Test myszki Logitech G3: ta sama kochanka? Autor: Spieq | Data: 06/09/06
| Logitech uparcie próbuje uszczęśliwić graczy sprawdzonymi rozwiązaniami. Mogłoby się wydawać, że wraz z nadejściem technologii laserowej seria MX w końcu odejdzie do lamusa. Okazuje się, że nic z tych rzeczy - seria G, oparta wprawdzie na laserze, jest jednak zwyczajną powtórką z rozrywki. Produkty sprawdzone można ulepszyć (lecz z pewnością nie udoskonalić), tak było w przypadku G1, G5 i G7. Z drugiej strony "łaty" pociągały za sobą nieprzemyślane do końca elementy - nie ukrywam bowiem, że nie jestem m.in. miłośnikiem laserowych gryzoni i śliskich powierzchni... W tym przypadku pozostałem jednak ślepy: Logitech G3, model myszki oparty na wyśmienitym szkielecie MX300 i wspomagany rozwiązaniami rodem z G5 być może kryje tajemnice, o których jeszcze nie wiemy. Sprawa wygląda tak - mamy nowe w starym. Brzmi to niespecjalnie zachęcająco, ale Logitech przyzwyczaił nas do miłych niespodzianek. Niech i tym razem tak będzie... |
|
Wstęp
Słabość do produktów Logitecha najczęściej bywała uzasadniona, mimo iż wedle mnie teraz Razer wysunął się na prowadzenie (gusta... guściki). Zadziwiający konserwatyzm designerów tych dwóch producentów zostanie - mam nadzieję - skarcony przez pomniejsze firmy, które wprawdzie w większości wypadków są bezczelnymi epigonami Logitecha, to wykazują się momentami znacznie większą fantazją niż mysi hegemon.
W tym wypadku mamy do czynienia ze świecką tradycją - podano nam już trzeci raz ten sam obiad, zmiany dostrzegalne, lecz nie mające większego wpływu na całość posiłku. Logitech G3 to kolejny przykład słabości do sprawdzonej konstrukcji MX300. Nowości? Ściągnięte ze starego-nowego Logitecha G5. Wnętrze G3 nie zaskakuje, to dzisiejszy standard:
Dochodzą jeszcze przepowiednie proroków - wytrzymałość przycisków na poziomie 8mln kliknięć, a także Full-Speed USB i pomniejsze detale, które nie mają w tym przypadku wpływu na myszkę.
Pudełko przedstawia się dosyć... zaskakująco. Przy okazji testowania G1 napisałem: całość dotarła do mnie w dość niepozornym pudełku, pomyślałem jednak, że to dobrze... Po co sztucznie wypełniać przestrzeń. Okazało się jednak, że niepozorność jest tutaj... dominująca. Po wypakowaniu wszystkiego z pudełka miałem wrażenie, że czegoś jednak brakuje. W przypadku G3 w zasadzie nie ma się czym pochwalić - pudełko jest jeszcze mniejsze, zawartość również nie zawiera niespodzianek:
(kliknij, aby powiększyć)
Pudełko jest sztywne i pewnie chroni zawartość. W środku, oprócz myszki, zapoznamy się z materiałami propagandowymi producenta (szczerze mówiąc, odmówiłem sobie tej niewątpliwej przyjemności). Tradycyjnie w tej linii myszek - Logitech nie zaspokoił nas dostarczeniem sterowników. O nie musimy już sami się martwić. W przypadku osób, które nie mają dostępu do strony WWW Logitecha problem może być poważny.
Gabaryty myszki
Z pewnością Logitech G3 nie ma większych szans na mysich występach Mister Olympia - jej kształty nie są specjalnie reprezentatywne. Z drugiej strony jej przeznaczenie jest jasne, ma ona trafić do miłośników gryzoni palczastych. Z takiego założenia powinniśmy wychodzić, spoglądając na poniższą tabelę:
Wydawałoby się, iż Logitech G1, jak i model G3 będą dzielić wspólną rubrykę. O dziwo, początkowo myślałem, że G3 jest nieznacznie wyższy, jednak w momencie bezpośredniej konfrontacji okazało się zupełnie inaczej. Przypomnę, iż wysokość liczona jest wedle najwyższego punktu (podobnie szerokość i długość). Model G1 posiada na górze wypukłe logo producenta, stąd zaistniała różnica.
