Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Przerost formy nad treścią - test odtwarzacza Manta Strider B
    

 

Przerost formy nad treścią - test odtwarzacza Manta Strider B


 Autor: NimnuL | Data: 21/02/06

Przerost formy nad treścią - test odtwarzacza Manta Strider BKieszonkowe odtwarzacze MP3 z wbudowanym radiem i mikrofonem są dzisiaj tak popularne, że nie budzą już żadnych emocji. A co powiecie na urządzenie, które dodatkowo jest w stanie wyświetlać zdjęcia, odtwarzać filmy oraz tekst, a w wolnej chwili uraczy nas popularną grą? Ciekawostka, gadżeciarstwo, czy może praktyczny produkt? Już za cenę niecałych 220 złotych można nabyć urządzenie spełniające wszystkie wyżej wymienione funkcje. Odtwarzacz ten wyprodukowała firma Manta i dała mu na imię Strider B.

O cenie wspominam na samym początku artykułu, gdyż warto mieć to na uwadze podczas czytania. Manta od zawsze produkuje urządzenia przeznaczone dla segmentu nazwanego common, czyli popularnych i tanich produktów dla niewymagających klientów. Nie inaczej jest i tym razem. Czy zatem przeciętny Kowalski znajdzie tu coś dla siebie? Przekonajmy się.

Wstępniak

Tradycyjnie na początku zapoznajmy się z parametrami technicznymi omawianego produktu.

* Manta Strider występuje także w wersjach 256MB, 512MB oraz 1GB. Cena 220zł wspomniana na początku, dotyczy oczywiście wersji ze 128MB pamięci na pokładzie. Już teraz wyrażam swoje niezadowolenie i zdziwienie, dlaczego odtwarzacz przeznaczony m.in. do oglądania pamięciożernych filmów produkowany jest w tak ubogiej w pamięć wersji.

** Odtwarzanie zdjęć w formatach .bmp, .jpg oraz .gif. Wyświetlanie tekstu z plików .txt. Odtwarzanie plików video (.mpeg, .avi, .dat, .wma, .asf, .rm, .qt, lub .wmv) po uprzedniej konwersji do .amv i .mtv.

*** Czas podany przez producenta, w dalszej części testu okaże się na ile liczby te zgodne są z prawdą.

**** Przybliżona rozdzielczość zmierzona przeze mnie.

***** Equalizer oferuje siedem zdefiniowanych profili (naturalny, rock, pop, jazz, classic, soft oraz DBB).

To tyle jeśli chodzi o wstępne informacje szkicujące możliwości omawianego odtwarzacza. Możliwości w teorii prezentują się okazale, a jak to wszystko działa w praktyce wykażę w dalszej części testu.



Powłoka zewnętrzna

Odtwarzacz wraz z kompletem akcesoriów zapakowany jest w zgrabne pudełko.


(kliknij, aby powiększyć)

Jak przystało na Mantę, jest ono bogato zdobione informacjami, tak aby żadna funkcja odtwarzacza nie umknęła naszej uwadze. I dobrze, informacji nigdy za wiele, nawet jeśli zaserwowane w nieco nachalny sposób.


(kliknij, aby powiększyć)

W wyposażeniu podstawowym znajdziemy przewód USB, słuchawki, oprogramowanie (m.in. pozwalające na konwersję plików video do .amv) oraz instrukcję obsługi wraz z gwarancją chroniącą odtwarzacz przez 2 lata.


(kliknij, aby powiększyć)

Słuchawki o dziwacznym kształcie, z bardzo długim i sztywnym wyprowadzeniem przewodu zintegrowane są ze smyczą, do której można przyczepić odtwarzacz.


(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Strider cechuje eleganckie i proste wzornictwo. Panel przedni i tylna ścianka wytworzona jest z aluminium, pozostałe części to plastik. Na czole zainstalowano 1,5'' wyświetlacz LCD, a poniżej znalazły się cztery przyciski sterujące. I to wszystko jeśli chodzi o wygląd przodu.


