Nie widać, a słychać - test słuchawek Creative ZEN Aurvana Autor: NimnuL | Data: 25/09/06
|
|
Marketing vs. rzeczywistość
Skoro wizualna strona jest nam znana, nadeszła pora by przeanalizować możliwości Aurvan. Creative określa swój produkt mianem "audiofilskie". Czy słusznie? W niniejszym teście słuchawki Creative postaram się odnieść także do Shure E3, które cenowo wyraźnie odbiegają od ZENów, jednak na papierze prezentują się podobnie.
(kliknij, aby powiększyć)
Konstrukcja ZEN Aurvana opiera się na przetworniku typu Balanced Armature. Z założenia elementy te mają zapewniać bardzo wysoką jakość dźwięku i precyzję jego reprodukcji. Początkowo przetworniki takie stosowane były w aparatach słuchowych, a aktualnie znalazły zastosowanie także np. w IEMach firmy Shure, Etymotic lub Westone. Cały przetwornik zamknięto w metalowej puszce ze stopów niklu. Obudowa słuchawek Aurvana wykonane są z materiału poliwęglanowego metodą podwójnego wtrysku co ma im zapewnić wysoką trwałość. Dodatkowo całość pokryto przeźroczystą powłoką akrylową (PMMA - polimetylometakrylat) nadającą połysk. Cała obudowa jest ultradźwiękowo uszczelniana co ma zapewnić minimalne dystorsje dźwięku. Creative chwali się, że dzięki technologii AuraSeal słuchacz jest akustycznie izolowany od świata zewnętrznego. Według producenta w efekcie eliminowanych jest 90% (20dB) dźwięków otoczenia co ma być wynikiem dwukrotnie lepszym niż u konkurencji. W praktyce okazuje się iż np. Shure chwali się, że jego produkty tłumią więcej, bo aż 25dB. 20dB stoi zatem mniej więcej po środku pomiędzy klasycznymi IEMam, a słuchawkami dokanałowymi co w rezultacie i tak jest niezłym wynikiem. Przynajmniej w teorii.
Tłumienie nie jest oczywiście liniowe w całym zakresie częstotliwości i kształtuje się tak jak w tabeli wyżej. Podawane przez producenta 20dB dotyczy natomiast częstotliwości 300Hz.
Jak przedkłada się to na rzeczywistość?
Otóż porównując te słuchawki do Shure E3 okazuje się, iż różnice są bardzo niewielkie. Można je wyłapać np. podczas spaceru po mieście, jednak ogólny rezultat jest bardzo zbliżony. Zwyczajnie podczas słuchania muzyki różnice bardzo trudno wyłapać. Izolacja od otoczenia nie jest oczywiście całkowita, jednak po prawidłowym dopasowaniu słuchawek do uszu najdzie nas wrażenie odosobnienia. Jeśli ktoś używał kiedyś tzw. stoperów będzie wiedział o czym piszę. Tutaj wrażenie jest podobne.
ZEN Aurvana blokują skutecznie wysokie poziomy dźwięków otoczenia, ludzkiego zgiełku, silników samochodowych, robót drogowych itd. dzięki czemu muzyka dobiega do nas bez większych zakłóceń. To sprawia, że poziom głośności nie musi być ustawiony wysoko aby słyszeć wszystkie detale dźwięku. Dzięki temu ponoć słuch nie niszczy się tak jak w tradycyjnych modelach słuchawek. Oczywiście jest też opinia przeciwstawna mówiąca, że bezpośrednie wprowadzanie dźwięku do kanału słuchowego jest wyjątkowo szkodliwe. Co więcej, zatkane uszy oznacza brak cyrkulacji powietrza i rozwój bakterii wewnątrz ucha co może prowadzić do różnych chorób. Pewnie w jednej i w drugiej opinii jest trochę prawdy.
Jednocześnie w tym momencie pragnę ostrzec, że używanie słuchawek Aurvana czy innych dokanałowych modeli podczas poruszania się po mieście (pieszo, bądź rowerem) jest wysoce niebezpieczne. I nie jest to standardowe ostrzeżenie producenta tylko moje powstałe w wyniku doświadczeń ze słuchawkami dokanałowymi.
Jeśli odsłuchu będziemy dokonywać w domu lub w innych zacisznych miejscach to faktycznie słuchawki zapewnią nam swoiste "sam na sam" z muzyką. Jeśli natomiast komuś przyjdzie do głowy poruszać się z tymi słuchawkami po mieście to hałas uliczny będzie skutecznie tłumiony. Pomimo, że nadal słychać dźwięki miasta to ja nie potrafiłem się poruszać nawet po chodnikach słuchając muzyki na Aurvanach. Być może to tylko kwestia przyzwyczajenia i z czasem sytuacja ta uległaby zmianie. Co ciekawe, zatkanie uszu powoduje, że zaczynają do nas dobiegać nowe dźwięki - nas samych. Zaczniemy słyszeć własny oddech, przełykanie śliny itd. Nawet ocieranie przewodu słuchawkowego o ubranie przedkłada się na hałas słyszany wewnątrz słuchawek. Cóż, coś za coś.
