Twoje PC  
Zarejestruj się na Twoje PC
TwojePC.pl | PC | Komputery, nowe technologie, recenzje, testy
M E N U
  0
 » Nowości
0
 » Archiwum
0
 » Recenzje / Testy
0
 » Board
0
 » Rejestracja
0
0
 
Szukaj @ TwojePC
 

w Newsach i na Boardzie
 
TwojePC.pl © 2001 - 2024
RECENZJE | Testy myszek: Raptor-Gaming M1 i Raptor-Gaming M2
    

 

Testy myszek: Raptor-Gaming M1 i Raptor-Gaming M2


 Autor: Spieq | Data: 17/03/06

Testy myszek: Raptor-Gaming M1 i Raptor-Gaming M2Będzie nieco inaczej niż zwykle, podstawowa różnica polega na tym, że testowane są dwa modele myszek. W związku z tym recenzja przybierze inną (niż dotychczas) formę. Raptor- GamingM1 i Raptor-Gaming M2 to sprzęt dedykowany dla graczy (nazwa nie pozostawia złudzeń). Cieszy mnie to niezmiernie, Raptor-Gaming nie pozwala o sobie zapomnieć. Powraca z nowymi myszkami. Typowe pytanie: czy rzesza szczególnie wymagających użytkowników, jakimi są gracze, przyjmie najnowsze rozwiązania Raptora z otwartymi ramionami? Duża tu odpowiedzialność recenzenta, który pomoże wyszukać zalety, ale i wady. W przypadku Raptorów szala zdecydowanie przechyla się na... [ciach!]

Wstęp: były sobie myszki dwie

Myszki dwie ze stajni Raptora... Przyznam, że jestem bardzo ciekaw, co prezentują sobą oba modele. Raptor Gaming M1 jako dumny "nosiciel" miana najmniejszej myszki palczastej (i najlżejszej, choć w to ciężko było mi początkowo uwierzyć) oraz model M2, czyli alternatywa dla Logitecha G5 i pozostałych rozwiązań kanapowych. Zbiorcza recenzja pozwoli jednocześnie na porównanie oraz wyłonienie zwycięzcy. Okazuje się bowiem, że jest to zaskakująco łatwe zadanie.

Na rynku polskim nie ma wszystkich produktów Raptora - firmy, która jest jednym z producentów słynnego Boomslanga, gryzonia o kosmicznych (do dziś!) kształtach i o wyżyłowanych możliwościach (2100dpi w myszce kulkowej - na polskiej stronie Raptora pisze o 2000dpi; być może Boomslangi Raptora mają "tylko" tyle). Żałuję, ponieważ zabrakło, być może, najciekawszego produktu - modelu Mamba:

Czy nie przypomina Wam nieco jedną z topowych do dziś myszek? Skojarzenie dość odległe, ale chyba coś jest na rzeczy. Pozostaje więc skupić się na dwóch pozostałych egzemplarzach Raptora. Standardowo pierwszy kontakt mamy z pudełkiem myszki i w przypadku Raptorów całość wygląda dość niecodziennie:


(kliknij, aby powiększyć)

Zastosowanie takiego rozwiązania intryguje, ale pierwsza moja myśl była następująca - jak myszki zostały usztywnione w środku? Styropian? W przypadku Logitecha, Razera i pozostałych znanych nam firm mamy do czynienia z usztywniającą koszulką. U Raptora mamy... Nic nie mamy. Myszki włożone są luzem, aluminium od środka obłożone jest kartonem, które jednak nie chroni w stopniu wystarczającym. Możliwości są dwie - jest to zjawisko prawidłowe lub dystrybutor dostarczył niekompletny zestaw.

Mamy do czynienia z dwoma identycznymi pudełkami, które różnią się zawartością (oczywiste). W przypadku modelu M1 sprawa wygląda prosto, ale i ubogo:

  
(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

W środku niepozorna myszka, komplet ślizgaczy na zmianę i malutka instrukcja w języku niemieckim, angielskim, francuskim, włoskim, niderlandzkim i hiszpańskim. Treść ogranicza się do montażu myszki w PC, opisu podstawowych problemów, na jakie można napotkać oraz informacji Wujka Dobrej Rady o zminimalizowaniu kontuzji (!) podczas pracy z Raptorem M1. Minus spory. Przyznam, że w większości przypadków nie zwracam specjalnej uwagi na instrukcje obsługi sprzętu komputerowego, ale w momencie zetknięcia się z czymś tak lakonicznym przypominam sobie o istnieniu osób, dla których instrukcja jest pierwszym podstawowym nauczycielem. Ponadto brakuje rzeczy jakże przydatnej - sterowników!

Przejdźmy teraz do zawartości pudełka modelu M2:

  
(kliknij, aby powiększyć)


(kliknij, aby powiększyć)

Model bardziej zaawansowany, to i wyposażenie bogatsze. Raptor dołącza do producentów (Logitech, Creative), którzy próbują dostosowywać myszki do konkretnego odbiorcy - stąd w zestawie obecność odważników pozwalających regulować wagę gryzonia. Pomysł wart pochwały, choć w moim przypadku jego przydatność jest w zasadzie zerowa. Dla innych to rozwiązanie będzie miało z pewnością większy sens. Same odważniki nie prezentują się już tak okazale, jak w przypadku Logitecha G5, gdzie mamy do czynienia z gustownym pudełeczkiem wypełnionym szesnastoma ciężarkami. W przypadku Raptora są to proste "blaszki" o wadze 10g i 20g, które można stosować tylko wymiennie (mamy więc do czynienia z trzema możliwościami wagi myszki - porównanie z Logitechem G5 wypada tu blado).