(kliknij, aby powiększyć)

Plecki odtwarzacza prócz śrubki nie mają nic ciekawego do pokazania :)


(kliknij, aby powiększyć)

Na jednej krawędzi zamontowano cztery przyciski odpowiadające za włączenie odtwarzacza, poruszanie się po menu oraz nagrywanie.


(kliknij, aby powiększyć)

Przeciwległa strona zawiera gniazdo mini USB zamaskowane gumową zaślepką.


(kliknij, aby powiększyć)

Na górze znalazło się natomiast miejsce na gniazdo słuchawkowe, ucho do zaczepienia smyczy oraz mikrofon. Tak, ta czarna kropka to nic innego jak wbudowany mikrofon.


(kliknij, aby powiększyć)


Strider w towarzystwie iRiver T30 oraz Cowon iAudio F1 (kliknij, aby powiększyć)

Wykonanie odtwarzacza jest dobre. Odtwarzacz sprawia wrażenie solidnego, a spasowanie elementów jest precyzyjne.

To wszystko jeśli chodzi o cechy zewnętrzne Stridera. Przejdźmy teraz do właściwej części testu.



Manta Strider na placu boju

-Słuchawki

Jakość reprodukcji dźwięku oceniałem po podłączeniu słuchawek do odtwarzacza Cowon iAudio F1.

Jak już zaznaczyłem wcześniej, wzornictwo słuchawek dołączonych do odtwarzacza jest mocno udziwnione. Zwykle wróży to kłopoty. Nie inaczej jest i tym razem. Słuchawki są za małe, przez co łatwo wypadają z uszu. Sztywne i bardzo długie wyprowadzenie przewodu sprawia, że łatwo nimi zahaczyć np. o część ubrania. W praktyce sprawia to, że słuchawki należy nieustannie poprawiać. W tym przypadku wydziwianie się nie opłaca. Pozostanie przy najprostszym i sprawdzonym wzornictwie klasycznych pchełek byłoby najlepszym wyjściem.

Jakość dźwięku również pozostawia wiele do życzenia. Można przyjąć linię obrony pisząc, że w segmencie cenowym, w którym znajduje się omawiany produkt jakość jest akceptowalna. Niewątpliwie jest to prawdą. Dźwięk jest jednak dość płytki, niskie tony nie występują. Środek jest stosunkowo czysty, ale góra nie jest klarowna, często wkradają się tu zniekształcenia, a nawet zakłócenia w postaci pojedynczych trzasków, choć te pojawiają się okazjonalnie. Najpewniej jednak docelowa grupa użytkowników taki dźwięk jest w stanie zaakceptować.

-Odtwarzacz muzyki

Jakość dźwięku oceniana po podłączeniu do odtwarzacza słuchawek Sennheiser PMX60.


(kliknij, aby powiększyć)

Jakość dźwięku wypływającego z odtwarzacza pozostawia jeszcze więcej do życzenia niż wyżej opisane słuchawki. Zwykle to słuchawki są wąskim gardłem w zestawie z odtwarzaczem. Tutaj jest jednak odwrotnie, co nie wróży nic dobrego. Fonia jest wyraźnie zniekształcona, szczególnie słyszalne jest to w wysokich partiach częstotliwości. Dół jest bardzo płytki, choć namacalny, środek jest natomiast stosunkowo czysty. Dźwięk cechuje się jednak małą szczegółowością i kiepską dynamiką. Część dźwięków gdzieś po drodze znikła. Po odsłuchaniu naszej ulubionej kapeli możemy dojść do wniosku, że któregoś z członków zespołu po prostu brakuje :)

Profile zapisane w korektorze dźwięku sprawują się bez zarzutu prócz jednego, nazwanego DBB. Z założenia powinien on podbić niskie tony. W praktyce tak zniekształca dźwięk (praktycznie cały zakres częstotliwości), że odsłuch u wielu osób może wywołać odruchy samobójcze.

Śmiem wątpić w to, czy nawet przeciętny Kowalski jest w stanie zaakceptować taką "jakość" dźwięku. Chyba, że nigdy dotąd niczego lepszego nie słuchał (aż trudno uwierzyć). Dźwięk jest poniżej średniej prezentowanej w tym segmencie cenowym.

