TEST: Logitech MX Revolution - och, ach, och, ach? Autor: Spieq | Data: 20/11/06
|
|
Pasuje... jak ulał
Kwestia niezwykle istotna, to czy nasza współpraca z myszką będzie przebiegać komfortowo, jest często czynnikiem decydującym o kupnie danego modelu. W przypadku MX Revolution mamy do czynienia z typową myszką kanapową, ale przestrzegam jednocześnie - rozmiary myszki nie są znowu astronomiczne, zatem produkt nie jest przeznaczony dla osób o dużych dłoniach. "Złoty środek" = największa satysfakcja. Jako że reprezentuję grupę środka, dla mnie obcowanie z MX Revolution to po prostu... czysta przyjemność.
(kliknij, aby powiększyć)
Zastosowany szkielet jest dla mnie wygodniejszy od tego MX5xx/Gx. Od razu zaskoczę - najważniejszym elementem nie staje się dodatkowa rolka i wysepka na kciuk, ale zwrócenie w końcu uwagi na "nieoficjalne" ułożenie palców na gryzoniu. Mowa oczywiście o układzie:
a) kciuk - we wnęce
b) wskazujący - główny klawisz / lewy
c) środkowy - główny klawisz / prawy
d) serdeczny - bok / prawy
e) mały - jw.
Logitech udoskonalił patent i uszczęśliwił tym samym miłośników takowych rozwiązań. Prawy bok myszki jest odpowiednio profilowany - tak, aby zmieściły się oba paluszki:
(kliknij, aby powiększyć)
Ten patent wystarczyłby do stwierdzenia, że MX Revolution to myszka idealnie leżąca w dłoni, rzetelność dziennikarska jednak podpowiada - przed nami jeszcze długa droga...
Dwa istotne elementy - rolka boczna (główna jakby odchodzi w cień - na pierwszy rzut oka, pozory!) i wysepka (termin mało szczęśliwy, ale przynajmniej konsekwentnie...). Boczna rolka to z pewnością ciekawy pomysł, powstaje jednak dość istotny problem, który może być szczególnie dotkliwy dla osób hojnie obdarowanych przez naturę. Miejsce zarezerwowane domyślnie dla kciuka jest kastrowane przez wzgląd na obecność bocznego scrolla. Trzymanie opuszka na gumowej powierzchni rolki nie musi być dla wszystkich komfortowe. Problem jakiś istnieje, zauważyłem podczas pracy, że nieświadomie cofam dłoń, aby cały kciuk mieścił się w wysepce, nie "kontaktując się" z obrotowym ciałem obcym. Rolka boczna (terminologia jest nieco nietrafiona, nie jest to tradycyjny scroll) spisuje się bardzo dobrze, cechuje ją nietypowa praca. Typowa rolka cechuje się pełnym obrotem, natomiast w tym przypadku mamy do czynienia z półobrotem. System działa sprawnie i sama koncepcja jest bardzo ciekawa (szczegóły w kolejnym rozdziale).
(kliknij, aby powiększyć)
Rolka tzw. główna to także rewolucja - MicroGear Precision Scroll Wheel. Do wyboru mamy dwa tryby pracy, typowy (skokowy; Click-by-Click) i szybki (bezskokowy; Free-Spin). Drugi tryb pozwala w niezwykle komfortowy i szybki sposób przewinąć bardzo długie dokumenty (rolka potrafi się bezwładnie kręcić przez parę sekund). Zmiana trybów jest intuicyjna, możemy sterować manualnie (za pomocą przycisku umiejscowionego w rolce) lub za pomocą oprogramowania dołączonego do MX Revolution. Brzmi nowocześnie i tak w istocie jest.
Dogodny moment na wytknięcie wady, chyba w zasadzie największej. Rolka waży kilkanaście gram, stąd komfort jej użytkowania może być dla wielu wątpliwy - dla mnie, niestety, tak właśnie jest. Korzystanie z głównego scrolla bywa kłopotliwe i nieintuicyjne, choć dotyczy to wyłącznie trybu... skokowego. Nie zawsze bowiem rolka odzwierciedla wiernie to, czego od niej oczekujemy (brak dokładności i przez wzgląd na ciężar samego komponentu - pewną bezwładność). Zastrzeżenia mam także do funkcjonowania tilt-wheela, rolka chodzi oporniej w prawo. Cieszy natomiast fakt istnienia samego mechanizmu - przyda się w pracy biurowej.
Waga myszki jest słuszna, dla wielu może być to odczuwalny dyskomfort. Warto natomiast nadmienić, że tę kwestię w pewnym stopniu rozwiązują znakomite, jak na Logitecha przystało, ślizgacze. Ze względu na obecność wysepki (ściślej: półwyspu?) na kciuk rozkład ślizgaczy jest dość specyficzny, sprawdza się one jednak bardzo dobrze. Ślizgacze to podstawa, w przypadku ostatnich produktów Logitecha - nie mają one konkurencji.
(kliknij, aby powiększyć)
Dużo ciepłych słów kieruję również w kierunku styków, jakie znajdują się w MX Revolution. Korzystanie z klawiszy głównych, jak i bocznych (tu wiele myszek kuleje pod tym względem) to czysta przyjemność. Klik jest "miękki" i dość cichy. Solidna robota. Myszka jest bezprzewodowa, zatem znikają problemy z krępującymi nas przewodami. Z drugiej strony MX Revolution nie ma takiego zasięgu (2-3m?), jak ma to miejsce w przypadku Logitecha G7, dla którego ściany były niestraszne.
Bateria ma starczać teoretycznie na 2 tygodnie, na tyle praktycznie nie starcza. Istotna jest tu oczywiście częstotliwość pracy z gryzoniem. Jestem dość niereprezentatywnym użytkownikiem, jako że przy kilkudziesięciogodzinnej pracy poza domem, spędzam z nią mniej czasu, niż można by przeciętnie przyjąć. Wychodzi jednak, że przy kilkugodzinnej pracy dziennie (niekoniecznie intensywnej) akumulator powinien wytrzymać niecały tydzień. To sporo, jeśli porównamy do G7, mało - do MX1000. W momencie wyczerpywania się energii Logitech MX Revolution daje nam o tym znać, podświetlając na czerwono stan baterii. Przez ten czas możemy jeszcze spokojnie popracować, ale jeśli nie jest to konieczne - odstawmy myszkę do stacji dokującej (całkowicie wyczerpany akumulator ładuje się równe dwie godziny). Korzystanie ze stacji jest łatwe i wygodne, nie powinno to nikomu sprawić problemu. Jedyne, do czego mógłbym się tu przyczepić, to samodzielne mierzenie stanu baterii - na drugi dzień mało intensywnej pracy miałem już jedną "kreskę" z głowy, co (przez wzgląd na ogólny czas pracy) niespecjalnie oddaje jego rzeczywisty zakres. Miernik dysponuje trzema stanami naładowania. Po ich "wykorzystaniu" zostaniemy zaalarmowani czerwoną diodą, o której już powyżej wspomniałem. Jak przystało na myszkę bezprzewodową, przechodzi ona w momencie nieużytkowania w tryb czuwania (po ok. 10 sekundach), co pozwala na przedłużenie czasu współpracy.
(kliknij, aby powiększyć)
|