Większość ujętych powyżej myszek spoczęła godnie obok testowanej G3. Najważniejsze wydaje się w tym momencie porównanie z G1:
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Pozostałe galerie, już bez brata-bliźniaka:
(Logitech G3 i Logitech G5)
(Logitech G3 i Logitech G7)
(Logitech G3 i Razer Krait)
(Logitech G3 i Microsoft Laser 6000)
(Logitech G3 i Microsoft IE 4.0)
(Logitech G3 i Cooltek Hurricane)
(Logitech G3 i Logitech z zestawu bezprzewodowego dla Jabłuszka)
Estetyka wykonania
Wróćmy na chwilę do recenzji Logitecha G1, fragment pełen zachwytów: G1 to dla mnie bezdyskusyjnie najładniejszy dotychczas model Logitecha. Przyznam, że miałem pewne obawy - w rzeczywistości myszki tej firmy wyglądają nieco gorzej niż na oficjalnych zdjęciach (vide MX310). Na zdjęciach widzimy połyskującą myszkę, której kolorystyka na dodatek wywołuje uśmiech na twarzy - połączenie ciemnego granatu z czernią jest świetnym posunięciem! Przypomnijmy sobie wygląd jej "matki" MX300, która wygląda jak smutna i szara uczennica. Z G1 jest inaczej. Designerów Logitecha tym razem niezdrowo nie poniosło. A propos - estetyka modeli MX518 lub G5 jest dla mnie nie do przyjęcia. Nagromadzenie zbędnych nacieków, dziur (?) nie wyszło im na dobre. To produkty chyba skierowane do młodszej generacji graczy, których krzykliwe kolaże szczególnie rajcują. W G1 siłą napędową wyglądu jest jego prostota i wysublimowanie.
Cytat przytoczony nie bez powodu. To zabawne, w jak krótkim czasie potrafią się zmienić gusta (vide fragment o G5). Podobnie jest dzisiaj z G1 - nie robi już na mnie takiego wrażenia (syndrom ginekologiczny?). Z drugiej strony niechęć powodowana jest przede wszystkim nieprzemyślaną do końca koncepcją całości - lakierowane, śliskie powierzchnie w miejscach, gdzie ich nie być powinno itd.
Logitech G3 wygląda po prostu... inaczej:
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
MX300 wygląda(ła) przeciętnie (takie czasy...?), G1 wykazywała już większą śmiałość, za to G3 to już zupełnie wyemancypowana myszka. Motywem przewodnim zdaje się inna estetyka grzbietu (połyskujące i ruszające się (!) grafitowo-czarne paski podkreślają agresywne zamiary nieokiełznanego gryzonia). Dobre posunięcie designerów Logitecha, których nie oskarżę tym razem o asekuranctwo. W końcu estetyka idzie w parze z funkcjonalnością - jest to jedyny śliski skrawek myszki (nie licząc bocznych i środkowego przycisku) i na dodatek nie mamy z nim kontaktu, w końcu Logitech G3 to klasyczna myszka "palczasta". Dla przypomnienia dodam, że w Logitechu G1 wszystko było na opak - tam grzbiet był jedyną matową enklawą. Logitech uczy się na własnych błędach?
(kliknij, aby powiększyć)
Czarny charakter myszki zostaje "pobudzany" nie tylko przez grafitowe odcienie grzbietu, ale również przez znaki szczególne, czyli szare logo producenta na górze i czerwony numer modelu myszki w dolnych partiach. Od razu przyznam, że forma napisu "G3" jest dla mnie nie do przyjęcia - całość za duża i na dodatek potraktowana irytującym kolorem. Estetyczna masakra piłą laserową. Wystarczyłaby odrobina konsekwencji i zastosowanie szarego koloru, jak w przypadku logo. Zapewne wielu osobom takie rozwiązanie i tak przypadnie do gustu, więc drzeć szat nie warto.