Pliki MP3 (do 320kbps włącznie z VBR) odtwarzane są bez zacięć. Nie ma też problemów z WMA, choć przy nich odtwarzacz ma wyraźnie spowolnioną reakcję. Pliki OGG nie są odtwarzane, a szkoda. Pomiędzy utworami jesteśmy częstowani przydługą przerwą. Pasek z tytułem utworu i wykonawcą przesuwa się koszmaaaarnie wolno. Tego nie da się opowiedzieć, to trzeba zobaczyć.

Strider według informacji producenta umożliwia odtwarzanie tekstu do piosenek MP3. W praktyce patent ten nie działa. Pomimo, że plik ze słowami spreparowany jest poprawnie, a odtwarzacz informuje, że widzi on napisy i plik jest załadowany, to tekstu na wyświetlaczu nie ujrzymy.

Przyspieszone "przewijanie" utworów odbywa się wolno (z prędkością około x2). Tragiczny jest też czas reakcji odtwarzacza. Od momentu naciśnięcia przycisku mijają 3-4 sekundy (w zależności od pliku) zanim odtwarzacz zmieni utwór na inny. Reakcja na pauzę trwa 4 sekundy. Ale to jeszcze nic. Co powiecie na brak możliwości przeszukania katalogów znajdujących się w pamięci? Jeśli komuś przyjdzie do głowy wrzucenie muzyki do podkatalogu, to może zapomnieć o odsłuchu. Krótko mówiąc - odtwarzacz widzi tylko to, co znajdzie w głównym katalogu. Dotyczy to także filmów, obrazów oraz tekstu. Teraz już chyba w życiu nic mnie nie zadziwi.

-Odtwarzacz video


(kliknij, aby powiększyć)

Dołączone do Stridera oprogramowanie pozwoli łatwo przekonwertować popularne pliki video do formatu zjadliwego przez odtwarzacz (.amv oraz .mtv). Niewątpliwą zaletą tego formatu jest to, że plik .avi o pojemności około 700MB po przekonwertowaniu do .amv może zająć około 130MB w najlepszej jakości i pełnej rozdzielczości ekranu odtwarzacza. Filmy odtwarzane są płynnie jednak obraz wyraźnie smuży, co skutecznie męczy widza podczas oglądania. Jeśli w ogóle wpatrywanie się w ekranik wielkości znaczka pocztowego można nazwać oglądaniem, to na pewno nie będzie należeć to do przyjemności. A jeśli trafi nam się film panoramiczny, wtedy będziemy wpatrywać się w pasek o wymiarach 2,5x1,5cm. Miodzio.

Do pogorszenia odbioru dokłada się też rozdzielczość ekranu. Producent co prawda nie podaje informacji o parametrach wyświetlacza, ale obliczyłem, że ekranik o wymiarach 28x25mm mieści w sobie trochę ponad 12k punktów (128x96). Krótko mówiąc, pokaz pikseli pełną gębą. Dla porównania ekranik w aparacie cyfrowym przy podobnej wielkości ma 10 razy większą rozdzielczość.

-Przeglądarka zdjęć


(kliknij, aby powiększyć)

Manta Strider umożliwia wyświetlanie zdjęć zapisanych w plikach .jpg, .gif (także animowanych) oraz .bmp. Niestety zdjęcia o rozdzielczości ponad 1Mpix wczytują się wyraźnie za długo (kilka sekund). Rekordzistą była natomiast fotografia 8Mpix, która została wczytana na ekran po ponad 1 minucie, podczas której odtwarzacz popadł w głęboką zadumę. Większych zdjęć nie sprawdzałem, bo mógłbym w tym roku tej recenzji nie ukończyć.

Wyświetlane zdjęcia z powodu parametrów ekranu są słabej jakości. Cechuje je wyraźna pikseloza. Choć odwzorowanie kolorów jest dość dobre to w żaden sposób nie ratuje to sytuacji.

Są jeszcze dwa gwoździe do trumny. Zdjęć nie można w żaden sposób obracać ani powiększać. Super!

