Recenzja Doom 3 "BFG Edition" Autor: Przemysław Rel | Data: 05/11/12
| Kilka tygodni temu na rynku ukazała się reedycja gry Doom 3 nazwana ''BFG Edition''... i wzbudziła wiele kontrowersji. Gracze oczekiwali lepszych tekstur, efektów - ogólnie przystosowania gry do dzisiejszych standardów - i w większości bardzo się zawiedli. Czy BFG to produkt ciekawy dla tych, którzy w Dooma 3 grali i znają go "na wylot", czy też jest to produkcja przeznaczona dla nowych graczy? Czy dodane 8 map w dodatku "The Lost Mission" warte jest ok 125zł? Jakich dokonano zmian w grafice i rozgrywce? Tego wszystkiego dowiecie się z naszej recenzji. |
|
Wstęp
Nazwa "Doom" na zawsze zapisała się na kartach historii komputerowej rozrywki. Gra stworzona przez niewielkie studio id Software ujrzała światło dzienne w 1993 roku. Twórcy gry pisali o swoim produkcie jako głównej przyczynie zredukowanej produktywności w biurach - tak też się stało, m.in. w firmie Microsoft praca na jakiś czas po prostu ustała, zaś producent rozwiązań sieciowych, firma Novell, wydała pakiet nazwany Antidoom, uniemożliwiający rozgrywkę. Popularność gry spowodowała nawet chęć kupienia studia id Software przez Billa Gatesa - plan ten nie został zrealizowany, ale wewnątrz firmy powstał zespół, dowodzony przez Gabe'a Newella, który stworzył port gry dla Windows 95.
To zadanie spowodowało, że wieloletni pracownicy firmy postanowili opuścić ją, by tworzyć gry. Michael Abrash dołączył do id Software, zaś Gabe Newell założył Valve Software (ciekawostka: pan Abrash niedawno dołączył do Valve).
Doom był tzw. strzelanką, ale odróżniał się od innych gier sposobem prezentacji świata. Choć nie była to pierwsza gra z widokiem "pierwszoosobowym", to wyróżniała się na tyle, że do dzisiejszego dnia uznawana jest za protoplastę gatunku. Przez wiele lat gry tego rodzaju określało się mianem "doomowate".
MIDI Maze, Atari ST, 1987
Rozgrywka była prosta: jesteśmy żołnierzem znajdującym się w bazie na księżycu Marsa, Phobosie. Ochraniamy bazę ogromnej międzyplanetarnej korporacji Union Aerospace Corporation, która prowadzi tajne eksperymenty związane z teleportacją. W wyniku jednego z eksperymentów uwolnione zostaje zło - systemy komputerowe nawaliły, drugi z księżyców Marsa, Deimos, zniknął całkowicie, a z teleportów wydostaje się coś, co zabija lub opęta personel. Jesteśmy wysłani z oddziałem do bazy na Phobosie - kiedy oddział rusza do środka, gracz pilnuje wejścia, uzbrojony jedynie w pistolet. Nasi kompani giną... zostajemy sami. Nie ma innego wyboru - trzeba walczyć o własne przetrwanie i o to, by nie pozwolić na wydostanie się demonicznych potworów i powstrzymanie ich przed atakiem na Ziemię.
Gra składa się z czterech odrębnych epizodów, które z kolei złożone są z kilku etapów (zwanych mapami). W trakcie rozgrywki dowiadujemy się o piekle, pokonujemy głównego pomysłodawcę ataku na Ziemię... i dowiadujemy się, że nasze wysiłki nie przyniosły efektu. Ziemia została zaatakowana.
MIDI Maze, Atari ST, 1987
To on zaplanował zaatakowanie naszej planety (kliknij, aby powiększyć)
Akcja gry Doom 2 toczy się właśnie na Ziemi. Co ciekawe, druga część gry nie przyniosła ze sobą żadnej nowej technologii - był to tylko zestaw nowych map. Nie przeszkodziło to grze w osiągnięciu sukcesu.
W 2000 roku John Carmack opublikował dokument, w którym ogłosił przeróbkę Dooma z wykorzystaniem technologii nowej generacji. Pierwszy raz nową technologię można było zobaczyć już w 2001 roku na targach Macworld w Tokyo, zaś rok później na targach E3 pokazane zostało demo, które przeszło do historii. Efekty graficzne były wspaniałe, a scena w toalecie z potworem pożerającym człowieka robiła kolosalne wrażenie. Niedługo potem wczesna wersja dema E3 wyciekła do sieci - każdy mógł zobaczyć nowość na własne oczy i przekonać się o niemocy komputera. W 2003 roku ukazał się oficjalny trailer gry, który już wzbudził pewne podejrzenia - gra w ciągu roku bardzo zmieniła się. W 2004 roku obawy potwierdziły się: Doom 3 był horrorem, w którym głównym przeciwnikiem była ciemność.
Jak widać, gra pierwotnie nie miała wcale być tak bardzo ciemna (kliknij, aby powiększyć)
Dziennikarze i gracze byli podzieleni. Niektórym nowe wcielenie Dooma spodobało się, nawet z kontrowersyjną mechaniką związaną z obsługą latarki - gracz mógł albo przyświecić w ciemności, by zobaczyć, czy coś nie czai się za rogiem, albo używać broni. Potęgowało to wrażenie horroru, ale dla wielu osób było po prostu nielogiczne. Sami twórcy trochę śmiali się z tego powodu - kiedy w trakcie gry odnajdujemy piłę spalinową, natrafiamy także na zapis dziennika jednego z pracowników kosmicznej bazy, który narzeka, że przysłano piły zamiast taśmy klejącej... która z łatwością pozwoliłaby na przytwierdzenie latarki do dowolnej broni. Mimo wszystko, przeważająca liczba graczy nie była zadowolona z ciemności i mechaniki latarki.
W ciemności straszy (kliknij, aby powiększyć)
W późniejszych latach, na targach QuakeCon, główny programista John Carmack opowiedział, że decyzja związana z ciemnością i latarką była podyktowana... ograniczeniami technologii, a raczej niewystarczającą wydajnością ówczesnych komputerów. Designerzy map musieli trzymać się ścisłych wytycznych dotyczących liczby źródeł światła oraz ilości powierzchni, od których owo światło odbija się. W początkowej fazie prac nad grą Tim Willits, główny projektant, nie widział w ogóle potrzeby, by w grze znajdowała się latarka. Miało być klimatycznie, mrocznie, ale nie tak ciemno, jak wyszło ostatecznie.
Mimo to, gra osiągnęła spory sukces, a liczba sprzedanych kopii przebiła sprzedaż poprzednich części serii.
Kiedy pojawił się pomysł wydania reedycji gry, głównie z myślą o graczach konsolowych, id Software postanowiło wprowadzić kilka zmian. Zmian, które znów doprowadziły do nieporozumień. Ale o tym w dalszej części artykułu.
Doom 3 BFG Edition to reedycja gry, składająca się z następujących elementów:
- Doom 1
- Doom 2
- Doom Ultimate
- Doom 3
- Doom 3: Resurrection of Evil
- The Lost Mission
|