Brakuje mi "deski rozdzielczej", czyli patentu znanego z G5 (estetyka, a zarazem funkcjonalność!). Brakuje także lakieru na przyciskach bocznych. Aż chce się zakrzyknąć: w końcu! Lakierowanie strategicznych miejsc (czyt. z którymi mamy najczęstszy kontakt) to kiepski pomysł (schodzenie farby, zatem spadek walorów estetycznych). Cieszy, iż Logitech zaprzestał ostatecznie niniejszego procederu. W rezultacie mamy głównie do czynienia z matową fakturą, co także ma jakieś znaczenie wizualne. Połyskujący materiał wygląda ciekawiej - gra świateł, dynamika zmian w zależności od kąta padania promieniu, poruszania itd. Z drugiej strony taki materiał narażony jest na zbierający się brud, odciski palców, pocenie się dłoni itd. W modelu G3 udało się tego uniknąć, mimo wprowadzenia połyskującego materiału na grzbiecie (nie mamy z nim kontaktu fizycznego).
Gdyby nie pomysły doprowadzające do "czerwoności" recenzenta, walory estetyczne zostałyby ocenione przez niego celująco. A tak mamy do czynienia z detalem, który psuje wizerunek konstrukcji. Ale jest i tak bardzo dobrze. Ładna myszka, ciekawy patent z paskami, dominacja czerni itd.
Wygoda użytkowania
Parę zdań z recenzji G1: układ "palczasty" ma wielu zwolenników i przeciwników, uogólniając sprawę - w Windowsie większy komfort pracy odczuwam na MX5xx lub IE 4.0, natomiast w grach zdecydowanie lepiej sprawdza się drobna mysz, którą można kontrolować wyłącznie za pomocą paluszków. Należy pamiętać, że mały palec w większości przypadków będzie szurać po podkładce (o ile jeszcze na podkładkach szmacianych jest to niezauważalne, o tyle np. na aluminiowym Steelpadzie można odczuć pewien dyskomfort).
(kliknij, aby powiększyć)
Zacznijmy od przycisków bocznych, czyli nowości w konstrukcji MX300. Wróćmy raz jeszcze do przeszłości: w Windowsie, a także w grach przydają się klawisze boczne. Tu mamy pierwszy mankament, który psuje poczucie komfortu. G1 - jak jego przodek MX300 - nie posiada klawiszy bocznych. Jedynym klawiszem jest klawisz "wstecz" umiejscowiony przed przyciskami głównymi. W MX510, jak i w MX310 nie używałem górnych klawiszy, ten w G1, o dziwo, jest całkiem przydatny, jego umiejscowienie wcale nie nastręcza kłopotów, idzie w parze z funkcjonalnością - przydaje się staw palca środkowego. Jest jeden plus braku przycisków - palec serdeczny (u osoby praworęcznej) nie zawadza o prawy boczny klawisz, ani go przypadkowo nie aktywuje.
(kliknij, aby powiększyć)
Ostatnie zdanie jest najistotniejsze, po testach kilkunastu myszek (samych publikacji) dochodzę do wniosku, iż klawisze boczne w myszkach symetrycznych (czyli przeznaczonych dla graczy zarówno prawo-, jak i leworęcznych) są zbędne ze względu na chyba nierozwiązywalną kwestię wygody przeciwległego klawisza. Klawisz ten najczęściej jest przypadkowo aktywowany przez serdeczny lub mały palec. Jeśli przypisana jest do niego "niebezpieczna" funkcja typu skasuj, zamknij itp., to mogą pojawić się problemy i niepotrzebne frustracje. Zapewniam Was, że i w systemie da się obejść bez klawiszy bocznych, czego najlepszym przykładem jest Razer Krait (nie instalowałem nawet do niego sterowników ostatnio), najlepsza dla mnie myszka, która dotychczas wyszła. Uznaję wprowadzenie "boczniaków" za regres, w sterownikach deaktywuję funkcjonalność prawego przycisku. Sam skok w niniejszych klawiszach jest przyjemny i intuicyjny (operacja wymaga jedynie delikatnego nacisku), odgłos operacji nie jest irytujący, towarzyszy jej standardowy dźwięk.
