Wszystkomający grajek? - odtwarzacz SanDisk Sansa E270 Autor: NimnuL | Data: 13/10/06
|
|
Uroda
(kliknij, aby powiększyć)
Eleganckie pudełko kryje w swoim wnętrzu dość standardowy zestaw akcesoriów. Znajdziemy tutaj bowiem przewód USB, słuchawki, zamszowe etui ochronne oraz smycz, a także płytę z oprogramowaniem oraz instrukcję obsługi.
(kliknij, aby powiększyć)
Przewód USB zakończono szerokim złączem, które to jest standardowym rozwiązaniem w przypadku produktów SanDisk. Według mnie jednak takie posunięcie może się okazać przekleństwem w przypadku zniszczenia lub zgubienia przewodu. Standardowe gniazdo mini USB znane m.in. z aparatów cyfrowych byłoby lepszym rozwiązaniem. Poza tym kilka urządzeń można by było obsłużyć jednym przewodem. Warto jednak nadmienić, że gniazdo zamontowane w Sansie służy jednak nie tylko do transferu danych oraz ładowania ogniwa zasilającego, ale także pozwala połączyć odtwarzacz z kompatybilnymi peryferiami jak np. zestaw głośnikowy. Takie samo rozwiązanie stosowane jest np. przez firmy Creative oraz Apple.
(kliknij, aby powiększyć)
Słuchawki dołączone do odtwarzacza to zwyczajny model dousznych pchełek. Przewód sygnałowy jest bardzo miękki, a wtyczka ma dość kompaktową obudowę. Do zestawu dostajemy także dwa komplety gąbeczek.
(kliknij, aby powiększyć)
Ochronne etui wykonano z cienkiego zamszu. Nada się to do przechowywania lub przenoszenia odtwarzacza ale nie do codziennego użytku ze względu na zablokowanie dostępu do przycisków i wyświetlacza.
To wszystko jeśli chodzi o wyposażenie standardowe. Według mnie w komplecie brakuje jedynie ładowarki sieciowej. Wbudowany akumulator LiIon według producenta powinien zapewnić do 20h nieprzerwanej pracy, jednak doświadczenie każe mi podchodzić do tej wartości z dużą rezerwą. Natomiast wbudowana pamięć o pojemności aż 6GB jest w stanie pomieścić znacznie więcej materiału niż akumulator pozwoli odtworzyć.
W tym momencie dodam także, iż Sansa z serii e200 występuje również z wbudowaną pamięcią o pojemności od 2 do 8GB.
Dobrze, jak zatem wygląda Sansa e270?
(kliknij, aby powiększyć)
Design playera na pierwszy rzut oka można określić trzema słowami: elegancki, skromny, klasyczny. Jednocześnie widać tutaj, że producent dość kurczowo trzyma się standardowych rozwiązań. Nie ma w tym jednak nic złego bo sprawdzone rozwiązania są bezpieczne i najczęściej dobre. Nie ma więc potrzeby eksperymentować.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Na przednim panelu umieszczony jest kolorowy ekran TFT o przekątnej 1,8'' i rozdzielczości prawdopodobnie 176x220pix. Piszę "prawdopodobnie", bo producent nie podaje tych danych, ale oprogramowanie Sansy konwertuje obrazy do takiego właśnie rozmiaru, jest to więc najpewniej rozdzielczość natywna ekranu. Ilość wyświetlanych kolorów ma natomiast sięgać liczby 65 tysięcy.
Pod wyświetlaczem umieszczono pięć koliście ułożonych przycisków sterujących oraz pierścień mający ułatwić nawigację. Dodatkowo stojący na uboczu przycisk włączający odtwarzacz odpowiedzialny jest także za wywołanie menu głównego. Design Sansy e270 bezapelacyjnie przypomina ten prezentowany przez iPod Nano. Nie ma się jednak czemu dziwić, w końcu SanDisk obrał sobie za cel konkurowanie na rynku właśnie z produktami Apple. Cóż, poprzeczki już wyżej nie dało się ustawić.
Całość frontu utrzymana jest w ciemnej, stonowanej kolorystyce, wyglądającej dość skromnie, przynajmniej dopóki odtwarzacz jest wyłączony.
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Po uruchomieniu Sansy przeźroczysty pierścień oślepi nas bardzo jasnym, niebieskim światłem. Efektowny, ale całkowicie zbędny bajer, który bardzo rozprasza i utrudnia nawigację gdy wokół panuje mrok. Szkoda, że reszta przycisków nie jest dyskretnie podświetlana, ułatwiłoby to sterowanie po ciemku. Niestety podświetlenia kółka nie można regulować, a lampeczka uruchamia się każdorazowo gdy tylko ruszymy pierścieniem.
(kliknij, aby powiększyć)
Boki odtwarzacza kryją w sobie dopełnienie w postaci przycisku do nagrywania oraz slotu dla pamięci microSD. Na górze zainstalowano gniazdo słuchawkowe, mikrofon oraz przełącznik blokujący działanie klawiszy, a po przeciwległej stronie umieszczone jest szerokie gniazdo komunikacyjne. Tylna ścianka jest natomiast płaska jak stół.
Mierzący 89x45x14mm odtwarzacz jest stosunkowo ciężki. Trzymając go w ręce trudno uwierzyć, że jest to model z pamięcią flash. Tak jest, wewnątrz nie zaszyto miniaturowego dysku twardego. To rozwiązanie ma bardzo istotną zaletę. Otóż pozbawienie konstrukcji elementów mechanicznych wydatnie zmniejsza wrażliwość odtwarzacza na wstrząsy. Szkoda tylko, że producent nie wykorzystał jeszcze jednej zalety pamięci flash - wagi - i nie stworzył produktu choćby tak lekkiego jak iPod Nano.
Sansa e270 wykonana jest z materiałów wysokiej jakości. Przedni panel to solidne tworzywo mające być odporne na zarysowania. Spodnia część jest metalowa, a materiał ten nazwano Liquidmetal. Cała konstrukcja jest bardzo solidnie wykonana, nie ma mowy o skrzypieniu czy też uginaniu się elementów. Jedynie przyczepie się do luźno usadzonego pierścienia nawigacyjnego, który zwyczajnie grzechocze zmniejszając poczucie solidności.
Pozostałe zdjęcia:
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
(kliknij, aby powiększyć)
Skoro cechy zewnętrzne są nam już znane to warto zapoznać się jak najnowszy produkt Amerykańskiego producenta sprawdza się w praktyce.
|