TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Pancerne skrzaty: test Dimage X60 vs FinePix Z1 |
|
|
|
Pancerne skrzaty: test Dimage X60 vs FinePix Z1 Autor: NimnuL | Data: 15/07/05
|
|
Jakość współpracy
Gratuluję wszystkim, którzy przedarli się przez cały test i dotarli aż tutaj.
Cóż, gdyby podliczyć punktacje, wyszłoby, że zarówno Z1 jak i X60 zdobyły po 4 punkty oraz w czterech konkurencjach był remis. Czy to oznacza, że są to więc aparaty równorzędne? Absolutnie nie. Prócz punktacji liczy się jeszcze coś bardzo istotnego, przynajmniej dla mnie. Otóż chodzi o komfort pracy z aparatem. Tutaj sprawy mają się inaczej. Faktem jest, że Minolta trochę lepiej leży w dłoni głównie dzięki pokrywie obiektywu, która daje niewielkie podparcie pod palce. Nie oznacza to jednak, że zet_jedynkę trzyma się źle. Cieńsza, ale szersza obudowa oraz obiektyw przesunięty w narożnik pozwalają na głębsze podparcie aparatu palcem serdecznym na przedniej obudowie bez obawy zasłonięcia obiektywu. Dla osób o większych dłoniach z Z1 pewnością bardziej przypadnie do gustu. Poza tym menu X60 jest bardzo powolne. Potrzebne funkcje jak choćby kompensacja ekspozycji, pomiar światła czy czułość zaszyte są głębiej w menu niż ma to miejsce w konkurencyjnym Z1. Dodatkowo aparat Fujifilm jest tzw. shutter prioryty, oznacza to, że gdy w momencie przeglądania zdjęć naciśniemy spust migawki, aparat automatycznie przełączy się w tryb zdjęć i będzie gotów do wykonania fotografii.
Ogólnie rzecz ujmując to zdecydowanie lepiej pracowało mi się z aparatem Fujifilm. Po prostu wszystko jest bardziej pod ręką, a praca z aparatem szybko stała się intuicyjna.
Niewielka przewaga w większej funkcjonalności leży jednak po stronie X60 Minolty.
Aparat FinePix nie oferuje centralnie ważonego pomiaru światła oraz trybu zdjęć seryjnych.
Minolta daje dodatkowo tryb obrazów wielokrotnych w którym to na jednej "klatce" rejestrowanych jest 9 kolejnych zdjęć w postaci miniatur.
X60 niestety nie umożliwia wglądu w parametry ekspozycji robionego zdjęcia czy nawet już zrobionego. Otrzymujemy jedynie informacje o ewentualnej możliwości poruszenia fotografii, jednak faktycznie nie wiemy jaka przysłona i czas zostały dobrane. Z1 FinePix na szczęście informuje nas o tych parametrach na bieżąco.
Cechy wspólne obu modeli:
Lampa błyskowa synchronizuje się ze wszystkimi czasami ekspozycji. To duża zaleta gdyż możemy doświetlić nawet bardzo mocno nasłonecznioną scenę.
Po podłączeniu do komputera aparaty widoczne są jako wymienny napęd.
Brakuje mi lampki wspomagania AF. W zasadzie po zmroku AF zaczyna się często gubić, a w ciemniejszych pomieszczeniach możemy zapomnieć o poprawnym nastawieniu ostrości. Tutaj nieoceniona byłaby funkcja zdefiniowania odległości ostrzenia.
Wyświetlacze są podobnej jakości, jednak ten od Minolty bardzo mocno spowalnia i zaczyna szarpać obrazem w średnich i słabych warunkach oświetleniowych. Bardzo utrudnia to kadrowanie, szczególnie, że nie ma innej drogi jak patrzenie na LCD.
Jakość wykonania obu aparatów jest bardzo dobra. Przy czym aparat Fujifilm sprawia wrażenie solidniejszego. Co prawda Minolta nie upadła mi na beton, jednak sprawia wrażenie bardziej delikatnej konstrukcji. Oba aparaty wykonano z metalu, bardzo ładnie obrobionego i dopasowanego.
Mechanizm zoomu w Finepix jest prawie bezszelestny, podobnie układ AF. W Minolcie mechanizm AF również jest bezszmerowy, jednak silnik zoomu generuje dość głośny chrobot i przenosi wibracje na cały aparat.
- działanie schematów scen
Schemat "sport" działa na zasadzie priorytetu czasu ustawiając możliwie krótki czas ekspozycji kosztem czułości matrycy, a w razie potrzeby włącza lampę błyskową.
"Krajobraz" wyłącza lampę błyskową i ustawia możliwie krótki czas tak, by zdjęcie nie było poruszone.
Schemat "portret" wymusza najmniejszą możliwą przysłonę dla danej ogniskowej w celu uzyskania możliwie najmniejszej głębi ostrości. Tryb pracy lampy błyskowej zależy od fotografa.
Jest jeszcze tryb "światła zastanego", podczas którego aparat wyłącza lampę błyskową i ustawia parametry pod oświetlenie zastane.
Tryb nocny stara się ustawić możliwie najdłuższe czasy ekspozycji. Kontrole nad lampą przejmuje fotograf. Czyli zgodnie z oczekiwaniem.
Minolta dodatkowo oferuje jeszcze kilka innych trybów pracy:
Super Makro omówione już w teście powoduje zablokowanie ogniskowej na około 80mm oraz automatyczny dobór wartości ISO.
Text służy do fotografowania ... tekstu :-) Wydatnie zwiększa kontrast obrazu.
Zachód słońca. Tryb ten wyraźnie ociepla kolorystykę zdjęcia dzięki czemu zachody są bardziej malownicze.
Co ciekawe we wszystkich trybach tematycznych oba aparaty nie pozwalają ingerować w czułość, balans bieli oraz pomiar światła. Mamy jedynie kontrolę nad wielkością i jakością zdjęcia oraz kompensacją ekspozycji. Nie bardzo rozumiem takiego posunięcia ze strony konstruktorów. Jednocześnie nie spodobały mi się takie ograniczenia.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|