-Radio


(kliknij, aby powiększyć)

Radio umożliwia zapis do 40 stacji w pamięci odtwarzacza. Odbiór audycji jest ledwie przeciętny. Bardzo trudno namierzyć całkowicie czysty odbiór. Podczas spaceru w mieście można jednak znaleźć i posłuchać w miarę niezakłóconej audycji, jednak przebywanie poza terenem zabudowanym wyraźnie pogarsza odbiór w skrajnych przypadkach całkowicie go uniemożliwiając. Ogólnie jest poniżej przeciętnej urządzeń traktujących przewód słuchawkowy jako antenę.

Istnieje też możliwość zapisania audycji radiowych w plikach .wav lub wewnętrznym formacie .act. Zdecydowanie brakuje tu jednak możliwości zapisu dźwięku w formacie MP3.

Poniżej znajduje się próbka nagrania przy najlepszej możliwej jakości rejestracji.

radio.wav

Jakość nagranego dźwięku jest wyraźnie gorsza niż odbiór podczas nagrywania. Sprawia to, że funkcja ta traci na użyteczności.

-Wyświetlanie tekstu


(kliknij, aby powiększyć)

Możliwość wyświetlenia tekstu z plików .txt może się okazać całkiem przydatną funkcją. Jednak Manta uczyniła z niej niezbyt użyteczną opcję. Polskie znaki nie są wyświetlane poprawnie, a wyrazy dzielone są w absurdalny sposób przez co tekst czyta się znacznie trudniej. Byłoby lepiej gdyby całe wyrazy były przenoszone do nowej linijki, a nie cięte byle gdzie i byłe jak.
Dodatkowo nie ma możliwości jednoczesnego słuchania muzyki czy radia i wyświetlania tekstu.

-Dyktafon

Strider mając wbudowany mikrofon posiada również funkcję dyktafonu.


(kliknij, aby powiększyć)

Dźwięk może być nagrywany z dwoma poziomami jakości (niskiej - w pliku .act 8kbps oraz wysokiej w pliku .wav 32kbps). Jest też funkcja VOR, jednak w niej pomieszano oznaczenia zapisu jakości przypisując wysoką jakość dla .act oraz niską dla .wav. Nie ma możliwości regulacji czułości mikrofonu.

Poniżej znajdują się dwie próbki zarejestrowane przy najwyższej jakości:

dykt05.wav - odległość 0,5m
dykt2.wav - odległość 2m

Wynik jest bardzo słaby. Duże zakłócenia i niska czułość mikrofonu sprawiają, że dyktafon jest praktycznie bezużyteczny.

-Gra


(kliknij, aby powiększyć)

W odtwarzaczu znajdziemy coś ekstra. Powszechnie znaną i niezwykle miodną gierkę "Tetris". Super sprawa, przynajmniej do momentu, w którym w nią zagramy. Kilka minut spędzonych z klockami i nasuwa się pytanie. Jakim cudem programistom udało się spartaczyć tak prostą gierkę? Co jest z nią nie tak? Otóż przyciski nie działają precyzyjnie. Za obracanie klocków odpowiedzialny jest jeden przycisk z boku obudowy. Ale nic nie stoi na przeszkodzie aby tą funkcję okazjonalnie przejął przycisk standardowo przesuwający klocki w prawo. Teoretycznie istnieje też możliwość zatrzymania gry i późniejszej jej kontynuacji. W praktyce po wznowieniu gry albo zmienia się poprzednio lecący klocek (i następny) albo w ogóle gra zaczyna od początku. Nie ma też możliwości zapisywania wyników. W czasie grania oczywiście nie posłuchamy sobie muzyki ani z radia ani z plików zapisanych w pamięci odtwarzacza.
Krótko mówiąc - koszmar.