Mamy w końcu sterowniki! Model M2 sprawia wrażenie bardziej zaawansowanego od swojego brata, potrzeba dedykowanego software'u wydaje się bezdyskusyjna. Oprócz tego - podobnie jak w przypadku M1 - pudełko zawiera 2 zestawy rezerwowych ślizgaczy oraz instrukcję obsługi, tym razem wyłącznie w języku niemieckim i angielskim. Z drugiej strony zawartości tej książeczki wyszło na zdrowie - instrukcja jest dokładniejsza, dzięki niej zasięgniemy wiedzy nie tylko o sterownikach i podstawowych problemach, ale i dowiemy się, jak zainstalować ciężarki w M2. Finalnie - bez większych zastrzeżeń.

Na koniec charakterystyka zbiorcza myszek:

Uboga specyfikacja, tyle informacji dostarcza producent (strona polska, angielska oraz pudełko). Dodałem od siebie czas reakcji, co łatwo sprawdzić. Nie znamy natomiast odczytu, liczby klatek/sek., maksymalnej szybkości ruchów, rozmiarów sensora, w przypadku M1 - nie wiemy nic również o przyspieszeniu ani wadze myszki. Raptor wspomina również o tzw. powierzchni "Soft-Touch" i podpórce pod palce "Finger-Wing" (tylko model M2). Pozostaje teraz przejść do sprawdzenia całości w praniu, wyjątkowo w bardziej skondensowanej formie.



Raptor-Gaming M1 - waga piórkowa

Jeśli myszkę G1 firmy Logitech uznamy za bardzo lekką, to możemy mieć problemy ze scharakteryzowaniem M1, która jest po prostu... lżejsza od swojego konkurenta. Nie "odważę się" na określenie dokładnej jej wagi, ale uwierzcie, że jest lekka jak piórko. W tym wypadku poczytuję sobie to za wadę (nie czujemy jej praktycznie w dłoni), co dodatkowo pogarsza kształt M1.

Okazuje się, że Raptor wypuścił model myszki, określając go dumnie pogromcą MX300/310. Istotnie tak jest - pod względem minimalizacji wygrywa Raptor-Gaming M1, który jest mikrusem w porównaniu do MX310, jak i nawet do MX300/G5.

Czuję się jak gigant, mam ogromne dłonie i redaktor Pilarczyk już nigdy nie spojrzy na nie łaskawym wzrokiem... A tak poważnie, przestrzegam osoby o średnich i dużych dłoniach - zastanówcie się dobrze, czy jest to myszka dla Was i przed kupnem koniecznie sprawdźcie, jak przebiega współpraca z modelem M1. Za duża myszka jest równie niewygodna, jak jej lilipuci odpowiednik. Jedyne, do czego nie mogę się przyczepić w tym wypadku, to wysokość gryzonia, która jest w zasadzie typowa dla myszek palczastych i nie budzi takich kontrowersji, jak w przypadku szerokości i długości.

Poniżej mamy porównanie gabarytów z innymi myszkami palczastymi:


Raptor-Gaming M1 i Logitech G1 (kliknij, aby powiększyć)


Raptor-Gaming M1 i Razer Copperhead (kliknij, aby powiększyć)

Na koniec przekonajmy się, jak faktycznie niewielki jest M1:


Raptor-Gaming M1 i Cooltek Hurricane (kliknij, aby powiększyć)

Kwestia estetyki to kolejny problem. Mimo że jest to myszka profilowana dla graczy praworęcznych (brak symetrii, bardziej opływowe kształty po bokach), jej wygląd nie zachwyca. Pierwszą drzazgą są dla mnie dolne napisy, które są nieproporcjonalne do gabarytów całości (za duże; wystarczyłby dyskretniejszy napis), podobnie jest ze znaczkiem firmowym "oczko". Logo to jest płaskie i brak tu głębi, zwracam uwagę na to tylko dlatego, że na stronie WWW producenta mamy do czynienia ze znaczkiem o niebo lepiej wykonanym. Traci on na wartości zapewne z powodu kolorystyki całości (czerń), gdyby nie biała otoczka, utonąłby niezauważony. Warto przyjrzeć się też materiałowi firmowemu znaczka, który bardziej przypomina solidnie przytwierdzoną naklejkę niż grubą warstwę lakieru. Nie jestem jednak w stanie stwierdzić, jak wpływa to na jego długotrwałość. Zapewne wytrzyma długo (jak i ledwie co chlapnięty napis "Raptor-Gaming") z powodu braku kontaktu dłoni z lakierem.

  
(kliknij, aby powiększyć)

  
(kliknij, aby powiększyć)

Grzbiet myszki wykonany jest z materiału, który Raptor określa "Soft-Touchem". Jest on matowy, odbija niewiele światła (podobnie jak Razer Copperhead), rolka jest gumowa, a boki myszki są... ślisko-chropowate (taki egzotyczny kompromis zawarł Raptor - całość wydaje się gładka, ale po przejechaniu paznokciem można wyczuć ciche chrobotanie). Z kolei podstawa jest również czarna, ale przezroczysta (w stopniu większym niż ma to miejsce np. w G1 lub najnowszych A4Techach). Światło diody przebija się, świecąc dość intensywnie. Jeśli korzystamy z podkładek tekstylnych dioda nie będzie nas straszyć (boki myszki nie są przezroczyste), ale już na podkładkach szklanych dojdzie do podobnej sytuacji.