(kliknij, aby powiększyć)
Klawisze główne to również pole do snucia głębszych refleksji. Punktem wyjścia są oczywiście porównania z G1: okazuje się, że przyciski główne to jedna z najsilniejszych stron G1 - klik jest w sam raz [...]. Co więcej, klawisze trzymają się twardo swojego miejsca. Inaczej - niestety! - jest w przypadku jego następcy. Klawisze główne w G3 chodzą oporniej (różnica subtelna, acz wyczuwalna) od swojego starszego brata. Na początku myślałem, że jest to kwestia dłuższego obcowania z Kraitem, lecz po wzięciu do ręki G1 miałem już całkowitą pewność. Pocieszające jest to, że klawisze z biegiem czasu lekko się "docierają", nacisk wymaga mniejszej siły. Malutki minus, ponieważ klik w Logitechach to jeden z najmocniejszych punktów tychże myszek.
Z kolei rolka to już inna sprawa, producent musiał naczytać się podobnych tekstów o G1: to jeden z najsłabszych elementów całości. Rolka sprawia wrażenie rozregulowanej, nie chodzi idealnie w pionie, a przy kręceniu odchyla się nieznacznie na boki, momentami miałem wrażenie, że wyskoczy całkiem z myszki. Hałas wydawany przy scrollowaniu mieści się w granicach tolerancji, jedynie przy szybkich i agresywniejszych ruchach zwiększa się jego poziom. Nastąpiła wyraźna poprawa, rolka w G3 jest znacznie lepsza (jak na Logitecha jest całkiem nieźle, a nie jest to jego w ogóle mocna strona), chodzi ciszej, przeskoki są miarowe. Przycisk w rolce jest standardowy dla tej marki - przeciętny i zniechęcający do współpracy (choć lepszy niż w G5). Klawisz odpowiedzialny domyślnie za zmianę rozdzielczości jest identyczny, jak w modelu G1 i tak też działa - krótki skok, nie wymaga od nas wysiłku podczas aktywacji. Niewątpliwy plus, oprócz tego, iż rozważając kwestie wygodnictwa, możemy dojść do wniosku następującego - brak wspomnianej powyżej "deski rozdzielczej" wpływa nie tylko negatywnie na komfort, ale i powoduje pewną dezorientację. Niby skąd mamy wiedzieć, jaka jest aktualnie ustawiona rozdzielczość pracy?
(kliknij, aby powiększyć)
Jeszcze parę słów z dawnego artykułu: jak jakość materiału wykończeniowego myszki wpływa na komfort użytkowania? Otóż wpływa fatalnie! Pierwsze wrażenie śliskiej części obudowy jest pozytywne [...] sęk w tym, że śliska materia dotyczy również klawiszy głównych. Już po sekundzie obcowania z myszką odwaliłem całą brudną (dosłownie!) robotę za CBŚ. Wszystkie moje linie papilarne palców prawej ręki znalazły się na tych przyciskach. Podczas dłuższego użytkowania myszki brud zbiera się sukcesywnie, wygląda to wyjątkowo nieapetycznie. Uszy designerów musiały piec - podobnych opinii było znacznie więcej. Efekt jest w G3 całkowicie satysfakcjonujący. Doczekaliśmy się bowiem (w dużej mierze) modelu G5, inny jest jedynie szkielet. Te same materiały - szorstki materiał gumopodobny na bokach, teflonowe duże ślizgacze, nielakierowane klawisze główne. Te elementy mają niebagatelny wpływ na komfort użytkowania, zatem Logitech spisał się tu na medal. Samo wykonanie jest nieco niższe jakościowo niż w przypadku G5 (jestem w posiadaniu dwóch sztuk G5 - obie wykonane rewelacyjnie, zatem podejrzewam tu pewną regułę). To z pewnością jednak wysoka półka (G3), na którą Microsoft (pod tym względem!), A4Tech itd. nie mają jeszcze wstępu.