-Pozostałe informacje

Akumulator
Według informacji producenta akumulator wbudowany w odtwarzacz powinien zasilać urządzenie przez 10 godzin pracy. W praktyce średni czas pracy podczas odtwarzania MP3 i WMA nie przekroczył 8h pod warunkiem, że nie będziemy zbyt dużo korzystać z wyświetlacza. Filmy można odtwarzać przez około 4h. To wynik na przeciętnym poziomie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że czas ładowania akumulatora jest ... nieznany. Otóż to. Akumulator jest ładowany w momencie podłączenia odtwarzacza do komputera. W tym czasie animuje się ikona baterii. Jednak za diabła nie chce ona przestać. Nawet po 10h ładowania odtwarzacz sprawia wrażenie jakby nadal się ładował. W efekcie nie wiemy kiedy bateria jest już pełna.

Transfer danych

Koszmarnie przedstawia się też prędkość transmisji danych z i do komputera. Grubo poniżej 1MB/s to wynik śmieszny jak na nowoczesne urządzenie, a zapis plików z prędkością trochę ponad 0,5MB/s przyprawia o dreszcze. Załadowanie danymi niniejszego odtwarzacza po brzegi trwało niecałe 3 minuty. Współczucie należy się zatem właścicielom Striderów w wersji z 1GB pamięci. Analogiczna operacja zajmie blisko pół godziny. Obłęd.

Z pozostałych informacji użytkowych
Ekran nie jest równomiernie podświetlony, a jasne elementy na czarnym tle powodują pionowe, jasne smugi.
W pełni animowane menu odtwarzacza usiane jest wieloma błędami świadczącymi o całkowitej niedbałości programistów. Oto kilka z nich:


(kliknij, aby powiększyć)

Stryge alt - nie wiem co to jest i w instrukcji obsługi też nie wiedzieli :)
Noramlt band oraz Japanskt band - dotyczy zakresu częstotliwości radia, ale bardzo finezyjnie to opisano.
Czas nagryw. - to nic innego jak ustawienia daty i godziny, której i tak nie widać na ekranie podczas pracy odtwarzacza. Ustawien - zamiast Ustawienia.
Oszczedzanie en. - pod tym hasłem kryje się funkcja "sleep".
Wyzszajakosc - zamiast "wyższa jakość".
Lokal folder - pokazuje główny folder, ale nie widać zawartości. Słodko, prawda?

Przykłady można mnożyć.

Ergonomia i nawigacja po menu, ustawieniach nie należy do najwygodniejszych, ale tutaj nie będę się czepiał, to kwestia przyzwyczajenia i preferencji. Ogólnie jednak nie jest jednak źle. Za to czas reakcji odtwarzacza jest koszmarny. Wspomniane już wcześniej lagi podczas odtwarzania muzyki to tylko jeden z przykładów. Podobnie długo odtwarzacz reaguje podczas odtwarzania filmów.



Smutny koniec

Przyznam szczerze, że przystępując do testu miałem cichą nadzieję, że jednak za niewielkie pieniądze można nabyć jakiś sensowny produkt. Nie oczekiwałem odtwarzacza w pełni dopracowanego, który mógłby konkurować np. z iRiver U10 (notabene recenzja tego niebawem). Nie spodziewałem się jednak tego, że producent zakpi sobie ze swoich klientów. Bo jak inaczej nazwać fakt, iż tak nieudany produkt jakim jest Manta Strider B został dopuszczony do sprzedaży? Szukałem zalet, chciałem znaleźć jakiś punkt zaczepienia, który w połączeniu z niską ceną dałby jakiś atut. Niestety poległem. Nie udało mi się nic wartościowego znaleźć, a im bardziej szukałem, tym więcej wad znajdowałem. Próbowałem sobie wmówić, że przecież za tak niską cenę nie można oczekiwać cudów. Ale czy niska cena może być usprawiedliwieniem dla istnienia takiego bubla? W odtwarzacz wbudowano aż 7 funkcji (muzyka, film, dyktafon, radio, gra, tekst, zdjęcia), a poprawnie działa tylko jedna z nich - odtwarzacz filmów, który za sprawą kiepskiego wyświetlacza i tak traci na użyteczności.

Jednym słowem zapowiada się bubel roku 2006.




  Sprzęt do testów dostarczyły firmy:

Manta Multimedia      Manta Multimedia