  
(kliknij, aby powiększyć)

Dlaczego więc pod względem estetycznym model M1 może nie zrobić kariery? Podobnie wykonany jest przecież Hurricane lub Copperhead. Różnica polega głównie na designerskich rozwiązaniach - wspomniane wyżej myszki mają intrygujący wygląd, podczas gdy Raptor-Gaming M1 wygląda po prostu... zwyczajnie. Nie podoba mi się zwłaszcza przód myszki, który jest ciosany toporem, może lepiej byłoby tu wprowadzić owale - współgrałoby to wówczas z bokami gryzonia, które są łagodnie profilowane. Przezroczysta podstawa też mistrzostwem świata nie jest - niektóre produkty wyglądają pięknie w ekshibicjonistycznej powłoce, ale w przypadku M1 tak nie jest. Widok zielonego układu pełnego ścieżek nie zachwyca, wręcz przeciwnie - lepiej byłoby go ukryć.


(kliknij, aby powiększyć)

Myszka nie zbiera brudu, nie jest to Logitech G1, który po 10 minutach kontaktu z dłonią wygląda obrzydliwie. Oczywiście wilgotne palce pozostawiają ślady, które jednak dość szybko nikną, pozostając tylko wspomnieniem. Pod tym względem estetyka Raptora nie cierpi. Boleje natomiast estetyka wykonawcza. Co tu kryć, Raptor-Gaming M1 nie przypomina tej staranności wykonania, jaka ma miejsce w przypadku Copperheada lub Logitecha G5. Mamy tu nieco krzywo położone przyciski główne i rolkę (kwestia milimetra, ale i to nie umknie), poszczególne części myszki są od siebie oddzielone (a la Logitech), problem w tym, że szerokości przerw są różne. Sprawia to wrażenie niespójności, a przy okazji nieco niechlujnego wykonania. Pod tym względem jest to półka jakościowa A4Techa.

Najgorsze jest to, że wygląd Raptora M1 nie wzbudza u mnie żadnych żywszych emocji. Gdybym się chociaż tak pienił, jak na widok kolorystyki logo w Coolteku Hurricane... Nic z tych rzeczy. Myszka po prostu sobie jest, w tłumie konkurencji po prostu nie do zauważenia.

Sprawa wygody obsługi modelu już została zasygnalizowana. Mikrokształty gryzonia powodują, że kontrola nad nim jest dość utrudniona. Być może nie jestem "targetem" Raptora w tym względzie, kobiety i dzieci mają natomiast prawo do zadowolenia. Raptor M1 jest za krótki (mogą wystawać klawisze poza obręb myszki), jak i za wąski (zmieszczenie dwóch palców, o trzech boję się nawet wspomnieć, może być kłopotliwe - myszka na przedzie jest dodatkowo zwężana). Myszkę trzeba trzymać podkurczonymi palcami (lewe zdjęcie), w innym przypadku palce wyjdą poza obręb gryzonia (prawe zdjęcie)

  
(kliknij, aby powiększyć)

Prawy bok myszki został pomyślany podobnie jak w Logitechu MX5xx, zachodzi więc potrzeba położenia palca wskazującego na lewym klawiszu głównym, środkowego na rolce i serdecznego na prawym klawiszu głównym. Takie rozwiązanie pozwala na wygodne położenie małego palca na bocznej ściance myszki. Należy jednak podkreślić, że takie rozwiązanie będzie wyjątkowo niewygodne dla osób o grubych palcach. Dla nich Raptor stworzył model M2.

Raptorowy "Soft-Touch" jest pustym sloganem, na dodatek w praktyce dość irytującym. Okazuje się, że faktura jest dość specyficzna, niestety nie tego bym po niej oczekiwał. Materiał w istocie jest gumopodobny, ale sprawia wrażenie, jakby cały czas na nim osiadał brud. Łapałem się momentami na tym, że bezwiednie próbowałem strzepać nieistniejące pyłki na klawiszach głównych. Dość dekoncentrująca sprawa. W testowanym egzemplarzu M2, o dziwo, nie odczuwałem takiego dyskomfortu.

Boczna materia sprawdza się (niedefiniowalny dla mnie do końca materiał), palce nieco się pocą i przyklejają do powierzchni, nie jest to jednak duży problem. Kłopot natomiast pojawia się w momencie położenia myszki na podkładce aluminiowej lub szklanej - chybocze się na boki. Jeśli napotkacie tego typu problemy, można zaryzykować kombinowanie i przestawianie pozycji ślizgacza - w końcu w pudełku czeka na nas rezerwowy zestaw. Sama kwestia współpracy z poszczególnymi powierzchniami padów zostanie rozwiązana w przedostatnim rozdziale.

Klik klawiszy głównych jest po prostu tragiczny. Jest on zdecydowanie najgorszy z testowanych przeze mnie myszek (wliczając kilka egzemplarzy sprawdzanych na prywatne potrzeby). Pomijam dźwięk (styki do dyskretnych nie należą), który nie ma przecież wielkiego wpływu na funkcjonalność. Najgorsze jest to, że są kompletnie nieintuicyjne. Nacisk wyczuwalny, choć nie zawsze (czasami klawisz zdaje się nie reagować), gorzej z odskokiem, który analogicznie - czasem jest, czasem nie ma. To jedna z największych wad tego modelu - styki są wykonane fatalnie, pierwszy raz spotykam się z egzemplarzem dedykowanym dla graczy, gdzie reakcja styku zależy często od tajemnych zjawisk i działania bóstw. Nie mamy na to wpływu. W momencie opornego (lecz ciągłego!) działania klawiszy mamy szansę wyrobić sobie odpowiednią taktykę obsługi myszki. W przypadku M1 takie gierki nie zdadzą egzaminu.

Podobnie jest w przypadku rolki. Nie chodzi ona opornie, skok jest wyczuwalny, ale całość kolebie się na boki, nie świadczy to dobrze o jakości wykonania. Dochodzą na dodatek niepokojące dźwięki wydobywające się podczas scrollowania ("stuk, stuk", brak tu jednak jakiegoś cyklu). Przycisk pod rolką wciska się opornie, proponuję go nie nadużywać w obawie przed rozleceniem się całości.