(kliknij, aby powiększyć)
Nie ukrywam, że trzy wady są dla mnie szczególnie dokuczliwe - brak "deski rozdzielczej", obecność klawiszy bocznych oraz grubego i sztywnego kabla, który pamięta lata świetności jeszcze przed moimi narodzinami. Kwestia dość dyskusyjna, ponieważ jeszcze niedawno mieliśmy do czynienia praktycznie z takimi przewodami, dziś sytuacja się zmienia i tendencję "do przodu" dostrzegł Razer, Microsoft, Cooltek, A4Tech i inni. Jakoś nie do końca potrafi pojąć to producent G3. Jest to niewątpliwie wada, ponieważ G3 jest myszką lekką (80g: identycznie jak w przypadku G1, choć mam pewne wątpliwości - G3 wydaje się jednak cięższa) i obecność kabla jest tu wyjątkowo odczuwalna. Choćby zastosowanie tu "sznurówki", czyli patentu znanego z G5, poprawiłoby znacznie sytuację (kabel w testowanym gryzoniu często zahacza i blokuje się na krawędziach biurka). Sumując - zdecydowanie niewykorzystany potencjał, aczkolwiek jest pewien progres. Poczekajmy na Logitecha... G40?
Sterowniki - SetPoint, v.3.0.107
SetPointy nie są mistrzostwem świata, ale z drugiej strony Logitech nie ma się czego wstydzić - sterowniki są funkcjonalne, dość rozbudowane i przede wszystkim stabilne. Ta ostatnia kwestia bywa w konkurencyjnych produktach (z naciskiem na myszki Razera) dość zaniedbana. Warto więc je instalować, nie ograniczać się wyłącznie do sterowników systemowych. W przypadku modelu G3 mamy aktualnie do czynienia z wersją 3.0.107 driverów. Warto nadmienić, iż sterowniki nie są standardowo dołączane do pudełka, podobnie było w przypadku G1. Różnica jednak polega na tym, że w momencie premiery G1 sterowniki były nieosiągalne w żaden sposób, dla G3 producent wypuścił je od razu - możemy je pobrać z oficjalnej strony Logitecha (także w języku polskim).
SetPointy są publikowane w niezmiennej postaci - ta sama estetyka i niewidoczne na pierwszy rzut oka zmiany w sofcie. Podobnie jest w przypadku wersji 3.0.107, to jaką myszkę obsługują - dowiemy się z lektury pierwszej zakładki:
(kliknij, aby powiększyć)
Modyfikacje, jakie możemy zastosować, są standardem oprogramowania Logitecha. Warto ustawić sobie klawisze wedle własnych upodobań:
(kliknij, aby powiększyć)
W momencie, gdy powyższe możliwości wyczerpują nasze potrzeby, mamy możliwość określenia sekwencji klawiszy. Bardzo przydatna funkcja, pozwala przyspieszyć operacje wykonywane na poziomie danej aplikacji:
(kliknij, aby powiększyć)
Szybkość przewijania, wskaźnika, jak i jego ślady itd. to standard w sterownikach systemowych. Tutaj dokonamy zmian z poziomu oprogramowania Logitecha:
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Zakładka "Narzędzia" to pomocna dłoń dla zagubionych właścicieli Logitecha G3, przyda się nie tylko pomoc, ale i aktualizacja sterowników:
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Funkcja aktualizacji to dziwna sprawa, komunikat o braku najnowszych wersjach wyskakuje również na starych wersjach softu Logitecha (przeprowadzone na innych myszkach niniejszego producenta). Jako że tym razem mamy do czynienia wyłącznie z najnowszymi driverami, nie mam dowodów na ww. zjawisko.
Zaawansowane ustawienia w grach, czyli zakładka w końcu dla tych, dla których produkt został bezpośrednio dedykowany:
(kliknij, aby powiększyć)
Z recenzji Logitecha G5: [...]to myszka dla graczy, dla nich poświęcona jest osobna zakładka, w której możemy ustawić profile rozdzielczości dla danej gry (zmiana co 50dpi - miły, aczkolwiek nie aż tak niezbędny dodatek). Możemy przy okazji regulować czułość dla osi pionowej i poziomej z osobna. Podobnie jest w przypadku G3 - żadnych zmian.
