TwojePC.pl © 2001 - 2024
|
|
RECENZJE | Recenzja wzmacniacza FiiO E9i i słuchawek NuForce BT860 |
|
|
|
Recenzja wzmacniacza FiiO E9i i słuchawek NuForce BT860 Autor: NimnuL | Data: 01/03/13
|
|
Odsłuch
Słuchawki Sennheiser HD555, których używam na co dzień znam na wylot, dlatego też po ich wpięciu do FiiO E9i natychmiast zauważyłem różnicę w tym co usłyszałem. Dźwięk zmienił się na kilku obszarach. Ale po kolei.
Zaznaczam w tym miejscu, że mamy tu do czynienia ze wzmacniaczem analogowym, zatem jeśli materiał na wejściu nie będzie odpowiednio wysokiej jakości, to wzmacniacz niczego dobrego nie wniesie. Nie zyskamy szczegółów czy przejrzystości, bo z pustego to i Salomon nie naleje, a wzmacnianie zamulonego dźwięku nie ma sensu. Dotyczy to nie tylko materiału dźwiękowego, ale również odtwarzacza, który musi być właściwie dobrany. W innym wypadku lepszym rozwiązaniem może być np. zakup tzw. USB DAC, być może NuForce uDAC2 lub FiiO E7, umożliwiające na puszczenie cyfrowego sygnału przez USB. To samo dotyczy sprzętu na wyjściu. Również nie ma sensu kupować wzmacniacza jeśli dysponujemy słuchawkami niskiej jakości lub bardzo łatwymi do wysterowania. Słuchawki 32 Ohm, szczególnie te mniejsze, zareagują tak marginalnie, że sprawa przestaje mieć sens.
A w przypadku zestawu jaki testowałem, najwięcej zyskała scena, która stała się przestronniejsza, poszerzyła się i nabrała głębi. Różnicę bez najmniejszego problemu da się wyłapać szczególnie na dobrze zarejestrowanych nagraniach na żywo. Również starsze, niemasterowane nagrania i solidnie zrealizowane albumy studyjne dostają powietrza i przestrzeni. Różnicę nie tylko słychać, ale wręcz czuć. Szalenie ucieszyło mnie również to, że E9i nie barwi dźwięku w żaden sposób, nie dostaniemy np. więcej basu. Neutralność i naturalność jest jego ogromną zaletą. Dźwięk stał się również bardziej analityczny, zyskał także nieznacznie na dynamice.
Wzmacniacz nie ma najmniejszego nawet problemu z napędzeniem takich słuchawek jak Sennheiser HD600. W ich przypadku już połowa zakresu głośności jest dla mnie więcej niż typowym poziomem słuchania na co dzień, natomiast np. HD555 wystarczy już położenie potencjometru na godzinie 9 i to w obu przypadkach przy przełączniku wzmocnienia ustawionym w dół. Zapas mocy jest tu zatem bardzo duży. Barwa dźwięku uległa minimalnej poprawie - dźwięk stał się naturalniejszy, a tony niskie jeszcze bardziej zdyscyplinowane i jakby ciut krótsze. Średnica według mnie nie została w żaden sposób dotknięta, natomiast góra stała się jeszcze bardziej przejrzysta. Ogólnie dźwięk stał się bardziej spójny i elegancki, a przy tym odznaczający się dużą muzykalnością, piękną dynamiką, przejrzystością i czystością brzmienia. To małe pudełeczko naprawdę działa.
Wydaje mi się, że udało mi się wyłapać bardzo subtelną różnicę w brzmieniu pomiędzy oboma gniazdami. Mniejsze gniazdo zdaje się grać mniej jasnym dźwiękiem, ale różnica jest tak trudna do wyłapania i tak subtelna, że pewności nie mam. Być może jakaś tam marginalna różnica wynika z zainstalowanego na małym gnieździe dodatkowego opornika 33 Ohm, a może wynika z niewielkiej różnicy w poziomie głośności pomiędzy oboma wyjściami.
Na żadnym z wyjść nie udało mi się wyłapać jakichkolwiek szumów własnych wzmacniacza, bez względu na podłączone słuchawki i poziom głośności.
Niestety pod względem muzycznym, NuForce BT-860 rozczarowują. Owszem, słuchawki te są bardzo dopracowane z punktu widzenia konstrukcyjnego i użytkowego, w kwestii dźwięku mają natomiast znacznie mniej do powiedzenia. Osobiście do konstrukcji bezprzewodowych podchodzę z dużą nieufnością, wręcz niechęcią. Po prostu od słuchawek oczekuję możliwie najwyższej jakości dźwięku, czego modele Bluetooth nie są w stanie zapewnić. BT-860 nie są odstępstwem od tej reguły. Pierwsze wrażenie jest nawet pozytywne, do uszu dobiega wyraźnie ocieplony dźwięk, choć nie schodzi on szczególnie nisko, to bas jest wyraźnie obecny, dość sprężysty, dobrze kontrolowany i w miarę przyjemny w odbiorze. Również wyższy dół nie budzi moich zastrzeżeń. W tym zakresie jest więc w porządku. Natomiast średnica bardzo mnie rozczarowała. Brzmi plastikowo, jest skompresowana i nieco cofnięta. Nie ma tu mowy o radości z odsłuchu. Dźwięk jest bez życia, nieinteresujący, bezbarwny. Górne rejestry są nieco lepsze, niemęczące, ale trochę mało klarowne. Scena jest tu bardzo wąska i płytka, rysowana w nieciekawy, sztuczny sposób. Wszystko odgrywa się tuż przy naszych uszach, a czasem w ich wnętrzu. Choć odbiór stereofonii jest czytelny, to wrażenia są raczej nienajlepsze. O szczegółowości przekazu można zapomnieć. Cóż, należy mieć na uwadze, że są to słuchawki dla mniej wymagających osób, które stawiają wygodę i swobodę użytkowania ponad jakość dźwięku. Nie jest tu bardzo źle, wydając jednak blisko 300zł można oczekiwać dźwięku przynajmniej poprawnego. Ogólnie da się tego słuchać, ale raczej bez większej przyjemności. U osób na co dzień używających słuchawek przewodowych w podobnej do BT-860 cenie, z pewnością pojawi się skrzywienie na ustach. W sumie dźwięk jest dość mocny jak na tak lekką i niewielką konstrukcję, a ilość tonów niskich powinna być wystarczająca do oglądania filmów. Do wrażeń z pełnowymiarowych słuchawek przewodowych, nawet o połowę tańszych, jest tu jednak daleko. Według mnie właśnie w codziennej, domowej rozrywce audiowizualnej te słuchawki mogą mieć największy sens zastosowania. Być może również podczas spacerów, choć tutaj przewód nie przeszkadza tak bardzo. Mimo wszystko są to według mnie najlepsze słuchawki Bluetooth z jakimi miałem dotąd do czynienia. Bezprzewodowych konstrukcji na rynku jednak nie brakuje. Jeśli interface Bluetooth oraz funkcjonalność zestawu słuchawkowego nie ma dla nas znaczenia to za nieco niższą kwotę otrzymamy ciekawsze propozycje do domowego użytku jak np.: Thomson WHP3311RF lub Sony MDR-RF810RK.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|