Dobre zdanie o czymś? Giętki kabel. Nie jest on taki lekki, jak w przypadku A4Techa X-718, ale trzyma poziom (jest lepszy niż w Copperheadzie). Kolejną jego zaletą jest długość - jeśli ktoś potrzebuje myszki z długim kablem - jest to myszka dla niego (przewód ma 2,5m długości). Myszka jest nieskomplikowana, brak klawiszy funkcyjnych, więc sterowniki nie są w istocie niezbędne. Wystarczy ją podłączyć do portu USB i rozpocząć zabawę!



Raptor-Gaming M2 - waga półciężka

Myszka bardziej zaawansowana niż model M1. Trzeba przyznać, że sprawiła mi więcej radości, już ciekawy wygląd może intrygować. Zacznijmy jednak od gabarytów. Pomiar Raptora M2 może sprawiać pewne problemy (vide "Finger-Wing" - podpórka na palce z prawej strony myszki). Postanowiłem więc odjąć ok. 1,1cm od szerokości M2, podpórka ta nie ma w zasadzie żadnego wpływu na gabaryty myszki, to skrzydełko chroniące mały palec przed kontaktem z podkładką.

Myszka nie oszałamia "centymetrami", co ucieszy graczy o małych i średnich dłoniach. Do wymiarów nie wliczałem skrzydełka na palec (wspomniane powyżej), reszta wymiarów liczona jest wg najwyższego/najdłuższego punktu. Ze względu na swoje niecodzienne kształty ciężko M2 porównać z jakąkolwiek inną myszką - szerokość i wysokość ma podobną do Logitecha G5, który jednak wyraźnie jest dłuższy. Poniżej mamy porównanie z myszkami kanapowymi, gdyż do tych Raptor-Gaming M2 się zalicza (można zresztą sterować ją wyłącznie palcami, ale obecność "Finger-Winga" jest w tym wypadku dość uciążliwa).


Raptor-Gaming M2 i Microsoft IE 4.0 (kliknij, aby powiększyć)


Raptor-Gaming M2 i Logitech G5 (kliknij, aby powiększyć)


Raptor-Gaming M2 i Cooltek Hurricane (kliknij, aby powiększyć)

Pod względem wyglądu M2 prezentuje się okazalej od swojego brata M1. Na pierwszy rzut oka widać pomysłowość designerów (oryginalny kształt modelu), myszka jest jakby kontynuacją myszki tradycyjnej (cały czas mam skojarzenia z Tracerem...). Dodano do niej bardziej opływowe kształty w tylnej części, całość dedykowana jest dla graczy praworęcznych, choć przyznam, że początkowo miałem paradoksalne wrażenie, iż myszka wygodniej spoczywa w lewej ręce. Po paru minutach pracy okazało się jednak, że wielce się myliłem (nieznaczny ból - tył myszki istotnie jest profilowany dla prawej dłoni, dochodzi również nieco inny układ palców na klawiszach głównych).

  
(kliknij, aby powiększyć)

Pozbyto się napisu "Raptor-Gaming", logo pozostało bez zmian. Przyznam, że różni się nieco od znaczka w modelu M1. Jest to detal, ale warto odnotować - warstwa lakieru na testowanym egzemplarzu M2 jest mniejsza, całość bardziej wtapia się w fakturę myszki. Ze względu na większe gabaryty myszki, logo nie wyróżnia się tak dobitnie, jak ma to miejsce w modelu M1. Kontrastowa, tak czy siak, kompozycja znaczka firmowego nie rzuca się już w oczy i dobrze wpisuje się w charakter M2. Przede wszystkim dlatego, że wprowadzono w tym modelu inne kolory - oprócz dominującej czerni mamy również srebrną wysepkę ze scrollem, przyciski boczne tego samego koloru oraz przezroczysty guziczek (świeci na żółto w momencie poruszenia myszki na padzie lub innego działania) odpowiedzialny za zmianę rozdzielczości w locie (wówczas również zapala się żółta dioda). Osobiście wolałbym, aby podczas pracy nie świeciło mi żadne ustrojstwo, pocieszający jest fakt, iż światełko to nie jest nadto intensywne, poza tym najczęściej jego źródło będzie zakryte przez palce. Jeśli chodzi o kolorystykę, to M2 jest pod tym względem zdecydowanie lepszy od M1, srebrne wstawki wprowadzają nieco życia, myszka staje się widoczniejsza.

Pozbyto się napisu "Raptor-Gaming", ale umieszczono na lewym boku myszki adres strony internetowej producenta (www.raptor-gaming.com), napis jest srebrny, niewielki, nie rzuca się w oczy - sąsiaduje ze srebrnymi przyciskami bocznymi. Słowem, bardzo dobrze to ze sobą współgra.

Materiał, z którego został wykonany grzbiet myszki jest podobny, jak w przypadku modelu M1. Słynne "Soft-Touch" istotnie jest mocno specyficzne, przyjemne w dotyku, mam jednak wrażenie, że faktura fakturze nierówna. W przypadku M1 "Soft-Touch" nie zdał egzaminu, w M2 nie odczuwałem opisywanego wcześniej problemu. Myszka jest matowa, odbija niewiele światła, ale srebrne wstawki, o których wcześniej wspomniałem, nie stronią od promieni.

  
(kliknij, aby powiększyć)

  
(kliknij, aby powiększyć)

Rolka w M2 wygląda znacznie lepiej niż jej odpowiednik w M1. Okala ją plastik (całość wygląda podobnie jak w MS IE 4.0), zastosowano tu bowiem technologię "tilt-wheel" (rolka działa również w poziomie). Podstawa myszki nie jest przezroczysta, dioda nie bije nas po oczach z każdego miejsca myszki (materiał jest pokryty warstwą gumy). Pod względem estetycznym całość prezentuje się godnie, wprowadzone rozwiązania są rozsądne, nigdzie nie przesadzone. Duży plus dla Raptora.