Wspomniałem wcześniej o pomocy ze strony producenta - nie jest to obietnica bez pokrycia. Mamy do czynienia z łopatologicznie przygotowanymi tekstami, które nakierują np. na rozwiązanie problemu lub wytłumaczą, czym dokładnie jest zakładka "Ustawienia zaawansowane gier":
(kliknij, aby powiększyć)
Na koniec fetyszystyczna tradycja - aktywowana zostaje aplikacja Mouse Rate Checker, za pomocą której dowiemy się dokładnie, z jaką częstotliwością pracy myszki mamy do czynienia. Wynik nie powala, ale nie tutaj tkwi moc gryzoni:
Amplitudy bywają wysokie, nie ma to jednak wpływu (?) na pracę Logitecha G3 (wyniki G5 wydawały się mniej "niepokojące").
Logitech G3 - czyli karabin dla gracza?
Owszem, ale na ślepe naboje... Od początku myszka niespecjalnie mi przypasowała (klawisze boczne i sztywny przewód). Przeszkody te skutecznie obniżały komfort podczas rozgrywek. Efekt był taki, że zamiast skupiać się w całości na eksterminacji niemieckich żołnierzy w Day of Defeat: Source, poprawiałem kabel, który notorycznie zaczepiał się o krawędzie wysuwanej półki. Na domiar złego niewygodne i ostro zakończone w dolnych partiach przyciski boczne wyjątkowo obniżały nastrój recenzenta. Pomijając te krzaczki, całość prezentuje się jednak zacnie - nie można odmówić G3 walorów dedykowanych specjalnie do graczy. Chodzi tu przede wszystkim o deklarowaną wysoką rozdzielczość pracy, bardzo dobre ślizgacze i dobre materiały wykonawcze (myszka nie będzie ślizgać się w spoconej dłoni, jak i trzeszczeć podejrzanie).
W pozostałych grach myszka sprawdzała się podobnie. Kontrola w FPP wydawała się przeciętna, choć przyjemnie korzysta się z klawiszy głównych i scrolla. Dynamiczne i momentami dość przypadkowe operacje kończyły się częstymi kliknięciami bocznych przycisków. Jest to frustrujące dla gracza. W strategiach, jak i grach, w których nie wymaga się od nas takiej precyzji, ruchy gracza są płynne, zatem pozbawione najczęściej pierwiastka przypadkowości (znowu te boczne...). Konkluzja taka, że owszem - sprzęt dla gracza - ale może niekoniecznie dla miłośnika Quake'a i jemu podobnych.
Moim standardowym wyposażeniem jest Steelpad QcK (niezmiennie i bez konkurencji) i myszka, która akurat w tym momencie się nawinie (np. przy okazji testowania). QcK w wersji standardowej, mimo swoich dość pokaźnych rozmiarów, niespecjalnie nadaje się do wykrycia możliwej akceleracji wstecznej. Stąd konieczna jest przesiadka na Eyepada XL. Testy jednoznacznie wskazały, iż powyższe zjawisko istnieje, a jego natężenie jest podobne, jak w przypadku G5: przy standardowych ustawieniach (środkowych, jak i wyższych) nie zauważyłem żadnych oznak przeskakiwania lub zatrzymywania się kursora, pamiętajmy także o tym, że na co dzień nie wykonujemy tak szybkich ruchów, jak podczas sprawdzania zjawiska akceleracji wstecznej. W grach dynamicznych (UT 2004) zjawisko to jest całkowicie niezauważalne. Nie dajmy się oszaleć, technologia laserowa do najszczęśliwszych nie należy, lecz w przypadku Logitecha mamy do czynienia z minimalizacją "skutków ubocznych". Oczywiście, niebezpieczeństwo zaistnienia akceleracji wstecznej może wypłynąć szczególnie w trakcie testów na podkładkach szklanych, na których to myszki laserowe sprawują się z różnym powodzeniem. Problemów z G3 spodziewałem się od początku - nie doczekaliśmy się łatek firmware, stąd współpracy ze szkłem nie przewidywałem. Jak okazało się w praktyce? Poniższa tabelka prezentuje możliwości G3, w szranki stanęło 13 podkładek (Eyepad liczony podwójnie; rozmiary Normal i XL) oraz testy na powierzchniach nietypowych, o nich w osobnym ujęciu.
