sprawę z obecności... akceleracji wstecznej.

Niestety, moi drodzy, również i 6000 cierpi na tę przypadłość:


Laser 6000 + Steelpad QcK; najniższe ustawienia czułości, 1000dpi, częstotliwość 1000Hz (kliknij, aby powiększyć)

Tak wysoka częstotliwość domyślna ma swój sens. Po pierwszym teście w Mouserate zmniejszyłem jej zakres do 250Hz i zrestartowałem system. Moje obawy potwierdziły się - myszka przy takich ustawieniach ma tak wyraźną akcelerację wsteczną, że aż włos na dłoni się jeży. Tu już nie chodzi o ultraszybkie ruchy, po których przechodzimy dwutygodniową rehabilitację. Wystarczy szybszy, typowy ruch (jak w grach FPP) i wskaźnik wariuje - lata na wszystkie strony, ale jakoś nie w tym kierunku, do którego pierwotnie miał dotrzeć. Aby przerwać ten koszmar, wróciłem do ustawień 1000Hz. Lekka sugestia - nie grzebać, nie denerwować się, na najwyższych ustawieniach jest dobrze, sensor wariuje tylko przy bardzo szybkich ruchach - w każdym razie na średnich sensach problemów nie ma, gracze "niskoczuli", hm, nieco im współczuję.

Jak Microsoft Laser 6000 sprawdza się na podkładkach? Testy będą tyczyć padów, które standardowo występują w moich recenzjach. Wprawdzie doszło kilka innych podkładek, lecz by nie psuć niespodzianki (zapraszam wkrótce do lektury testu samych podkładek!), postanowiłem ich jeszcze nie wykorzystywać.

Pamiętajmy, że do myszki dołączono Steelpada QcK (oczywiście myszkę można także kupić bez podkładki), którego obecność wydaje się bardzo trafiona. O ile podkładki aluminiowe, plastikowe lub szklane zazwyczaj dzielą graczy na gorących zwolenników i zażartych przeciwników, o tyle pady tekstylne są lubiane przez większość społeczności e-sportowej (przez amatorów-hobbystów również). Dobry pomysł tym bardziej, że Steelpad QcK, mimo swej czasami zbyt krótkiej żywotności, jest jedną z najlepszych szmacianek (odpada w przedbiegach nie tylko mój stary Allsop Raindrop, ale i nowości, które wkrótce... zrecenzuję). Jeśli ktoś nie ma pojęcia, jaka podkładka jest dobra, jest to jego pierwszy kontakt z tak markowymi produktami, to ten zestaw jest dla niego idealnym rozwiązaniem. Polecam i reszcie - sam przez większość testów szurałem właśnie na "Kucyku".

Na innych powierzchniach podkładek Laser 6000 radzi sobie już gorzej. Na pierwszy ogień idzie zazwyczaj przezroczysty Icemat Original, który kosi wszystkich kłamczuszków. Czy Microsoft Laser 6000 okazał się takim kłamczuszkiem? Niestety, tak. Myszka wprawdzie współpracuje z przezroczystym szkłem, ale przy nieco szybszych ruchach zaczyna się wskaźnikowy chaos. Z tym padem myszka po prostu dobrze pracować nie będzie. Nie polecam. O dziwo, jeszcze gorzej jest w przypadku Icemata 2nd Edition, kursor głupieje przy normalnych ruchach, wielkie rozczarowanie, tragedia nie mniejsza. Bardzo nie polecam. Szkło plus Laser 6000 równa się duże kłopoty. Inaczej jest w przypadku plastiku i technologii "kosmicznych", reprezentowanych przez Steelpada S&S. Problemy pojawiają się jedynie przy szybkich ruchach, widać pad nie ma znaczenia - słabości, jaką jest tu akceleracja wsteczna, nie sposób ukryć... Na koniec pozostawiłem aluminium - Steelpada 3S, z którym Laser 6000 współdziała na zasadzie, jak powyżej: wszystko świetnie, ale do czasu szybszych ruchów, wówczas obnażamy gryzonia... Ogółem niewesoło, szkoda!

Jak jest z przeciwnikiem, czyli A4Techem X-750F? Zapewne szczególnie interesuje Was, jak spisuje się ten tajemniczy "3xFire". Otóż spisuje się... poprawnie, ale jego obecność jest co najmniej dyskusyjna. Nie bardzo rozumiem, dlaczego akurat "3xFire", a nie "4" lub "5". Przycisk działa w następujący sposób: włączamy np. Call of Duty 2, wchodzimy na serwer, po czym w trakcie rozgrywki próbujemy siać grozę. Po naciśnięciu klawisza strzelamy trzykrotnie pod rząd (3 pociski, nie serie), w momencie przytrzymania nic się nie dzieje, ogień ciągły w tym wypadku wykluczony. Po co w zasadzie to jest - wszyscy wiemy. Ot, niecodzienny gadżet, o którym będzie głośno. Funkcjonalność przeciętna, ale może akurat komuś wyda się niezbędny. Na zdrowie.