(kliknij, aby powiększyć)

Na koniec pozostawiłem sobie sprawę dla prawdziwych twardzieli. Okazuje się, że mamy możliwość zdjęcia korpusu myszki (w celu instalacji odważników). Myszka bez korpusu wygląda równie ciekawie, jak gubernator Kalifornii w pierwszej części Terminatora. Wewnętrzna "wyściółka" pozbawiona jest gumopodobnej warstwy, jest śliska i błyszcząca, na środku znajduje się korytko pozwalające na umieszczenie odważnika 10g lub 20g.


(kliknij, aby powiększyć)

Kwestia wygody to również temat, który nie przynosi wstydu modelowi M2. Wspomniałem już wcześniej, że myszka kształtem sprawia wrażenie, jakby była przeznaczona dla graczy leworęcznych. Od lat producenci topowych myszek troszczą się o nasze kciuki (wnęki różnego rodzaju), ale jakoś niespecjalnie martwią się o małego palca. Raptor poszedł zupełnie w drugą stronę - zlikwidował wnękę na kciuk, a wprowadził podpórkę dla małego palca. Jak to rozwiązanie się sprawdza? W teorii - pomysł dobry, wnęka na kciuk nie jest elementarnym składnikiem wpływającym na wygodę użytkowania, gracz może się bez niej obejść. Przy okazji jest w końcu szansa, że pozostawiony samopas najmniejszy palec przestanie szurać po podkładce. W praktyce sprawa wygląda nieco inaczej. Brak wnęki na kciuka nie doskwiera, myszkę z lewej strony trzyma się pewnie (zasługa "Soft-Touch"?), łatwy jest dzięki temu również dostęp do przycisków bocznych. Aby w pełni korzystać z możliwości "Finger-Winga", musimy palce rozłożone w następujący sposób:

    a) kciuk - we wnęce
    b) wskazujący - główny klawisz / lewy
    c) środkowy - rolka
    d) serdeczny - główny klawisz / prawy
    e) mały - prawy bok

Inne konfiguracje mogą być nieco niewygodne - położenie palca serdecznego i małego na "Finger-Wingu" mija się nieco z celem (mały palec i tak będzie wystawać poza skrzydełko). Muszę jednak przyznać, że sam z takiego rozwiązania korzystałem. Z konieczności, ponieważ nie jestem kompletnie przyzwyczajony do "oficjalnego" sposobu trzymania gryzonia.

Stosując nawet "oficjalny" tryb, można dojść do ciekawych wniosków a propos ergonomii użytkowania Raptora M2. Uważam, że "Finger-Wing" mógłby być nieco inaczej rozwiązany. Sam pomysł jest dobry, ale jeśli spojrzymy na zdjęcia, możemy zaobserwować, że podkładka najwyższy punkt ma z przodu myszki, a najniższy - z tyłu. Podczas gdy powinno być w zasadzie odwrotnie, co dowodzi układ dłoni na myszce. Na szczęście nie wpływa to w jakiś drastyczny sposób na komfort pracy. Pewne niewielkie wątpliwości mam również co do kształtu korpusu. Ma on łagodne przejścia między górą a bokami, sądzę jednak, że przejście to powinno zaczynać się znacznie wcześniej. To już jest sprawa indywidualna, każdy musi to sprawdzić we własnym zakresie.

Waga myszki to również sprawa gustu itd., ale w tym zakresie Raptor daje nam pewne pole manewru. Możemy myszkę używać całkowicie bez dodatkowego obciążenia (będzie ona wówczas ważyć - wg zapewnień producenta - 110g) lub z odważnikami. Pamiętajmy, że ciężarków nie da się łączyć - wsadzone dwa jednocześnie uniemożliwiają zatrzaśnięcie korpusu. Najbardziej odpowiada mi rozwiązanie pierwsze, ale okazuje się, że nie jest ono wcale takie... wygodne. Potwierdziły się obawy, jakie miałem jeszcze przed testami - jeśli myszkę da się w jakimś stopniu rozebrać (bez potrzeby rozkręcania!), to całość nie będzie zwartą kopułą. Doświadczenia z telefonami komórkowymi dają tu wiele - w przypadku M2 niestety sprawdził się czarny scenariusz. Bez ciężarka korpus zamyka się szybko i sprawnie, ale równie gładko się otwiera. W czasie użytkowania delikatnie się rusza, co jest wysoce irytujące (mamy wówczas wrażenie, jakby myszka miała się zaraz rozlecieć). Po włożeniu ciężarka takie problemy w zasadzie znikają (żeby poruszać korpusem trzeba się już postarać). Raptor postawił tu na oryginalność i sam fakt zasługuje na pochwałę, ale nadmienić należy, że rozwiązanie zastosowane w Logitechu G5 jest bardziej funkcjonalne. Lepiej będzie zapewne także w przypadku najnowszego produktu Creative'a (Fatal1ty 1010 i 2020).

Przyciski główne to również zupełnie inna sprawa niż w egzemplarzu M1, gdzie były one kwintesencją partactwa. Klik, co ważne po doświadczeniach z M1, jest przewidywalny! Zatem nie dojdzie do momentów "bezliku" lub "kliku bez pokrycia" (nieodczuwalny odskok w M1). Sam nacisk jest dość delikatny, potrzeba mniej siły niż np. w Logitechach. Nie ukrywam swojej słabości do Logitecha, zatem klik w Raptorze wydaje mi się nieco za delikatny, skutkowało to sporadycznymi i przypadkowymi kliknięciami, do których dojść nie powinno. Jest to oczywiście kwestia przyzwyczajenia i pewnego czasu adaptacji - zapewne po tygodniu, góra dwóch, do takich sytuacji prawdopodobnie już by nie dochodziło.

