TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Logitech G1 - powrót myszozaura |
|
|
|
Logitech G1 - powrót myszozaura Autor: Spieq | Data: 25/11/05
|
|
Wygoda użytkowania
Jak już powyżej pisałem - G1 to najlżejszy obecnie model dla gracza. Ma to oczywiste przełożenie na komfort pracy. Dłoń nie ma prawa się zmęczyć, to nie jest czołg typu MX1000, którego masa znacznie przewyższa G1 i utrudnia szybkie reakcje w grach (oczywiście posiadacze tego modelu będą chcieli mnie ukamieniować - zanim to jednak zrobicie, sprawdźcie, jak sprawuje się G1). Układ "palczasty" ma wielu zwolenników i przeciwników, uogólniając sprawę - w Windowsie większy komfort pracy odczuwam na MX5xx lub IE 4.0, natomiast w grach zdecydowanie lepiej sprawdza się drobna mysz, którą można kontrolować wyłącznie za pomocą paluszków. Należy pamiętać, że mały palec w większości przypadków będzie szurać po podkładce (o ile jeszcze na podkładkach szmacianych jest to niezauważalne, o tyle np. na aluminiowym Steelpadzie można odczuć pewien dyskomfort).
Gdy zobaczyłem pierwszy raz G1, krzyknąłem: "^%$#@!". Przyznam, że niespecjalnie podoba mi się fakt kurczowego trzymania się konstrukcji rodem z MX500 (i wynikający z tego powodu brak rozwoju), cieszy mnie natomiast to, że designerzy nie wpadli na pomysł, by ulepszyć MX310 i władować w niego inną optykę. MX310 to model z tej samej półki myszek "palczastych", ale zbyt kanciasty, co wpływa na komfort jego użytkowania (znam osoby, które go wielbią, ja męczyłem się strasznie, drugi egzemplarz tej myszki powędrował do jednego z redaktorów PCLab.pl za psie grosze). Konstrukcja G1 (>MX300) pozbawiona jest tej wady - mysz jest nieco niższa, ma inną budowę i przede wszystkim nie posiada bocznych kantów, dzięki czemu zachowamy nasz mały palec w całości. Mamy do czynienia z powtórką z rozrywki, lecz w dobrym tonie. Ciekawy krok Logitecha, ale... O tym za chwilę.
Obawiałem się przycisków głównych. Po miesiącach obcowania z IE 4.0, gdzie jest wyjątkowo delikatny nacisk na klawisze (także boczne) kołatała mi w głowie jedna myśl - co będzie, jeśli powtórzy się sytuacja z felernym egzemplarzem MX310 (jeden klawisz działał za lekko, drugiego trzeba było traktować ze wzmożoną siłą). Obawy były niepotrzebne, okazuje się, że przyciski główne to jedna z najsilniejszych stron G1 - klik jest w sam raz (nie jest tak lekki, jak w IE 4.0, co powodowało czasem przypadkowe kliknięcia). Co więcej, klawisze trzymają się twardo swojego miejsca, nie latają na boki, jak w opisywanych powyżej modelach. Jedynym mankamentem jest dźwięk lewego klawisza, który różni się od prawego i jest głośniejszy. Nacisk natomiast jest identyczny.
W Windowsie, a także w grach przydają się klawisze boczne. Tu mamy pierwszy mankament, który psuje poczucie komfortu. G1 - jak jego przodek MX300 - nie posiada klawiszy bocznych. Jedynym klawiszem jest klawisz "wstecz" umiejscowiony przed przyciskami głównymi. W MX510, jak i w MX310 nie używałem górnych klawiszy, ten w G1, o dziwo, jest całkiem przydatny, jego umiejscowienie wcale nie nastręcza kłopotów, idzie w parze z funkcjonalnością - przydaje się staw palca środkowego. Jest jeden plus braku przycisków - palec serdeczny (u osoby praworęcznej) nie zawadza o prawy boczny klawisz, ani go przypadkowo nie aktywuje.
Kwestia scrolla wydaje się prostsza. To jeden z najsłabszych elementów całości. Rolka sprawia wrażenie rozregulowanej, nie chodzi idealnie w pionie, a przy kręceniu odchyla się nieznacznie na boki, momentami miałem wrażenie, że wyskoczy całkiem z myszki. Hałas wydawany przy scrollowaniu mieści się w granicach tolerancji, jedynie przy szybkich i agresywniejszych ruchach zwiększa się jego poziom. Przycisk umiejscowiony w rolce również szału nie robi, nacisk jest przeciętny (nie potrzeba tyle siły, jak w IE 4.0). Również i w tym przypadku rolka robi mały skok w bok. Trudno stwierdzić, czy jest to wina konkretnego egzemplarza.
Jak jakość materiału wykończeniowego myszki wpływa na komfort użytkowania? Otóż wpływa fatalnie! Pierwsze wrażenie śliskiej części obudowy jest pozytywne (o czym pisałem powyżej), sęk w tym, że śliska materia dotyczy również klawiszy głównych. Już po sekundzie obcowania z myszką odwaliłem całą brudną (dosłownie!) robotę za CBŚ. Wszystkie moje linie papilarne palców prawej ręki znalazły się na tych przyciskach. Podczas dłuższego użytkowania myszki brud zbiera się sukcesywnie, wygląda to wyjątkowo nieapetycznie. Przyda się pod ręką jakaś puchata szmatka. Choć spodziewałem się tego problemu (na zdjęciach widać wyraźnie z jakiego materiału jest myszka), jego skala i tak mnie zaskoczyła. Kurz łapie logo Logitecha (ta guma sprawia wrażenie nieco... lepkiej). Boczne ścianki myszki to już inny materiał (matowy) i on sprawdza się wyśmienicie - myszka trzymana jest pewnie. Śliska powierzchnia powoduje ponadto zwiększoną potliwość dłoni.
Zastosowane ślizgacze w G1 wykonane są z teflonu, które na pierwszy rzut oka nie różnią się od plastikowych odpowiedników. Wystarczy jednak przesunąć myszkę po podkładce, a wyczuje się znaczną różnicę - szczególnie na podkładkach aluminiowych (do tego tematu jeszcze powrócę).
(kliknij, aby powiększyć)
Mimo że myszka przykręcona jest wyłącznie jedną śrubką (z przodu trzymana jest w ryzach przez dwa zatrzaski), całość konstrukcji jest zaskakująco stabilna, nie trzeszczy, nic się nie przesuwa (może jedynie logo Logitecha na grzbiecie, proponuję nie majstrować przy nim). Jest to o tyle ważne, iż w grach często nie panujemy nad swoimi emocjami, pierwszą ofiarą naszych frustracji staje się myszka, którą ściskamy, rzucamy o podkładkę, miażdżymy główne klawisze itd. Można by rzec, że myszka z zadowalającym wynikiem przeszła crash-testy. Nieprzyjemne zgrzyty wpływają nie tylko na obniżenie naszego nastroju, ale również na komfort współpracy z gryzoniem. Trzeba przyznać, że problem ten w zasadzie nigdy nie dotyczył myszek Logitecha (przynajmniej modeli, z którymi miałem styczność), niestabilność konstrukcji to domena Microsoftu.
Pozostaje jeszcze kwestia kabla, który łączy myszkę z komputerem. Jest on - niestety - standardowy, czyli sztywny, gruby i wpływa znacząco na komfort pracy, a w zasadzie na jego brak (często zahacza o krawędź biurka). Za kabel minusik, ale przyznam, że innego rozwiązania się nie spodziewałem.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|