W grach myszka spisuje się... Może inaczej zacznę. Coś z tym X-750F jest nie tak. Na czarnej podkładce (Steelpad QcK, czyli na standardowej czarnej podkładce, na której "przecież wszystko działa") występują bardzo poważne problemy. Zauważalne jest to szczególnie na najwyższych rozdzielczościach (2000-2500dpi; w niższych zdarza się to rzadko albo mam posuniętą paranoję), wówczas kursor przesuwany powoli (szczególnie w pionie lub po przekątnej) zaczyna szaleć. Efekt jest podobny, jak w przypadku akceleracji wstecznej, gdzie wskaźnik idzie w zupełnie inną stronę niż zaplanowaliśmy (skacze o kilka pikseli). Co gorsza, problemy te występują losowo, co tym bardziej dezorientuje (bywa, że przez parę godzin wszystko jest w porządku). Nie muszę więc dodawać, że w grach będzie to szczególnie bolesne. Trudno również orzec, czy problem jest z tym, jeszcze "ciepłym", egzemplarzem X-750F, czy może epidemia ogarnie wszystkie modele. W każdym razie te 2500dpi to może być zwyczajne kłamstwo, pozostawiam to na razie w sferze domysłów.

Akceleracja wsteczna w X-750F to problem znikomy, dodam na otarcie łez. Ciężko zmusić sensor do kapitulacji, aczkolwiek jest to możliwe (najniższe dpi i czułość przesuwu wskaźnika w systemie + naprawdę bardzo szybkie ruchy na półmetrowej podkładce, o której słów kilka przy następnej okazji). W grach w zasadzie nie do wykrycia. Pod tym względem myszka A4Techa wypada nie tylko lepiej od Lasera 6000, ale i od G5.

Pozostałe podkładki a A4Tech X-718. Problem skaczącego wskaźnika podczas powolnych ruchów zaobserwowałem również na Raindropie, podobnie w przypadku Icemata Original. Co gorsza, na przezroczystym szkle laser A4Techa jednak klęka przy szybkich ruchach. Nie pierwszy to raz, kiedy smutno stwierdzam, że laser ze szkłem są nieszczęśliwym duetem. Sytuacja nie zmienia się również w przypadku Icemata 2nd Edition - po pierwsze, przy szybkich ruchach sensor zaczyna się gubić, a po drugie, precyzja na wysokich rozdzielczościach jest (w zasadzie bywa, jak wspomniałem - problem nie występuje przez cały czas) bardzo wątpliwa. Lepiej jest na pozostałych podkładkach Steelpada - S&S i 3S - na których wykrycie akceleracji wstecznej to duże wyzwanie (w przypadku 3S to w zasadzie niemożliwe lub niemiarodajne ze względu na jej niewielkie wymiary).

Nie tak to wszystko miało wyglądać.



Runda VII - werdykt

...I tak częściej używałem modelu 6000, a nie X-750F, co jest oczywiście moim prywatnym wyborem, ale także określonym manifestem (co uskuteczniam od paru recenzji). Dla gracza powinna liczyć się przede wszystkim wygoda i komfort współpracy, a nie kosmiczne możliwości, których nie jesteśmy w stanie wykorzystać (chyba że pracujemy w rozdzielczościach większych niż 1280x1024). Gram, jak i pracuję w rozdzielczości 1024x768, więc nie potrzebuję w zasadzie nic poza 800dpi, co w wypadku takich ustawień jest optymalnym rozwiązaniem. Nie planuję w najbliższym czasie wymiany monitora, więc "groźba" wykorzystania potencjału takiej X-750F jest wyłącznie fantazją (o ile te 2500dpi jest w istocie prawdą...). W związku z tym oferta Microsoftu jest wystarczająca i zapewnia całkowity komfort "strzelenia komuś w głowę". W tym wypadku wszelkie myszki oferowane dzisiaj przez wielu producentów segreguję w zasadzie tylko przez pryzmat ergonomii (najnowsze myszki, nawet jeśli pozwalają na wykorzystanie skromnych 400dpi, posiadają paletę wielu możliwości, które gracz dostosowuje do swoich aktualnych potrzeb). Pamiętać trzeba, że wybór najwyższej rozdzielczości nie równa się przyznaniu tytułu mistrza galaktyki i okolic w Quake'a 3. Wystarczy przypomnieć nieszczęsny przypadek Raptora M2, który po ustawieniu zawrotnych 2400dpi przeszedł w tryb pomijania pikseli.