Przyciski boczne. Tu już jest nieco gorzej. Po pierwsze, mam nieco pretensji do projektantów Raptora, którzy mogli przyciski nieco od siebie oddalić (są zdecydowanie za blisko! Nieco ponad milimetr odstępu), a po drugie - o ile klik klawisza "Net-Searching Button" jest intuicyjny, o tyle w przypadku "Use-Based Buttona" tego powiedzieć nie możemy. Uspokajam jednak, nie są to jakieś kosmiczne różnice, po prostu drugi klawisz ma mniej wyczuwalny odskok i być może jest to uwarunkowane wadą akurat tego testowanego egzemplarza.

Rolka jest dobra i... zła (dodajmy jeszcze "brzydka", a mamy nawiązanie do filmu Sergio Leone). Po pierwsze nie jestem zwolennikiem "tilt-wheela" skopiowanego z myszek Microsoftu. Zastosowana technologia ma poważne wady - aby uaktywnić jej działanie, trzeba przechylić rolkę pod dużym kątem, co bywa dość kłopotliwe (zastosowany w G5 mechanizm jest znacznie lepszy, nie wymaga takiego wysiłku). Na dodatek przechylanie w prawo działa oporniej niż w lewo... Przycisk znajdujący się pod rolką także wchodzi ciężko (porównałbym go do sytuacji mającej miejsce w IE 4.0). Gdzie zatem znajdują się jej zalety? Rolka działa dobrze w pionie, przesuw jest delikatny, ale skok jest wyczuwalny. Osoby, które preferują tego typu rozwiązania (częsta zabawa z przeglądarkami itd.), będą z pewnością usatysfakcjonowane.

Kabel jest identyczny, jak w modelu M1. Dłuuugi i elastyczny, dwa mocne punkty. Z doświadczenia własnego wynika jednak, że lepsze jest rozwiązanie zastosowane w Logitechu G5, tzn. uwięzienie przewodu w "sznurówce". Okazuje się bowiem, że kabel, owszem, jest giętki, ale ma skłonność do przypadkowych tarć i zakleszczeń - tylko dlatego, że całość jest gumowa... Dwa zdania na koniec. Raptor-Gaming M2 sprawia wrażenie solidniej wykonanego niż M1. Jest wygodniejszy, ma większe możliwości i jest po prostu ładniejszy.



Sterowniki, gry, podkładki

Sterowniki bywają (lwia część myszek), lecz niekoniecznie z sensem (Cooltek Hurricane), a także wychodzą po premierze (Logitech G1). Dochodzi do tego opcja braku jakichkolwiek dedykowanych driverów. Dziwne? Być może, ale ma to swoją logikę. W przypadku Raptora M1 zastosowanie sterowników miałoby sens wyłącznie w momencie przypisania odpowiedniej funkcji do klawisza ukrytego pod rolką. Jeśli przyjrzymy się opisywanej myszce, to nie dostrzeżemy żadnych klawiszy funkcyjnych, brak "tilt-wheela" itd. Sterowniki w M1 nie istnieją, więc "im" został poświęcony niniejszy krótki wstęp. Kropka.

Inaczej jest w przypadku M2, do którego producent dołączył sterowniki. Sterowniki na płycie są jedynie kołem ratunkowym w wypadku braku dostępu do Internetu. Jeśli mamy taką możliwość, to ściągamy najnowszy soft ze strony Raptora (mają więcej możliwości niż wersja z płyty, np. dodają opcje do tilt-wheela). Sterowniki Raptora prezentują się okazalej od driverów Coolteka, ale bądźmy szczerzy - od nich wszystko wydaje się mistrzostwem świata. Sterowniki do M2 oferują więcej, lecz nie znaczy to, że są... dobre.

Nie mam dobrych wspomnień, zarówno z M2, jak i softem do niej dołączanym. Estetyka i wygoda użytkowania myszki to jedno, ale jeśli nie jest ona przemyślana również pod względem technologicznym, to wówczas jej wartość spada drastycznie do poziomu zera. Gracz nie zna kompromisów, interesuje go wyłącznie produkt, który spełnia wszystkie podstawowe cechy: jest wygodny, trwały, precyzyjny, nie gubi sygnału, współpracuje z każdą powierzchnią i posiada funkcjonalny soft. Tak sytuacja wygląda w przypadku Raptora M2:

Sterowniki M2 to zakładki w standardowych driverach Microsoft (uzupełniają się). Można się do nich dostać również przez traya, który oferuje przeprowadzenie następujących operacji:

Z poziomu traya (choć łatwiej jest to zrobić za pomocą przezroczystego przycisku na grzbiecie myszki) możemy zmienić rozdzielczość myszki. Raptor M2 oferuje poniższe możliwości:

Jak widać na załączonych fotkach, możliwości software'u Raptora nie są znowu małe, lecz cóż z tego, jeśli działają niestabilnie. To jest największa wada. Szczególnie irytujący jest fakt kapryśnego działania ustawień przewijania pionowego. Nie chodzi w tym wypadku o niezapisanie konfiguracji, a raczej jej... zresetowanie. Po pewnym czasie, zupełnie bez powodu, przewijanie wraca do poziomu jednej linii (w sterownikach widnieją moje ustawienia!). Jest to nie tylko irytujące, ale i męczące - spróbujcie przewijać Boarda co jedną linię... Oczywiście mogę w każdej chwili naprawić, lecz to walka z wiatrakami, musiałbym grzebać w opcjach raz na 10 minut! Nie ma tu znaczenia wersja sterownika, problem istnieje na obydwu wersjach. Zauważyłem pewną zależność - po wyłączeniu opcji "compatible wheel scroll" problem zdaje się zanikać, lecz nie muszę chyba dodawać, jak bardzo ograniczamy wówczas możliwości rolki...

