Syndrom ostatniego questa 2: seria Baldur's Gate Autor: Przemysław Rel | Data: 19/07/13
|
|
Baldur's Gate 2
Po sukcesie pierwszej części gry nie było żadnym zaskoczeniem powstanie jej drugiej odsłony. Przez wielu graczy oraz recenzentów uznawana jest do dziś za jedną z najlepszych komputerowych gier RPG wszech czasów. Ponownie mamy do czynienia z wciągającą fabułą, a odkrywanie jej kolejnych elementów jest naprawdę fascynujące.
(kliknij, aby powiększyć)
Fabuła kontynuowana jest w chwilę po zakończeniu wydarzeń z pierwszej odsłony gry. Nasi bohaterowie znajdują się w więzieniu, gdzie są przetrzymywani i torturowani w niewiadomym celu przez niejakiego Jona Irenicusa. Udaje się nam zbiec z lochów, po czym znajdujemy się w centrum całej gry, w mieście Athkatla. Nasze pierwsze zadanie, to odnaleźć porwaną towarzyszkę.
Choć można przenieść charakterystyki postaci z pierwszej części gry, twórcy przyjęli, że ukończyliśmy ją z takim, a nie innym składem naszej drużyny. Znajdziemy się więc w towarzystwie Imoen, Jaheiry i Minsca i stopniowo będziemy odkrywać co stało się z pozostałą dwójką. Jeśli graliśmy w „jedynkę” z innym zestawem bohaterów... musimy się przyzwyczaić i uwierzyć w to, że jednak byliśmy z wyżej wymienionymi. Po chwili gra wciąga na tyle, że nie ma sensu się tym przejmować.
(kliknij, aby powiększyć)
Pierwszą rzeczą, którą spostrzeżemy po dotarciu do miasta jest nieco zmieniony sposób odkrywania świata. W pierwszej odsłonie idąc np. na zachód, na mapie pojawiała się nowa lokacja znajdująca się w tym kierunku. Można było do niej przejść i rozpocząć jej odkrywanie. Tutaj od razu całe miasto Athkatla jest dostępne, każdy najważniejszy zakątek dokładnie oznaczony na mapie – natychmiast wiemy więc gdzie szukać marketu, czy karczmy. Kolejną rzeczą jest ogrom zadań do wykonania – opinie w tej kwestii są trochę podzielone: niektórzy gracze woleli by odwiedzić więcej lokacji, zaś zadania powinny być bardziej porozrzucane po świecie. W Athkatli spędzimy „większą połowę” gry – ale od razu pragnę uspokoić. Otóż podróżujemy także poza miasto, odwiedzimy sporo lochów itp. Osobiście nie mam nic przeciwko dużej liczbie questów w jednym mieście (generalnie jestem zwolennikiem dużej ilości zadań), aczkolwiek może to być z początku nieco przytłaczające.
(kliknij, aby powiększyć)
Liczba zadań do wykonania zanim poruszymy główny wątek i udamy się w pościg za głównym złoczyńcą i uratujemy naszą towarzyszkę jest naprawdę ogromna i choć spędzić z grą można dosłownie kilka tygodni, wciąż jest ciekawie. Zawdzięczać to możemy doskonałym dialogom, ciekawym postaciom, świetnej muzyce i czasami dość wymagającym przeciwnikom. Fabuła potrafi czasami porządnie zaskoczyć.
(kliknij, aby powiększyć)
Wydaje się, że niektóre potyczki stały się trudniejsze niż w pierwszej części gry. Jeśli napotkamy maga, musimy bardziej zadbać o rozmaite magiczne ochrony, gdyż w przeciwnym wypadku możemy szybko stracić kontrolę nad naszymi bohaterami. Przeciwnicy bardzo chętnie korzystają z zaklęć ogłuszających, wywołujących panikę lub przejmujących mentalną kontrolę nad postaciami. Sprawia to, że pewne potyczki stają się większym wyzwaniem taktycznym. Mimo to, rozgrywka bardziej nastawiona jest na poznawanie postaci, rozwiązywanie zagadek i odkrywanie kolejnych warstw fabuły – nie można w żadnym momencie porównać Baldur's Gate do chociażby Icewind Dale. Gry wyglądają podobnie, posiadają podobną mechanikę rozgrywki, ale są znacznie różne. W tej drugiej fabuła schodzi niejako na drugi plan, a najważniejsza staje się walka. Choć Icewind Dale nie można porównać bezpośrednio do Diablo, to jednak jest to RPG akcji.
|