Okazuje się jednak, że mój sceptycyzm był przesadzony. Myszka jednak działa na szkle, nie jest to jednak w pełni satysfakcjonująca współpraca. Przy szybszych ruchach akceleracja wsteczna daje o sobie znać i z pewnością na szklanej powierzchni jej zakres jest większy niż na pozostałych wariantach. Logitech G3 + Icemat = wyrzucone pieniądze. Nie polecam.
Nietypowe powierzchnie:
Testowanie na własnym ciele to tylko ciekawostka, obecność włosów pozbawia nas precyzji. W innych przypadkach mamy do czynienia z dobrą współpracą, aczkolwiek przy bardzo szybkich ruchach na błyszczącej podkładce MINIMALNE zjawisko akceleracji wstecznej wydaje się być bardziej zauważalne niż w pozostałych przypadkach.
Podsumowanie
W zasadzie spore rozczarowanie, przez wzgląd na niewykorzystany potencjał konstrukcji MX300. Logitech G1 został poprawiony, lecz zrobiono to z zadziwiającą niekonsekwencją, pozostawiając gruby i sztywny przewód, dodano przyciski boczne (co w przypadku myszek symetrycznych jest sporą udręką) i technologię laserową. Zwyczajowe uszczęśliwianie na siłę, a można było tego uniknąć, pójść drogą wyznaczoną przez Razera, który nie obawiał się wskrzesić "technologię wczoraj". Co zresztą zaowocowało sukcesem...
W przypadku G3 nie możemy mówić o triumfie, raczej o podtrzymaniu mocy przerobowej - już od paru miesięcy Logitech nie zaskoczył żadną głośną premierą, a konkurencja nie śpi. Z pewnością najwięcej zyskuje na tym A4Tech, który serią X7 zdobył serca tysięcy polskich graczy, zresztą nieco na wyrost. Seria Revolution Logitecha to inny segment, w zasadzie pozostaje nam czekać na ruch Microsoftu, który zapowiada ciekawy mariaż z Razerem i wskrzeszenie nieśmiertelnej IE 3.0. Pojawia się nowy gracz na torze - Everglide. Z pewnością jesień pod względem mysich przepychanek będzie gorącym okresem. I tak dalej...
Ostatnio przepis na spiekową myszkę marzeń wyglądał następująco:
- Obudowa z Microsoft Laser 6000.
- Materiały wykończeniowe, ich jakość i połączenie z Logitecha G5.
- Technologia serii MX Logitecha/Diamondbacka.
- Rolka z Copperheada, jej bezgłośność z A4Techa X7.
- Lekkość całości z Logitecha G1/Lasera 6000/Kraita.
- Cicha praca klawiszy głównych - Razer Krait.
- Klik klawiszy głównych z Logitecha G1/G5/G7.
I tym razem doczekał się pewnych modyfikacji:
- Obudowa z Razer Krait (rzutem na taśmę; kontrowersyjny wybór nawet dla mnie).
- Materiały wykończeniowe, ich jakość i połączenie z Logitecha G5.
- Technologia serii MX Logitecha/Diamondbacka.
- Rolka z Copperheada, jej bezgłośność z A4Techa X7.
- Lekkość całości z Logitecha G1/Lasera 6000/Kraita.
- Cicha praca klawiszy głównych - Razer Krait.
- Klik klawiszy głównych z Logitecha G1/G5/G7.
Znamienne, choć jednocześnie smutne - w zestawieniu nie ma miejsca dla Logitecha G3, który został pobity przez starszych braci. Nie tym razem, myszko.
CENA G3: ok. 200zł
Sprzęt do testów dostarczyły firmy:
|
| | Multimedia Vision |
| | Logitech Polska |
| | Hardware For Gamers- ul. Nowy Świat 18/20, 00-373 Warszawa
- tel: 022 826-60-62
- Fax. (022) 338 9010
- WWW: www.h4g.pl
- e-mail: info@h4g.pl
| |