Przewijanie to jedno. Gorzej, że równie chaotyczną i niejasną dla mnie pracą charakteryzuje się opcja zmiany rozdzielczości M2. Ustawienia sporadycznie (znacznie rzadziej niż w powyżej opisywanym przypadku) "zerowały się", zaczynałem więc od 400dpi. To jedna sprawa, druga jest taka, że bywały sytuacje, gdy z 400dpi przeskakiwało nagle na 1600dpi (w momencie przestawiania z 400 na 600). Lepsze rozwiązanie jest w Logitechu G5, gdzie mamy 3 możliwości i wiemy, którą aktualnie używamy. Dochodzą jeszcze sterowniki, które pozwalają na zmianę co 50dpi. Tak pięknie w przypadku Raptora M2 nie jest. Szkoda, szkoda, szkoda.

Teraz parę spraw, które zniechęcały mnie poważnie do sprawdzenia możliwości M1 i M2 w grach. Po pierwsze, oba modele uzurpują sobie prawo do bycia myszkami dla graczy, co brzmi śmiesznie, ponieważ obie przechodzą w tryb... uśpienia. Koszmar rodem z Vipera powraca. Rozwiązanie zupełnie katastrofalne, ponieważ już po 2-3 sekundach niknie światło, a po kilku minutach dioda zaczyna mrugać (vide M2). Przymknąłbym może i oko na tę sprawę, gdyby nie było to szczególnie uciążliwe. Wystarczy pozostawić myszkę parę sekund bez ruchu i spróbować ją następnie przesunąć - kursor "budzi się" długo i nie reaguje na nasze pierwsze operacje. Gorzej jest, jeśli zostawimy komputer, dajmy na to, na godzinę (na ekranie wygaszacz lub tryb wyłączenia). Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, gdy machałem myszką kilka sekund, a ona zupełnie nie reagowała.

Po drugie, myszki te mają zauważalną akcelerację wsteczną. Nie trzeba nawet specjalnie dużej powierzchni pada, co jest istotnym sygnałem alarmowym. Oto przeprowadzone testy na Raindropie, a więc malutkiej tekstylnej podkładce:


Raptor-Gaming M2: 400dpi, najniższa prędkość wskaźnika(kliknij, aby powiększyć)


Raptor-Gaming M1: 1600dpi (stałe), najniższa prędkość wskaźnika(kliknij, aby powiększyć)

Wykonywane ruchy są bardzo szybkie, takiej gimnastyki w grach raczej nie uświadczymy, ale obecność akceleracji wstecznej w "dzisiejszych czasach" należy piętnować.

Po trzecie, model M2 ma te 2400dpi chyba z kosmosu. W Raptorze M2 im wyższa rozdzielczość, tym mniejsza... precyzja. Oczywiście może to być wrażenie czysto subiektywne i mogę się mylić, ale w przypadku największej rozdzielczości chyba tak nie jest, bo zjawisko jest widoczne aż nadto. W momencie ustawienia 2400dpi kursor gubi piksele - przeskakuje na ekranie (kwestia kilku milimetrów, a więc dotkliwa sprawa). W przypadku Raptora M1 nie mamy do czynienia z opisywanym zjawiskiem - kursor chodzi płynnie, nie skacze. Pamiętajmy przy tym, że w M1 mamy na sztywno ustawioną rozdzielczość 1600dpi, nie ma możliwości innego wyboru.

W grach myszki sprawują się przyzwoicie, nie miałem do czynienia z jakimiś anomaliami, oprócz tego, że M2 na wysokich DPI ma tendencję do połykania połaci ekranu (skoki). Nie będę wyjątkowo opisywać dokładnie, jak sprawują się Raptory w konkretnej grze, dodam jedynie, że M1 i FPP to niespecjalnie dobre rozwiązanie. Przynajmniej dla mnie. Powody: myszka za lekka, za mała, fatalny i nieintuicyjny klik klawiszy głównych. M2 w tej batalii wychodzi lepiej.

Jeśli chodzi o czas reakcji myszek, to sprawa wygląda bardzo zaskakująco:


Raptor-Gaming M1, ustawienia domyślne


Raptor-Gaming M2, ustawienia domyślne i szczytowe

Na koniec pozostawiam sprawę współpracy Raptorów z różnymi powierzchniami myszek. Już wiemy, że obydwie współpracują "jakoś" z podkładkami tekstylnymi (Allsop Raindrop), pozostałe czekają na testy.

    1.Icemat Original: teflonowe ślizgacze sprawdzają się na tej powierzchni, dobrze więc, że takie rozwiązanie spotykamy w Raptorach (wprawdzie nie znalazłem notki od producenta, ale niewielkie tarcie na szkle raczej dowodzi zastosowania. Jedyne zastrzeżenie można mieć do ich rozstawu - myszki na idealnie płaskiej powierzchni kolebią się, na szczęście mamy zapas, który może sensowniej wykorzystać. M1 współpracuje z przezroczystym Icematem, ale dość połowicznie. Przy szybszych ruchach kursor staje, tak więc nie ma sensu korzystać z tego zestawu (w UT2004 takie rozwiązanie będzie wyłącznie frustrować szybkich i zdecydowanych graczy). Przypominam, że nie mamy żadnego firmware'u do Raptorów, nie naprawimy więc tego problemu. W przypadku M2 jest zupełnie inaczej - przy szybszych ruchach myszka nie gubi sygnału, w grach akceleracja wsteczna jest niezauważalna. Dopiero przy naprawdę szybkich ruchach na 400dpi i nieco wyższych da się zauważyć chaotyczną pracę kursora (najczęściej staje lub cofa się).

