Muzykalne trojaczki - test MP3 Bellwood, Korr oraz Wiwa Autor: NimnuL | Data: 19/12/06
|
|
Strona praktyczna
Zwykle w teście odtwarzaczy muzyki do oceny jakości dźwięku wydobywającego się z playera używałem słuchawek Sennheiser PMX 60. Ale nie tym razem. Tutaj prócz seryjnie dodawanych pchełek, podłączałem jeszcze niedrogi model słuchaweczek Philipsa. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, najpewniej żaden użytkownik omawianych tu playerów, nie wyda wielokrotności ceny odtwarzacza na słuchawki. Jeśli w ogóle seryjnie dołączone pchełki zostaną zmienione, to zastąpią je inne, być może markowe, ale kosztujące 20, może 30 zł modele słuchawek.
Słuchawki za sprawą gumowych okładzin oraz niewielkiego wyprofilowania dość pewnie leżą wewnątrz uszu. Nie wypadają podczas ruchu, ani też nie uwierają. Jak kształtuje się jednak ich jakość dźwięku? Cóż, aby omówić tą kwestię należy spojrzeć na nią przez pryzmat niskiej ceny odtwarzaczy. Mówimy tutaj o produktach z segmentu najtańszych playerów MP3. Mając ten fakt na uwadze można określić jakość dźwięku wydobywającą się ze słuchawek oraz z odtwarzacza na dobrą. Jednocześnie pragnę nadmienić, że nie tylko słuchawki w dołączonych tu odtwarzaczach są identyczne, ale i jakość dźwięku z playerów jest taka sama. Zatem tą kwestię omówię wspólnie, tak jakbyśmy mięli do czynienia z jednym produktem.
Podczas odsłuchu nie zauważyłem niepożądanych zakłóceń czy trzasków, choć jeśli głośność wysterujemy wysoko, to można usłyszeć nieznaczny szum. Nie jest to jednak istotne podczas odsłuchu. Odtwarzany dźwięk jest poprawny. Nie usłyszymy tu oczywiście głębokiego i urzekającego basu czy aksamitnie czystej góry. Dźwięk jest dość płaski i odtwarzany niemal liniowo. Tony niskie są słyszalne, choć są płytkie i brzmią raczej jak pukanie, a nie dudnienie. Góra jest dość męcząca i szybko się kończy.
Podsumowując kwestię dźwięku można powiedzieć tyle, że usłyszymy to za co zapłaciliśmy. Ogólna jakość stoi o oczko wyżej niż w najtańszych, marketowych playerach, ale do markowego sprzętu jest jeszcze daleko. Aby uzmysłowić tą kwestię napiszę, że jeśli tanim, chińskim wynalazkom postawiłbym ocenę 1, a np. iAudio F1 czy iriver T30 dostałyby 5 to omawiane tu playery otrzymałyby 2.
Warto jednak nadmienić, że zainstalowany w odtwarzaczach wzmacniacz okazuje się być całkiem mocny. Odtwarzacze są w stanie zagrać bardzo głośno nawet przy poziomie głośności ustawionym na 2/3.
(kliknij, aby powiększyć)
Podczas odtwarzania muzyki na wyświetlaczu otrzymamy garść informacji na temat typu pliku, trybu odtwarzania, ustawień dźwięku, czasu odtwarzania, stanu naładowania akumulatora oraz poziomu głośności. Dodatkowo nazwa utworu oraz wykonawca przewijają się przez ekran płynąc z prawej strony do lewej.
(kliknij, aby powiększyć)
Radio zamontowane wewnątrz playera Bellwood oraz Wiwa jest kiepskiej jakości. Audycje odbierane są z dużymi zakłóceniami, żadna stacja nie była odbierana idealnie czysto.
Dźwięk z radia można zapisywać do plików WAV, co jeszcze bardziej zmniejsza użyteczność tej funkcji. Dodam jedynie, że Wiwa w momencie rozpoczęcia oraz zakończenia nagrywania z radia powoduje około sekundowe, bardzo silne zakłócenie dźwięku.
Przykładowe próbki: radio1.wav oraz radio2.wav.
Zaimplementowany wewnątrz wszystkich trzech playerów dyktafon jest bardzo prosty. Nie oferuje dostosowania czułości mikrofonu czy funkcji VOR. Dźwięk zapisywany jest do plików WAV z czterema poziomami jakości do wyboru: 8, 11, 16 oraz 22kHz. Uzyskane przez odtwarzacze rezultaty nie oczarowują, ale do notatek głosowych to wystarczy.
Próbka dźwięku z odległości 0,5m: 05.wav oraz z odległości 2m: 2.wav
Bardzo dziwnie przedstawiają się wyniki transferu danych. Otóż zapis muzyki lub innych niewielkich plików odbywa się z koszmarnie niską prędkością. Natomiast prędkość zapisu dużych plików stoi już na dość przyzwoitym poziomie i jest ponad czterokrotnie szybszy niż kopiowanie małych plików. Taka rozbieżność transferów nie dziwi tak bardzo, jak wydajność odczytu danych, który jest blisko 20x szybszy niż zapis. Nie rozumiem skąd bierze się tak ogromna różnica wyników. Aby wyeliminować błąd pomiarowy, test transferu przeprowadziłem na dwóch różnych komputerach z różnymi systemami operacyjnymi i tam wyniki także się pokrywały.
Odtwarzacze po podłączeniu do komputera widoczne są jako wymienny napęd zatem mogą pretendować także do roli pendrive. Tym bardziej smuci jednak fakt, że zapis danych stoi na tak kiepskim poziomie.
Czas pracy na akumulatorze 850mAh wyniósł około 16h, co uważam za niezły wynik.
Czas włączania odtwarzaczy wynosi około 3 sekundy od momentu naciśnięcia przycisku, a całkowite wyłączenie następuje po 6 sekundach.
(kliknij, aby powiększyć)
Ergonomia stoi na słabym poziomie. Niewielki wyświetlacz i spartańskie menu nie należy do wygodnych. Poza tym przyciski nie działają precyzyjnie czasem nie reagując na polecenia.
Czytelność wyświetlacza jest jednak dość dobra.
(kliknij, aby powiększyć)
Na wyświetlaczu można przeglądać zawartość pamięci wchodząc do kolejnych katalogów. Niestety jest to koszmarnie niewygodne ze względu na rozmiary ekranu.
|