Trwałość elementów powinna być jednym z głównych priorytetów dla gracza. Myszka typu "pro" nie służy wyłącznie do celów typowo rekreacyjnych. Gryzoń jest ściskany, rzucany, często bywa przewodnikiem złych wibracji gracza (młotkiem ją, młotkiem!). Nie może więc istnieć żaden kompromis w tym względzie, nawet jeśli traktujemy o myszkach z segmentu tanich rozwiązań. Jeśli myszka kosztuje 60zł (zaleta wielka), ale sprawia wrażenie nietrwałej, to jest po prostu kiepskim produktem i cena nie jest w stanie tego zmienić. W związku z tym nie ma litości dla A4Techa, który wypuszcza atrakcyjne pod względem technologicznym produkty, ale co z tego, jeśli pozostanie nam cieszyć się nimi tylko przez 3 miesiące. Wprawdzie X- 750F nie trzeszczy, ale elementy nie są ze sobą zespolone, jak to ma miejsce w Copperheadzie lub G5. Z drugiej strony wiem o przypadkach schodzenia lakieru ze srebrnych wstawek modelu X-718, więc można zaryzykować stwierdzenie, że podobnie może być w przypadku X- 750F . Jeśli chodzi o 6000, to powinniśmy być spokojni - nie powinno nic zejść (nie ma po prostu z czego). Z drugiej strony musimy pamiętać o tym, że myszka nieco trzeszczy i nie warto toczyć z nią wojen.

Jak wspomniałem powyżej, do znudzenia, najpierw wygoda, dopiero później oszałamiające parametry. Z tego właśnie powodu moim faworytem pozostaje Laser 6000, którego szkielet wydaje się bardziej uniwersalny (osoby o dużych dłoniach dadzą jakoś radę, w przypadku serii X7 będzie to bezsensowne). Pomijam fakt występowania akceleracji wstecznej, która dla mnie nie jest wyczuwalna w grach (gram zazwyczaj na średnich sensach), tym bardziej podczas pracy w systemie. 1000 dpi jest wystarczającą wartością dla rozdzielczości ekranu 1024x768, w przypadku 1280x1024, jak i wyższych przyda się 2000dpi i więcej. Jedynym mankamentem psującym obraz komfortu obsługi jest śliska faktura zarówno 6000, jak i X- 750F, zwiększa to potliwość dłoni, dodatkowo w 6000 brak gumy na bokach.

Wystawić rekomendację 6000 tylko dlatego, że akurat mnie przypasował (mimo wad - akceleracja wsteczna!), byłoby dość kontrowersyjnym posunięciem. Z drugiej strony przestrzegam przed zbyt poważnym traktowaniem recenzji tego gryzonia na zachodnich serwisach - wystawianie tak surowych ocen jest jednak sporą przesadą.

Która ostatecznie wygrywa? A4Tech X-750F?


(kliknij, aby powiększyć)

Czy może Microsoft Laser Mouse 6000?


(kliknij, aby powiększyć)

Jeszcze chwilkę potrzymam w niepewności. Nie zapominajmy o spiekowym przepisie na myszkę idealną. Warto wspomnieć, gdyż nastąpiły pewne zmiany. Za to coraz większe wątpliwości mam do stosowania technologii laserowej w myszkach, jak również jej ujęcia w przepisie (kolejni producenci mają z tym problem):
  1. Obudowa z Microsoft Laser 6000.
  2. Materiały wykończeniowe, ich jakość i połączenie z Logitecha G5.
  3. Technologia Copperheada/Hurricane'a (laser to jednak przyszłość?).
  4. Rolka z Copperheada, jej bezgłośność z A4Techa X7.
  5. Lekkość całości z Logitecha G1/Lasera 6000.
  6. Klik klawiszy głównych z Logitecha G1/G5.
Tak naprawdę obie przegrały. Wielkie oczekiwania, duży potencjał, a ostatecznie niemiłe zaskoczenie. Obie laserowe i tu być może tkwi największy błąd inżynierów. Oczywiście wolę jednak 6000 od IE 3.0/4.0, ale w przypadku A4Techa stawiałbym jednak na starszy model, czyli X-718. Żadna nie otrzymuje wyróżnienia, po prostu nie zasłużyły.

CENY:
  1. Laser Mouse 6000 + Steelpad QcK ~ 190zł
  2. Laser Mouse 6000 ~ 120zł
  3. X-750F ~ 100zł




  Sprzęt do testów dostarczyły firmy:

Megabajt sp. z o.o.      Megabajt sp. z o.o.

Hardware For Gamers      Hardware For Gamers
    • ul. Nowy Świat 18/20, 00-373 Warszawa
    • tel: 022 826-60-62
    • Fax. (022) 338 9010
    • WWW: www.h4g.pl
    • e-mail: info@h4g.pl