    2.Icemat 2nd Edition: Taka sama sytuacja - myszka M1 wprawdzie działa na testowanym padzie, ale przy bardziej zdecydowanych ruchach odmawia posłuszeństwa. Absolutnie nie do przyjęcia. Nie mam za to wielkich zastrzeżeń co do współpracy M2 z drugą edycją Icemata - myszka, podobnie jak w przypadku przezroczystej edycji, działa dobrze przy wolnych i szybkich ruchach. Problemy pojawiają się jedynie przy bardzo szybkich ruchach, czyli wówczas, gdy polujemy niecnie na nieszczęsną akcelerację wsteczną.

    3.Steelpad S&S: Raptor-Gaming M1 ma sensor chyba z najpodlejszej półki. Wniosek: da się pracować na Steelpadzie np. w systemie, ale już w grach zacznie gryzoń wariować - szybkie ruchy, nieoczekiwane reakcje sprzętu, a my jesteśmy po prostu bezsilni. M2 za to pokazuje siłę i moc, zawstydza wręcz swojego niedopracowanego braciszka. Szybkie ruchy na Steelpadzie nie robią na nim żadnego wrażenia (owocna współpraca), za to obnażamy jego słabość przy bardzo szybkich ruchach.

    4.Steelpad 3S: to mały pad stworzony niemalże pod Raptora M1, ale co z tego, skoro ten kapryśny gryzoń może odmówić współpracy w Call of Duty 2 w momencie obrotu o 180 stopni. Całość do odstrzału. M2 podtrzymuje powyższą tradycję - szybkie ruchy to żaden problem, schody pojawiają się przy ultraszybkich ruchach ręką. W jego przypadku również można gorzko stwierdzić: "ale co z tego...", skoro i tak myszka przechodzi co chwila w tryb czuwania i budzenie jej do życia bywa nierzadko frustrujące... Dziwne są bowiem sytuacje, gdy raz budzi się błyskawicznie, a kiedy indziej przychodzi jej to z wielkim trudem.



Podsumowanie

Pozostaje tylko wzdychanie i płacz? W przypadku Raptora M1 w zasadzie tak. Trudno tu mówić o niewykorzystanych możliwościach (vide G1), ten model Raptora nie ma na to szans. Praktycznie wszystko mi się w nim nie podoba. Począwszy od anorektycznych kształtów, a skończywszy na fatalnych klawiszach głównych. Ta myszka wydaje się być dla graczy tylko z nazwy i to jest dość irytujące. Sytuacja jest bowiem taka, że każda firma może nazwać serię swoich myszek "Gaming Laser Mouse" i wywołać niezdrowe podniecenie wśród osób interesujących się podobną tematyką. Następuje wielkie rozczarowanie i zgrzytanie zębami. Absolutnie myszki nie polecam, choć zachęcam do samodzielnego sprawdzenia, być może akurat Wam będzie znakomicie leżeć w dłoni, a "Legenda o Bardzo Złych Stykach" dotknie tylko modelu testowanego przeze mnie. Nie zapominajcie jednak o akceleracji wstecznej i trybie uśpienia - to fakty!

Inna sytuacja jest w przypadku modelu M2, który wydaje się być bardziej dopracowany i przemyślany. Oczywiście jest to umowne, ponieważ wszystko w porównaniu z M1 wydaje się być ideałem. W istocie do końca tak nie jest - myszce M2 daleko do doskonałości, jest to gryzoń dla osób eksperymentujących, zmieniających sprzęt jak rękawiczki. Z pewnością nie jest to sprzęt dla początkującego gracza, który oczekuje przede wszystkim bezawaryjnej współpracy i dopracowanych i prostych w obsłudze sterowników. Oczywiście ostateczny wybór należy do Was, zalecam jednak - podobnie jak w przypadku M1 - gruntowne zapoznanie się z gryzoniem jeszcze przez zakupem. Tu podobnie mamy do czynienia z akceleracją wsteczną i trybem uśpienia. Jeśli Was to nie przeraża...

  
(kliknij, aby powiększyć)

Nie wliczyłem do wad cen myszek (względna sprawa?). Uważam jednak, że zapłacenie za:
  • Raptor-Gaming M1 = 119zł
  • Raptor-Gaming M2 = 169zł
(źródło: www.e-gaming.pl)

...jest lekką przesadą (szczególnie w przypadku modelu M1). Miejcie to także na uwadze.

Standardowo zakończę moim przepisem kulinarnym, w którym po raz pierwszy nie nastąpiły żadne zmiany. Oto przepis na myszkę idealną:
  1. Obudowa z A4Tech X7/Logitech G1.
  2. Materiały wykończeniowe, ich jakość i połączenie z Logitecha G5.
  3. Technologia Copperheada/Hurricane'a (laser to jednak przyszłość?).
  4. Rolka z Copperheada, jej bezgłośność z A4Techa X-718.
  5. Lekkość całości z Logitecha G1.
  6. Klik klawiszy głównych z Logitecha G1/G5.
W przepisie najwięcej do powiedzenia ma Logitech i jak widać - Raptor nie zdołał zasiąść do stołu. Nie tym razem, ale... do zobaczenia wkrótce! Taką przynajmniej mam nadzieję.




  Sprzęt do testów dostarczyły firmy:

Multimedia Vision      Multimedia Vision

ANGELA      ANGELA

Hardware For Gamers      Hardware For Gamers
    • ul. Nowy Świat 18/20, 00-373 Warszawa
    • tel: 022 826-60-62
    • Fax. (022) 338 9010
    • WWW: www.h4g.pl
    • e-mail: info@h4g.pl

E-gaming      E-gaming