Słuchawki w uchu siedzą bardzo pewnie i są wyjątkowo wygodne. Bardzo miękkie, silikonowe końcówki świetnie dopasowują się do kształtu ucha.
A jak kształtują się dane producenta?
Na uwagę zasługuje wyjątkowo mała waga słuchawek Aurvana, która dokłada się do wysokiego komfortu noszenia.
Poniżej znajdziecie wykres odpowiedzi częstotliwościowej Aurvana:
(kliknij, aby powiększyć)
...oraz rozkładu impedancji w zależności od częstotliwości:
(kliknij, aby powiększyć)
Dźwięk wydobywający się ze słuchawek Creative jest bardzo przejrzysty. Nawet podczas cichego słuchania dźwięki nie zostaną okrojone z części pasma i ogólnej rozdzielczości. Bas jest miękki i dość głęboki choć nieco zbyt powolny jak na mój gust. Czasem odnosiłem wrażenie, że tony niskie górują nad resztą pasma przez co dźwięk stawał się nieco ciemny. Można to jednak wyregulować korektorem dźwięku. Środek i góra są dynamiczne, choć uważam, że górne pasmo mogłoby wędrować nieco wyżej. Niedosyt odczuwałem szczególnie na utworach granych przez np. Nigel Kennedy, Stan Getz czy też Herbie Hancock.
Ogólnie jednak brzmienie Aurvana jest zbliżone do tego co możemy usłyszeć w Shure E3, choć te drugie prezentują się ciut lepiej, radząc sobie skuteczniej z górnymi częstotliwościami.
To czy taki dźwięk jak ten wydobywający się z Aurvana nam się spodoba, zależy od indywidualnych preferencji każdego z osobna. Mi się nie podobał. Shure E3 także mnie nie oczarowały. Scena jest tu mocno zawężona, brak powietrza w dźwięku oraz wyraźna izolacja od otoczenia - to trzeba polubić. Nie twierdzę, że to jest coś złego. Słuchawki dokanałowe brzmią po prostu kompletnie inaczej niż np. pełnowymiarowe, duże modele "nauszników". Generalnie Creative ZEN Arvana są stosunkowo dynamiczne i szczegółowe, oferują dość głęboki bas i niezłą średnicę z ciut wycofaną górą. Wokal podobnie jak w E3 brzmi nam w głowie, jest bardzo blisko co oczywiście trzeba lubić.
Ciekawie ma się sprawa dotycząca wysterowania słuchawek. Otóż Creative ZEN Aurvana nie są łatwe w napędzeniu. Okazuje się, że Shure E3 są wyraźnie potulniejsze. O ile przenośny odtwarzacz iAudio F1, który stanowił bazę dla oceny jakości dźwięku, poradził sobie bardzo dobrze z wysterowaniem obu modeli to np. Creative ZEN Micro nie dał rady. W połączeniu z Aurvana dźwięk stał się zamulony i w tym przypadku E3 zagrały wyraźnie lepiej, choć i tak pełnych walorów nie osiągały. Co więcej, z prawidłowym napędzeniem Aurvana nie poradziła sobie ani miniwieża SONY, ani amplituner Denon AVR-1906. Niskie tony były tu ledwo namacalne. Zatem jeśli planujecie zakup Aurvana upewnijcie się, że macie porządny odtwarzacz lub wzmacniacz słuchawkowy, bo bez niego jest kiepsko. Swoją drogą nie bardzo rozumiem dlaczego tak to wygląda skoro np. wspomniany wyżej stacjonarny sprzęt stereo radzi sobie z napędzeniem 32. ohmowych Sennków PMX 60 lub 50. ohmowych HD555.
Informacyjnie tylko podam, że z dobrym wysterowaniem ZEN Aurvana poradziły sobie także iriver H10, Qoolqee X oraz iPod Nano. Kiepsko natomiast sprawdziły się z odtwarzaczami SONY NW-E507, Creative MuVo V200 czy mpio FL 400.
Zaznaczam jednak, że europejskie przepisy wymuszają na producentach zmniejszenie mocy wyjściowej odtwarzaczy, ponoć do 5mW. Już w moich testach odtwarzaczy MP3 okazywało się, że np. odtwarzacz, który deklaruje się mocą 2x30mW czy też 2x18mW w rzeczywistości jest znacznie słabszy. Zatem bądźcie czujni przy nie tylko przy wyborze słuchawek ale i odtwarzaczy.
Wykonanie słuchawek Creative jest dobre, choć po zdjęciu gumek widać złączenia form odlewniczyc. Natomiast Grzybek, na którym osadzone są silikonowe zatyczki ma ostre krawędzie co nie ułatwia nakładanie gumek.
|